Jak pogodzić zdrowy tryb życia z pracą opiekunki

To nasze drugie wirtualne spotkanie, cieszymy się, że poświęciłaś nam czas na kolejny wywiad. Jak spędziłaś czas letni? Wyjeżdżałaś gdzieś, odpoczęłaś?

 

W czasie tych wakacji więcej pracowałam. Mam dorosłe dzieci i teraz mogę swój urlop zaplanować na miesiące wiosenne lub jesienne. Nawet tak mi bardziej pasuje.  Wyjeżdżam więc z moim mężem i znajomymi pod koniec września na tydzień.  Mimo, że mam więcej wolnego, gdy „zjeżdżam” po pracy do domu, to potrzebuję oderwać się od „garów”, „starości” i „chorób”. Czuję dużą potrzebę zmiany otoczenia i „nicnierobienia”. Oczywiście zwiedzanie musi być.

 

 

1. Będąc opiekunką, kiedy znajdujesz czas dla siebie, czas na kontakty z rodziną?

 

Gdy rozpoczynamy pracę w tej branży jest ciężko, jest ciężko bez codziennego „żywego” kontaktu z rodziną.  Bez codziennych rozmów, ustaleń i „wygadania się”. Jeżeli wybieramy pracę za granicą,  zostawiając rodzinę w Polsce, to warto wyznaczyć sobie  konkretny cel.  Popracuję i nauczę się języka niemieckiego. Popracuję i zdobędę doświadczenie w zawodzie, w którym czuję się dobrze. Zarobię i kupię sobie wreszcie własne mieszkanie. Zarobię i założę firmę. Dobrze jest wyznaczyć cel i do niego dążyć, wtedy łatwiej jest nam przezwyciężać trudności.

 

Pracujemy jako opiekunki 24 h, ale  to nie znaczy, że pracujemy „non stop”. To nie znaczy, że nie możemy mieć kontaktu z rodziną, bo wciąż jesteśmy w pracy. Z reguły mamy 2 godziny wolne w ciągu dnia, dwa popołudnia lub jeden dzień wolny w tygodniu oraz czas po godz. 20.00 lub 21.00 (to jest najczęściej taki Rufbereitschaft, czyli jestem do dyspozycji w nagłych wypadkach). Co zrobić, gdy tego nie mamy? Uzgadniać to z firmą, zawsze przed podjęciem pracy i podpisaniem umowy, później uzgodnić to z podopiecznym, żeby dopasować przerwę do jego rytmu dnia lub z rodziną podopiecznego.

 

Dla siebie  bezwzględnie wykorzystuję 2 godziny przerwy  w ciągu dnia i mam taką zasadę, że wychodzę na świeże powietrze. Wcześniej spacerowałam a teraz biegam. Na pierwszym zleceniu moja zmienniczka poradziła mi: „Krysia, wychodź choć na 30 minut, niezależnie czy pada deszcz i jest mróz. Odświeżysz umysł, przewietrzysz się, oderwiesz myśli”.  Miała rację. I nie liczy się spacer z podopieczną. Spacer z podopieczną tak, a potem wyjście samemu. Jak jest ciepło w czasie spaceru  siadam na ławce i czytam książkę lub piję kawę z koleżanką na zewnątrz lub czytam, piję kawę i odrywam myśli od pracy. To taka moja „DIETA UMYSŁOWA”.

W ciągu dnia też mam czas dla siebie, gdy podopieczna jest w swoim pokoju, czyta swoją książkę czy gazetę, odpoczywa na sofie, rozmawia przez telefon z rodziną lub ogląda telewizję. Ona też potrzebuje czasu sama dla siebie.

 

Z rodziną mam kontakt najczęściej po godz. 20.00, gdy podopieczna jest już przygotowana do spania.

 

Oczywiście są sytuacje, w których trzeba porozmawiać ze swoją rodziną w czasie naszej pracy, gdy właśnie gotuję obiad, wychodzę na spacer czy zakupy z podopieczną. Nieraz pilnie trzeba coś załatwić, wyjaśnić, coś uzgodnić, zadzwonić do urzędu w Polsce lub załatwić naglącą sprawę z bankiem.  Nigdy nie miałam problemu, by podopieczna poczekała, aż skończę rozmowę uprzedzając wcześniej, że potrzebuję kilku minut.

 

2. Czy w pracy opiekunki jest możliwość na zdrową dietę? Wiemy przecież, że zdrowe odżywianie jest konieczne nie tylko dla podopiecznych ale również dla opiekunki.

 

Powiem szczerze, że to była moja największa obawa przed podjęciem stałej pracy w Niemczech jako opiekunka. Gotuję ze świeżych produktów, przygotowuję jedzenie sama. Nie jestem wegetarianką, ale mięsa prawie nie jem. Obecnie jestem na etapie uważnego czytania etykiet  na produktach i unikania dań z chemicznymi dodatkami.

 

Mówisz o zdrowym odżywianiu podopiecznych. Wiele o tym czytam w tej  chwili i nie jestem przekonana, czy warzywa i owoce, o których mówimy „zdrowe” i które kupujemy w supermarkecie czy w  sklepie ekologicznym są rzeczywiście zdrowe. Ale to jest osobny temat.

Z moich dotychczasowych obserwacji i doświadczeń wynika, że Niemcy lubią gotowe jedzenie, z pudełka, z puszki z wieloma chemicznymi dodatkami. Niekiedy starsi ludzie zamawiają je przez internet i jest ono dowożone przez wyspecjalizowaną firmę. Dania kupowane w supermarkecie też są z opakowania, są zamrożone, zwłaszcza ciasta.

 

Wyobraźmy sobie, że przyjeżdża opiekunka, która inaczej je i chce „robić rewolucje jedzeniowe”. Od razu tak się nie da. Miałam podopiecznych, którzy kupowali dużo gotowych dań: mrożony gulasz, placki ziemniaczane z plastikowego pudełka, gotowe krokiety czy pulpety.  Co zrobiłam? Powoli, krok za krokiem, dzień za dniem. Najpierw jadłam to, co oni.  Potem przy ustalaniu listy zakupów proponowałam, co można byłoby kupić, żebym ja mogła z tego coś sama ugotować. Podopieczni często pytają, co jem w Polsce. Więc mówię: rosół, gulasze, kotlety, pierogi, krokiety, wszelkiego rodzaju surówki i sałatki, ryby, placki ziemniaczane, naleśniki. I robię te dania. Najczęściej zaczynam od pierogów ruskich (z ziemniakami i serem), poprzez  Königsbergerklopse  (niemieckie danie), czyli pulpety z kaparami w białym sosie, kotlety i surówki i  tym „kupuję”:) sobie podopiecznych. Robię te dania sama i one im smakują. Od początku do końca.  Posiłki jem razem z podopieczną i osobiście bardzo zależy mi na tym, co jem.

 

Oczywiście, potrzebuję więcej czasu na przygotowanie własnych placków ziemniaczanych czy pierogów. Ale to jest moja praca. A podopieczni poczekają. Naprawdę, takie jedzenie im bardziej smakuje niż to gotowe z plastikowego pudełka . Czy ono jest droższe? Z perspektywy miesiąca  powiem, że niekoniecznie, ponieważ raz je się mięso a raz naleśniki. 

Wiem, że  opiekunki, które nie lubią gotować i preferują „gotowe” dania mogą być niezadowolone, że poprzedniczka gotowała sama. Nie ukrywajmy, przygotowanie własnych kotletów zajmuje o wiele więcej czasu i wymaga więcej energii niż pójście do sklepu i kupienie gotowych.  Na przykład moja zmienniczka Inga niekoniecznie lubi gotować, ale dogadaliśmy się wszyscy.  U mnie możecie zjeść tak, a u Ingi inaczej. Macie różnorodność i to jest ten plus.  Trafiam jednak najczęściej na zmienniczki, które myślą podobnie jak ja, jeżeli chodzi o jedzenie.

 

3. Czy w Niemczech zdrowe produkty żywnościowe są tak samo łatwo dostępne, jak u nas w kraju? Rodziny nie mają nic przeciwko temu, że opiekunka chce się zdrowo odżywiać?

 

Rodzina podopiecznego może podchodzić do naszych innych  nawyków żywieniowych, sceptycznie i z wielkim dystansem. Ja to przeczekuję i robię swoje. Tak, jak powiedziałam, powoli, małymi krokami.  Poznaję podopiecznego i jego upodobania. Jeżeli w pierwszym dniu „ na wejściu” oświadczymy, że to my jesteśmy teraz „paniami domu” i podopieczna/podopieczny ma jeść to, co my, to „czarno to widzę”. Uzgadniajmy to powoli.  W Polsce czy w Niemczech produkty żywnościowe są teraz łatwo dostępne.  Pytając o zdrowe produkty, pewnie masz na myśli te Bio-produkty. Podchodzę do nich sceptycznie. Kupuję więc najczęściej w supermarketach. Gotuję ze świeżych produktów, przygotowuję dania sama. Są warzywa i owoce.  Jedzenie jest różnorodne i myślę, że to już jest dużo. Unikam gotowych dań w opakowaniach, słoikach, puszkach. 

 

4. Kolejną sprawą jest bycie fit. :) Jakie możliwości do uprawiania sportu daje ta praca, czy w ogóle jest to możliwe i kiedy?

 

Zadaliście świetne i trafne pytanie, gdyż ja biegam.

 

Jak się chce, to wszystko można sobie poukładać w tej pracy. Gorzej, jak jesteśmy wrogo nastawieni, to wtedy rzeczywiście, może być wszystko na „NIE”. Nie mogę zjeść tego, co lubię, bo muszę jeść to, co podopieczna. Nie mogę przez to schudnąć. Nie mogę uprawiać sportu, bo pracuję 24 h i jestem taka biedna. To są tylko wymówki i usprawiedliwienia. Wcześniej biegałam mniej systematycznie. Teraz biegam codziennie.  Do czerwca brałam udział w pewnym  sportowym dłuższym wyzwaniu. Biegałam rano, nim podopieczna wstawała lub w czasie przerwy. Przebiegłam w ciągu 9 mcy prawie 1000 km. Zawsze można pobiegać wieczorem. Podopieczni się przyzwyczaili  do tego mojego biegania i  sami pytają „Czy już dzisiaj biegałam”, „A dlaczego jeszcze nie biegałam” „A co to za wyzwanie. A co ono mi daje”. Mam wrażenie, że to na nich dosyć dobrze działa i sami chcą wychodzić na spacer, widząc, jak ja się czuję.

Jeżeli ktoś pływa, może w czasie przerwy wychodzić na basen. Niech bierze zlecenia w większym mieście, gdzie jest basen. Koleżanka tak robiła. Nordic Walking też jest możliwy. Jazda na rowerze. W wielu miejscach pracy jest rower do dyspozycji opiekunki.

Co jeżeli podopiecznej się to nie spodoba lub jest dyscyplina sportu, na którą potrzebowałabym kilku godzin dziennie.  Trzeba zmienić zlecenie lub pracę. W Polsce byłoby przecież podobnie.

 

5. Co myślisz o spokojnym śnie? Czy będąc opiekunką i przebywając z podopiecznym 24h na dobę/ 7 dni w tygodniu, jest czas na spokojny sen?

 

Może to być pewien dyskomfort, może nawet problem, zwłaszcza na początku naszej pracy, nim pozna się jej specyfikę. Pierwsze moje zlecenie było podczas moich dwumiesięcznych wakacji (pracowałam jako nauczyciel) u Pana chorego na Parkinsona. Musiałam wstawać w nocy 1-2 do 3 razy.  Spałam tak, jak kiedyś, gdy miałam małe dzieci. Czyli spałam, ale słyszałam każdy szmer. Wtedy na zleceniu musiałam spać po obiedzie, by odespać noc. Podopieczny mieszkał z żoną (nie musiałam się nią zajmować), obok mieszkała córka. Gdy było ciężej, miałam więcej wolnego i odsypiałam godziny nocne. Ale to zlecenie  było tylko przez dwa miesiące.

 

Zmieniłabym zlecenie, gdybym musiała wstawać non stop po kilka razy w nocy przez dłuższy czas. Sen jest dla mnie ważny i czytałam, jakie zbawienne działanie ma sen. Kiedyś tego nie doceniałam, zarywałam noce. Odbiło się to na moim zdrowiu. Źle się czuję, jak się nie wyśpię.

 

Jest coś takiego u mnie , we mnie, że jak mam nową podopieczną, nowe zlecenie, mój sen jest lekki, płytki. Budzę się częściej. Mimo, że wiem, że podopieczna zadzwoni, jak będzie potrzebowała pomocy. Mój organizm potrzebuje przyzwyczajenia i najlepiej, jak podopieczna ma dzwonek . Wtedy  śpię mocno i idę, jak zadzwoni. Jak nie ma dzwonka a podopieczna mnie woła, to słyszę, idę jej pomóc, ale jest  wtedy gorzej, jest we mnie to czuwanie, takie podświadome i nie mogę spać mocnym snem. To na dłuższą metę, w moim wieku :), nie jest dobre.

 

Dlatego lubię stałych pacjentów, nie lubię ich zmieniać i tak ustawiam sobie pracę, żeby zgrać „moje wymagania”, mój tryb życia z życiem drugiego, najczęściej chorego lub  z niepełnosprawnością, wymagającego mojej pomocy, człowieka.

 

 

6. Odpoczynek psychiczny, czyli kiedy i czy jest możliwy? Jak sobie go zapewnić, by nie zwariować w 4 ścianach?

 

W naszej pracy jest on niezwykle ważny. Chyba nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak ważny, siedząc i przeglądając na przykład facebooka. No tak. Ja też tak robię, też  siedzę w mediach społecznościowych. To jest jakaś zmora ostatnich czasów :). Przyznam się, że muszę to sama ograniczać i pilnować się, bo zdarzyło mi się już wielokrotnie zajrzeć tylko na chwilę!!! na facebooka, po czym ta chwila przedłużyła się do kilkugodzinnej do późna w nocy. Potem nie mogłam zasnąć, następnie byłam rano niewyspana i ….zła. Nie. Tak nie może być.

 

Po pierwsze wychodzę na spacer lub biegam podczas zasłużonej przerwy w ciągu dnia. Nawet gdy pada, jest zimno, pada deszcz lub śnieg. Ubieram się ciepło i wychodzę.  Na świeżym powietrzu odpoczywam psychicznie. Wtedy zupełnie nie myślę o pracy. Nawet jak myśli są w mojej głowie, bo coś wydarzyło się przed południem, mówię sobie jak Scarlett O'hara w ”Przeminęło z wiatrem”: „Nie mogę teraz o tym myśleć, bo oszaleję. Pomyślę o tym jutro”.Ja myślę o tym później.

 

Po drugie czytam. Komfortem dla mnie jest czytanie „lekkiego romansidła” tuż przed zaśnięciem.  Podopieczna jest już w łóżku, ja przygotowana do spania. NIE BIORĘ wtedy KOMÓRKI DO RĘKI, nie włączam laptopa (bo to zguba po prostu) tylko biorę do ręki książkę i czytam. No niestety nieraz piknięcie telefonu jest ważniejsze od książki, ale pracuję nad tym. Ostatnio wyłączam internet w komórce.

Poza tym wykorzystuję każdą dłuższą chwilę, by wyjść, pozwiedzać, wypić w spokoju kawę w kawiarni, na przykład gdy przyjeżdża rodzina podopiecznej lub krótszą, gdy podopieczna ma fizjo- lub ergoterapię w domu.

 

Potrafię też już wyłączać się/wyciszyć podczas pracy, podczas krótkiej przerwy. O tym piszę na swoim blogu we wpisach „Naprzeciw jesiennej chandrze - o moim minimum ”.

No i ważny, bardzo ważny jest  7-8-godzinny sen. Nie zapominajmy o tym.

 

7. Przebywanie z podopiecznym to również spięcia, nieporozumienia. Jak sobie radzisz z tzw. „ciszą, niedopowiedzeniami”? Czy Twoim zdaniem warto rozmawiać o tym, czego nie rozumiemy, co powoduje niezdrową atmosferę w domu podopiecznego?

 

Nieporozumienia i spięcia w pracy były, są i będą. Pracujemy na co dzień z ludźmi, z żywą istotą, która jest chora lub niewyspana, źle coś zrozumie, nie usłyszy, stąd pojawia się cisza w relacji lub nieporozumienie.

Tak, masz rację, warto i trzeba rozmawiać. Ja rozmawiam.

 

Poza tym czytasz w moich myślach. Wczoraj przyjechałam na swój dyżur do pracy i moja młoda niepełnosprawna fizycznie podopieczna miała „muchy w nosie”. Od razu to wyczułam, bo nie była taka rozmowna jak zawsze, robiła „miny” i wyczułam duży dystans. Przeczekałam tę ciszę do dzisiaj. Po śniadaniu w spokoju zapytałam „Co się dzieje?”. A ona, no nic, wszystko w porządku, nic się nie dzieje.  „No ale przecież wyczuwam, że coś jest nie tak. Chcesz mi o tym powiedzieć?” - pytam. Powiedziała.

 

Kiedyś miałam problem z wyegzekwowaniem mojej przerwy w ciągu dnia. Starszy podopieczny stwierdził, że to on decyduje, czy mam przerwę, czy nie oraz to, że muszę mu codziennie mówić, co robię i dokąd wychodzę podczas mojej przerwy. Co zrobiłam? Najpierw porozmawiałam z firmą i przedstawiłam sytuację. Ta potwierdziła, że przerwę powinnam mieć codziennie, bo nie jest możliwe, bym pracowała „non stop”, po drugie nie muszę się tłumaczyć, gdzie wychodzę podczas mojej przerwy. To jest moja wypracowana przerwa. Jedynie powinnam razem dogadać się w sytuacji, gdy przerwa z racji wyjazdu, przyjazdu rodziny czy wizyty u lekarza przesuwa się. Porozmawiałam z podopiecznym, jakie jest stanowisko firmy, jeszcze to niewiele pomogło. Firma musiała porozmawiać z podopiecznym i rodziną. Wreszcie poskutkowało. Trochę się Pan podąsał, bo została urażona jego duma, ale w końcu to zrozumiał.

 

Co zrobić, jak podopieczna chce chodzić spać o 24.00? Nie miałam takiej sytuacji, ale również powiedziałabym, jak ważne jest dla mnie pójście spać o 22.00. Ona, jeżeli chce, może chodzić spać o tej porze, ale może umyć się, z moją pomocą o 20.00. Jeżeli  jest mobilna, sama położy się do łóżka . O tym poinformowałabym firmę i rodzinę. Jeżeli nie jest mobilna, może oglądać telewizję w swoim pokoju, już w łóżku lub może poczytać książkę. Zgodziłabym się ewentualnie na wyłączenie  telewizora lub zgaszenie  światła, gdyby podopieczna ze względów zdrowotnych nie była w stanie tego zrobić. Na początek. Nastawiłabym budzik na 24.00 i zrobiłabym to. Potem podziałałabym na rzecz autowyłącznika. Wiem, że w nowszych telewizorach są autowyłączniki, dzięki  którym po ustawieniu  telewizor sam się wyłącza.

 

Jeżeli obiad nie smakował podopiecznej?  Ja też nie wszystko lubię. Dogadujemy się, co ugotuję następnym razem. I tyle.

 

Nieraz, nie ukrywajmy, jesteśmy jak ja to nazywam „workiem treningowym” dla podopiecznego, gdyż jesteśmy najbliżej chorej, niepełnosprawnej osoby. Jeżeli podopieczna nie radzi sobie ze swoimi emocjami i wyładowuje się na nas i wiem, że wynika to z jej choroby przeczekuję to.

Jeżeli wynika to z jej charakteru rozmawiam z nią i mówię konkretnie, że to mi przeszkadza. Jesteśmy też ludźmi i mówmy, co czujemy. Jeżeli przebywamy z podopiecznym 24 h, to znamy się bardzo dobrze. Wiemy, jak reaguje podopieczna. Co wynika z jej złośliwości a co z choroby.

 

8. Co Twoim zdaniem wpływa na takie poukładanie sobie obowiązków przy podopiecznym, by dać radę zachować zdrowy tryb życia w pracy? Rozumiemy, że tutaj są również ważne umiejętności organizacji czasu?

 

Seniorzy w Niemczech w większości mają ustalony rytm dnia. Sami je sobie ustalają. Ten ich rytm dnia wynika z ich wieku, ze stanu zdrowotnego i przyzwyczajeń. Przed śniadaniem chcą wziąć prysznic. Po śniadaniu wyjść na spacer. Po obiedzie położyć się na dwie godzinki do łóżka lub podrzemać w fotelu. Wtedy my mamy przerwę. Potem podwieczorek. Spacer lub telewizja, rozmowy z rodziną. Kolacja. Wiadomości. Mycie się i do łóżka.

 

9. A możemy poznać Twój przykładowy grafik dnia przy podopiecznym? Dzięki temu inne opiekunki mogą porównać go ze swoim dniem pracy oraz skorzystać z Twoich pomysłów.

 

U seniorów jest najczęściej tak:

7.30 - 8.30 Pobudka, prysznic, pielęgnacja ciała, ubieranie.

8.30 - 9.15 Śniadanie.

9.15 - 10.00 Czytanie prasy, ustalanie terminów z lekarzem, rozmowy telefoniczne ze znajomymi, z rodziną

10.00 - 11.00 Spacer lub fizjoterapia lub logopeda lub Krankengymnastik (ćwiczenia gimnastyczne)itp.

11.00 - 12.00 Przygotowanie obiadu

12.00 - 13.00 Obiad i sprzątanie po obiedzie

13.00 – 15.00 Przerwa. Podopieczny odpoczywa a my korzystamy z przerwy

15.00 – 16.00 Podwieczorek

16.00 – 18.00 Spacer (jak nie było przed południem lub drugi spacer), oglądanie telewizji, gry planszowe, krzyżówki, oglądanie zdjęć rodzinnych, rozmowy podopiecznego z rodziną, czytanie książek itp. Co kto lubi.

18.00 – 19.00 Kolacja

19.00 – 20.00 Mycie i przygotowanie do spania

od 20.00-21.00  „Cisza nocna”. To czas już dla nas. Podopieczny może jeszcze poczytać, pooglądać telewizję . My rozmawiamy ze swoją rodziną. Mamy czas dla siebie.

 

 

10. To jeszcze spytam o pomysły na spędzanie czasu wolnego. Twoje ulubione przykłady, z których mogą skorzystać również inni.

 

Tak  jak już wcześniej wspomniałam: u mnie to bieganie, spacerowanie, czytanie książek, oglądanie filmów, blogowanie . U innych mogą to być robótki ręczne, Nordic Walking, jazda na rowerze czy słuchanie ulubionej muzyki.

O tym wszystkim, o czym dzisiaj rozmawiałyśmy piszę na swoim blogu: http://nieocenioneopiekunki.com/ , na który wszystkich zapraszam! :-)

 

Dziękujemy serdecznie za wywiad i życzymy wspaniałego czasu z podopiecznymi oraz rodziną.

Redakcja Opiekunki24.pl

16 stycznia 2020 18:44 / 6 osobom podoba się ten post
Nauczyłam się asertywności w tej pracy. Znam niemieckie prawo pracy na tyle dobrze że teraz potrafię wyegzekwować swoje. Napisałam ...TERAZ... bo wcześniej różnie bywalo i nieraz robiłam to co do mnie nie należalo. Rodziny doskonale wiedzą co możemy robić  iiza co mamy zapłacone,  ale co im szkodzi zapytać opiekunki czy z dobrego serca nie zrobiła by tego czy tamtego. Hmmm...w sumie można by powiedzieć że korona z głowy mi nie spadnie ale nie...po prostu nie.Na ostatnim zleceniu widziałam jak dziadek sam sprząta ogród i naprawdę chciałam pomoc dla mnie to 10 minut a dla niego caly dzien.Przeszla mi chęć wykazywania się w pracach za które nie dostanę wynagrodzenia,gdy z kolei babcia zażądała czyszczenia i froterowanua ich marmurowych posaadzek. Tak właśnie nie poprosiła tylko zażądała, więc bez skrupułów usłyszała moje ...Nie..
16 stycznia 2020 19:52 / 6 osobom podoba się ten post
Też miewam szczęście do żądań  No i jak tu nie odmówić ?!
16 stycznia 2020 19:59 / 4 osobom podoba się ten post
No sama widzisz Life is brutal
16 stycznia 2020 19:59 / 7 osobom podoba się ten post
No własnie- zalezy na kogo się trafi. Jeśli pdp świadomy, paluchem by pokazywał co do wykonania jest- odmówiłabym.
Wiadomo- inna sprawa z osobą dementywną, która sobie coś tam ubrda, ale napiszę ,że w tym wypadku może być łatwiej.
Paradoksalnie.
17 stycznia 2020 10:04 / 3 osobom podoba się ten post
Czyli asertywność w naszej pracy, stawianie granic odnośnie obowiązków są nam niezbędne w tej pracy. I znajomość języka niemieckiego. Problem w tym, że nie każdy potrafi być asertywnym, bo jesteśmy albo agresywni albo ulegli. Albo już w pierwszym dniu występujemy w roli roszczeniowej albo "przepękamy" dwa miesiące i oby do domu. Aby przetrwać.
Od razu na samym początku mojej pracy, chciałam też żyć w niej, mimo nie swojego domu i otoczenia. Tak, musiałam nie raz postawić granice. Tak, musiałam nie raz być asertywna, odmówić. Nieraz bywało to trudne. Nieraz układałam sobie godzinami w głowie, co chcę powiedzieć i kosztowało mnie to wiele nerwów. 
Dziś jest mi już łatwiej i mogę sobie pozwolić w razie czego na zmianę firmy czy podopiecznego. Powiedzieć, co jest nie tak.
Ale nasza praca jest wymagająca. Naprawdę.
I powiem wam, dziewczyny i chłopaki (jak tu są :)), jesteśmy odważne/odważni. Pracujemy w obcym kraju, w obcym mieszkaniu, w obcym otoczeniu i nie dajemy się.  
17 stycznia 2020 10:06 / 2 osobom podoba się ten post
Zaintrygowałaś mnie Tina, tym stwierdzeniem, że paradoksalnie praca z demencyjną osobą może być łatwiejsza niż z "perfekcjonistą" (w cudzysłowiu), który wskazuje palcem, co zrobić.
17 stycznia 2020 10:12 / 2 osobom podoba się ten post
To tak, jak ktoś siedzi w "życiowym fotelu" i dobrze jest, jak jest. Też się z tym spotkałam. Tak było znajomej źle w pracy, codziennie narzekała, dosłownie. Ale jak mogła zmienić miejsce i podopiecznego, to się bała. Tak, myślę, że to podświadomy lęk, o to, że jednak może być gorzej. Moim zdaniem, trzeba próbować. Nie zawsze zmiany są dobre. Ale każda zmiana czegoś uczy. Jak wyciągniemy z niej lekcję na przyszłość to może być nam później lepiej.
17 stycznia 2020 11:07 / 3 osobom podoba się ten post
To prawda. Z chorymi ludźmi pracuje się zdecydowanie lepiej. Oni potrzebują wsparcia, pomocy a to inna bajka. Ci którzy są w miarę zdrowi a potrzebują  pomocy domowej potrafią być ..... hmmm wredni. 
17 stycznia 2020 11:41 / 5 osobom podoba się ten post
Jeśli się obserwuje chorą osobę i pozna się schemat jej funkcjonowania- to można "wyprzedzić" pdp i odpowiednio i bezstresowo pokierować. Z tymi wrednymi też tak można, tyle , że to wtedy siebie samą trzeba ubiec 
17 stycznia 2020 11:44 / 4 osobom podoba się ten post
Tu kluczem jest odpowiednia wiedza, swiadomość i obserwacja. Osoby po udarach też miewają deficyty neurologiczne i w związku z tym omamy, zaburzenia stanów świadomości i w tym wypadku może być znacznie ciężej , niż przy demencji, że tak nazwę "klasycznej". 
Oczywiscie język niemiecki- dobrze opanowany, bo żeby pokierowac osobą z otępieniem, trzeba wiedzieć co ona w tym swoim już własnym swiecie ma.
17 stycznia 2020 12:44 / 3 osobom podoba się ten post
" że to wtedy siebie samą trzeba ubiec " no usmiałam się po pachy  Racja, oj racja. 
24 stycznia 2020 20:09 / 1 osobie podoba się ten post
Też się uśmiałam, ale to prawda. :)
24 stycznia 2020 20:19 / 2 osobom podoba się ten post
Z tymi "wrednymi" to u mnie jest tak: Jak wiem, że wredność osoby wynika z choroby to jeszcze w miarę, ale jak wynika z jej charakteru to już gorzej.
 
Pracuję w tej chwili z osobą z niepełnosprawnością, z rosłym facetem na wózku inwalidzkim. Trzeba tutaj mieć dużo siły fizycznej. Dużo czasu zajmuje sama pielęgnacja ciała, mycie, układanie, przekładania, transfer itp. Ale jest tutaj normalna atmosfera. Jakoś lepiej się czuję. Śmieję się, że jakaś lepsza energia tu jest. Z "wampirkami energetycznymi" jakoś jest mi ciężej, choć sama praca jest lżejsza. Energia nie taka, oj nie taka.  
26 stycznia 2020 16:11 / 3 osobom podoba się ten post
Jeżeli ktoś wie, jak transferować chorego, zmieniać pampersy tak, aby się samemu nie umęczyć to można z powodzeniem pracować. Ktoś musi pielęgnować i tak chorych ludzi. Jeśli  firma wyśle w takie miejsce osobę przygotowaną do takiej pracy i zaoferuje adekwatną pensję to jest ok. 
Praca z osobami jako tako sprawnymi, ale toksycznymi jest dużo trudniejsza. Wymaga sporych umiejętności psychospołecznych i mocnych nerwów. Ale przede wszystkim dystansu-najbardziej chyba do siebie. To zrozumiałe, że każdy szuka akceptacji i zamieszkanie w domu pdp , może sprzyjać jakimś tam więziom, ale jeśli nie zdamy sobie sprawy, ze to tylko praca i będziemy oczekiwac choćby wdzięczności od takiego pdp, to mozemy się bardzo rozczarować. Jasne, że miło, jak ktoś nas lubi, ale miejsce zatrudnienia nie jest odpowiednim na takie emocje. Ile się czyta potem skarg, że ktoś zrezygnował z opiekunki, czy z powodu zawiedzionych nadziei na wyższe wynagrodzenie. Tu  nasza próżność sprowadza nas na manowce. Zamiast oczekiwać , że na widok naszego CV pracodawcy kolana zmiękną, trzeba realnie podejść do sprawy. Dowiedzieć się o warunki, czas pracy, długość kontraktu.Wszystko ustalić na początku i dopasowac do własnych umiejętności, własnie po to, aby nie zjeżdzać do domu w kiepskim stanie psychicznym.
26 stycznia 2020 17:13 / 2 osobom podoba się ten post
Miałam Ci dać polubienie, ale nie dam . Bo to mój wpis