Barbarella, Ty twarda sztuka jesteś, wierzę w Ciebie.
Dobrzy ludzie, porady Waszej potrzebuję jako Miś o Małym Rozumku. Jestem od 4 dni u dziadzia lat 101, który nic prawie nie je oprócz paru kesów tosta na dzień, co regularnie melduję jego synowi. Oczywiście efekt jest taki, ze człowiek robi się coraz słabszy, a życ nie chce dalej z powodu braku ochoty. Nie ma poważnych chorób, mózg jak żyleta, cierpi tylko na bóle w całym ciele i problemy ze skórą. Ani syn, ani lekarz nie chcą go oddać do szpitala i tam karmić na siłę. Pozwalają mu spokojnie umrzeć na jego własne życzenie w domu. Słowem mam eutanazję czystej wody, czy tylko mi się tak wydaje?