Perły rzucone przed damy

Witamy Cię serdecznie Basiu. Jest nam ogromnie miło, że zechciałaś poświęcić nam czas na przeprowadzenie wywiadu.

Z tego, co nam wiadomo jesteś opiekunką osób starszych oraz prowadzisz blog, opisujący m.in. Twoje doświadczenia w tym zawodzie. Uważamy to za niezwykły akt odwagi oraz poświęcenia. W końcu to zajmuje sporo czasu, a praca opiekunki, jak wiemy jest czasochłonna.

 

 

1. Co skłoniło Cię do założenia bloga? Jakiego efektu ze strony czytelników chcesz się spodziewać? Czy jest to forma edukowania innych opiekunek? Czy bardziej miejsce na przemyślenia z danej chwili?

 

Bloga zaczęłam pisać przez przypadek. Nigdy wcześniej nie czytałam innych blogów. Nadal nie czytam. Gdy zaczęłam prowadzić bloga, weszłam dla porównania na pierwszy lepszy blog opiekunki. Przeczytałam na nim jedno zdanie o „hitlerówkach”. Bardzo szybko zaniechałam porównań i przestałam szukać wzorów do naśladowania. Piszę o tym, co uważam za ważne i o tym, co po prostu mam ochotę napisać. Zaczęło się od opowiadań.

Niemal od samego początku pracy w opiece, udzielałam się na forum opiekunek. Pisałam tak dla siebie. O moich dramatach na zleceniu, rzeczach, które mnie wkurzyły, rozśmieszyły, zastanawiały. Forum zrobiło się troszkę nudne. Ospałe. Pod koniec roku 2017 znalazłam się na Facebooku na grupach dla opiekunek. Już przy pierwszych tekstach pytano mnie, czy jestem blogerką. Przeczyłam i pisałam dalej. Zapytań było tyle, że stwierdziłem, że skoro wszyscy uważają mnie za blogerkę, to dlaczego miałabym nią nie zostać.

 

Założyłam blogi w kilku różnych miejscach (o tych samych tytułach), nie zastanawiając się po co i nie licząc na tak wysoką liczbę czytelników. Bardzo szybko podpasował mi blog na boggerze i tam zostałam http://kasiaperla.blogspot.com Liczba czytelników przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Gdy zaczynałam pisać i na bloga wchodziło 200- 300 osób, nie rozumiałam dlaczego tak się dzieje. Dla mnie to był fenomen. Tymczasem kilka tygodni później, jeśli nie kilkanaście dni później, dziennie miałam 2 tys. wejść. Liczby nakręcały mnie do działania. To, co powstało dla zabicia czasu, wypełnienia nudy na zleceniu, stało się moim obowiązkiem. Na blogu miały się znaleźć jedynie opowiadania. W pewnym momencie poczułam jednak, że należę do potężnej grupy ludzi wykonujących bardzo specyficzną pracę. Zaczęłam również czytać, co piszą opiekunki. Na forum pisałam z małą grupką ludzi. Nie zawsze się zgadzałyśmy na różne tematy. Natomiast jeśli chodziło o temat naszej pracy, to panowała całkowita jedność.

 

Większość osób znała swoje prawa, obowiązki i nikt nie poddawał ich w wątpliwość. Ci, którzy wpadali gościnnie, czytali i wyciągali wnioski. Tymczasem na Facebooku ujrzałam tysiące opiekunek, które nie mają pojęcia, o czym piszą. Jedne czytają uważnie, szukają i słuchają rad, inne osoby wprowadzają je w błąd. Nieliczni piszą mądrze i na temat. Jeden wielki misz masz. Misz masz spowodowany niewiedzą. Komuś, kto zaczyna z pewnością trudno zdecydować, kogo słuchać i kto ma rację. Dlatego na blogu prócz opowiadań zaczęły pojawiać się również podstawowe informacje dotyczące naszej pracy. Zainteresowanie było coraz większe i większe. Z czasem powstały pierwsze lekcje języka niemieckiego, które niestety również cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

 

„Niestety” ponieważ prowadzenie bloga jest bardzo czasochłonne, a ja czuję się w obowiązku prowadzić go dalej. Są dni, że wstawianie posta sprawia mi przyjemność. Niestety są dni, gdy nie mam czasu, siły, lub ochoty. Fajnym rozwiązaniem okazały się przepisy kulinarne. Posiłki na zleceniu gotuje się codziennie, a nawet najprostszy przepis spotyka się z zainteresowaniem. W ogóle to nigdy nie wiadomo, jaki temat wypali. Gdy czasami myślę, że coś będzie hiciorem, statystyki pokazują, że zainteresowanie jest średnie. Natomiast, gdy wrzucę coś od niechcenia, obserwuję, jak post jednego dnia ma ponad 2 tys. odsłon. Jak już pisałam- dla mnie to jest fenomen, którego nie rozumiem. Płynę z prądem. Z resztą całe moje życie rzeczy działy się przez przypadek. Nigdy nie wiedziałam, co chcę robić w przyszłości. Tego, że znajdę się w gastronomi i przepracuję w niej ponad 10 lat, nikt się nie spodziewał.

 

Przed opieką broniłam się rękami i nogami. A jednak przepracowałam w niej już 4 lata. Nadal nie wiem, co chcę robić w życiu. Wiem, że nie chcę pracować w opiece. Natomiast póki co, należę do grupy opiekunek i opiekunów. Pierwszy raz w życiu mam uczucie, że należę do jakieś grupy i w pewien sposób czuję się odpowiedzialna za to, co się w niej dzieje. Od samego początku, gdy powstawał blog, nie liczyłam na nic. Nie myślałam co będzie dalej. Po prostu pisałam.- To co chciałam napisać i to, o co mnie pytano. Edukowanie opiekunek? No cóż. Rad można udzielać na Facebooku. Niestety, gdy co tydzień powtarzają się te same pytania, w pewnym momencie człowiek sobie myśli „czy tym pytaniom nie będzie końca?”. W chwili obecnej, wchodzę na bloga, wybieram temat, o który ktoś pyta i wrzucam link. Zaobserwowałam, że opiekunki zaczynają same sobie podawać namiary na mojego bloga, co uważam za super fajne. W jakiś sposób jest to więc forma uświadamiania opiekunek. Forma, która jest trwalsza, łatwiejsza, pełniejsza i szybka w obsłudze. Każdy sam decyduje o tym, czy skorzysta z moich mądrości, czy nie. Zapewniam jednak, że nie wyssałam ich z palca.

 

2. Jesteś zadowolona z decyzji podjęcia pracy w opiece, w Niemczech? Jeżeli tak, możesz nam przybliżyć, co wpływa na ten pozytywny fakt?

 

Tak. Moja decyzja nie wynikała z wyboru, ale z bezradności i bezsilności. Uważam, że w takiej branży nie można pracować latami. Dla mnie 4 lata to stanowczo za dużo. Widzę jednak światełko w tunelu i podążam do niego, by osiągnąć swój cel. Jedyny plus tej pracy, to duży zastrzyk gotówki. Nigdzie indziej nie zdoła się, w takim tempie odłożyć takich pieniędzy. Natomiast jestem zdania, że nawet jeśli w tej  branży kiedyś zapanuje porządek, to nie jest to praca na lata. Człowiek powinien mieć swój dom, do którego wraca po pracy. Po 8 godzinach pracy. Życie w kratkę, to nie jest życie. Rozpadają się rodziny, urywają kontakty socjalne, człowiek w pewnym momencie tak naprawdę jest sam. Jeśli nawet nie jest tak dramatycznie, to tracimy połowę naszego życia będąc na zleceniu. A mamy je tylko jedno.

 

Dla mnie kolejnym plusem tej pracy okazał się blog, który bez niej nigdy by nie powstał. Obecnie zrobiłam sobie już miesiąc czasu urlopu. Nie tylko od pracy, ale i od bloga. Jak najbardziej zamierzam jednak do niego wrócić. Chciałabym, by stał się profesjonalnym blogiem i by pracowało nad nim więcej ludzi. W chwili obecnej ma taki rozmiar, że ciężko to ogarnąć, a jest jeszcze tyle rzeczy, które trzeba napisać i które chciałabym poprawić.

Trzeci plus to książka, która właśnie powstaje. A właściwie czeka na druk. „Perły rzucone przed damy” ukaże się za około 3 miesiące (początek lipca). Na blogu podam, gdzie można będzie ją nabyć. W życiu wcześniej nie myślałam, że napiszę książkę. Mam pomysły i materiały na kolejną. Tylko czasu brak.

 

3. Miałaś kiedykolwiek chwile zwątpienia, chciałaś rzucić wszystko i wrócić do kraju? Poszukać pracy w Polsce?

 

Oczywiście. Zawsze i wszędzie. To jest nieludzka branża. Nie zniosłabym tej pracy i nie wytrwałabym tak długo, gdybym nie miała celu. Kiedyś myślałam, że w gastronomii nie liczy się człowiek. W opiece nie liczy się nikt- ani opiekunka, ani podopieczny. To wielki biznes. Można by zaryzykować słowa „mafia”?

 

4. Co w ogóle sądzisz o branży opiekuńczej, zarówno od strony środowiska opiekunek, ale i od strony pracodawców? Czy jest coś, co Twoim zdaniem powinno ulec zmianie?

 

Wszystko powinno ulec zmianie.

Większość podopiecznych powinna się znajdować w specjalistycznych ośrodkach (zakład psychiatryczny, dom starców, dom opieki, tymczasowy dom opieki, szpital, hospicjum) lub opiekunka, czyli praktycznie pomoc domowa, powinna pracować jednocześnie z opieką medyczną, która wykonuje wszystkie czynności medyczne i pielęgnacyjne. Pozostanie na starość w domu to jest luksus. Luksus, który dla Niemców dzięki polskiej opiekunce stał się standardem. Tymczasem do wielu czynności opiekunka nie posiada kwalifikacji. Czas pracy opiekunki to średnio 40 godzin tygodniowo. Bez wsparcia opieki medycznej oraz rodziny podopiecznej, czas pracy opiekunki bardzo często wykracza poza godziny pracy, za które ma płacone, a wysiłek fizyczny i psychiczny, jaki wkłada w pracę jest ogromny.

 

Czasami dokonujemy rzeczy niemożliwych. Często pracuję z osobami demencyjnymi. Śmiem twierdzić, że towarzyszą im choroby psychiczne. Pacjenci raz na trzy miesiące widzą przez 5 minut neurologa, który ustawia tabletki na kolejne 3 miesiące. Tabletki, które w pewnych sytuacjach podaje się według potrzeby. W specjalnych ośrodkach, gdy jest taka potrzeba pacjent dostaje większą lub mniejszą dawkę. Podczas opieki domowej służby medyczne przychodzą dwa razy dziennie i wydają tabletki według zaleceń. Opiekunka, a nawet służby medyczne nie mogą zmienić dawki nawet, gdy widzą, że jest taka potrzeba. W efekcie ta sama podopieczna z powodu za wysokiej dawki trzy miesiące śpi dzień i noc, ponieważ tabletki ją tak otępiają, a kolejne 3 miesiące po zmniejszeniu dawki wchodzi opiekunce na głowę lub wręcz wbija opiekunce widelec w czoło. Takie leki powinny być ustalone stacjonarnie.

 

Po drugie raz jest lepiej, raz gorzej i ktoś powinien mieć prawo na bieżąco dostosowywać dawkę. Dlatego twierdzę, że niektórzy nie powinni przebywać w domu. Opiekunka nie ma żadnych środków, by zająć się takim podopiecznym. Nie mówiąc już o wiedzy. Natomiast obłożnie chorzy pacjenci często nie mają potrzebnego sprzętu, a służby medyczne przychodzą i wykonują jedynie minimum- to, za co im się płaci. Reszta obowiązków spoczywa na opiekunce. Chodź wiele z nich tak naprawdę do nas nie należy. Ponadto oczekuje się, że zastąpimy podopiecznym rodzinę. Wymaga się, by opiekunka warowała przy podopiecznym dzień i noc, chociaż nie ma takiej potrzeby. Opiekunka nie jest lekarstwem i rozwiązaniem na samotność niemieckich seniorów. Od tego mają oni swoje własne rodziny.

 

 

Firmy powinny być kontrolowane. Unika się płacenia pełnego ZUSu, podatków. Opiekunka wyjeżdżając nigdy nie ma pewności na jakich warunkach będzie pracować. Np. wczoraj rozmawiałam z firmą, która twierdziła, że płaci ZUS od średniej krajowej. Dzisiaj wyszło na jaw, że od średniej krajowej w skali trzech miesięcy. W rezultacie wychodzi, że ZUS jest płacony miesięcznie średnio od 1/ 3 średniej krajowej. Moim zdaniem to jest oszustwo. Takie rzeczy wychodzą w większości firm, jeśli zada się wystarczająco dużo pytań.

 

Opiekunki powinny być sprawdzane- wiedza, pewien poziom, umiejętności, język niemiecki, testy psychologiczne, kultura. To jest praca z człowiekiem, a nie przerzucanie worków z ziemniakami. Tymczasem kwalifikacje i język sprawdza się, ale tylko po to, by obniżyć wysokość pensji. Opiekunka i tak jest wysyłana, ponieważ w firmach brakuje opiekunów.

 

Na zlecenia regularnie powinien przyjeżdżać koordynator, by sprawdzać, czy wszystko jest ok i jak wygląda współpraca między opiekunką, podopiecznych i rodziną. Tymczasem koordynatorzy czasami miesiącami, jeśli nie latami, nie widzieli ludzi, z którymi podpisali umowy, i którzy dla nich i na nich pracują.

Państwo polskie i niemieckie powinno egzekwować prawa i przepisy, które wprowadza w życie. W opiece panuje bezprawie i nikogo to nie obchodzi.

 

5. Masz za sobą sporo doświadczenia, dlatego jesteśmy ciekawi Twojej opinii na temat idealnej kandydatki na opiekunkę. Jaka powinna być osoba, która chce pracować w opiece? Jakie umiejętności powinna posiadać, by praca w tym zawodzie nie stała się dla niej rozczarowaniem?

 

Powinna posiadać wiedzę. Nie medyczną!

Powinna wiedzieć, w jakim charakterze wyjeżdża do pracy.

Wykazać się asertywnością i poczuciem odpowiedzialności za dom podopiecznej i za podopiecznego.

Powinna jednak pamiętać, że ponosi odpowiedzialność, ale nie wszystko musi wykonywać sama. Od wykonywania różnych czynności są różne zawody. Jest rehabilitant, ogrodnik, pielęgniarka, ktoś do mycia okien, złota rączka,  psycholodzy i rodzina podopiecznych...

Opiekunka powinna znać język w stopniu komunikatywnym, by zdobyć zaufanie podopiecznych i ich rodzin oraz by się z nimi komunikować- informować o sprawach bieżących i w wielu sprawach, służyć pomocą jak np. zorganizowanie terminu, przyjęcie ślusarza, elektryka, kominiarza w domu, towarzyszenie podopiecznej podczas wizyt nie tylko ciałem, ale i „głową”.

Ważna jest również cierpliwość. Nie można być nastawionym jedynie na zyski.

Trzeba przynajmniej w małym stopniu lubić to, co się robi. Ale tak jest w każdej pracy.

Warto mieć jakąś odskocznię. Niech to będzie książka, internet, szydełkowanie, by nie zwariować w tej pracy.

Trzeba też wiedzieć, gdzie kończy się nasza odpowiedzialność, a gdzie odpowiedzialność ponosi rodzina podopiecznych. Warto rozumieć, kiedy i jak odejść.

 

6. Czy masz jakąś radę dla początkujących opiekunek? Pytamy o to, ponieważ komentarze o tej pracy nie zawsze są pozytywne.

 

Nie oczekiwać wdzięczności. Nastawić się na ciężką pracę pod względem fizycznym lub psychicznym. Przed wyjazdem zapoznać się z charakterem naszej pracy. Poznać swoje prawa i obowiązki. Nie liczyć na to, że ktoś poda idealne zlecenie na złotej tacy. To ciągła walka o swoje prawa i o szacunek. Pilnować swoich spraw. Sprawdzać zlecenia, przygotować się do wyjazdu. Liczyć tylko na siebie. Ponosić odpowiedzialność za siebie i za podopiecznego. Jeśli ktoś nie potrafi zadbać i walczyć o siebie, nie powinien podejmować się pracy w opiece. To praca dla silnych ludzi, którzy powinni potrafić poradzić sobie za granicą.

 

Dziękujemy za Twój czas, a czytelników zapraszamy na blog Basi (Perły rzucone przed damy, adres: http://kasiaperla.blogspot.com  oraz na stronę, na FB (Perly Rzucone Przed Damy).

https://www.facebook.com/Perly-Rzucone-Przed-Damy-141846583289776/

 

Życzymy sukcesów i spełniania się w życiu, zarówno zawodowym, jak i prywatnym.

Zespół Opiekunki24.pl

30 czerwca 2018 01:47 / 1 osobie podoba się ten post
Nie wiem, czy ktoś z tego portalu wchodzi na mojego bloga, ale wrzucę, co mi tam
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/kat-widzenia-zalezy-od-czasu-przeduzenia.html?m=1
 
30 czerwca 2018 07:44
Zaglądam.
30 czerwca 2018 08:48 / 1 osobie podoba się ten post
Fajno. Z innego forum mi wyświetla, że zaglądają. Linka tego forum nie wyświetla lub nie potrafię go zidentyfikować. Nawet jak jeden rodzynek zagląda, warto wklejać linki. Miłego dnia. 
30 czerwca 2018 18:05 / 1 osobie podoba się ten post
Jestem twoją wierną czytelniczką, nie zawsze zgadzam się z tobą, ale to normalne. Jesteśmy różni.
30 czerwca 2018 22:45 / 1 osobie podoba się ten post
Dzięki. Czasami sama z sobą się nie zgadzam, więc się nie gniewam 
Dzisiaj byłam w ogrodzie botanicznym. Fajnie wyjść z domu na pół dnia. Jestem jednak z natury wieśniakiem - po zoo i ogrodzie botanicznym nie byłam tak zmeczona, jak po mieście. Na środę albo holland albo krefeld miasto. Chętnie pojechalabym do holland, ale nie wiem. Tak niby kolej na krefeld miasto. Tylko, że Holandiaw sobotę odpada, bo ponoć Niemcy walą wszyscy wtedy w tym kierunku. Lepiej więc pojechać tam w środę a na sobotę ruszyc na krefeld. Męczą te wycieczki, ale dobrze. Czas szybko leci i nie myślę tyle. 
Fotki z ogrodu. Zapraszam!
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/ogrod-botaniczny-w-krefeld.html?m=1
 
01 lipca 2018 07:41
Ja też lubię, jak zmęczona wracam ze spacerów. Czasem 3 godziny marszu. Czasem gdzieś po drodze na ławce przysiądę, poczytam i wracam. Nie trzymam się sztywno wcześniejszych planów. Jedynie tego, o czym piszesz- niektóre kierunki w weekendy odpadają.
01 lipca 2018 09:59 / 1 osobie podoba się ten post
Dokładnie. Raz w sobotę byłam w zamku reydl i wickard. Za dużo ludzi. Dlatego z wypadem do zoo byłam już mądrzejsza i pojechałam tam w środę. Najchętniej z wypadów w sobotę bym zrezygnowała, ale męczy mnie siedzenie w domu z podopieczną. Niby schodzę jedynie na posiłki i to jest najgorszy moment. Nie do zniesienia. U sofjencji prawie wogóle nie siedziałam w swoim pokoju, bo dobrze się czułam w całym domu. Tu wychodzę z niego tylko, gdy muszę.
01 lipca 2018 20:07
Ale moja podopieczna dzisiaj o mało jakieś zapaści dostała. Na szczęście do wieczora doszła do siebie. A jak wasze znoszą pogodę?
Posta napisałam o pojeniu podopiecznych
Pozdrawiam. Dzisiaj robię sobie beauty dzień. Od stóp do głowy "/>
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/07/jak-dbac-o-odpowiednie-nawodnienie.html?m=1
01 lipca 2018 21:01
Nie wiem, czy to z powodu pogody, ale od jakiegoś czasu ciśnienie ma bardzo niskie. Lekarz o tym wie, i pojutrze przyjedzie o 6 rano jej zmierzyć. Sądzę, że te upały, albo zmiany temperatur mają kiepski wpływ na nią.
01 lipca 2018 21:16
Co do tej soli, o której piszesz na blogu, to przypomniała mi się rada ze Świata Młodych na letnie wędrówki- żeby jeść posolonego pomidora na kanapce... Potas, sód- szybko z organizmu wypacamy. Jak ważne są mikroelementy przekonałam się w hotelu. Ciężka praca, na zmywaku dodatkowo pot spływał po plecach nie tylko z powodu ruchu, ale i temperatury. I zaczęłam mieć problemy- zawroty i bóle głowy, mdłości, czasem nawet wymioty. I dopiero jak koleżanka wyciągnęła z szafki musujące elektrolity doznałam olśnienia. I zaczęłam tam pić to, co miałam dostępne- woda z miodem, cytryną i solą. Problemy minęły. A przecież wiedziałam o tym, ale jakoś zapomniałam.
Starsi ludzie mają z tym rzeczywiście problem, akurat Malina nie ma z tym problemów. Ale musiałam pilnować leżącą podopieczną, bo choć była w stanie powiedzieć, że chce pić, to właściwie tego nie robiła, trzeba było jej proponować.
01 lipca 2018 23:07 / 1 osobie podoba się ten post
Ja sama zapominam albo czasami najzwyczajniej w życiu nie chce mi się sięgnąć po wodę. Dopiero jak odczuwam zmęczenie najczęściej po kilku dniach, gdy mało piję, dopiero zaczynam się pilnować. A to z solą może warto ponownie stosować. Wcześniej nosiłam kryształki soli w kieszeni i popijałam je wodą. Dawno już tego zaniechałam. 
02 lipca 2018 13:06 / 2 osobom podoba się ten post
Pewnie, że tak. W każdej pracy mamy swoje prawa, ale ta praca jest wyjątkowo niereformowalna, moim zdaniem. Nie ma porównania z żadną inną pracą przez to, że mieszkamy z podopieczną. Byle do zjazdu, trzeba odpocząć i podjąć decyzję co dalej.
02 lipca 2018 21:43 / 2 osobom podoba się ten post
Ja patrzę, by wymęczyć do końca roku. Nie chcę, żeby te lata w Niemczech poszły na marne. Ale uważam tak, jak ty - w tej pracy nigdy nie będzie dobrze, chociaż rząd polski, niemiecki, niemieckie rodziny stanęły na głowie. Mieszkanie z kimś obcym 24 na dobę to katusze. Nie praca. Tylko samo mieszkanie z tymi ludźmi. Ja mam naprawdę dobre zlecenie. Bardzo lubię i szanuję babkę. Dziadka trudniej mi szanować, bo nie cierpię ludzi, co chcą komuś na siłę dogodzić i robią z siebie niepotrzebnie cierpietnika. Ale lubie go. Czasami można z nim pożartować. Pomaga mi. Ale czasami mam coś takiego, że jak słyszę, że kręcą się za ścianą, mam wrażenie, że eksploduję. Tak mnie to drażni. A przecież to nic takiego. Najgożej jest właśnie w poniedziałki, gdy w niedziele ani oni, ani ja nie wychodzę z domu poza spacerem. Przychodzi czas wolny i jak ich nie widzę pół dnia, przechodzi mi złość. A potem znowu. Przecież to się udusić można. Zwariować. A oni pewnie też czasami nie mogą się już na mnie patrzeć. Taka praca powinna być zabroniona. Powinno się mieszkać gdzie indziej. W gasyronomi miałam pokój zawsze od szefa. Ale nigdy się tak nie dusiłam, jak w opiece. Każdy w swoim pokoju robił co chciał i kiedy chciał. Wychodził. 
02 lipca 2018 22:22 / 2 osobom podoba się ten post
Dla mnie też w opiece domowej było ważne wolność i swoboda, której nie miałam we wspólnym gospodarstwie z PDP. Mieszkanie i tzw. bycie na zawołanie 24 godziny na dobę przez 2-ce naprawdę wywysają z nas energię życiową. Teraz, kiedy zmieniłam sobie system pracy na normalną etatową w Seniorenheimie, jestem bardzo zadowolona i nie odliczam już każdego dnia mojej służby. Poprostu pracuję i prowadzę normalne życie, mimo że z dala od rodziny. Wolność i swoboda rekopensuje mi rozłokę. Organizuję sobie tak czas wolny/prywatny, że nie dołuje mnie praca na wyjeździe.
03 lipca 2018 13:39
Ja już nie chcę żyć w Niemczech. Kiedyś chciałam. Kupę lat temu. Przejadłam się nimi. Poza tym wieksze możliwości dla siebie widzę jednak w Polsce.