BUBACH, czyli płaczące lądowanie na szteli

19 kwietnia 2014 07:16 / 1 osobie podoba się ten post
Tak dużo u nas pojawia się nowych rzeczy, że dopiero dzisiaj przeczytałam ten dział.

Lili, fajnie, że z synem wszystko jest już na prostej drodze.

Ale proszę o odpowiedź, dlaczego nie walczyłaś jak lwica, by babcia (obecnie w heimie) dostawała na noc pampersy, kiedy jeszcze u niej byłaś i musiałaś wstawać po parę razy? Pampersy to w zasadzie norma w niemieckich, normalnych rodzinach mających staruszków. A z Twojej opowieści wynika, że przynajmniej synowa miała w opisywanej rodzinie jakąś siłę przebicia i jak nie syna, to jej dziadek despota słuchał. I dla Ciebie była miła, więc...
03 maja 2014 22:57 / 3 osobom podoba się ten post
romana

Tak dużo u nas pojawia się nowych rzeczy, że dopiero dzisiaj przeczytałam ten dział.

Lili, fajnie, że z synem wszystko jest już na prostej drodze.

Ale proszę o odpowiedź, dlaczego nie walczyłaś jak lwica, by babcia (obecnie w heimie) dostawała na noc pampersy, kiedy jeszcze u niej byłaś i musiałaś wstawać po parę razy? Pampersy to w zasadzie norma w niemieckich, normalnych rodzinach mających staruszków. A z Twojej opowieści wynika, że przynajmniej synowa miała w opisywanej rodzinie jakąś siłę przebicia i jak nie syna, to jej dziadek despota słuchał. I dla Ciebie była miła, więc...

Zajrzałam dziś na własny wątek i zdziwiłam się że jest tu wpis, który wcześniej przegapiłam, nie wiem jakim sposobem... Wybacz Romanko! O pampersach była rozmowa zaraz na poczatku, ale babcia była "anty" i rodzina uznała że nie należy babci stresować więcej niż to konieczne. Ja też chyba mierzyłam siły na zamiary, ale nastawiona na 2, 3 budzenia w nocy doszłam do wniosku że przeżyję, dopiero z upływem czasu dotarło do mnie że to niemożliwe tak egzystować na zapałkę... Dlatego przed wyjazdem pomyślałam że to jest rzecz którą trzeba załatwić koniecznie i wyjaśniłam synowej że to jest konieczność a nie kaprys.