Dziennik Zosi #1

15 września 2013 20:54 / 3 osobom podoba się ten post
hogata76

A ja sobie mysle,ze najlepiej bedzie nie wpisywac komentarzy w tym wlasnie temacie.To jest Historia Zofii,jej przemyslenia itd.Chcialysmy bardzo przeczytac,wiec komentarze nie sa potrzebne.Ten dziennik,jest ja ksiazka i tak go odbierajmy.Czytajmy i nie komentujmy.Rozmowy,czy mocniejsze dyskusje zostawmy na inne tematy forum.
Zofia sie niby zgodzila na dyskutowanie,ale to do niczego nie prowadzi.Zaraz zaczniemy sobie pisac ,odpowiadac na posty,a tu mial byc dziennik Zofii.Same tego chcialysmy.

Dokładnie to samo miałam napisać, w przeciwnym wypadku zrobi sie tutaj 150 stron co stanowić będzie problem dla osób które będą to chciały przeczytać od pierwszego "odcinka" za jakiś czas :)
 
15 września 2013 21:35 / 2 osobom podoba się ten post
Szczerze powiedziawszy jestem zaskoczona - ponieważ moje zaskoczenie rośnie tym bardziej chciałabym poznać ciąg dalszy.... Na pewno ważne jest ukazanie się tego pamiętnika w całości... Jestem za powstrzymaniem się od komentarzy, jestem za nakłonieniem Zosi do szybszego drukowania kolejnych dni... Uważam, że dużą stratą byłoby gdyby Zosia się zniechęciła....Sedno też trzeba wyciągną, ale może inaczej tym razem...?)))))
15 września 2013 21:45 / 1 osobie podoba się ten post
Nowadanuto, jestem stałym bywalcem blogów na Polityka.pl, forma blogu byłaby idealna, odcinek--komentarze plus komentarze komentarzy ale rzeczowe!!! Czytałam już całośc, tak zrozumialam Zofiji zamysł pisanai w odcinkach.
Do jej wpisu są tylko dwa komentarze, pozostale wpisy to już nie komentarze .
Żle myślę?
15 września 2013 21:55 / 9 osobom podoba się ten post
Spokojnie Kochani, jestem cierpliwa i myślę pokorna (na to wskazuje to co, przeszłam i wytrzymałam przez te 2 m-ce), bedę więc konsekwentnie wstawiała dzień po dniu moje codzienne zmagania w DE. Z tej lawiny komentarzy z 1.dnia mimo wszystko wyciągam pozytywne wnioski, że wiele osób rzeczywiscie może skorzystać z mojego doświadczenia i dla wielu może to być wsparciem.
Sądzę, że pisanie w tym systemie odcinkowym jest najlepsze... chociaż może czasami denerwujące.  Mnie  samej takie  wracanie do poszczególnych dni daje możliwość analizowania i przepracowania moich przeżyć (w dobrym znaczeniu tego stwierdzenia ), chociaż przed całą tą checą z zamieszczeniem na forum, myślałam, że będzie to rozdrapywanie ran.
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko i dziękuję za życzliwość i komentarze.
15 września 2013 22:02 / 1 osobie podoba się ten post
dorotee

Nowadanuto, jestem stałym bywalcem blogów na Polityka.pl, forma blogu byłaby idealna, odcinek--komentarze plus komentarze komentarzy ale rzeczowe!!! Czytałam już całośc, tak zrozumialam Zofiji zamysł pisanai w odcinkach.
Do jej wpisu są tylko dwa komentarze, pozostale wpisy to już nie komentarze .
Żle myślę?

Ty Dorotee myślisz zawsze prawidłowo, ale nie wszyscy tak mają ... I  z tymi niewszystkimi musimy się liczyć ...To jest studium przypadku indywidualnego .. Cholera nie wiem czy miałabym odwagę tak położyć samą siebie na forum...  ))))
15 września 2013 22:04 / 2 osobom podoba się ten post
nowadanuta

Ty Dorotee myślisz zawsze prawidłowo, ale nie wszyscy tak mają ... I  z tymi niewszystkimi musimy się liczyć ...To jest studium przypadku indywidualnego .. Cholera nie wiem czy miałabym odwagę tak położyć samą siebie na forum...  ))))

:)):)))::))::):)):):):): Dobranoc, trochę rosnę niebezpiecznie:)))::)):):
15 września 2013 23:40 / 5 osobom podoba się ten post
emilia

Mam nadzieje, ze bedzie ciag dalszy? Takie zapiski bardzo pomoga innym, tym, ktore/ktorzy dopiero zaczynaja. Jechalas pierwszy raz i ten pierwszy raz jest bardzo wazny, bo czasami odciska sie na dalszej pracy, czasami bledy, ktorymi obarcza sie trudny charakter podopiecznego, sami "produkujemy".
Odniose sie do pierwszego dnia.
Weszlas pierwszy raz do obcego domu. Pomijam Twoje nastawienie, rozumiem, ze to Twoje odczucia bardzo osobiste, ale pomysl w samotnosci, czy nie spowodowaly takiego, a nie innego Twojego nastawienia.
Sprawa telewizora - oczywiscie, to byl blad ! Przestrzegam wszystkich w tej pracy - pierwsze dni to staranna obserwacja z minimalna dawka ingerencji w zycie pacjenta, dotyczy to rowniez tego, co napisala Zofija - to telewizor pacjentki - to pacjentke trzeba poznac, niewazne, ze rozmawiala przez telefon, to bylo wkroczenie w jej strefe, ingerencja. Dla nas sprawa blaha, dla podopiecznej - "czemu sie wtraca, a ledwo przyjechala?"

  Wiem Emilio... ze nie chcialas nikogo urazic ani pouczac... dziewczyny ktore dobrze Cie znaja... wiedza o tym doskonale...
...a tak na marginesie... uczymy sie na wlasnych bledach a nie innych... niestety moze byc i tak... ze nigdy swoich bledow sie nie dostrzeze... Wstrzymuje sie od komentarzy do konca pamietnika...
 
  Wcale sie nie zdziwie... gdy Zofijka zrobi kariere... nie jako opiekunka przy boku milionera... ale jako rozchwytywana pisarka;)    
16 września 2013 08:42 / 1 osobie podoba się ten post
Witajcie dziewczyny, przyszedł nowy dzień, więc ja też rozpoczynam  tutaj swój dzień, życząc aby słonko sie do Was wszystkich uśmiechnęło zpoza deszczowych chmur i demencyjnych starszków
 
16 września 2013 08:42 / 21 osobom podoba się ten post
3.dzień - 3.07.2013 – środa   Wstałam po 8.00 zupełnie niewyspana i wypompowana fizycznie, ale to chyba jest spowodowane stresem. Naprawdę zastanawiam się czy podołam tej pracy przez 2 miesiące. Niestety zaraz przy śniadaniu było znowu wariactwo związane z chorym zachowaniem Gertrudy. Zaczęła fiksować ze zmywarką. Znowu wydzwaniała do znajomych, aby przyjechali i pomogli jej z tym urządzeniem, bo „Ta” nie nadaje się do tego, a ona nie może się schylać. Prawdziwe wariactwo. Nie pozwoli sobie nic powiedzieć, nie da mi normalnie cokolwiek zrobić i poniża mnie totalnie na każdym kroku. Muszę naprawdę być mocna. Jest to dla mnie ekstremalna lekcja (kurs) pokory. Przerwała śniadanie i zaczęła kotłować sprawę zmywarki. Próbowałam jej pomóc, ale ona w ogóle nie chciała mnie dopuścić do tego….. chore, chore, naprawdę chore……… Było zwariowane poszukiwanie instrukcji od zmywarki we wszystkich szafkach i papierach, bo ona „robi to już od 20 lat”. Jednak bez instrukcji nie wie, jaki program włączyć do tego zadania...ha,ha. Wreszcie powoli, powoli…. podeszłam ją i dała mi zrobić to odkalkowanie. Jak ustawiłyśmy należycie maszynę, to wreszcie mogłyśmy dokończyć śniadania. Jednak po śniadaniu zaczęło się od nowa. Tym razem uczepiła się ekspresu do kawy. Zapaliła się kontrolka do wypróżnienia fusów od kawy. Jak zaczęła dłubać przy tym urządzeniu, to jeszcze coś innego się zapaliło…. I od nowa ta sama historia, co ze zmywarką. Chore, chore.…. Zostawiłam ją samą przy tym i zajęłam się sprzątaniem. Jakoś tam sama wreszcie poskładała ekspres i trochę się uspokoiła. Poszła się myć. Ja natomiast odkurzyłam graty w salonie i jej „cenne” dywany. Oczywiście nie obyło się bez ataku. Wyleciała nago z łazienki, aby wydrzeć się na mnie, że za mocno odkurzam dywany….. Jak uporałam się z odkurzaniem, to była już 12.00. Dzisiaj pada deszcz, więc nie możemy wyjść na spacer. Poza tym muszę już brać się za gotowanie obiadu. Gertrud trochę się uspokoiła, bo z jej z gratami wszystko udało się dobrze ustawić. Zadzwoniła też córka Anna, że jej mąż Christof dzisiaj przyjedzie, bo niby jest zawodowo gdzieś w pobliżu. On jest prokuratorem i ma jakąś sprawę sądową w okolicy. Trudi ucieszyła się na jego wizytę.  
 
Na obiad ugotowałam kopytka, sos z pieczarkami i sałatkę z pomidorów. Niby jej smakowało, szczególnie sos. Natomiast na kopytka coś mruczała „langweilig”. Ale znowu zjadła dużo. Myślę, że to jest jej zwyczajne, aczkolwiek negatywne zachowanie. Posprzątałam po obiedzie i poszłam na dół, na odpoczynek. Niedługo jednak przyjechał zapowiedziany gość. Wyszłam na chwilę przywitać się z nim i zostawiłam ich samych. Miałam trochę spokoju, bo zięć zajął się mamuśką. Po pewnym czasie weszłam na górę, zaproszona na wspólną kawę i ciasto. Przy kawie pogadałam z Christofem o problemach z babcią. Powiedziałam mu wszystko, cotu szokuje mnie  i jest trudnością, aby nie było jakichś nieporozumień. Rodzina wie dokładnie, jaka jest babka i przynajmniej z ich strony mam jakieś zrozumienie i wsparcie. Wpadła też Marta i tak wszyscy razem pogadaliśmy o tej rzeczywistości z Gertrud. Porozmawiałam też o samochodzie, że mogę nim jeździć, ale na początku tylko sama, bez Gertrud. Ponieważ ona będzie mnie denerwowała, a ja muszę przyzwyczaić się do jazdy tym innym samochodem (automatyczna skrzynia biegów).  
 
Następnie Gertrud pojechała z zięciem po zakupy, a ja jeszcze pogadałam z Martą. Powiedziała mi, że powinnam teraz wziąć samochód i przejechać się. Tak też zrobiłam. Przejechałam się do śmietnika i dokoła osiedla. Właściwie nie źle się prowadzi. Muszę tylko pamiętać, aby nie używać lewej nogi do pedału hamulca. Jak wróciłam gospodarze przyjechali już z zakupów i czekali na mnie przed domem. Zapomnieli klucza i Gertrud już zaczynała się złościć, ale zięć ją uspokoił. Potem posiedzieli sobie jeszcze trochę, pogadali, a ja poszłam na dół do swojego pokoju, wykorzystać ten czas dla siebie. Z powodu jej okropnego zachowania przez cały dzień nie mam czasu dla siebie. Gertrud jest bardzo absorbująca. Jest to jednak najmniejsza z wad u tej kobiety.   Gdy zięć pojechał pokręciłam się trochę na górze, tak aby mnie widziała. Zjadłyśmy kolację, no i wieczór przed telewizorem. Po wizycie zięcia była już spokojna, a nawet próbowała być miła (ha, ha, ha). No nic przyjmuję wszystko. Zdaję sobie sprawę, że to jest praca. Trudna podopieczna jest dla mnie pewnego rodzaju próbą i mam nadzieję że zdam ten „egzamin”. Przed samym spaniem Gertrud chciała pójść z psem na maleńki spacer. Wybierała się sama, ale powiedziałam jej, że „ich gehe mit”. Ucieszyła się z tego i poszłyśmy trochę dalej. Bardzo miło mnie pożegnała na noc i spokojnie poszłam do siebie. Siedziałam znowu do późna.
16 września 2013 09:05 / 8 osobom podoba się ten post
Moja propozycja jest taka: żeby Zosia wiedziała że czytamy jej "powieść" i żeby nie zaśmiecać tego działu proponuje żeby każdy czytający wciskał "podoba mi się" będzie to znak dla Zosi że jesteśmy tutaj i czytamy i prosimy o więcej
16 września 2013 10:25
a ja mam też propozycję do Zosi-czy mogłabyś więcej niż jeden dzień opisywać,bo będzie lepiej nam się czytać a dzień dlugi.
16 września 2013 10:40
Tak tak prosimy o więcej
16 września 2013 13:08 / 1 osobie podoba się ten post
Zofijo Twoj pamietnik , czy dziennik jest jak dobra powiesc . Czytam z zapartym tchem i czekam na wiecej ! Sciskam mocno!
16 września 2013 15:47 / 1 osobie podoba się ten post
ania37

a ja mam też propozycję do Zosi-czy mogłabyś więcej niż jeden dzień opisywać,bo będzie lepiej nam się czytać a dzień dlugi.

Sorry, wiecie co, im więcej piszecie o tym, abym zamieszczała dłuższe fragmenty mojej opowieści.......... tym bardziej przekonuje się, że właśnie ten mój wymyślony spontanicznie sposób 1/1 dzień jest strzałem w dziesiątkę. To jak dobry serial w telewizji, gdzie się czeka z niecierpliwością na następny odcinek. Albo jak czekanie na kolejne dni, kiedy pobyt na Stelli jest nie do zniesienia. A więc niech tak juz zostanie. Pozdrawiam i dziękuję za Waszą życzliwość Koleżanki i Koledzy.
 
No i proszę koleżanki, które zostały przeze mnie wyróżnione (dostały całość na maila), aby mnie nie zdradziły.
16 września 2013 21:49 / 7 osobom podoba się ten post
Zofija

Sorry, wiecie co, im więcej piszecie o tym, abym zamieszczała dłuższe fragmenty mojej opowieści.......... tym bardziej przekonuje się, że właśnie ten mój wymyślony spontanicznie sposób 1/1 dzień jest strzałem w dziesiątkę. To jak dobry serial w telewizji, gdzie się czeka z niecierpliwością na następny odcinek. Albo jak czekanie na kolejne dni, kiedy pobyt na Stelli jest nie do zniesienia. A więc niech tak juz zostanie. Pozdrawiam i dziękuję za Waszą życzliwość Koleżanki i Koledzy.
 
No i proszę koleżanki, które zostały przeze mnie wyróżnione (dostały całość na maila), aby mnie nie zdradziły.

...mnie interesuja sposoby... jak pokonywalas trudnosci... bedac po raz pierwszy na wyjezdzie z osoba demencyjna... Co innego nauka w szkole a co innego praktyka... gdzie zdanym sie jest wylacznie na siebie... gdzie potrzebna jest czesto intuicja i zimna krew... byc przy tym madrym i odpowiedzialnym... rozumiec co mowi /lub nie mowi/... czego oczekuje... i co my mozemy zrobic... by zylo sie podopiecznemu i nam lepiej... zdrowiej psychicznie...Osoba z Al, D, P jest wielkim wyzwaniem... i stad moja prosba... wysylaj pare odcinkow dziennie... niech mlodsze kolezanki ucza sie od Ciebie... jak mozna zgrabnie wychodzic z roznych nietypowych sytuacji...Dzieki Twoim notkom... mozesz dziewczynom nieznajacym tej choroby... pomoc. Tyle z Twoich wpisow madrosci, odpowiedzialnosci plynie...
Zastanow sie... czy to nie jest wazniejsze od budowania napiecia i ciekawosci...
 
Czy wszystkie choroby jakie ma Twoja podopieczna sa zdiagnozowane... czy to sa Twoje spostrzezenia...
Czy jest pod opieka lekarza i jakie leki przyjmuje... z gory dziekuje za odpowiedz...