Podopieczni nas testują

10 listopada 2014 08:43 / 7 osobom podoba się ten post
nowadanuta

Też masz rację - tam szkatułki leżą otwarte i nic mi do tego bo nie są w "moim" mieszkaniu.  Tu mam jasność...  Mam tam wolną rękę i dużo swobody, a mieszkanie zastałam puste, swieżo odmalowane... Brakowało mi lampki nocnej, koszyczka ma moje wełny, stołka bo nie sięgam na wyższe kondygnacje (150 cm w kapeluszu). Wiele z tego jest na strychu i w piwnicach do których mam swobodny dostęp i wolną rękę... Tym ludziom zależy żebym się u nich czuła dobrze ... Przekładam też rzeczy, których nie potrzebuję i wynoszę do mojej kanciapki.... Nie potrzebuję mieć trzech żelazek (w tym jedno zepsute) i maszyny do szycia na szafie w sypialni.  Otwieram wszystkie szafy bo zwyczajnie sprzątam... Nie cierpię pająków, a tam jest ich sporo. Zaglądam w każdy kąt i do każdej szafy i nie czuję się z tym głupio - postępuję tak jakbym była we własnym mieszkaniu. Nie cierpię brudnych kątów i kurzu na półkach. Zawsze tak robię ... Dokładnie poznaję dom lub mieszkanie ... Muszę wiedzieć w czym się poruszam. Tu mam do czynienia też z osobą sprawną umysłowo, więc jej garderoba i toaletka mnie nie obchodzą...., ale jak byłam sam na sam z AL czy demencją znałam też i te tabu. Pierwszy pacjęt wysadził mi kotłownie, poszły na szczęście tylko pompy i woda zaczęła zalewać piwnicę. Gdybym nie poruszała się po całym domu pewnie zauważyłabym to w momencie gdybym miała już nogi mokre. Tak też poznaję moich PDP jak znam ich "historię" - właśnie oglądając dokładnie ich dom i mieszkanie  - wiem wtedy dokładnie czego mogę się spodziewać i na co mam uważać.)))))

oj to ja tak dokladna w sprzataniu nie jeste...sprzatam tylko to co podlega pod moja jurysdykcje-kuchnie lazienke pokoj babola i moj....no i korytarz...szaf nie ruszam..
10 listopada 2014 09:08 / 2 osobom podoba się ten post
ania52

oj to ja tak dokladna w sprzataniu nie jeste...sprzatam tylko to co podlega pod moja jurysdykcje-kuchnie lazienke pokoj babola i moj....no i korytarz...szaf nie ruszam..

Na tej stelli mam duży kłopot z zakresem moich obowiązków bo faktycznie chorym mężem troskliwie opiekuje się żona.... Ja pomagam mu ubrać kurtkę, wiążę sznurowadła, chodzę na spacer... Więc staram się wyręczyć żonę , którą zastałam wykończoną przez długoletni stres z jej zakresu obowiązków. Jej z tym dobrze i mi z tym dobrze. Ona opiekuje się mężem i gotuje a ja prasuję, piorę, sprzątam i zajmuje się ogrodem (moje hobbi), palę w kominku . Jest mi o wiele łatwiej jak nie mam chorego człowieka sama na mojej głowie. Ale sprzątam wszędzie gdzie byłam - tak poznaję dom i wiem gdzie co jest. Oczywiście niektóre miejsca tylko raz.))))
10 listopada 2014 09:13 / 1 osobie podoba się ten post
nowadanuta

Na tej stelli mam duży kłopot z zakresem moich obowiązków bo faktycznie chorym mężem troskliwie opiekuje się żona.... Ja pomagam mu ubrać kurtkę, wiążę sznurowadła, chodzę na spacer... Więc staram się wyręczyć żonę , którą zastałam wykończoną przez długoletni stres z jej zakresu obowiązków. Jej z tym dobrze i mi z tym dobrze. Ona opiekuje się mężem i gotuje a ja prasuję, piorę, sprzątam i zajmuje się ogrodem (moje hobbi), palę w kominku . Jest mi o wiele łatwiej jak nie mam chorego człowieka sama na mojej głowie. Ale sprzątam wszędzie gdzie byłam - tak poznaję dom i wiem gdzie co jest. Oczywiście niektóre miejsca tylko raz.))))

rozumiem,kazdy uklada sobie robote tak,jak mu pasi...
10 listopada 2014 10:21 / 8 osobom podoba się ten post
Byłam latem u babci, gdzie przede mną opiekunka podobno kombinowała przy wydatkach. Szczegułów nie znałam, ale pacować po niej było mi juz trudniej. Otóż syn babuni tak oszczednie wydawał mi tygodniówke na zakupy, że wreszcie się wkurzyłam i powiedziałam mu, że wiem o tym, że mieli tu kogoś, komu nie mogli ufać, ale kiedy ja mam pracować dla nich bez ich zaufania do mnie to nie ma sensu. Babci też musi wsadzić do portfela parę groszy, bo jest dorosła i ma prawo by móc osobiście zapłacic np. fryzjerce czy dać napiwek panu z lekarstwami z apteki. Wyłożyłam jasno i klarownie, że nie po to pracowałam przez prawie trzy lata jako opiekunka, zbierałam referencje, by teraz dla ein paar Krote(czytaj Euro) cały ten mój dorobek stracić. To wszystko nie ma sensu. Jeżeli ktoś przede mna był nieuczciwy, to nie znaczy, że wszyscy sa tacy. Po rozmowie z synem od finansów dostałyśmy z babcią więcej kasy. Dla ciekawostki na pożegnanie dali mi nawet 50 euro, mimo, że wydawałam chyba więcej od mojej poprzedniczki. Warto jednak z nimi rozmawiać, co nas boli. Staram się robić to bez niezdrowych emocji i mówić rodzinie czego w pracy absolutnie mi brakuje. Najczęściej to działa. Teraz jastem jako pierwsza u rodziny, gdzie pieniądze zostawiają córki w portfelu babci(też demencyjnej), dostaję ja pod dostatkiem, a przez dom przewija się całe grono sióstr z Pflegestation. Zbierałam wszystkie najdrobniejsz rachunki i potem pokazałam córce, by mnie rozliczyła. Usłyszałam, że nie interesuje ją to. Jednak na wszelki wypadek spisuję te wydatki i zbieram wszystkie karteluszki. Jakoś czuję się z tym pewniej. Tutaj widzę, że nie zakłada się z góry, że mogę być nieuczciwa. Inaczej się zupełnie pracuje. Nie znalazłam też jakichś "zapomnianych" pieniędzy lub precjozów".
10 listopada 2014 20:43 / 6 osobom podoba się ten post
Prasowałam rzeczy mojej PDP i wiadomo było, że trzeba schować do szafek. No i trafiłam na nieśmiertelny portfel - hahaha. Wcześniej go tam nie było. No mogliby już w tym DE coś innego wymyślać. Jakiś mało twórczy naród z nich.