Najodleglejsze wspomnienie z dzieciństwa

01 listopada 2013 16:57
Nigdy nie wiadomo ,gdzie Nas rzuci lo
a gora z gora sie nie spotka a czlowieki nie wiadomo moze kieeedys
01 listopada 2013 17:01 / 5 osobom podoba się ten post
Przypomnialam sobie (bo to dzien wspominkow)jeszcze jedno zdarzenie za ktore dostałam w cztery litery,mieszkaliśmy na wsi u sąsiadów na stodole bociany miały gniazdo była to najliczniejsza rodzina we wsi.Ja byłam najmłodsza w rodzinie(tzn.byłam na posyłki) więc bardzo chciałam mieć młodsza siostrę.Wymyśliłam sobie ,że jak bedziemy mieli gniazdo bocianie na stodole to bedzie i siostra.Wykorzystałam okazje jak dorosli byli w polu wziełam wiązkę siana i wlazłam na dach stodoły.Pech chciał,że w  czasie montowania gniazda tato wrócił do domu i zobaczył mnie na dachu jak zapamietale kombinowałam jak tu zachęcić bociany do przeprowadzki na nasz dach.Pamietam,stał jak wryty nic nie mowił tylko wykonał zachęcający ruch ręką,żebym zeszła.A ja juz wiedziałam co się swięci.Szczęscie,że nie spadłam,ale póżniej tato mowił że serce przestało mu bić pierwszy raz w życiu.
01 listopada 2013 17:03 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Tylko Ty sie Asik migałaś i sucha jak traść wyrosłaś, a ja na tym tranie i szyneczce, jak nie przymierzając baryłeczka:):):):)
 
Pamiętam jeszcze jak byłyśmy w domu i prababcia co nas pilnowała/siostry i mnie/ nie pozwalała na podwórko-siadała np.pod drzwami na stołeczku i warzywa obieraął a my wtedy szłyśmy na balkon i wołałyśmy,babcia chodx ,wypadek!!Ona pędziła na balkon a my myk i na podworko
.Albo jak była w kuchni to my po cichutku sie skradalyśny i zza drzwi wyskakiwałysmy z wrzaskiem ,żeby ja nastraszyć!!!Potwory z nas były!:) Biedna prababcia!Ale mamie nigdy nie naskarzyła na nas!
 
Piętro niżej mieszkała bardzo otyła pani i jak była na balkonie to sie wychylałyśmy ,krzyczałysmy:'Słonina"!!!!i chowałysmy sie z powrotem:):):)Po wielu latach zajeżdżam ci ja na konsultacje do szpitala pulmonologicznego z pacjentem,wchodze do gabinetu z nim ,a tam za biurkiem ,kto????No oczywiście pani" Słonina"-poznała mnie i mówi,przy tym pacjencie-a pamieta pani jak pani z siostra wołały na mnie "Słonina"???!!!!myslalam ,ze sie ze wstydu spalę!!!!Była ordynatorem tam!!!!A ja młoda pielęgniarką-pacjent miał ubaw po pachy!!!!!

Łoooł...niestety Słonina bardzo to przezywała bo zapamiętała...kurcze dzieci i ich szczerosc do bólu....no ale przynajmniej pacjent miał wesolo...i chyba ona tez :) ze mogła ci to wypomniec :)) po latach.
01 listopada 2013 17:03 / 7 osobom podoba się ten post
Kolejna historia z dziecinstwa.Była na podwórku taka dziewczynka,starsza o rok co się bardoz "rządziła" nikt jej nie lubił w związku z tym .Zalazla coś nam za skórę i postanowiłysmy z siostra zrobić jej kawał.Miaął w domu telefon i my tez/rzadkosc w owych czasach? przez chusteczkę,żeby głos zmienić zadzwoniłam do niej ,że niby z poczty dzwonie i kazałam zmierzyc długośc kabla, od telefonu do gniazdka w scianie-wzięła centymetr ,zmierzyła i melduje ile wyszło, a ja na to-"wystarczy,żeby sie powiesić"!!!!Całe dochodzenie potem robiła na podwórku, kto jej taki dowcip zrobił:):):)Ale sie nie wydało:)
01 listopada 2013 17:08 / 5 osobom podoba się ten post
Ja kiedyś z kuzynką o rok młodszą nie pamiętam czy miałam 5 czy 6 lat byłam u cioci w gościach i miała malutkie kaczuszki w takim koszyku wiklinowym na pranie. Pomyślałyśmy z kuzynką że kaczki powinny pływać. Koszyk z nimi stał w kuchni koło pieca. Przytargałyśmy konewkę i lałyśmy wodę na te kaczki. Póżniej jak się otrząsały z tej wody pomyślałyśmy że pewnie im zimno od tej wody i może by je jakoś ogrzać. No więc wziełyśmy z węglarki takie duże bryły węgla i kładyśmy na te kaczki. OJJJJJ ależeśmy po tyłkach wtedy od ciotki dostały ojjjj. Biedne kaczuszki no ale jak widać nie możnadzieciarni nawet na chwilę z oka spuśćić.

No i pamiętam u babci na wsi na klepisku ułożyliśmy z dzieciarnią kilka snopków słomy i skakaliśmy z wysoka. Wysokość około 1 do 2 pięter. Każdy po kolei było nas tam dzieciarni z kilku domów. Ja miałam wtedy 9 lat a moja siostra 5 i niestety nie ucelowała i zaryła buzią w klepisko i zęby wybiła. Krew sikała strachu co niemiara oj dał nam wtedy ojciec popalić. Jak sobie teraz o tym pomyśle to przecież mogłyśmy się pozabijać i miał racje że się wkurzył.
01 listopada 2013 17:10 / 3 osobom podoba się ten post
iwunia

A teraz na śmiesznie straszno,podczas mojej I Komunii św.po obiedzie poszłam z cała naszą ferajną na chuśtawki i robilismy zawody kto dalej skoczy z rozbujanej do granic chuśtawki,no i jak skoczyłam suknia sie zaplatała gdzieś i został cały tył sukienki na chuśtawce ,a sukienka była z paczki,zagraniczna od cioci i jeszcze miała w niej iść siostra młodsza,horror....mama jakos ukryła całe to nieszczęście(była krawcową)przed tata,ale mi powiedziała,że nie powie tacie bo by mu serce pękło...i wiecie...że 4 miesiące po mojej komunii mój tato zmarł na zawał serca.chorował od dziecka,a ja żyłam przez kilka lat ze świadomością,że on zmarł przeze mnie,i kiedyś dopiero przy jakjś tam okazji mama wyprowadziła mnie z tego poczucia winy,niestety kiedys nie było psychologów,żeby po śmierci rodzica iść z dziećmi do psychologa i jak zmarł mój mąż ja z moimi córkami chodziłam regularnie,żeby przejsć przez to wszystko bo ja im nie potrafiłam pomóc,także czasami takie wspomnienia z dzieciństwa uczą nas pewnych zachowań...

Tak sobie czytam i własciwie po przeczytaniu prawie każdej waszej opowieści chce mi sie krzyknąc "I ja tak samo!" Pierwsza Komunie tez wspominam na smutno i tez miaalm wyrzuty sumienia wiele lat. Ja byłam pierwsza wnuczka, mieszkaliśmy w garnizonie i mowy nie było żeby do koscioła chodzic oficjalnie. Chodzialm wiec na tajne komplety z religii (dojeżdzałam 3km sama mając 9 lat) A Komunie miałam w innym mieście. no i babcia miala byc honorowym gosciem. Nie widziałam jej w kosciele a w domu wszyscy placza. Pytałam co sie stalo a mi mowia ze babcia w szpitalu (dostała trzeciego wylewu) I zmarła kiedy byłąm w kosciele. Ja wiedziałam że to przez to wydarzenie dostała wylewu. I to że moja wina...ale nikt sie nie przejmował własciwie co czułam i tak z tym zostałam....na wiele lat.
01 listopada 2013 17:16 / 6 osobom podoba się ten post
Z pieca na tapczan tez skakałyśmy jak mamy w domu nie było:)Ale przypomniaal mi się inna historia .W 7kl doszedł nowy kolega,obie z kolezanka sie w nim podkochiwałyśmy a ten na nas uwagi nie zwracał ,więc zapragnęłyśmy zemsty:)Miszkał blisko szkoły w takiej przechodniej bramie,wszyscy tamtedy na skróty chodzili a i domofonów wtedy jeszcze nie było.Uskąłdałysmy pieniądze i w kilku aptekch chyba z miesiąc kupowałysmy walerianę,jak juz mialysmy dużo to na długiej przerwie pognałysmy pod jego drzwi i cale oblałysmy ta waleriana -wracamy ze szkoły,przez ta jego bramę rzecz jasna a tam horror -wszystkie koty z całej dzielnicy na klatce ,pod tymi drzwiamy ,smród waleriany ,miauczenie kotów,no cyrk po prostu:):):)Ciotka ,która go wychowywała myslała ze to on i dostał wpierdy i jeszcze jakies straszne kary.Nie wie do dzis ,ze to nasza sprawka była:)
01 listopada 2013 17:20 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Z pieca na tapczan tez skakałyśmy jak mamy w domu nie było:)Ale przypomniaal mi się inna historia .W 7kl doszedł nowy kolega,obie z kolezanka sie w nim podkochiwałyśmy a ten na nas uwagi nie zwracał ,więc zapragnęłyśmy zemsty:)Miszkał blisko szkoły w takiej przechodniej bramie,wszyscy tamtedy na skróty chodzili a i domofonów wtedy jeszcze nie było.Uskąłdałysmy pieniądze i w kilku aptekch chyba z miesiąc kupowałysmy walerianę,jak juz mialysmy dużo to na długiej przerwie pognałysmy pod jego drzwi i cale oblałysmy ta waleriana -wracamy ze szkoły,przez ta jego bramę rzecz jasna a tam horror -wszystkie koty z całej dzielnicy na klatce ,pod tymi drzwiamy ,smród waleriany ,miauczenie kotów,no cyrk po prostu:):):)Ciotka ,która go wychowywała myslała ze to on i dostał wpierdy i jeszcze jakies straszne kary.Nie wie do dzis ,ze to nasza sprawka była:)

Ale sie uśmiałam i w tym momencie przypomniała mi się historia gniuty :))))))
01 listopada 2013 17:29 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Z pieca na tapczan tez skakałyśmy jak mamy w domu nie było:)Ale przypomniaal mi się inna historia .W 7kl doszedł nowy kolega,obie z kolezanka sie w nim podkochiwałyśmy a ten na nas uwagi nie zwracał ,więc zapragnęłyśmy zemsty:)Miszkał blisko szkoły w takiej przechodniej bramie,wszyscy tamtedy na skróty chodzili a i domofonów wtedy jeszcze nie było.Uskąłdałysmy pieniądze i w kilku aptekch chyba z miesiąc kupowałysmy walerianę,jak juz mialysmy dużo to na długiej przerwie pognałysmy pod jego drzwi i cale oblałysmy ta waleriana -wracamy ze szkoły,przez ta jego bramę rzecz jasna a tam horror -wszystkie koty z całej dzielnicy na klatce ,pod tymi drzwiamy ,smród waleriany ,miauczenie kotów,no cyrk po prostu:):):)Ciotka ,która go wychowywała myslała ze to on i dostał wpierdy i jeszcze jakies straszne kary.Nie wie do dzis ,ze to nasza sprawka była:)

Kasia...uważaj...masz szczescie do niespodziewanych spotkan trzeciego stopnia. A nie pomyślałaś ze moze jest opiekunem i teraz juz wie za kogo wtedy oberwał??
01 listopada 2013 17:31
kasia63

Z pieca na tapczan tez skakałyśmy jak mamy w domu nie było:)Ale przypomniaal mi się inna historia .W 7kl doszedł nowy kolega,obie z kolezanka sie w nim podkochiwałyśmy a ten na nas uwagi nie zwracał ,więc zapragnęłyśmy zemsty:)Miszkał blisko szkoły w takiej przechodniej bramie,wszyscy tamtedy na skróty chodzili a i domofonów wtedy jeszcze nie było.Uskąłdałysmy pieniądze i w kilku aptekch chyba z miesiąc kupowałysmy walerianę,jak juz mialysmy dużo to na długiej przerwie pognałysmy pod jego drzwi i cale oblałysmy ta waleriana -wracamy ze szkoły,przez ta jego bramę rzecz jasna a tam horror -wszystkie koty z całej dzielnicy na klatce ,pod tymi drzwiamy ,smród waleriany ,miauczenie kotów,no cyrk po prostu:):):)Ciotka ,która go wychowywała myslała ze to on i dostał wpierdy i jeszcze jakies straszne kary.Nie wie do dzis ,ze to nasza sprawka była:)

Powinien biedak to forum czytać. Może by się wyzwolił z dziecięcej traumy ;-)))))))
01 listopada 2013 17:34 / 5 osobom podoba się ten post
Fajny temat:)ja jak bylam mala, pamietam do dzis, mieszkalismy na wsi, rozowa czapeczka z rydelkiem i wciaz siedzialam na furtce,obojetnie kto obok przechodzil, wciaz pytalam,- Dzien dobry a gdzie Pani idzie??, i najgorsze bo ja mialam zawsze w reku petko kielbachy i tak siedzialam i nikt nie zapytany nie przeszedl,. a druga historia, dostalam takie klapsy od mamy, tak wylam cala droge spowrotem jak szlysmy z kosciola do domu, bo....na mszy jak ksiadz wstal ze swojego fotela i odszedl kawalek od niego to ja biegusiem i myk na jego miejscu usiadlam(przypominalo to mi pozniej wielu ludzi jak podroslam):):)
01 listopada 2013 17:41
Asik

Kasia...uważaj...masz szczescie do niespodziewanych spotkan trzeciego stopnia. A nie pomyślałaś ze moze jest opiekunem i teraz juz wie za kogo wtedy oberwał??

Nie jest!Wyemigrował do USA.
01 listopada 2013 17:54 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Nie jest!Wyemigrował do USA.

A co to? A USA nie ma internetu? No chyba ze ten szpion co to ostatnio Angele podsłuchiwal i u Rosjan w azylu siedzi cos namieszał. Jak wie żety opiekunka to moze sie tu zaczytuje :))
01 listopada 2013 18:16 / 4 osobom podoba się ten post
Jeszcze jedna historyjka:)
Byłam na koloniach w Boguszowie Gorcach.Chyba z 8-9lat miałam.Mieszkaliśmy w szkole,w klasach przerobionych na kolonijne sale.Pewnego dnia byłą jakas kontrola czystości z zewnątrz,sanepid albo cos podobnego.I obca pani ztej kontroli pyta dziewczynki kiedy sie kąpały ostatnio,a trzeba młodszym wiedzieć ,ze w tamtych czasach kolonie był 3 tygodniowe zazwyczaj.Kontrola jakos pod koniec była-i madralińska Kasia łapka w góre i melduje pani ,ze ostatni raz to mama w domu przed wyjazdem kąpała a na kolonii to nie bo jest tylko zimna woda i sie nie kapiemy wcale!!!!!Nie wiem jak sie to skonczyło dla kierownictwa kolonii bo za maal byłam ale pani wychowawczyni do samego końca była na mnie bardzo zła!!!!
01 listopada 2013 18:23 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Jeszcze jedna historyjka:)
Byłam na koloniach w Boguszowie Gorcach.Chyba z 8-9lat miałam.Mieszkaliśmy w szkole,w klasach przerobionych na kolonijne sale.Pewnego dnia byłą jakas kontrola czystości z zewnątrz,sanepid albo cos podobnego.I obca pani ztej kontroli pyta dziewczynki kiedy sie kąpały ostatnio,a trzeba młodszym wiedzieć ,ze w tamtych czasach kolonie był 3 tygodniowe zazwyczaj.Kontrola jakos pod koniec była-i madralińska Kasia łapka w góre i melduje pani ,ze ostatni raz to mama w domu przed wyjazdem kąpała a na kolonii to nie bo jest tylko zimna woda i sie nie kapiemy wcale!!!!!Nie wiem jak sie to skonczyło dla kierownictwa kolonii bo za maal byłam ale pani wychowawczyni do samego końca była na mnie bardzo zła!!!!

Hahaha...:) Jak chcesz sie dowiedziec prawdy to dziecka pytaj :) No chyba że dziecko jak moja kuzynka :) No zmyślała co jej slina na język podała :) Jak raz w szkole naopowiadala ze ona sie boi do domu wracac bo tata bije i pije to nauczycielka przyszla do domu i milicję chciala wzywac. Ale jak zobaczyła ze tata nie moze bic w tym momencie bo marynarz był i akurat od 8 miesiecy na morzu a w domu ciocia moja z cieplym obiadkiem czekała :)