Dziennik Zosi #1

15 września 2013 14:19 / 4 osobom podoba się ten post
Nie poinformowałysmy Zosi, że jej zapiski wykorzystamy w połączeniu z komentarzami jak podręcznik do nauki" jak pracowac z osobą trudną".
Ile opiekunek tyle dobrych rad i pokazywania błędów.
Tak być nie powinno. Dzięki, że Zosia podzieliła się z nami swoimi notatkami.Jako osoba, która jest słuchaczem studium medycznego o kierunku opiekun będzie miała możliwość skonsultowania swoich obserwcji z ludźmi do tego przygotowanymi merytorycznie i praktycznie.
Nie wyskakujcie przed orkiestrę. Nie każdy tu dla każdego jest autorytetem. Krytykować mogą tylko wielkie autorytety.
Krytykowanie publiczne, nawet jeśli to w formie dobrych rad nie jest dla nikogo przyjemne.
15 września 2013 14:40 / 2 osobom podoba się ten post
emilia

Napisalam jasno, ze ewentualne komentarze - moje - beda mialy na celu pokazanie bledow, ktore sa do unikniecia - dla innych, ktore zaczynaja prace. Absolutnie nie chodzi mi o to, zeby wytykac Zofiji co zrobila zle, tylko na konkretnych przykladach podac innym, czego nie robic. Ale nie chce wywolywac burzy, znowu bedzie, ze jestem taka, czy owaka. Zofija - mam nadzieje, ze rozumiesz, jaki jest cel moich wpisow.
 
Hogatko kochana, jesli nie bedzie komentarzy (merytorycznych!), to cala praca Zofiji pojdzie na marne ! Jej trudne 90 dni moga pomoc innym, ale moim zdaniem, trzeba pokazac, co i dlaczego poszlo nie tak.

Emilia,ja oczywiscie jak najbardziej rozumiem.Jestem za wymiana zdan,ale zauwaz ,ze czasem poprostu sie nie da:(
15 września 2013 14:42 / 4 osobom podoba się ten post
hogata76

A ja sobie mysle,ze najlepiej bedzie nie wpisywac komentarzy w tym wlasnie temacie.To jest Historia Zofii,jej przemyslenia itd.Chcialysmy bardzo przeczytac,wiec komentarze nie sa potrzebne.Ten dziennik,jest ja ksiazka i tak go odbierajmy.Czytajmy i nie komentujmy.Rozmowy,czy mocniejsze dyskusje zostawmy na inne tematy forum.
Zofia sie niby zgodzila na dyskutowanie,ale to do niczego nie prowadzi.Zaraz zaczniemy sobie pisac ,odpowiadac na posty,a tu mial byc dziennik Zofii.Same tego chcialysmy.

Hogata !!!  Jak Ja Ciebie popieram !!! Czterema łapkami sie podpisuję !!!!  Tak powinno zostać. To nie jest temat do komentowania, to jest do czytania i wyciągania wniosków we własnym zakresie. Takie jest moje zdanie. Uważam, że komentarze sa nie na miejscu. To bardzo osobiste zapiski Zofii, z których można wiele przeanalizowac ale tak tylko dla siebie. Zofia nie pisała ich w celu opublikowania, to trochę innaczej lokuje jej wspoinki.  Ja chętnie poczytam  a wniosku zostawię dla siebe. Mamy masę innych tematów do komentowania , rozdzierania i sklejania ;-)))
15 września 2013 14:43 / 4 osobom podoba się ten post
emilia

Napisalam jasno, ze ewentualne komentarze - moje - beda mialy na celu pokazanie bledow, ktore sa do unikniecia - dla innych, ktore zaczynaja prace. Absolutnie nie chodzi mi o to, zeby wytykac Zofiji co zrobila zle, tylko na konkretnych przykladach podac innym, czego nie robic. Ale nie chce wywolywac burzy, znowu bedzie, ze jestem taka, czy owaka. Zofija - mam nadzieje, ze rozumiesz, jaki jest cel moich wpisow.
 
Hogatko kochana, jesli nie bedzie komentarzy (merytorycznych!), to cala praca Zofiji pojdzie na marne ! Jej trudne 90 dni moga pomoc innym, ale moim zdaniem, trzeba pokazac, co i dlaczego poszlo nie tak.

Nie czuje sie ze jestem na forum dla analfabetow,potrafie czytac i wyciagać wnioski.Ciagle piszemy,ze kazdy podopieczny jest inny,inny charakter inny przebieg choroby,inne stadium choroby a więc recepty nie ma!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie oceniaj a nie bedziesz oceniana.
 
W chwilach zwatpiena skarżymy sie,gdy jest dobrze cieszymy się.,Dla jednej z nas Stella jest cięzka,trudna,inna opiekunka daje sobie radę.Nie ma instrukcji,ktorą mozna zastosować punkt po punkcie jezeli chodzi o charakter podopiecznego czy wspolpraca z nim,chwytamy sie nieraz cienia nadziei,że jutro bedzie lepiej.
 
Szybko osądzamy co kto zrobił żle po jednym wpisie?
 
Gratuluje,dobrego samopoczucia i wiary w swoja nieomylnosc.
15 września 2013 14:44 / 2 osobom podoba się ten post
hogata76

Emilia,ja oczywiscie jak najbardziej rozumiem.Jestem za wymiana zdan,ale zauwaz ,ze czasem poprostu sie nie da:(

Nie da, nie da !!
15 września 2013 14:47 / 2 osobom podoba się ten post
hogata76

A ja sobie mysle,ze najlepiej bedzie nie wpisywac komentarzy w tym wlasnie temacie.To jest Historia Zofii,jej przemyslenia itd.Chcialysmy bardzo przeczytac,wiec komentarze nie sa potrzebne.Ten dziennik,jest ja ksiazka i tak go odbierajmy.Czytajmy i nie komentujmy.Rozmowy,czy mocniejsze dyskusje zostawmy na inne tematy forum.
Zofia sie niby zgodzila na dyskutowanie,ale to do niczego nie prowadzi.Zaraz zaczniemy sobie pisac ,odpowiadac na posty,a tu mial byc dziennik Zofii.Same tego chcialysmy.

Trzy razy tak!..Niech Zosia pisze , my czytajmy bo i tak co przypadek to inna reakcja na rozne sytuacje. 
15 września 2013 14:52
I tu sie z wami zgadzam.Zosia pisz,a jeśli chodzi o komentarze to zawsze są różne,i dobrze że tak jest nie wszystkie przecież mamy jednakowy gust,i nie wszystkie myślimy jednakowo.
15 września 2013 15:09 / 8 osobom podoba się ten post
Swoją drogą to przeraża mnie brak wyczucia dziewczyn. To miały być zapiski Zofii. Czy my wszędzie musimy się wciskać ze "swoim zdaniem"??? Kurde, mało tu miejsca na forum ?? To nie jest dziennik pracy fachowej pielęgniarki, która "prowadziła dokumentację chorobową" !! To prywatne zapiski, jak można komentować coś w rodzaju pamiętnika. Jeszcze Zofia nie opisała 3 dni a tu już "gadające głowy". Jak mnie to wq...a !!
15 września 2013 15:10 / 7 osobom podoba się ten post
Nie komentowałam wpisu Zosi i nie będę tego robić . A dlaczego ? Bo to , co pisze Zosia to przeszłość .Gdyby to był czyjś wpis bieżący , bądź pytanie co robić w danej sytuacji albo refleksja , czy się dobrze postąpiło , to tak , w miarę swoich możliwości , wiedzy , doświadczenia .Ale poczytam cd - moze jako przestrogę , co i mnie może w tej pracy spotkać .
15 września 2013 15:39 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Swoją drogą to przeraża mnie brak wyczucia dziewczyn. To miały być zapiski Zofii. Czy my wszędzie musimy się wciskać ze "swoim zdaniem"??? Kurde, mało tu miejsca na forum ?? To nie jest dziennik pracy fachowej pielęgniarki, która "prowadziła dokumentację chorobową" !! To prywatne zapiski, jak można komentować coś w rodzaju pamiętnika. Jeszcze Zofia nie opisała 3 dni a tu już "gadające głowy". Jak mnie to wq...a !!

Mycha czy Ty troche nie przesadzasz? Zanim "wtrąciłam moje trzy grosze" napisalam do Zofiji, bo wyrażnie w mailu poprosiła o komentarz, czy mogę jak będzie tutaj zamieszczać, to samo zrobiła Emilia, skoro ktoś upublicznia pamietnik, obecnie prawie kazdy, tzn że jest przygotowany na ew ocenę, pozytywna  jak i negatywną.
Kto 'zaśmieca" temat?  Co wnoszą Wasze posty?
Pisząc do Zofiji zastrzeglam ,że uwagi dot jej osobistych refleksji prześle na maila, mało?
15 września 2013 15:44 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

Dziewczyny, tylko to będzie 2-miesięczny serial, po jednym dniu codziennie. Najczęściej będzie to thelier-psychodramat, ale dałam radę (żyję i mam się dobrze). Będzie też trochę tekstów po niemiecku, bo z rodziną podopiecznej kontaktowałam się drogą mailową i też to wklejałam do mojego dziennika. Jak na moja ocenę jest to po prostu studium przypadku opieki nad osobą starszą w Niemczech. Będę więc codziennie zamieszczała kolejny odcinek z kolejnego dnia, ale poza tym będę starała się nie rozpisywać. Natomiast z uwagą będę czytała Wasze komentarze. Pozdrawiam Wszystkich

!
15 września 2013 15:51 / 1 osobie podoba się ten post
mozah aM

Nie komentowałam wpisu Zosi i nie będę tego robić . A dlaczego ? Bo to , co pisze Zosia to przeszłość .Gdyby to był czyjś wpis bieżący , bądź pytanie co robić w danej sytuacji albo refleksja , czy się dobrze postąpiło , to tak , w miarę swoich możliwości , wiedzy , doświadczenia .Ale poczytam cd - moze jako przestrogę , co i mnie może w tej pracy spotkać .

Jest nas wiecej nie komentujacych wpisu Zosi (1) ale poczytam z przyjemnoscia bo reflekssji bedzie wiele a rady to jak zwykle w praktyce opiekunczej sa tylko teoretyczne.Jak radykalne dotyczace bezposrednio osoby to trzeba konsultowac z rodzina,lekarzem a i tak sa traktowane z przymruzeniem oka.No,chyba ze da sie coś przemycić.Sytuacje sie powtrzaja,sa podobne tylko rodzinny zazwyczaj są inne.
15 września 2013 16:00
dorotee

Mycha czy Ty troche nie przesadzasz? Zanim "wtrąciłam moje trzy grosze" napisalam do Zofiji, bo wyrażnie w mailu poprosiła o komentarz, czy mogę jak będzie tutaj zamieszczać, to samo zrobiła Emilia, skoro ktoś upublicznia pamietnik, obecnie prawie kazdy, tzn że jest przygotowany na ew ocenę, pozytywna  jak i negatywną.
Kto 'zaśmieca" temat?  Co wnoszą Wasze posty?
Pisząc do Zofiji zastrzeglam ,że uwagi dot jej osobistych refleksji prześle na maila, mało?

Zrobiłam podobnie.Wstrzymuję się narazie od komentowania -poczekam jak odniesie sie do tych ,skrajnie różnych stanowisk sama Zosia.
Osobiście jestem zdania ,że komentarz na bieżąco,zdarzeń jakich Zosia doświadczała w pracy jest jak najbardziej zasadny.Pod jednym warunkiem.Bez osobistych wycieczek!!!!Jesli ktos ma ochotę skomentowac cos innego niz pracę zawsze może napisac na meila.
15 września 2013 16:15 / 12 osobom podoba się ten post
Boże, nie spodziewałam sie, że wywołam taka burzę, ale cóż słowo sie rzekło, to jest nasze życie - somo zycie , nasze doświadczenia. Tak więc zamieszczam 2.Dzień:
 
02.07.2013r. - wtorek
 
Rano wstałam o 7.30, spało mi się dobrze, bo byłam bardzo zmęczona. Gertrud niby jeszcze spała, ale jak poszłam po gazetę widziałam, że jest w łazience. Od samego rana była zła, wszystko się jej nie podobało, ciągle fukała Jest mi z tym bardzo ciężko. Ciągle gdzieś dzwoniła. Jak rozmawiała przez telefon, to trafiła jej się mała wpadka gastryczna. Sama jednak się oczyściła i przebrała, zaprała też spodnie i majtki. Poprosiła mnie bardzo uprzejmie, abym je wyprała w pralce. Przed południem wyszłyśmy na spacer, co trwało prawie godzinę. Wydawało mi się, że się trochę udobruchała, ale to była tylko cisza przed burzą.
 
Ugotowałam obiad: kartofle, sałata i usmażyłam już przygotowane sznycle z piersi kurczaka. Niestety „damie” to nie smakowało. Narzekała że sznycel jest za twardy. No ale wszystko zjadła …. ha, ha??? Po obiedzie uzgodniłyśmy, że teraz jest czas odpoczynku i mam wolne. Zapytałam czy mogę przejechać się rowerem. Zgodziła się, było wszystko w porządku.
Wyjechałam tym rowerem, ale okazał się trochę ciężki do jazdy pod górkę. Pojechałam do Lidla, aby sprawdzić tę trasę. W drodze powrotnej musiałam jednak prowadzić rower, bo było mi za ciężko. Pojechałam jeszcze kawałek w drugą stronę. Kilometr od drogi wyjazdowej z Wilder jest miała wioska i tam jest kościółek katolicki. Niestety był zamknięty. Msza św. odprawia się w sobotę i czwartek, ale nie wiem czy będę mogła wyjść z domu i zostawić Gertrud samą. Gdy wróciłam do domu, to dopiero rozpętało się piekło. Gertrud była wściekła, że mnie nie było tak długo, zaczęła się ciskać, gadać głupoty. Ze swojej wściekłości podczas mojej nieobecności pracowała w ogrodzie ……….. nikt jej z tym nie pomógł, a ona jest chora, bolą ja plecy….. Tak się rzucała, że doprowadziła mnie do płaczu. To jest obrzydliwa jędza, brak mi słów na jej zachowanie, coś takiego nie mieści mi się wręcz w głowie…. Mam naprawdę dość. Ciskała się całe popołudnie. Uprawiała terror telefoniczny do wszystkich, normalnie współczuję im. Większości jej telefonów nikt nie odbierał. Jak już się z kimś połączyła to gadała okropne głupoty i narzekała na mnie. Ja wszystko rozumiem i normalnie jestem u kresu załamania nerwowego. Nie wiem, co to dalej będzie. Następna akcja, to zmywarka. Ubzdurała sobie, że koniecznie musi być zrobione odkalkowanie, a nie ma w domu Salzkalka, a przecież ona jest sama, ta … nic nie umie, nic jej nie może pomóc, trzeba kupić Saltzkalker. Normalnie horror………..
 
Wieczorem wpadła na pół godziny Marta (jej znajoma z sąsiedztwa) i przywiozła ten Salzkalker. Marta jest super, ma wpływ na Gertrud, może ją uciszyć i ta jej słucha. Teraz też trochę sprowadziła ją do parteru. Super. Posiedziałam jeszcze trochę z Gertrud przed telewizorem, bo ona lubi oglądać wieczorem jakiś film z lampką wina. Zadzwoniłam do Krzyśka (mojego męża), trochę mu się wyżaliłam, na moją paranoiczną staruchę. Udało mi się też połączyć z internetem bezprzewodowo, gdyż jest tu stałe łącze do sieci. Świetnie, mogę więc co nieco poserfować i mogę połączy się z Krzyśkiem przez skypa. Gdy już poszła spać mogłam spokojnie posiedzieć w swoim pokoju przed internetem. Trochę się uspokoiłam, ale byłam totalnie zmęczona. Mimo tego siedziałam długo. Poszłam spać już przed 2 w nocy.
 
15 września 2013 17:15
To trzeba poprostu przeżyć,ciarki mnie przeszły po całosci