Najodleglejsze wspomnienie z dzieciństwa

01 listopada 2013 18:45 / 5 osobom podoba się ten post
nadejszła wiekopomna chwiła ... i teraz ja napiszę moją historie

Mieliśmy w domu dorodnego fikusa (piękny był), stal u mnie w pokoju, jak zaczęłam popalać to nie wiedziałam gdzie te kiepy chowac ,żeby się rodzice nie kapnęli ( sami palili) no to bach i zakopywałam w tej donicy. minęło trochę czasu i mama postanowila fikusa przesadzić. No i sie dokopała do petów :D:D Pyta się mnie czyje te pety? A ja mówię ,ze to nie ja ,ze pewnie Mariusz ( mój brat śp) albo Seba( drugi brat śp). To ja sobie z nimi porozmawiam- powiedziała mama i poszła z petami do duzego pokoju ,ojcu pokazać.
Oj mój brat mi to wypomniał jak żył , ale wybaczył. :D:D

A następna to jak był dzień kolędy , tata poszedl sie golić, a ja zawsze lubiłam patrzec jak się goli i mydliłam sobie buzie i takim plastikowym grzebyczkiem ściągałam te piane (chciałam być jak tata).
Tata skończył golenie ,maszynke polożył na wannie( a podobno zawsze w kubku po za moim zasięgiem) ,wyszedl z lazienki , a ja czmych za maszynkę i dawaj do golenia. Mama weszła do lazienki a ja cala broda we krwi. Nagle pukanie do drzwi - ksiadz przyszedł. Mama szybko z apteczki plaster , wodę utleniona i obkleiła mi ranę.
Ksiądz jak mnie zobaczył, zapytał tylko- a Tobie dziewczynko co się stało? Upadłas??
A mala Gosia odpowiedziala zgodnie z prawdą - Goliłam sie tak jak tata hahaaaa.
Dostałam za to podobno 2 obrazki na pocieszenie a nie jeden :D
Mama mi opowiadała te historie , mialam wtedy 4 lata:D
01 listopada 2013 18:48 / 3 osobom podoba się ten post
A tak w ogóle to ja miałam klapę i każda tajemnice wypaplałam. Kiedys mama kupiła tacie prezent na urodziny i zapowiedziaąl żebym trzymala język za zebami. A jak tata wrócil z pracy to ja z radością zakomunikowałam:"A ja nie powiem że tatuś dostanie na urodziny koszule." No i masz....
01 listopada 2013 18:49 / 4 osobom podoba się ten post
Asik

A tak w ogóle to ja miałam klapę i każda tajemnice wypaplałam. Kiedys mama kupiła tacie prezent na urodziny i zapowiedziaąl żebym trzymala język za zebami. A jak tata wrócil z pracy to ja z radością zakomunikowałam:"A ja nie powiem że tatuś dostanie na urodziny koszule." No i masz....

Ztej samej serii  -do telefonu,na polecenie mamy-"mama jest ,ale kazała powiedzieć ,że jak ciocia zadzwoni to wyszła do sklepu...":):):)
01 listopada 2013 19:12 / 3 osobom podoba się ten post
To ja dowaliłam bardziej do pieca. Moja Babcia miała piękny, wielki klucz do domu i poprosiłam żeby mi go dała. Babcia odpowiedziała- jak umrę to dostaniesz. Na to ja - Babciu a kiedy umrzesz ? Długo będę czekać ? Babcia prawie pękła ze śmiechu a moja Mama spłonęła rumieńcem a ja nie wiedziałam o co chodzi. Miałam około 5 lat.
01 listopada 2013 19:14 / 6 osobom podoba się ten post
Mialam 5lat:)

Wigilia.Kolo poludnia,przed kolacja-Dziadek mocowal sie z lapkami,bo jakas zarowka sie popsula ilamki nie chcialy swiecic.Tata-poszedl do lazienki i mial sie zabierac za karpia(mord).Mojej mamy siostra poleciala za nim,wyrwala mu z reki karpia i przyszla do pokoju z choinka,dziadkiem i nakrywajaca stol moja mama.Ja sobie siedzialam na fotelu i tak sie cieszylam na te Swieta:)
Ciotka przystawila mi karpia lapiacego powietrze do policzka,ja sie wystraszylam i zaczelam piszczec i uciekac.Ciotka tak mnie ganiala w kolo stolu,ja uciekalam i zachaczylam o kabel od lapek ,popchnelam dziadka...Dziadek polecial na choinke....Bombki wszystkie potluczone.Babcia wyleciala z kuchni i dostalysmy z ciotka scierka przez leb.
Tata z rozdziawiona geba i tluczkiem w reku stal i sie przygladal....I Jemu tez sie od babci dostalo:D:D:D:D:D:D

Normalnie komedia,nigdy nie zapomne tej Wigili hahahahahahahahahaha:D:D:D:D:D:D

Do tej pory ,ta sytuacje z rodzina wspominamy:D:D:DD:D Tylko Taty brak:(Zawsze smiejemy sie przy Wigilijnym ,lub Swiatecznym stole:D:D:D:D
02 listopada 2013 10:11
barbarella

Moje dzieciństwo to jeden wielki koszmar, dobrze, że się skończyło. Rodzice nie żyją i niech im ziemia lekką będzie.
Przez to wszystko chyba trochę za bardzo rozpieściłam własne dzieci i tez dostałam po tyłku:)

Witaj... niestety nie wszyscy mieli szczesliwe dziecinstwo... moje tez po 10. roku zycia do nich nie nalezalo:( Jesli chesz o tym pogadac... napisz...
 
Wczoraj po powrocie z pracy zajelam sie czytaniem Waszych wspomnien.... emocjonujace... duzo mozna w nich podobienstwa znalesc... milego dnia zycze:)))
02 listopada 2013 10:38 / 3 osobom podoba się ten post
Następne wspomnienie.Rękawiczki bez palców to tzw.mitenki.Moja siostra uparła sie ,że nie minetki:):):)Prawie sie o to pobiłyśmy nie znając oczywiście znaczenia tego drugiego słowa:):):)Po powrocie mamy z pracy zażadałysmy rozstrzygniecia sporu -efekt był bolesny:(Obie dostałysmy w du... za zajmowanie sie pierdołami zamiast lekcjami i wciąż nie wiedzialyśmy która ma rację az do wizyty u ojca/rodzice byli rozwiedzeni i tato mieszkał w innym mieście/Zapytany ,najpier kazal nam przyrzec ,że nie powtórzymy mamie tej rozmowy:):):):)Potem wyjaśnił co i jak z tymi minetkami/mitenkami -w głowie sie nam nie miesciło!!!!!!Ale kiedy miałyśmy później jakieś sprawy damsko/męskie do wyjaśnienia to tylko do ojca,naszej pruderyjnej mamie nie zawracałysmy głowy:):):)
03 listopada 2013 09:21 / 2 osobom podoba się ten post
Moje wspomnienia z dzieciństwa ,,mają zapach''- zapach suszonej pietruszki .Tak pachniało jesienią w domu moich dziadków - mieszkaliśmy z nimi kilka lat .Babcia miała taką starą kuchnię - jeszcze z okapem i tam suszyła jesienią niektóre warzywa .Dziadzio był szewcem ale mimo że skończył tylko szkołę powszechną (tak się to nazywało) był bardzo światłym człowiekiem.W domu było dużo starych książek ,zbierał też stare monety .Po śmierci Dziadka znaleźliśmy sporo dokumentów , notatek - wiele pisanych Jego ręką .Kiedyś przejrzałam to - nawet była jakaś notatka z zebrania oddziału samoobrony z sierpnia 1939 roku .Dziadzio zmarł , gdy miałam 8 lat . Do dziś mam Go przed oczami , pamiętam dokładnie Jego twarz a to prawie 50 lat .Ale takich ludzi się nie zapomina .
03 listopada 2013 09:38 / 2 osobom podoba się ten post
Suszący sie rumianek na wszystkich parapetach w domu-prababcia gdzieś za miasto go jeździła zbierać.Mycie wlosów żółtkami.Poobiednie ,obowiązkowe leżakowanie,"żeby się sadełko zawiązało",podczas którego czytała nam "W pustyni i w puszczy":)Wycieczki za miasto ciężarówką "chłopaka"mojej mamy.Zegarek -cebula ,z fosforyzującymi wskazówkami,z NRD:),kabanosy które do szkoły przyniosal koleżanka,córka pułkownika-każdy dostał po kawalątku:),"pijaństwo" na imieninach mamy - obie z siostrą pospijałysmy wiśniówke z kieliszków zostawionych w kuchni,dałysmy tez psu i całą trójką padłyśmy pokotem pod kuchennym stołem:):):),sunia sie najbardziej nawaliła bo pamiętam jak jej sie łapy rozjeżdżały:):):).Oj,tych"szufladek" ze wspomnieniami duuuużo:):):):0
03 listopada 2013 09:47 / 2 osobom podoba się ten post
Ja pamiętam schabowe i kapustę zasmażaną mojej babci, rosołek i pomidorowa , zwykła pomidorowa nikt nie umiał takiej ugotować. A nie powiem już o szarlotce i serniku. Jak przyjeżdżalismy to pachniało w calym domu babcinym gotowaniem.Uwielbialam do nich jeżdzić.
03 listopada 2013 10:13 / 2 osobom podoba się ten post
Dżinsy "Odra" - miałysmy takie wstrętne bistorowe spodnie ,babcia nam w hurtowych ilosciachz Jugosławii przywiozła-wszyscy juz w dzinsach chodzili a my dalej w tym paskudztwie ,więc siostra wpadla na pomysł,żeby je wyprasować:)znaczy przypalic tak żeby się do noszenia nie nadawaly!!!I tak zrobiła-lanie obie dostałysmy,a pierwsze dżinsy i to z PEWEXU dopiero od ojca:).Co jeszcze pamiętam?Ciepłe majty z golfem na zimę ,pod spodnicą:),kąpiele w Odrze latem,w okolicach ul.Trzebnickiej we Wrocławiu,kolonie nad morzem - budynek był w remoncie i były na nim rusztowania,wszyscy się wspinali jak tylko wychowawcy nie widzieli:),zabawę w podchody,pana co przyjezdżał na podwórko i wołał-"garnki lutuje,noże ostrze,butelki, szmaty!!!",kolejke za karpiem przed swiętami,stało się godzinami -dowiozą ,nie dowiozą?:).
03 listopada 2013 10:13 / 3 osobom podoba się ten post
Moi dziadkowie mieszkali w OPOLU w samym centrum i piece tez pamiętam i pierzynę i wszystko tak pachniało inaczej , tak po babcinemu. Teraz juz tak nie ma...
03 listopada 2013 10:14 / 1 osobie podoba się ten post
aniananowo

Moi dziadkowie mieszkali w OPOLU w samym centrum i piece tez pamiętam i pierzynę i wszystko tak pachniało inaczej , tak po babcinemu. Teraz juz tak nie ma...

Ano nie ma......takiej zaciereczki jaka prababcia robiła nikt nie umie już zrobić...:(
03 listopada 2013 10:16
Ja tez pamiętam moją prababcię , ale tylko z tego jak przyjeżdżała do babci swojej córki na Święta. Czasem żałuję , że to se nie wrati:))
03 listopada 2013 10:21 / 2 osobom podoba się ten post
A ja pamiętam u Babci takie placuszki pieczone wprost na płycie kuchennej,takiej na węgiel i pyszny kapuśniak i zapiekane ziemniaki ze skwarkami w ,zeliwnym rondelku-wychodzila z tego taka okrągła babka i jabłka pieczone w piekarniku i wiele,wiele innych smaków,...Tak bym chciala choć na momen powrócić do tych czasów.