Najodleglejsze wspomnienie z dzieciństwa

01 listopada 2013 16:16 / 4 osobom podoba się ten post
Ja to pamietam drzewo koło kościoła,wtedy dla ośmio-dziewieciolatki było ogromne,i zawsze jak była burza to leciałam koło kościoła ,właziłam na to drzewo tak wysoko jak tylko sie dało i czekałam-----aż mnie piorun trzaśnie-- bo zawsze w domu mówili,że jak burza to uciekać od drzew bo może piorun trzasnąć,a ja bardzo chciałam zobaczyc jak to jest jak piorun walnie,mój tato juz wiedział,że jak jest burza a mnie nie ma w domu to wiedział gdzie mnie szukać,hihihihi,ja juz go widziałam z daleka wiec uciekalam szybciutko,żeby mnie nie dopadł..nie wiem co by było...
01 listopada 2013 16:19
iwunia

Ja to pamietam drzewo koło kościoła,wtedy dla ośmio-dziewieciolatki było ogromne,i zawsze jak była burza to leciałam koło kościoła ,właziłam na to drzewo tak wysoko jak tylko sie dało i czekałam-----aż mnie piorun trzaśnie-- bo zawsze w domu mówili,że jak burza to uciekać od drzew bo może piorun trzasnąć,a ja bardzo chciałam zobaczyc jak to jest jak piorun walnie,mój tato juz wiedział,że jak jest burza a mnie nie ma w domu to wiedział gdzie mnie szukać,hihihihi,ja juz go widziałam z daleka wiec uciekalam szybciutko,żeby mnie nie dopadł..nie wiem co by było...

Ale mialas pomysly:D:D:D:D:D:D:D
Kurcze fajne te nasze wspomnienia:)Mozna sie usmiac-ale dzieciaki sa kreatywne co???????????????????????????????
01 listopada 2013 16:21 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Wstrętna,żółta kasza kukurydzianaz sokiem malinowym -serwowana na podwieczorek 3-4x w tygodniu przez mamę-o fuj!!!!!Kopczyk z dziura w srodku i w tym dołku sok.
Tran lubiłam,na zagrychę była szyneczka-zawsze sie drugi raz w kolejke pchałam po te szynkę-pani higienistka jedną łychą każdemu do dzioba wlewaął:)

Ech Kasiu! Szynka?! Ja miałam na zagrychę szczypte soli tylko...W szkole dawano nam też kubek gorącego mleka i bulkę na dużej przerwie i jak to wspominam to na wymioty mnie bierze bo mam przed oczyma kolegę ktory prosil o korzuchy i te farfocle pił...nam na złośc. W ogole to miał jakiś dziwny układ trawienny bo jak miala byc klasowka to potrafił atrament z kałamarzy wypijać :/ No taki był z niego element...
01 listopada 2013 16:22
A w niedziele robisz generalne porządki ?
Wiesz co, ja pamiętam, jak kiedyś chodziłam na religie, co prawda nieregularnie, bo wyprowadziliśmy się na wieś i straszeni daleko miałam,ale jednak.I na zakończenie roku poszłam na rozdanie świadectw i czekam...czekam...wszyscy dostali, a ja nie.
I poszłam do księdza zapytać się o co chodzi.A to była 2 klasa podstawówki.A on taki tłuscioch z wielkich brzuchem z łachą wyciągnął czysty formularz z szuflady i na skos przez wszystkie 3 zakresy ( nauka, obecność, zachowanie) napisał mi dostateczny.
Jeju jak ja płakałam, a jak moja mama się wk..ła.
Przeniosła mnie do kościoła do miejscowości gdzie dojeżdżała do pracy i juz było inaczej.Ale też widziałam niesprawiedliwości.Jak był kryzys i kościół dostawał paczki np parówki w słoiku, masło takie słone bleee i słodycze to dostawały dzieci np lekarzy czy miejscowych notabli ,a nie wszyscy.
Ja mam problem z religią.Wierze w miłość, dobro,życie wg zasad by nie ranić nikogo i pomagać, ale nie umiem się znaleść w kościele choć Boże Narodzenie  lubię.
Wszystko z dzieciństwa nas jakoś kaształtuje, choć z wiekiem blednie.Człowiek jest coraz bardziej tolerancyjny i zaczyna rozumieć rodziców i to że byli tylko ludżmi i że całe pokolenia błędów wychowaczych się ciągną za nami.
A my się wciąż rozwijamy i uczymy.
 
01 listopada 2013 16:24
Asik

Ech Kasiu! Szynka?! Ja miałam na zagrychę szczypte soli tylko...W szkole dawano nam też kubek gorącego mleka i bulkę na dużej przerwie i jak to wspominam to na wymioty mnie bierze bo mam przed oczyma kolegę ktory prosil o korzuchy i te farfocle pił...nam na złośc. W ogole to miał jakiś dziwny układ trawienny bo jak miala byc klasowka to potrafił atrament z kałamarzy wypijać :/ No taki był z niego element...

Moja podstawówka była"bogata" ,pod patronaten jednostki wojskowej i do tranu szyneczka była  a tran raz w tygodniu-w klasach 1-4 ,potem juz nie.:)
Miałam kolegę co zjadał gumki myszki i obgryzał żaróweczki z latarek:)Sama pożerałam krede i pani mi zawsze do tablicy najmniejszy kawałek dawała!!!!
01 listopada 2013 16:24
A czemu ja nie kojarze tranu????Ale pamietam w takiej dużej brązowej butli takie biale granulki.No,ale to bylo dobre i smakowało jak cukierki.Chyba to bylo wapno.
01 listopada 2013 16:26 / 2 osobom podoba się ten post
iwunia

Ja to pamietam drzewo koło kościoła,wtedy dla ośmio-dziewieciolatki było ogromne,i zawsze jak była burza to leciałam koło kościoła ,właziłam na to drzewo tak wysoko jak tylko sie dało i czekałam-----aż mnie piorun trzaśnie-- bo zawsze w domu mówili,że jak burza to uciekać od drzew bo może piorun trzasnąć,a ja bardzo chciałam zobaczyc jak to jest jak piorun walnie,mój tato juz wiedział,że jak jest burza a mnie nie ma w domu to wiedział gdzie mnie szukać,hihihihi,ja juz go widziałam z daleka wiec uciekalam szybciutko,żeby mnie nie dopadł..nie wiem co by było...

Dzieci to maja takie nieziemskie pomysly że az strach...a jak uciekalaś? Pytam bo jak babcia mnie goniła to ja uciekałam zygzakiem :) a babcia zamiast prosto to tez zygzakiem za mną. Sąsiadki jak to widziały to boki zrywały taki to był komiczny widok. Kiedys bawiłam sie na ogrodzie i babcia mnie woła na kolację a ja że nie chce. No to ja uciekam a babcia za mną. Tak dookoła wisienki...babcia po któryms tam okrążeniu pomyslała i sie odwróciła a ja jej wpadłam w ramiona ...ale swoje odbiegała :)
01 listopada 2013 16:29
kasia63

Moja podstawówka była"bogata" ,pod patronaten jednostki wojskowej i do tranu szyneczka była  a tran raz w tygodniu-w klasach 1-4 ,potem juz nie.:)
Miałam kolegę co zjadał gumki myszki i obgryzał żaróweczki z latarek:)Sama pożerałam krede i pani mi zawsze do tablicy najmniejszy kawałek dawała!!!!

Co to za niesprawiedliwość jakaś no...moja szkoła nie tylko była po patronatem ale na terenie garnizonu I co?! Wam dawali szyneczke a nam sól :( A jak jadłaś krede to brakowało ci wapnia. Moja polonistka ukradkiem skrobała krede i podjadała na lekcji :))
01 listopada 2013 16:32 / 1 osobie podoba się ten post
Asik

Co to za niesprawiedliwość jakaś no...moja szkoła nie tylko była po patronatem ale na terenie garnizonu I co?! Wam dawali szyneczke a nam sól :( A jak jadłaś krede to brakowało ci wapnia. Moja polonistka ukradkiem skrobała krede i podjadała na lekcji :))

W domu przy łóżku na ścianie było tyle dziur przeze mnie wydłubanych ,że w końcu mama tam przybiła taka długą, drewnianą deskę na całą długosc łózka:):):)
01 listopada 2013 16:32
wiewiorka

A czemu ja nie kojarze tranu????Ale pamietam w takiej dużej brązowej butli takie biale granulki.No,ale to bylo dobre i smakowało jak cukierki.Chyba to bylo wapno.

Mój Mann też mowi że nic takiego nie mieli a jest w twoim wieku. Widzisz tran to elity dostawały :)) Między innymi Kasia i ja :))
01 listopada 2013 16:32
A u mnie tranu nie bylooooo;(
01 listopada 2013 16:34 / 5 osobom podoba się ten post
A teraz na śmiesznie straszno,podczas mojej I Komunii św.po obiedzie poszłam z cała naszą ferajną na chuśtawki i robilismy zawody kto dalej skoczy z rozbujanej do granic chuśtawki,no i jak skoczyłam suknia sie zaplatała gdzieś i został cały tył sukienki na chuśtawce ,a sukienka była z paczki,zagraniczna od cioci i jeszcze miała w niej iść siostra młodsza,horror....mama jakos ukryła całe to nieszczęście(była krawcową)przed tata,ale mi powiedziała,że nie powie tacie bo by mu serce pękło...i wiecie...że 4 miesiące po mojej komunii mój tato zmarł na zawał serca.chorował od dziecka,a ja żyłam przez kilka lat ze świadomością,że on zmarł przeze mnie,i kiedyś dopiero przy jakjś tam okazji mama wyprowadziła mnie z tego poczucia winy,niestety kiedys nie było psychologów,żeby po śmierci rodzica iść z dziećmi do psychologa i jak zmarł mój mąż ja z moimi córkami chodziłam regularnie,żeby przejsć przez to wszystko bo ja im nie potrafiłam pomóc,także czasami takie wspomnienia z dzieciństwa uczą nas pewnych zachowań...
01 listopada 2013 16:35 / 1 osobie podoba się ten post
No tak.Nigdy jakoś nie mogę wskoczyć do elitarnej grupki-)))Ale za to mam "smaczne wspomnienia"-nie jakies obrzydlistwa-))
01 listopada 2013 16:39 / 3 osobom podoba się ten post
Asik

Dzieci to maja takie nieziemskie pomysly że az strach...a jak uciekalaś? Pytam bo jak babcia mnie goniła to ja uciekałam zygzakiem :) a babcia zamiast prosto to tez zygzakiem za mną. Sąsiadki jak to widziały to boki zrywały taki to był komiczny widok. Kiedys bawiłam sie na ogrodzie i babcia mnie woła na kolację a ja że nie chce. No to ja uciekam a babcia za mną. Tak dookoła wisienki...babcia po któryms tam okrążeniu pomyslała i sie odwróciła a ja jej wpadłam w ramiona ...ale swoje odbiegała :)

Za drzewem był płot i posiadłośc księdza, a ja w skakaniu przez płoty to byłam mistrzyni (bo ja to chlopczyca) wię tato sie poddawał bo nie chciał sie nadwyrężać,jakoś mi sie zawsze upiekło...tylko krzyczał za mną -no tylko przyjdziesz do domu !!!1 Ale jak przychodziłam to juz mu mijało,tylko musiałam codziennie wtedy chodzic do gospodarza po mleko,jak ja tego nie lubiłam...a tato wiedział o tym...
01 listopada 2013 16:45 / 9 osobom podoba się ten post
Asik

Mój Mann też mowi że nic takiego nie mieli a jest w twoim wieku. Widzisz tran to elity dostawały :)) Między innymi Kasia i ja :))

Tylko Ty sie Asik migałaś i sucha jak traść wyrosłaś, a ja na tym tranie i szyneczce, jak nie przymierzając baryłeczka:):):):)
 
Pamiętam jeszcze jak byłyśmy w domu i prababcia co nas pilnowała/siostry i mnie/ nie pozwalała na podwórko-siadała np.pod drzwami na stołeczku i warzywa obieraął a my wtedy szłyśmy na balkon i wołałyśmy,babcia chodx ,wypadek!!Ona pędziła na balkon a my myk i na podworko
.Albo jak była w kuchni to my po cichutku sie skradalyśny i zza drzwi wyskakiwałysmy z wrzaskiem ,żeby ja nastraszyć!!!Potwory z nas były!:) Biedna prababcia!Ale mamie nigdy nie naskarzyła na nas!
 
Piętro niżej mieszkała bardzo otyła pani i jak była na balkonie to sie wychylałyśmy ,krzyczałysmy:'Słonina"!!!!i chowałysmy sie z powrotem:):):)Po wielu latach zajeżdżam ci ja na konsultacje do szpitala pulmonologicznego z pacjentem,wchodze do gabinetu z nim ,a tam za biurkiem ,kto????No oczywiście pani" Słonina"-poznała mnie i mówi,przy tym pacjencie-a pamieta pani jak pani z siostra wołały na mnie "Słonina"???!!!!myslalam ,ze sie ze wstydu spalę!!!!Była ordynatorem tam!!!!A ja młoda pielęgniarką-pacjent miał ubaw po pachy!!!!!