17 września 2013 11:34 / 11 osobom podoba się ten post
4.07.2013 - czwartek
Rano wstałam po ósmej. Nie wychodziłam na górę, aż Gertrud zacznie się krzątać, a usłyszałam ją ok.9.00. No i od samego rana zaczęła się gehenna. Nie podobało się jej, że nie czekałam na jej wygrzebanie się z kawą, potem inne urojenia. W końcu po jakimś czasie, jak ja zajęłam się szykowaniem śniadania powiedziała: „dobra, idę do siebie, już wystarczająco dałam jej popalić”. Dosłownie, tak to powiedziała tłumacząc na polski. A więc mimo jej choroby, widać jak jest podła i wyrafinowana. Och, jest to dla mnie niepojęte. Jestem w ciągłym napięciu i podenerwowaniu. Ciężko….. Przy śniadaniu zobaczyła w kalendarzu, że o 10.00 ma wizytę fizjoterapeuty. Zaczęła się więc wściekać, że musimy szybko zrobić porządek. Ja sprzątnęłam kuchnie, a ona poszła się ubierać. Zawołała mnie, abym pomogła się jej ubrać i ogarnąć w pokoju. Ta akcje też nie obyła się bez złości…. Minęła 10.00 i następne pół godziny, a fizjoterapeuta nie przyszedł. Latała po mieszkaniu, wydzwaniała do wszystkich …….. jak to może być,…… co to ma znaczyć, to skandal etc. Zajęłam się sprzątaniem jej łazienki i sypialni. Wszędzie w tym mieszkaniu należy się gruntowne sprzątanie, bo chyba moja poprzedniczka nie była zbytnią czyścioszką, albo babka jej nie pozwalała. Następnie ugotowałam obiad: kartofle, kotlety mielone z cukinią i serem oraz brokuły i marchewka. Było to wszystko smaczne i jej też smakowało. Trochę się więc uspokoiła.
Po obiedzie miałam godzinkę spokoju w swoim zaciszu. Widziałam, że wybiera się z psem na spacer i powiedziałam, że pójdę z nią, no co ona wymyśliła, że przejedziemy się kawałek na „Wiese”, aby piesek sobie pobiegał w fajnym miejscu. Pojechałyśmy więc samochodem i nawet dobrze mi się jechało, Gertrud wiele nie fukała. Jestem jednak cały czas w pewnym napięciu, bo w każdej chwili mogę się spodziewać jej złości. Chyba byłoby lepiej, jakbym nie rozumiała tego, co ona wygaduje. Okropność, gdyby nie mój charakter i świadomość, że jest to chory człowiek, to ani godziny bym z nią nie wytrzymała. Na tym wyjazdowym spacerze przeszłyśmy kawałek drogą przez łąkę. Jest tu bardzo ładne miejsce widokowe na wiele kilometrów pagórkowatego obszaru. Krajobraz jest śliczny i w ogóle ta miejscowość też jest piękna, jakby wczasowa. Tylko cóż, z powodu mojej specyficznej pracy nie mogę jakby cieszyć się tymi okolicznościami. Szkoda, bo pojeździłabym trochę po okolicy rowerem.
Napisałam maila do Agencji, która mnie tutaj zatrudniła:
Witam p. Magdo, a więc jestem już 4 dzień tu gdzie mnie wysłaliście. Jest to strasznie trudny przypadek. Przeżywam stres przez cały czas. To jest po prostu psychiczna terrorystka. Mam nadzieję, że wytrzymam. Najważniejsze że rodzina i jedna znajoma z sąsiedztwa współpracują ze mną i są w pełni wyrozumiali. Jestem bardzo cierpliwą osobą, ale moja dobra wola i pokora wystawione zostały na wielką próbę............... no zobaczymy. Niemniej już dzisiaj dostałam od niej komplement że "Mittagessen war sehr leker" Poza tym chciałabym wiedzieć czy moje A1 i EKUZ są już załatwione i wysłane. Pozdrawiam, Zofia
Odpowiedź Agencji:
Dzień dobry Pani Zofio, witam Panią serdecznie, Ostrzegałyśmy Panią przed tym, że staruszka jest bardzo ciężkim przypadkiem (nie prawda, informacje miałam raczej ogólne), radzi sobie Pani świetnie, skoro starsza Pani Panią pochwaliła. A1 i EKUZ jest dla Pani wyrabiany, w tym momencie załączam Pani polisę ubezpieczeniową oraz instrukcję do niej w języku polskim i niemieckim. Proszę powiedzieć, czy wysyłać Pani to pocztą, czy też może ma Pani możliwość sobie to wydrukować. Pozdrawiam serdecznie Magda, Specjalista
Moja odpowiedz:
Dzięki za dobre słowo, bo to wszystko jest mi potrzebne. Mam nadzieję że z każdym dniem będzie lepiej. A nawet dzisiaj pojechałam z nią na krótką przejażdżkę jej samochodem (automatyczna skrzynia biegów - nigdy takim pojazdem nie jechałam) i dałam sobie radę. Tak więc może jakoś to będzie. Cały czas trzymam się tylko różańca, bo jak już powiedziałam jest to osoba super, super trudna. Niestety nie mam możliwości drukowania. Jeśli więc nie sprawi Wam to kłopotu, to proszę polisę wysłać razem z A1 i EKUZ na adres gdzie jestem, tak jak umówiłyśmy się. Pozdrawiam, Zosia
Odpowiedź Agencji Pani Zosiu, W takim razie wysyłam dzisiaj tą polisę, czyli te trzy załączniki. A1 i EKUZ potrwa odrobinkę dłużej, bo ZUS wiadomo jak pracuje. Niech Pani pisze jak najczęściej, co u Pani słychać. Proszę sobie tłumaczyć, że kobieta nie ma wpływu na to, jaka jest teraz, bo to wszystko jest chorobą spowodowane, nie wierzę, że są z gruntu źli ludzie na tym świecie. Trzymam za Panią kciuki i szczerze Pani kibicuję, po powrocie będą od razu inne oferty, jest Pani naprawdę miłą i ciepłą osobą i da sobie Pani z każdym radę. Pozdrawiam serdecznie Magda, Specjalista
Po powrocie do domu zjadłyśmy kawałek ciasta z kawą i Gertrud znowu chciała wyjść. Dzisiaj jest jakaś ożywiona. Chciała odwiedzić koleżankę Gumdulę w niedalekim sąsiedztwie, która złamała sobie palec u nogi i bardzo cierpi. Ponieważ boję się ją wypuszczać samą, więc zaproponowałam, że pójdę z nią. Tam spotkałyśmy jeszcze jedną kobietę. Gundula okazała się jeszcze starszą od mojej podopiecznej o 5 lat osobą mieszkająca samotnie, ale jest jeszcze sprawna fizycznie, no i przede wszystkim zdrowa umysłowo (jeszcze jeździ samochodem). Bardzo sympatyczna osoba. Poczęstowała nas szklaneczką sektu i wodą. Siedziałyśmy u niej ze 2 godz.
Do domu wróciłyśmy po 19.00. Zrobiłam kolację, no i moja pani przygotowywała się do oglądania TV. Ja też z nią usiadłam, bo widzę że koniecznie chce, żebym jej towarzyszyła. Wzięłam jednak laptopa i próbowałam połączyć się z Krzyśkiem. Coś się jednak popsuło z łącznością internetową i jakoś trudno mi była złapać połączenie. Wreszcie się udało, ale było marnej jakości. Biegałam więc po całym domu i ogrodzie, aby się z nim połączyć. Rozmawialiśmy dość długo. Gertrud to się nie podobało, zaczęła się wściekać, że ją zostawiam samą przed telewizorem, że ona to dla mnie wyszukuje filmy, a ja mam to gdzieś, że to jest nie feir ect. Chore, chore, chore ….. przy tej kobiecie nie mam chwili spokoju, cały dzień od rana do późnej nocy muszę być przy niej na baczność. To jest naprawdę nienormalne i męczące. Ona poza swoją chorobą jest okropną i rozwydrzoną egoistką, wokół której świat się kręcił przez całe życie, a teraz gdy jest już w takim stanie jeszcze bardziej żąda, aby wszyscy nadskakiwali jej, jak księżniczce. A tu została tylko z jakąś…. Polką, do której nie ma zaufania, której nie rozumie (nie chce rozumieć) i która nie spełnia jej wyimaginowanych oczekiwań. Po pewnym czasie jakoś ją jednak ułagodziłam i do sypialni poszła usposobiona pokojowo. Ja jeszcze siedziałam długo w nocy, bo tylko noc zostaje mi na moje osobiste sprawy.