A tak to spokój. Przed pauzą zakupy, on pakował wg swojego uznania, ja wg swojego. Oczywiście, na potrzeby wspólne. Bo za swoje "słodkie" zachciewajki płacę zawsze sam.
Przed godziną zjedliśmy (i ja też) moje danie obiadowe. O dziwo, nawet Bodo pochwalił, że smaczne. A ona tylko tyle, co wróbelek. Czyli nie jest tak do końca, co mi opowiadał zmiennik nt podopiecznego i jego żony. Rozumiemy się dobrze. Dziś powiedziałem, że w środy i soboty uprzątnę mies
Czytaj więcej