Jak pogodzić zdrowy tryb życia z pracą opiekunki

To nasze drugie wirtualne spotkanie, cieszymy się, że poświęciłaś nam czas na kolejny wywiad. Jak spędziłaś czas letni? Wyjeżdżałaś gdzieś, odpoczęłaś?

 

W czasie tych wakacji więcej pracowałam. Mam dorosłe dzieci i teraz mogę swój urlop zaplanować na miesiące wiosenne lub jesienne. Nawet tak mi bardziej pasuje.  Wyjeżdżam więc z moim mężem i znajomymi pod koniec września na tydzień.  Mimo, że mam więcej wolnego, gdy „zjeżdżam” po pracy do domu, to potrzebuję oderwać się od „garów”, „starości” i „chorób”. Czuję dużą potrzebę zmiany otoczenia i „nicnierobienia”. Oczywiście zwiedzanie musi być.

 

 

1. Będąc opiekunką, kiedy znajdujesz czas dla siebie, czas na kontakty z rodziną?

 

Gdy rozpoczynamy pracę w tej branży jest ciężko, jest ciężko bez codziennego „żywego” kontaktu z rodziną.  Bez codziennych rozmów, ustaleń i „wygadania się”. Jeżeli wybieramy pracę za granicą,  zostawiając rodzinę w Polsce, to warto wyznaczyć sobie  konkretny cel.  Popracuję i nauczę się języka niemieckiego. Popracuję i zdobędę doświadczenie w zawodzie, w którym czuję się dobrze. Zarobię i kupię sobie wreszcie własne mieszkanie. Zarobię i założę firmę. Dobrze jest wyznaczyć cel i do niego dążyć, wtedy łatwiej jest nam przezwyciężać trudności.

 

Pracujemy jako opiekunki 24 h, ale  to nie znaczy, że pracujemy „non stop”. To nie znaczy, że nie możemy mieć kontaktu z rodziną, bo wciąż jesteśmy w pracy. Z reguły mamy 2 godziny wolne w ciągu dnia, dwa popołudnia lub jeden dzień wolny w tygodniu oraz czas po godz. 20.00 lub 21.00 (to jest najczęściej taki Rufbereitschaft, czyli jestem do dyspozycji w nagłych wypadkach). Co zrobić, gdy tego nie mamy? Uzgadniać to z firmą, zawsze przed podjęciem pracy i podpisaniem umowy, później uzgodnić to z podopiecznym, żeby dopasować przerwę do jego rytmu dnia lub z rodziną podopiecznego.

 

Dla siebie  bezwzględnie wykorzystuję 2 godziny przerwy  w ciągu dnia i mam taką zasadę, że wychodzę na świeże powietrze. Wcześniej spacerowałam a teraz biegam. Na pierwszym zleceniu moja zmienniczka poradziła mi: „Krysia, wychodź choć na 30 minut, niezależnie czy pada deszcz i jest mróz. Odświeżysz umysł, przewietrzysz się, oderwiesz myśli”.  Miała rację. I nie liczy się spacer z podopieczną. Spacer z podopieczną tak, a potem wyjście samemu. Jak jest ciepło w czasie spaceru  siadam na ławce i czytam książkę lub piję kawę z koleżanką na zewnątrz lub czytam, piję kawę i odrywam myśli od pracy. To taka moja „DIETA UMYSŁOWA”.

W ciągu dnia też mam czas dla siebie, gdy podopieczna jest w swoim pokoju, czyta swoją książkę czy gazetę, odpoczywa na sofie, rozmawia przez telefon z rodziną lub ogląda telewizję. Ona też potrzebuje czasu sama dla siebie.

 

Z rodziną mam kontakt najczęściej po godz. 20.00, gdy podopieczna jest już przygotowana do spania.

 

Oczywiście są sytuacje, w których trzeba porozmawiać ze swoją rodziną w czasie naszej pracy, gdy właśnie gotuję obiad, wychodzę na spacer czy zakupy z podopieczną. Nieraz pilnie trzeba coś załatwić, wyjaśnić, coś uzgodnić, zadzwonić do urzędu w Polsce lub załatwić naglącą sprawę z bankiem.  Nigdy nie miałam problemu, by podopieczna poczekała, aż skończę rozmowę uprzedzając wcześniej, że potrzebuję kilku minut.

 

2. Czy w pracy opiekunki jest możliwość na zdrową dietę? Wiemy przecież, że zdrowe odżywianie jest konieczne nie tylko dla podopiecznych ale również dla opiekunki.

 

Powiem szczerze, że to była moja największa obawa przed podjęciem stałej pracy w Niemczech jako opiekunka. Gotuję ze świeżych produktów, przygotowuję jedzenie sama. Nie jestem wegetarianką, ale mięsa prawie nie jem. Obecnie jestem na etapie uważnego czytania etykiet  na produktach i unikania dań z chemicznymi dodatkami.

 

Mówisz o zdrowym odżywianiu podopiecznych. Wiele o tym czytam w tej  chwili i nie jestem przekonana, czy warzywa i owoce, o których mówimy „zdrowe” i które kupujemy w supermarkecie czy w  sklepie ekologicznym są rzeczywiście zdrowe. Ale to jest osobny temat.

Z moich dotychczasowych obserwacji i doświadczeń wynika, że Niemcy lubią gotowe jedzenie, z pudełka, z puszki z wieloma chemicznymi dodatkami. Niekiedy starsi ludzie zamawiają je przez internet i jest ono dowożone przez wyspecjalizowaną firmę. Dania kupowane w supermarkecie też są z opakowania, są zamrożone, zwłaszcza ciasta.

 

Wyobraźmy sobie, że przyjeżdża opiekunka, która inaczej je i chce „robić rewolucje jedzeniowe”. Od razu tak się nie da. Miałam podopiecznych, którzy kupowali dużo gotowych dań: mrożony gulasz, placki ziemniaczane z plastikowego pudełka, gotowe krokiety czy pulpety.  Co zrobiłam? Powoli, krok za krokiem, dzień za dniem. Najpierw jadłam to, co oni.  Potem przy ustalaniu listy zakupów proponowałam, co można byłoby kupić, żebym ja mogła z tego coś sama ugotować. Podopieczni często pytają, co jem w Polsce. Więc mówię: rosół, gulasze, kotlety, pierogi, krokiety, wszelkiego rodzaju surówki i sałatki, ryby, placki ziemniaczane, naleśniki. I robię te dania. Najczęściej zaczynam od pierogów ruskich (z ziemniakami i serem), poprzez  Königsbergerklopse  (niemieckie danie), czyli pulpety z kaparami w białym sosie, kotlety i surówki i  tym „kupuję”:) sobie podopiecznych. Robię te dania sama i one im smakują. Od początku do końca.  Posiłki jem razem z podopieczną i osobiście bardzo zależy mi na tym, co jem.

 

Oczywiście, potrzebuję więcej czasu na przygotowanie własnych placków ziemniaczanych czy pierogów. Ale to jest moja praca. A podopieczni poczekają. Naprawdę, takie jedzenie im bardziej smakuje niż to gotowe z plastikowego pudełka . Czy ono jest droższe? Z perspektywy miesiąca  powiem, że niekoniecznie, ponieważ raz je się mięso a raz naleśniki. 

Wiem, że  opiekunki, które nie lubią gotować i preferują „gotowe” dania mogą być niezadowolone, że poprzedniczka gotowała sama. Nie ukrywajmy, przygotowanie własnych kotletów zajmuje o wiele więcej czasu i wymaga więcej energii niż pójście do sklepu i kupienie gotowych.  Na przykład moja zmienniczka Inga niekoniecznie lubi gotować, ale dogadaliśmy się wszyscy.  U mnie możecie zjeść tak, a u Ingi inaczej. Macie różnorodność i to jest ten plus.  Trafiam jednak najczęściej na zmienniczki, które myślą podobnie jak ja, jeżeli chodzi o jedzenie.

 

3. Czy w Niemczech zdrowe produkty żywnościowe są tak samo łatwo dostępne, jak u nas w kraju? Rodziny nie mają nic przeciwko temu, że opiekunka chce się zdrowo odżywiać?

 

Rodzina podopiecznego może podchodzić do naszych innych  nawyków żywieniowych, sceptycznie i z wielkim dystansem. Ja to przeczekuję i robię swoje. Tak, jak powiedziałam, powoli, małymi krokami.  Poznaję podopiecznego i jego upodobania. Jeżeli w pierwszym dniu „ na wejściu” oświadczymy, że to my jesteśmy teraz „paniami domu” i podopieczna/podopieczny ma jeść to, co my, to „czarno to widzę”. Uzgadniajmy to powoli.  W Polsce czy w Niemczech produkty żywnościowe są teraz łatwo dostępne.  Pytając o zdrowe produkty, pewnie masz na myśli te Bio-produkty. Podchodzę do nich sceptycznie. Kupuję więc najczęściej w supermarketach. Gotuję ze świeżych produktów, przygotowuję dania sama. Są warzywa i owoce.  Jedzenie jest różnorodne i myślę, że to już jest dużo. Unikam gotowych dań w opakowaniach, słoikach, puszkach. 

 

4. Kolejną sprawą jest bycie fit. :) Jakie możliwości do uprawiania sportu daje ta praca, czy w ogóle jest to możliwe i kiedy?

 

Zadaliście świetne i trafne pytanie, gdyż ja biegam.

 

Jak się chce, to wszystko można sobie poukładać w tej pracy. Gorzej, jak jesteśmy wrogo nastawieni, to wtedy rzeczywiście, może być wszystko na „NIE”. Nie mogę zjeść tego, co lubię, bo muszę jeść to, co podopieczna. Nie mogę przez to schudnąć. Nie mogę uprawiać sportu, bo pracuję 24 h i jestem taka biedna. To są tylko wymówki i usprawiedliwienia. Wcześniej biegałam mniej systematycznie. Teraz biegam codziennie.  Do czerwca brałam udział w pewnym  sportowym dłuższym wyzwaniu. Biegałam rano, nim podopieczna wstawała lub w czasie przerwy. Przebiegłam w ciągu 9 mcy prawie 1000 km. Zawsze można pobiegać wieczorem. Podopieczni się przyzwyczaili  do tego mojego biegania i  sami pytają „Czy już dzisiaj biegałam”, „A dlaczego jeszcze nie biegałam” „A co to za wyzwanie. A co ono mi daje”. Mam wrażenie, że to na nich dosyć dobrze działa i sami chcą wychodzić na spacer, widząc, jak ja się czuję.

Jeżeli ktoś pływa, może w czasie przerwy wychodzić na basen. Niech bierze zlecenia w większym mieście, gdzie jest basen. Koleżanka tak robiła. Nordic Walking też jest możliwy. Jazda na rowerze. W wielu miejscach pracy jest rower do dyspozycji opiekunki.

Co jeżeli podopiecznej się to nie spodoba lub jest dyscyplina sportu, na którą potrzebowałabym kilku godzin dziennie.  Trzeba zmienić zlecenie lub pracę. W Polsce byłoby przecież podobnie.

 

5. Co myślisz o spokojnym śnie? Czy będąc opiekunką i przebywając z podopiecznym 24h na dobę/ 7 dni w tygodniu, jest czas na spokojny sen?

 

Może to być pewien dyskomfort, może nawet problem, zwłaszcza na początku naszej pracy, nim pozna się jej specyfikę. Pierwsze moje zlecenie było podczas moich dwumiesięcznych wakacji (pracowałam jako nauczyciel) u Pana chorego na Parkinsona. Musiałam wstawać w nocy 1-2 do 3 razy.  Spałam tak, jak kiedyś, gdy miałam małe dzieci. Czyli spałam, ale słyszałam każdy szmer. Wtedy na zleceniu musiałam spać po obiedzie, by odespać noc. Podopieczny mieszkał z żoną (nie musiałam się nią zajmować), obok mieszkała córka. Gdy było ciężej, miałam więcej wolnego i odsypiałam godziny nocne. Ale to zlecenie  było tylko przez dwa miesiące.

 

Zmieniłabym zlecenie, gdybym musiała wstawać non stop po kilka razy w nocy przez dłuższy czas. Sen jest dla mnie ważny i czytałam, jakie zbawienne działanie ma sen. Kiedyś tego nie doceniałam, zarywałam noce. Odbiło się to na moim zdrowiu. Źle się czuję, jak się nie wyśpię.

 

Jest coś takiego u mnie , we mnie, że jak mam nową podopieczną, nowe zlecenie, mój sen jest lekki, płytki. Budzę się częściej. Mimo, że wiem, że podopieczna zadzwoni, jak będzie potrzebowała pomocy. Mój organizm potrzebuje przyzwyczajenia i najlepiej, jak podopieczna ma dzwonek . Wtedy  śpię mocno i idę, jak zadzwoni. Jak nie ma dzwonka a podopieczna mnie woła, to słyszę, idę jej pomóc, ale jest  wtedy gorzej, jest we mnie to czuwanie, takie podświadome i nie mogę spać mocnym snem. To na dłuższą metę, w moim wieku :), nie jest dobre.

 

Dlatego lubię stałych pacjentów, nie lubię ich zmieniać i tak ustawiam sobie pracę, żeby zgrać „moje wymagania”, mój tryb życia z życiem drugiego, najczęściej chorego lub  z niepełnosprawnością, wymagającego mojej pomocy, człowieka.

 

 

6. Odpoczynek psychiczny, czyli kiedy i czy jest możliwy? Jak sobie go zapewnić, by nie zwariować w 4 ścianach?

 

W naszej pracy jest on niezwykle ważny. Chyba nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak ważny, siedząc i przeglądając na przykład facebooka. No tak. Ja też tak robię, też  siedzę w mediach społecznościowych. To jest jakaś zmora ostatnich czasów :). Przyznam się, że muszę to sama ograniczać i pilnować się, bo zdarzyło mi się już wielokrotnie zajrzeć tylko na chwilę!!! na facebooka, po czym ta chwila przedłużyła się do kilkugodzinnej do późna w nocy. Potem nie mogłam zasnąć, następnie byłam rano niewyspana i ….zła. Nie. Tak nie może być.

 

Po pierwsze wychodzę na spacer lub biegam podczas zasłużonej przerwy w ciągu dnia. Nawet gdy pada, jest zimno, pada deszcz lub śnieg. Ubieram się ciepło i wychodzę.  Na świeżym powietrzu odpoczywam psychicznie. Wtedy zupełnie nie myślę o pracy. Nawet jak myśli są w mojej głowie, bo coś wydarzyło się przed południem, mówię sobie jak Scarlett O'hara w ”Przeminęło z wiatrem”: „Nie mogę teraz o tym myśleć, bo oszaleję. Pomyślę o tym jutro”.Ja myślę o tym później.

 

Po drugie czytam. Komfortem dla mnie jest czytanie „lekkiego romansidła” tuż przed zaśnięciem.  Podopieczna jest już w łóżku, ja przygotowana do spania. NIE BIORĘ wtedy KOMÓRKI DO RĘKI, nie włączam laptopa (bo to zguba po prostu) tylko biorę do ręki książkę i czytam. No niestety nieraz piknięcie telefonu jest ważniejsze od książki, ale pracuję nad tym. Ostatnio wyłączam internet w komórce.

Poza tym wykorzystuję każdą dłuższą chwilę, by wyjść, pozwiedzać, wypić w spokoju kawę w kawiarni, na przykład gdy przyjeżdża rodzina podopiecznej lub krótszą, gdy podopieczna ma fizjo- lub ergoterapię w domu.

 

Potrafię też już wyłączać się/wyciszyć podczas pracy, podczas krótkiej przerwy. O tym piszę na swoim blogu we wpisach „Naprzeciw jesiennej chandrze - o moim minimum ”.

No i ważny, bardzo ważny jest  7-8-godzinny sen. Nie zapominajmy o tym.

 

7. Przebywanie z podopiecznym to również spięcia, nieporozumienia. Jak sobie radzisz z tzw. „ciszą, niedopowiedzeniami”? Czy Twoim zdaniem warto rozmawiać o tym, czego nie rozumiemy, co powoduje niezdrową atmosferę w domu podopiecznego?

 

Nieporozumienia i spięcia w pracy były, są i będą. Pracujemy na co dzień z ludźmi, z żywą istotą, która jest chora lub niewyspana, źle coś zrozumie, nie usłyszy, stąd pojawia się cisza w relacji lub nieporozumienie.

Tak, masz rację, warto i trzeba rozmawiać. Ja rozmawiam.

 

Poza tym czytasz w moich myślach. Wczoraj przyjechałam na swój dyżur do pracy i moja młoda niepełnosprawna fizycznie podopieczna miała „muchy w nosie”. Od razu to wyczułam, bo nie była taka rozmowna jak zawsze, robiła „miny” i wyczułam duży dystans. Przeczekałam tę ciszę do dzisiaj. Po śniadaniu w spokoju zapytałam „Co się dzieje?”. A ona, no nic, wszystko w porządku, nic się nie dzieje.  „No ale przecież wyczuwam, że coś jest nie tak. Chcesz mi o tym powiedzieć?” - pytam. Powiedziała.

 

Kiedyś miałam problem z wyegzekwowaniem mojej przerwy w ciągu dnia. Starszy podopieczny stwierdził, że to on decyduje, czy mam przerwę, czy nie oraz to, że muszę mu codziennie mówić, co robię i dokąd wychodzę podczas mojej przerwy. Co zrobiłam? Najpierw porozmawiałam z firmą i przedstawiłam sytuację. Ta potwierdziła, że przerwę powinnam mieć codziennie, bo nie jest możliwe, bym pracowała „non stop”, po drugie nie muszę się tłumaczyć, gdzie wychodzę podczas mojej przerwy. To jest moja wypracowana przerwa. Jedynie powinnam razem dogadać się w sytuacji, gdy przerwa z racji wyjazdu, przyjazdu rodziny czy wizyty u lekarza przesuwa się. Porozmawiałam z podopiecznym, jakie jest stanowisko firmy, jeszcze to niewiele pomogło. Firma musiała porozmawiać z podopiecznym i rodziną. Wreszcie poskutkowało. Trochę się Pan podąsał, bo została urażona jego duma, ale w końcu to zrozumiał.

 

Co zrobić, jak podopieczna chce chodzić spać o 24.00? Nie miałam takiej sytuacji, ale również powiedziałabym, jak ważne jest dla mnie pójście spać o 22.00. Ona, jeżeli chce, może chodzić spać o tej porze, ale może umyć się, z moją pomocą o 20.00. Jeżeli  jest mobilna, sama położy się do łóżka . O tym poinformowałabym firmę i rodzinę. Jeżeli nie jest mobilna, może oglądać telewizję w swoim pokoju, już w łóżku lub może poczytać książkę. Zgodziłabym się ewentualnie na wyłączenie  telewizora lub zgaszenie  światła, gdyby podopieczna ze względów zdrowotnych nie była w stanie tego zrobić. Na początek. Nastawiłabym budzik na 24.00 i zrobiłabym to. Potem podziałałabym na rzecz autowyłącznika. Wiem, że w nowszych telewizorach są autowyłączniki, dzięki  którym po ustawieniu  telewizor sam się wyłącza.

 

Jeżeli obiad nie smakował podopiecznej?  Ja też nie wszystko lubię. Dogadujemy się, co ugotuję następnym razem. I tyle.

 

Nieraz, nie ukrywajmy, jesteśmy jak ja to nazywam „workiem treningowym” dla podopiecznego, gdyż jesteśmy najbliżej chorej, niepełnosprawnej osoby. Jeżeli podopieczna nie radzi sobie ze swoimi emocjami i wyładowuje się na nas i wiem, że wynika to z jej choroby przeczekuję to.

Jeżeli wynika to z jej charakteru rozmawiam z nią i mówię konkretnie, że to mi przeszkadza. Jesteśmy też ludźmi i mówmy, co czujemy. Jeżeli przebywamy z podopiecznym 24 h, to znamy się bardzo dobrze. Wiemy, jak reaguje podopieczna. Co wynika z jej złośliwości a co z choroby.

 

8. Co Twoim zdaniem wpływa na takie poukładanie sobie obowiązków przy podopiecznym, by dać radę zachować zdrowy tryb życia w pracy? Rozumiemy, że tutaj są również ważne umiejętności organizacji czasu?

 

Seniorzy w Niemczech w większości mają ustalony rytm dnia. Sami je sobie ustalają. Ten ich rytm dnia wynika z ich wieku, ze stanu zdrowotnego i przyzwyczajeń. Przed śniadaniem chcą wziąć prysznic. Po śniadaniu wyjść na spacer. Po obiedzie położyć się na dwie godzinki do łóżka lub podrzemać w fotelu. Wtedy my mamy przerwę. Potem podwieczorek. Spacer lub telewizja, rozmowy z rodziną. Kolacja. Wiadomości. Mycie się i do łóżka.

 

9. A możemy poznać Twój przykładowy grafik dnia przy podopiecznym? Dzięki temu inne opiekunki mogą porównać go ze swoim dniem pracy oraz skorzystać z Twoich pomysłów.

 

U seniorów jest najczęściej tak:

7.30 - 8.30 Pobudka, prysznic, pielęgnacja ciała, ubieranie.

8.30 - 9.15 Śniadanie.

9.15 - 10.00 Czytanie prasy, ustalanie terminów z lekarzem, rozmowy telefoniczne ze znajomymi, z rodziną

10.00 - 11.00 Spacer lub fizjoterapia lub logopeda lub Krankengymnastik (ćwiczenia gimnastyczne)itp.

11.00 - 12.00 Przygotowanie obiadu

12.00 - 13.00 Obiad i sprzątanie po obiedzie

13.00 – 15.00 Przerwa. Podopieczny odpoczywa a my korzystamy z przerwy

15.00 – 16.00 Podwieczorek

16.00 – 18.00 Spacer (jak nie było przed południem lub drugi spacer), oglądanie telewizji, gry planszowe, krzyżówki, oglądanie zdjęć rodzinnych, rozmowy podopiecznego z rodziną, czytanie książek itp. Co kto lubi.

18.00 – 19.00 Kolacja

19.00 – 20.00 Mycie i przygotowanie do spania

od 20.00-21.00  „Cisza nocna”. To czas już dla nas. Podopieczny może jeszcze poczytać, pooglądać telewizję . My rozmawiamy ze swoją rodziną. Mamy czas dla siebie.

 

 

10. To jeszcze spytam o pomysły na spędzanie czasu wolnego. Twoje ulubione przykłady, z których mogą skorzystać również inni.

 

Tak  jak już wcześniej wspomniałam: u mnie to bieganie, spacerowanie, czytanie książek, oglądanie filmów, blogowanie . U innych mogą to być robótki ręczne, Nordic Walking, jazda na rowerze czy słuchanie ulubionej muzyki.

O tym wszystkim, o czym dzisiaj rozmawiałyśmy piszę na swoim blogu: http://nieocenioneopiekunki.com/ , na który wszystkich zapraszam! :-)

 

Dziękujemy serdecznie za wywiad i życzymy wspaniałego czasu z podopiecznymi oraz rodziną.

Redakcja Opiekunki24.pl

16 stycznia 2020 16:05 / 4 osobom podoba się ten post
Zostań na dłużej, albo zaglądaj częściej do nas 
16 stycznia 2020 16:35 / 4 osobom podoba się ten post
Przykre to co piszesz, nigdy nie czułam się jak niewolnica czy służąca. Gdyby tak było, na pewno w takim miejscu bym nie została.Ale wiem, że są opiekunki bardzo zmęczone i zapracowane ,niestety zdarza się, że sane są sobie winne. Znałam taką opiekunkę, przy babci nie miała dużo pracy, jak sama mówiła, przygotować posiłek, nakarmić, zmienić windel kilka razy na dobę i to wszystko, bo mycie i kąpiel załatwiało pflege. Nie znała języka i żeby wobec rodziny nie czuć się, że bierze pieniądze "Za darmo" ,robiła tam za ogrodnika i sprzątała dom od strychu po piwnicę, myła w całym domu okna i wiele więcej. 
Kiedyś spotkała mnie córka babci i poprosiła, żebym powiedziała Z. ,że Ona nie musi robić tego wszystkiego, bo do ogrodu przychodzi ogrodnik, do okien zamawiają kogoś dwa razy w roku, ona to tłumaczyła, ale Z.chyba nie zrozumiała . Jak przekazałam Z.tę rozmowę, to mi powiedziała, że Ona tak nie umie, bo co niby ma robić przez cały dzień? Nie miała żadnego hobby, nigdzie nie dała się wyciągnąć, bo kawy czy herbaty to się może za darmo napić u podopiecznej, a placek to sama sobie upiecze. Często  te "niewolnice" ,to takie, jak ta przeze mnie poznana. 
 
16 stycznia 2020 17:03 / 1 osobie podoba się ten post
O nas niewolnicach piszą tu. Artkuł z lipca 2019r. Podaję link:
 
https://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/1421891,polskie-opiekunki-w-niemczech.html
 
Może, jeżeli opiekujemy się osobami z demencją tak jest. Ja opiekowałam się też panią z Alzheimerem, ale miała leki i było mi lżej. Rodzina mnie wspierała, zwłaszcza córki.
 
 
16 stycznia 2020 17:10 / 4 osobom podoba się ten post
Gusia- podobne odnosiłam wrażenie rozmawiając z koleżankami tam, gdzie wcześniej pracowałam. Na moje stwierdzenie, że przecież możesz to miejsce zmienić, pracy jest ciągle słyszałam- "ale kiedyś był problem z pracą" i trudno im było przyjąć, że teraz łatwiej- jest internet, świadomość opiekunek się zwiększa i można wypracować lepsze warunki. Krok po kroku- można by choć trochę pozmieniać.
Każda miała inny model wypoczynku, resetu- ale nie zawsze były tam, gdzie to jest do zrealizowania. A zmian się bały. Np. jedna uwielbiała chodzić po sklepach- a była we wsi z Aldim i Edeką... Dużo było wokół fajnych miejsc, urokliwych do spacerów. Przez półtorej roku nigdzie nie była. A sklepy to był jej sposób na relaks. I też źle się czuła z wolnymi przedpołudniami (jej pdp.  był codziennie do 13 w "przedszkolu")- siedziała w domu, udawała, że coś robi, żeby ją widzieli. Jej zmiennik nie miał z tym problemu- wsiadał na rower i zwiedzał, odwiedzał koleżanki, itp. I jak myślicie, kogo woleli? Zmiennika, co miał uśmiech na twarzy i umiał zagospodarować swój czas.
16 stycznia 2020 17:43 / 6 osobom podoba się ten post
W tej pracy ważna jest znajomość języka, operatywność wszelakiego rodzaju, umiejętność kontaktowania się z ludźmi. Na dobrą sprawę swoje warunki można osiągnąć machając rękami albo używając prostych słów. Tylko trzeba wiedzieć kim się jest w tej pracy. Bo jak opiekunka zakłada, że będzie ciężko pracowała kosząc trawniki, sprzatając piwnice itd. to o czym tu rozmawiać. Pomyliły się jej role i tyle. Niemcy - zresztą nie tylko oni - lubią wykorzystywać, jak się da to czemu nie. A nasze panie nie znają słowa NIE. To kim jesteśmy i jak nas będą traktować jest w naszych głowach. Zawsze trzeba rozmawiać, spokojnie wytłumaczyć dlaczego tak a nie inaczej. W ostatnim miejscu pdp zapytała czy mogę liście zgrabić. Odpowiedziałam spokojnie, że tego nie mam w kontrakcie. Więcej tematu nie podjęła. Liście sprzątał syn albo wnuk. A uwierzcie mi, swędziały mnie rączki, bo słoneczko świeciło i powietrze świeże  Ale jak ja zrobię więcej, bo mam ochotę, to następna która ochoty nie musi mieć, może mieć głupią sytuację. Ja trzymam sie kontraktu. Tu gdzie jestem córka pdp chciała mnie na wiecej prac naciągnąć. Ona akurat zarabia robiąc na drutach. Zapytałam ją, czy jak klient płaci za sweter to ona mu gratis skarpetki wysyła  Zszokowana była takim głupim pytaniem  
16 stycznia 2020 17:54 / 3 osobom podoba się ten post
Dała Ci polubienie, bo uważam, że każdy pracuje tak jak lubi, albo stara sie tak pracować . Nigdy nie uważałam, że ta co kosi trawniki czy sprząta, jest zaharowana i role jej sie pomyliły . Widocznie to lubi, bo przeciez opiekunki do wykonywania czynności nie zapisanych w umowie nikt nie zmusi . Nie trzymam sie ściśle umowy czy kontraktu, raz robię więcej raz mniej . Wszystko żależy od tego, czy powinnam . Swoje granice znam .
16 stycznia 2020 18:03 / 4 osobom podoba się ten post
Tylko że Ty robisz to co lubisz albo to na co masz ochotę. A ja piszę o opiekunkach, które robią bo myślą że muszą i nie są z tego zadowolone. 
16 stycznia 2020 18:12 / 1 osobie podoba się ten post
Nie sposób z Tobą się nie zgodzić
16 stycznia 2020 18:25 / 3 osobom podoba się ten post
Jakby myślały to by nie robiły .
16 stycznia 2020 18:30 / 3 osobom podoba się ten post
Tu akurat masz rację w 100% albo w 200%   
16 stycznia 2020 18:36 / 2 osobom podoba się ten post
Hej, hej,helo, helo ! Otczepić sie proszę od mię 
16 stycznia 2020 18:37 / 2 osobom podoba się ten post
A kto się przyczepił 
16 stycznia 2020 18:40 / 1 osobie podoba się ten post
Nie lubisz trójkątów ?
16 stycznia 2020 18:42 / 2 osobom podoba się ten post
Nie bo ktoś zawsze musi pójść do kąta 
16 stycznia 2020 18:43 / 5 osobom podoba się ten post
A nic już Mycha. Miałam co innego napisać i mi się pomyliło