A ja przeżyłam jazdę autkiem . Babcia rano grzeczniutka, ale jak założyłam jej kurtkę i zobaczyła, że chcę z nią wyjść, to zaparła się i nic z tego. Nie pomagały prośby, obiecywania. W końcu jej powiedziałam, że ja rządzę i chwyciłam ją mocno za rękę i prawie wypchnęłam z domu. Obraziła się strasznie. Stała naburmuszona, ale jak otworzyłam autko, to już była zgoda. Obiecałam jej, że będziemy wolno jechać. Jak dojechałam z nią do Caritasu, to koniecznie chciała, abym z nią została. Jeszcze czego, tyle mojego czasu, co ona tam jest.
Jazda autkiem z automatyczna skrzynią.... hmm, żadna rewelacja, ale jazda smartem i to jeszcze kabrioletem, który ma tak "wymiętoloną szybę "z tyłu, ze prawie nic nie widać, nie należy do przyjemnych. Raz tylko ruch wstrzymałam, zaraz przy wyjeździe z domu, bo wiedziałam jak wsteczny wrzucić, ale zapomniałam jak jechać do przodu :-). Później ktoś na mnie "titnął", bo jechałam za wolno - zamiast 80, jechałam 60,no i raz wjechałam w ślepą uliczkę :-). Reszta w porządku, teraz będzie tylko lepiej :-)
