Najodleglejsze wspomnienie z dzieciństwa

11 stycznia 2016 17:03 / 4 osobom podoba się ten post
Mycha

Kiedyś na takim apelu sie obudziłam pod masztem :lol1: Wynieśli mnie z łóżkiem, śpioch ze mnie był. Pamiętam, że to było w Pogorzelicy. Może po jakimś nocnym biegu, tego to już nie pamiętam. Ale się wszyscy uśmiali :lol3:

To Pogorzelica.Tak jak obiecalem
Moze kogos poznajesz .To Pogorzelica 

11 stycznia 2016 18:35 / 3 osobom podoba się ten post
ORIM

To Pogorzelica.Tak jak obiecalem
Moze kogos poznajesz .To Pogorzelica 

Suuper zdjęcie. To były czasy !! Powiem Ci Orim, że ta blondynka za tym maluchem pośrodku jest bardzo do mnie podobna   Ale nie widzę mojej okropnej siostruni a my w tamtych czasach jezdziłyśmy na obozy razem. Niestety   Czyli to nie nasze zdjęcie  a szkoda. A ten maluszek jest boski.
Ależ to były czasy. Jak niewiele trzeba było dzieciom do szczęścia. A dzisiaj ??  
11 stycznia 2016 18:40 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Suuper zdjęcie. To były czasy !! Powiem Ci Orim, że ta blondynka za tym maluchem pośrodku jest bardzo do mnie podobna :lol1:  Ale nie widzę mojej okropnej siostruni a my w tamtych czasach jezdziłyśmy na obozy razem. Niestety :strach na wroble:  Czyli to nie nasze zdjęcie:lol1:  a szkoda. A ten maluszek jest boski.
Ależ to były czasy. Jak niewiele trzeba było dzieciom do szczęścia. A dzisiaj ??  

Tez nie wiele Laptop za 3000 i lacze LTE
 
Jezdzilem tam jako ratownik obozu i przy okazji instruktor w stopniu organizator.Wyzej nie awansowalemWiec ja to bylem ta kadra obozowa a nie "szaraczek"
11 stycznia 2016 18:52 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

Tez nie wiele:-) Laptop za 3000 i lacze LTE:-)
 
Jezdzilem tam jako ratownik obozu i przy okazji instruktor w stopniu organizator.Wyzej nie awansowalem:-)Wiec ja to bylem ta kadra obozowa a nie "szaraczek"

Ja na obozach byłam "szaraczek" a zwłaszcza w Pogorzelicy  Cóż wiek i tyle. Potem jezdziłam na obozy szkoleniowe kadry, wszyscy tam byli kadrowcami-szaraczkami. Oj, oj to tam miałam pierwszego kaca papierosowego po Zefirach. Potem obozy wędrowne, rajdy. 
11 stycznia 2016 20:28 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Ja na obozach byłam "szaraczek" a zwłaszcza w Pogorzelicy :-) Cóż wiek i tyle. Potem jezdziłam na obozy szkoleniowe kadry, wszyscy tam byli kadrowcami-szaraczkami. Oj, oj to tam miałam pierwszego kaca papierosowego po Zefirach. Potem obozy wędrowne, rajdy. 

A ja to co ? Wiek - no coz mialem 16 lat i bylem kadra
My to raczej cwiczylismy biegi na orietacje : do knajpy na piwo albo do sklepu po tanie wino
11 stycznia 2016 21:57
ORIM

A ja to co ? Wiek - no coz mialem 16 lat i bylem kadra:-)
My to raczej cwiczylismy biegi na orietacje : do knajpy na piwo albo do sklepu po tanie wino:-)

Takie biegi na orientacje "knajpa" albo "nocny wpad" widziałam na wspólnym obozie z NRDowskimi harcerzami. Zapomniałam  jak się ta ichniejsza organizacja nazywała. Nie wiem dlaczego, jak myślę o niemieckich organizacjach mlodzieżowych, to nasuwa mi się błyskawicznie ta najbardziej niewłaściwa  Oj napatrzyłam się wtedy !! A jaka ja naiwna byłam. Awansowałam na obożną ekspresem, bo ten właściwy oboźny musiał do domu wrócić. Z tej to okazji współpracowałam z opiekunami tejże młodzieży niemieckiej. A wszyscy instruktorz z pobliskich obozów często gościli u nas, zwłaszcza po ciszy nocnej. No nie w naszej części. 
12 stycznia 2016 02:04
ORIM

To Pogorzelica.Tak jak obiecalem
Moze kogos poznajesz .To Pogorzelica 

Orim....ja mieszkam 30 km od Pogorzelicy,już zaczęłam pisać do Ciebie zapytanie,czy poznałbyś teraz to miejsce,ale ty jesteś chyba częstym  bywalcem w tych stronach.Zdjęcie masz na swoim profilu z Trzęsacza......Powiedz gdzie ty jesteś tu na zdjęciu,chyba z tyłu
12 stycznia 2016 08:56
Mycha

Takie biegi na orientacje "knajpa" albo "nocny wpad" widziałam na wspólnym obozie z NRDowskimi harcerzami. Zapomniałam :strach na wroble: jak się ta ichniejsza organizacja nazywała. Nie wiem dlaczego, jak myślę o niemieckich organizacjach mlodzieżowych, to nasuwa mi się błyskawicznie ta najbardziej niewłaściwa :sciana: Oj napatrzyłam się wtedy !! A jaka ja naiwna byłam. Awansowałam na obożną ekspresem, bo ten właściwy oboźny musiał do domu wrócić. Z tej to okazji współpracowałam z opiekunami tejże młodzieży niemieckiej. A wszyscy instruktorz z pobliskich obozów często gościli u nas, zwłaszcza po ciszy nocnej. No nie w naszej części. 

To jest wlasnie zdjecie z miedzynarodowego obozu.
Napayrzylas sie ????? Ja tez i to calkiem z bliska Czlowiek byl mlody i glupi to mu sie nawet niemki podobaly
12 stycznia 2016 09:01 / 1 osobie podoba się ten post
Krysiakrysienka

Orim....ja mieszkam 30 km od Pogorzelicy,już zaczęłam pisać do Ciebie zapytanie,czy poznałbyś teraz to miejsce,ale ty jesteś chyba częstym  bywalcem w tych stronach.Zdjęcie masz na swoim profilu z Trzęsacza:-)......Powiedz gdzie ty jesteś tu na zdjęciu,chyba z tyłu:yo:

a na tym zdjeciu to ja jestem..................po drugiej stronie aparatu robie zdjecie Dodam jeszcze ze ja nie latalem w mundurku tylko w koszulce z napisem RATOWNIK.To tak zeby wszystkie dziewczyny widzialy z kim sie umawiac
Trzesacz,Dziwnow,Pobierowo itd to miejsca gdzie jezdzilem nad morze.Skoro tam mieszkasz to pewnie wiesz,ze w czasach minionych w tamtym wlasnie rejonie bylo duzo osrodkow wypoczynkowych bylych kopalni wałbrzyskich.Dlatego jezdzilo sie tam,bo znajomych bylo wielu.
12 stycznia 2016 09:25 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

a na tym zdjeciu to ja jestem..................po drugiej stronie aparatu :-) robie zdjecie:-) Dodam jeszcze ze ja nie latalem w mundurku tylko w koszulce z napisem RATOWNIK.To tak zeby wszystkie dziewczyny widzialy z kim sie umawiac:lol3:
Trzesacz,Dziwnow,Pobierowo itd to miejsca gdzie jezdzilem nad morze.Skoro tam mieszkasz to pewnie wiesz,ze w czasach minionych w tamtym wlasnie rejonie bylo duzo osrodkow wypoczynkowych bylych kopalni wałbrzyskich.Dlatego jezdzilo sie tam,bo znajomych bylo wielu.

Wszystko wiem  ,w Łukęcinie mieliśmy przez kilka lat kawiarnię prawie nad samym morzem,mój mąż często piekł na rożnie młodego prosiaczka dla ratowników.Chłopaki w ten sposób odstresowywali się to były czasy....lata 80-te.Dużo by można pisać
12 stycznia 2016 18:14 / 2 osobom podoba się ten post
Krysiakrysienka

Wszystko wiem  ,w Łukęcinie mieliśmy przez kilka lat kawiarnię prawie nad samym morzem,mój mąż często piekł na rożnie młodego prosiaczka dla ratowników.Chłopaki w ten sposób odstresowywali się:-) to były czasy....lata 80-te.Dużo by można pisać:matrix:

Oj sporo !!!
Inne czasy inna mentalnosc,no i checi oraz wiek
Gdzie by mi sie teraz chcialo po calonocnej imprezie isc do pracy na pomost,siedziec w sloncu przez caly dzien
12 stycznia 2016 18:22 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

Oj sporo !!!
Inne czasy inna mentalnosc,no i checi oraz wiek:-)
Gdzie by mi sie teraz chcialo po calonocnej imprezie isc do pracy na pomost,siedziec w sloncu przez caly dzien:-)

No tak niestety nasze akumulatory się wyczerpują ...żeby tak można było zegar biologiczny cofnąć
21 stycznia 2016 09:03 / 3 osobom podoba się ten post
Taka cisza w domu i pozycja leżąca wpływa na przywoływanie miłych chwil w zyciu. A z czasów dzieciństwa chwile sa najmilsze,  najblizsze , mimo  że takie odległe w czasie. Przypomniałam sobie czas, gdy z siostra oddawałysmy się regularnie marzeniom i opisywaniem tego co widzimy a może bardziej tego co chcemy zobaczyc.

Mielismy w domu taki pokuj w ktorym spałysmy obie tylko latem . Nie było tam pieca a i właściwie nie nadawał się do zamieszkania w zimie , drzwi prowadziły do ogrodu i trzeba było obejśc dom , żeby do niego wejść. Leżałysmy w łózku i patrzyłysmy na pobielony sufit z róznego rodzaju smugami od pedzla i wyobrażałysmy sobie postaci , sytuacje , przesłania . Ciagle nowe , ciagle inne. Ile tam opowieści powstało wydumanych przez nas. Obecnie też potrafie zajac się cieniem na scianie ,rozproszonym świtatłem od lampki nocnej. Marzenia różnia sie przeciez, ale dają tyle radości. 
21 stycznia 2016 10:55 / 4 osobom podoba się ten post
mleczko1

Taka cisza w domu i pozycja leżąca wpływa na przywoływanie miłych chwil w zyciu. A z czasów dzieciństwa chwile sa najmilsze,  najblizsze , mimo  że takie odległe w czasie. Przypomniałam sobie czas, gdy z siostra oddawałysmy się regularnie marzeniom i opisywaniem tego co widzimy a może bardziej tego co chcemy zobaczyc.

Mielismy w domu taki pokuj w ktorym spałysmy obie tylko latem . Nie było tam pieca a i właściwie nie nadawał się do zamieszkania w zimie , drzwi prowadziły do ogrodu i trzeba było obejśc dom , żeby do niego wejść. Leżałysmy w łózku i patrzyłysmy na pobielony sufit z róznego rodzaju smugami od pedzla i wyobrażałysmy sobie postaci , sytuacje , przesłania . Ciagle nowe , ciagle inne. Ile tam opowieści powstało wydumanych przez nas. Obecnie też potrafie zajac się cieniem na scianie ,rozproszonym świtatłem od lampki nocnej. Marzenia różnia sie przeciez, ale dają tyle radości. 

Miałam Ci ja taki pokoik na strychu w domu moich dziadków, do których jeździłam na wakacje. Również nie nadawał się do zamieszkania w chłodzniejszych okresach, ale w lecie, prz otwartym oknie spało mi się tam cudownie. Stare dwa łóżka, które pamiętały jeszcze czasy wojenne - obite dębowym drewnem, na grubych sprężynach były bardzo wygodne, chociaż troszkę skrzypiały. Czasami budziłam się, a obok mnie spał kot mojej - wówczas jeszcze żyjącej - prababci.
21 stycznia 2016 11:40 / 2 osobom podoba się ten post
Mirka Dz

Miałam Ci ja taki pokoik na strychu w domu moich dziadków, do których jeździłam na wakacje. Również nie nadawał się do zamieszkania w chłodzniejszych okresach, ale w lecie, prz otwartym oknie spało mi się tam cudownie. Stare dwa łóżka, które pamiętały jeszcze czasy wojenne - obite dębowym drewnem, na grubych sprężynach były bardzo wygodne, chociaż troszkę skrzypiały. Czasami budziłam się, a obok mnie spał kot mojej - wówczas jeszcze żyjącej - prababci.

Spanie na strychu też przerabiałam za dziecka. Ale rodzice sie nie zgadzali, bo miałam jakieś uczulenie na pyłki (którego już nie mam???), a wiadomo jak jest na strychu