Staruszek

16 maja 2014 20:36 / 2 osobom podoba się ten post
beata

Laska Ty sie zastanow wiesz o czym mowie hehehehe:-)  ja rolke papieru to mam na 3 dni :-) :-) :-) :-) nie wspomne o innych srodkach czystosci :-)  chyba na dziwnego niemca trafilam :-) aleeee zeby nie bylo ,posciel i bardzo malo ,ciuchow dziadek ma bardzo malo  wogole malo rzeczy on ma ale to dobrze :-) :-) :-)  nie musze prasowac:-) 

...pewnie wydał cała kasę na ten pappier toaletowy.... stad tylko jedna para gaci......a i żelazka nie potrzebuje
16 maja 2014 20:43 / 6 osobom podoba się ten post
ewaelzbieta

haha...dobrze powiedziane...
ale niewątpliwie...co druga oferta pracy to albo demencja albo Alzheimer...tez już siekiedys nad tym zastanawiałam..i doszlam do wniosku ze to jednak chyba wynik żywienia..
proszę zwrócić uwagę że większość Niemców jada byle co...byle jak...zawsze za szybko...za łapczywie..jakby ktoś im za moment mógł podane jedzenie zabrać....
jedzą na akord....byle dużo...a że suche kartofle...no cóż..ważne ze duuuuużo

Tak sobie myślę, że oczywiście poza żywieniem, na wysoki stopień zapadalności na wspomniane choroby mózgu, ma także i niewąpliwie wpływ brak zmartwień, tzn. zimne i bez emocji podchodzenie do spraw wszelakich. 
To co dla nas  Polaka jest bardzo stresujące i  przejmujące, dla Niemca wcale takie nie jest.
Brak  rozmyślań/czyt. kombinowania/ nad sposobami rozwiązań różnych problemów sprawia, że mózg rozleniwia się, a na stare lata zaczyna w końcu produkować substancje, które niszczą zdrowe komórki, zamulając jednocześnie prawidłowe postrzeganie i ocenę zdarzeń.
A że m.in. brak stresu sprzyja długowieczności, ogólnie wiadomo. 
I dzięki połączeniu tego w całość, jest co robić za zachodnią granicą.
16 maja 2014 21:02 / 3 osobom podoba się ten post
ewaelzbieta

...pewnie wydał cała kasę na ten pappier toaletowy.... stad tylko jedna para gaci......a i żelazka nie potrzebuje

Wazne ze dobrze placi hihihih a  ja tam jego gacie to i 3 razy dziennie moge prac  
16 maja 2014 21:10 / 16 osobom podoba się ten post
margolcia

Nie wydaje sie Wam, ze te demencje i ......eimery, depresje, spowodowane tym skapstwem, wiecznym szparowaniem byc moga? Zeby jednym blacikiem tylek wycierac, lepiej juz golym palcem bo na jedno wychodzi, tego palca i tak z oszczednosci wody nie umyje taki, bo woda droga, juz o mydle nie wspomne.

Miałam zacząć pisać w niedzielę , alem niecierpliwa a i temat  w 100 % dotyczy mojego ostatniego ( do wczoraj ) pobytu w D. ......Nauka oszczędnego używania papieru toaletowego ...... W pierwszym tygodniu mojego pobytu w L. Pani-Frau spytała mnie czy już rolka papieru jest następna jest założona ?....Ano tak ....Pani-Frau idzie do łazienki , przynosi jeden listek papieru ....i ....zaczyna się nauka .... listek składa na pół i jeszcze na ćwiarteczkę i pokazuje mi jak można najwyżej dwoma listkami załatwić nawet "grubsze " wycieranie !!!!..... Wzięlam jeden z tych listków i pokazałam jej sztuczkę , że nawet "grubsze " sprawy można załatwić jednym listkiem . Zrobiłam w listku dziurkę , pokazałam , że można paluszkiem zgarnąć wszystko "grubsze" i delikatnie owym listkiem  ściągnąć pozostałości z palca ...... A se strzeliłam w kolano !......Pani-Frau parskała ...tfu , tfu ...to niehigienicznie !  Zanim wytlumaczyłam , że to żart  , ile sięnasłuchałam !........ WIELKIE PRANIE ......W dwunastym dniu pobytu doczekałam się "pranego dnia " . Zniosłam do piwnicy kosz z praniem ogólnym i dwie reklamówki moje osobiste . Pani -Frau  spytała czy to moje - ano tak  . Nastąpiło uroczyste włączenie maszyny , oczywiście przez Frau . Po półtorej godzinie maszyna się wyłączyła o czym powiadomiłam w/w .... Twarz mojej Frau przybrała kolor purpury i cichutko , ale nerwowym tonem mówi :  to ja decyduję kiedy pranie można z maszyny wyjąć ! to mój dom ! mój prąd ! moja maszyna !..... Acha , rozumiem .....minęla dobra godzina , zeszłam do piwnicy , wzięłam swoje brudy na górę i mówię do Frau , że to moje pranie to ja sobie upiorę w rękach ...... o , jeżuuuuu , twarz Frau  się rozjaśniła , słodziutkim głosikiem mówi do mnie :  oj , jak dobrze !... ta maszyna jest taka dobra , proszę spojrzeć tu jest tabliczka zrokiem produkcji , ona jest jeszcze prawie nowa ( malo co a na gwarancji - mój przypisek ).... na tabliczce rok produkcji : 1978.....Porozumiewam się z X. , którą zastępowałam . X . mówi : jak babki  nie ma ( średnbio raz na 10 dni) to se wrzucam do pralki , jak wraca , to mówię , że w rękach poprałam , majtki jedne schną drugie na d...... Nie skorzystałam ..... znając moje " zezowate szczęście "   jeśli ja zaczęła bym tak robić to ; albo by prąd wyłączyli , albo Frau wróciła by wcześniej  do domu ....... Nie , podkoszulki poprałam w rękach , bieliznę również , póżniej przepierałam sobie przy wieczornym obrządku..... resztę przywiozłam do domu .... A co ? mój dom , mój prąd , moja maszyna !....... Oj , bedzie tego duuużżżooo  więcej !!! :))))))
16 maja 2014 21:14
amelka

Tak sobie myślę, że oczywiście poza żywieniem, na wysoki stopień zapadalności na wspomniane choroby mózgu, ma także i niewąpliwie wpływ brak zmartwień, tzn. zimne i bez emocji podchodzenie do spraw wszelakich. 
To co dla nas  Polaka jest bardzo stresujące i  przejmujące, dla Niemca wcale takie nie jest.
Brak  rozmyślań/czyt. kombinowania/ nad sposobami rozwiązań różnych problemów sprawia, że mózg rozleniwia się, a na stare lata zaczyna w końcu produkować substancje, które niszczą zdrowe komórki, zamulając jednocześnie prawidłowe postrzeganie i ocenę zdarzeń.
A że m.in. brak stresu sprzyja długowieczności, ogólnie wiadomo. 
I dzięki połączeniu tego w całość, jest co robić za zachodnią granicą.

a wiesz Amelko..mój przyjaciel  z zawody filozof..przyjaciel Tischnera..twierdzi ze demencja to choroba duszy..
więc jak to mozliwe aby "zimni" emocjonalnie ludzie mieli demencje?
ale oczywiscie nie neguje Twojego twierdzenia...bo w sumie każda z nas tak trochę "gdyba"..bo tego nie wie nikt
16 maja 2014 21:22 / 6 osobom podoba się ten post
beata

Laska Ty sie zastanow wiesz o czym mowie hehehehe:-)  ja rolke papieru to mam na 3 dni :-) :-) :-) :-) nie wspomne o innych srodkach czystosci :-)  chyba na dziwnego niemca trafilam :-) aleeee zeby nie bylo ,posciel i bardzo malo ,ciuchow dziadek ma bardzo malo  wogole malo rzeczy on ma ale to dobrze :-) :-) :-)  nie musze prasowac:-) 

Ja tam tez wole takich co maja po jednej parze gaci, podkoszulku, mniej zachodu z prasowaniem, jak ja nienawidze prasowac,........ 
16 maja 2014 21:28
Barbara niepowtarzalna

Miałam zacząć pisać w niedzielę , alem niecierpliwa a i temat  w 100 % dotyczy mojego ostatniego ( do wczoraj ) pobytu w D. ......Nauka oszczędnego używania papieru toaletowego ...... W pierwszym tygodniu mojego pobytu w L. Pani-Frau spytała mnie czy już rolka papieru jest następna jest założona ?....Ano tak ....Pani-Frau idzie do łazienki , przynosi jeden listek papieru ....i ....zaczyna się nauka .... listek składa na pół i jeszcze na ćwiarteczkę i pokazuje mi jak można najwyżej dwoma listkami załatwić nawet "grubsze " wycieranie !!!!..... Wzięlam jeden z tych listków i pokazałam jej sztuczkę , że nawet "grubsze " sprawy można załatwić jednym listkiem . Zrobiłam w listku dziurkę , pokazałam , że można paluszkiem zgarnąć wszystko "grubsze" i delikatnie owym listkiem  ściągnąć pozostałości z palca ...... A se strzeliłam w kolano !......Pani-Frau parskała ...tfu , tfu ...to niehigienicznie !  Zanim wytlumaczyłam , że to żart  , ile sięnasłuchałam !........ WIELKIE PRANIE ......W dwunastym dniu pobytu doczekałam się "pranego dnia " . Zniosłam do piwnicy kosz z praniem ogólnym i dwie reklamówki moje osobiste . Pani -Frau  spytała czy to moje - ano tak  . Nastąpiło uroczyste włączenie maszyny , oczywiście przez Frau . Po półtorej godzinie maszyna się wyłączyła o czym powiadomiłam w/w .... Twarz mojej Frau przybrała kolor purpury i cichutko , ale nerwowym tonem mówi :  to ja decyduję kiedy pranie można z maszyny wyjąć ! to mój dom ! mój prąd ! moja maszyna !..... Acha , rozumiem .....minęla dobra godzina , zeszłam do piwnicy , wzięłam swoje brudy na górę i mówię do Frau , że to moje pranie to ja sobie upiorę w rękach ...... o , jeżuuuuu , twarz Frau  się rozjaśniła , słodziutkim głosikiem mówi do mnie :  oj , jak dobrze !... ta maszyna jest taka dobra , proszę spojrzeć tu jest tabliczka zrokiem produkcji , ona jest jeszcze prawie nowa ( malo co a na gwarancji - mój przypisek ).... na tabliczce rok produkcji : 1978.....Porozumiewam się z X. , którą zastępowałam . X . mówi : jak babki  nie ma ( średnbio raz na 10 dni) to se wrzucam do pralki , jak wraca , to mówię , że w rękach poprałam , majtki jedne schną drugie na d...... Nie skorzystałam ..... znając moje " zezowate szczęście "   jeśli ja zaczęła bym tak robić to ; albo by prąd wyłączyli , albo Frau wróciła by wcześniej  do domu ....... Nie , podkoszulki poprałam w rękach , bieliznę również , póżniej przepierałam sobie przy wieczornym obrządku..... resztę przywiozłam do domu .... A co ? mój dom , mój prąd , moja maszyna !....... Oj , bedzie tego duuużżżooo  więcej !!! :))))))

Ktoś tu ogląda "Frauentausch" ;-)
16 maja 2014 21:30 / 3 osobom podoba się ten post
ewaelzbieta

a wiesz Amelko..mój przyjaciel  z zawody filozof..przyjaciel Tischnera..twierdzi ze demencja to choroba duszy..
więc jak to mozliwe aby "zimni" emocjonalnie ludzie mieli demencje?
ale oczywiscie nie neguje Twojego twierdzenia...bo w sumie każda z nas tak trochę "gdyba"..bo tego nie wie nikt

dusza zachorowała z wyziębienia....
16 maja 2014 21:30 / 2 osobom podoba się ten post
ewaelzbieta

a wiesz Amelko..mój przyjaciel  z zawody filozof..przyjaciel Tischnera..twierdzi ze demencja to choroba duszy..
więc jak to mozliwe aby "zimni" emocjonalnie ludzie mieli demencje?
ale oczywiscie nie neguje Twojego twierdzenia...bo w sumie każda z nas tak trochę "gdyba"..bo tego nie wie nikt

Każdy człowiek ma duszę. Zimną czy gorącą ale na pewno ją ma  :))
Gdybyśmy znali przyczynę wielu chorób, znalibyśmy też i medykamenty.
16 maja 2014 21:31
Barbara niepowtarzalna

Miałam zacząć pisać w niedzielę , alem niecierpliwa a i temat  w 100 % dotyczy mojego ostatniego ( do wczoraj ) pobytu w D. ......Nauka oszczędnego używania papieru toaletowego ...... W pierwszym tygodniu mojego pobytu w L. Pani-Frau spytała mnie czy już rolka papieru jest następna jest założona ?....Ano tak ....Pani-Frau idzie do łazienki , przynosi jeden listek papieru ....i ....zaczyna się nauka .... listek składa na pół i jeszcze na ćwiarteczkę i pokazuje mi jak można najwyżej dwoma listkami załatwić nawet "grubsze " wycieranie !!!!..... Wzięlam jeden z tych listków i pokazałam jej sztuczkę , że nawet "grubsze " sprawy można załatwić jednym listkiem . Zrobiłam w listku dziurkę , pokazałam , że można paluszkiem zgarnąć wszystko "grubsze" i delikatnie owym listkiem  ściągnąć pozostałości z palca ...... A se strzeliłam w kolano !......Pani-Frau parskała ...tfu , tfu ...to niehigienicznie !  Zanim wytlumaczyłam , że to żart  , ile sięnasłuchałam !........ WIELKIE PRANIE ......W dwunastym dniu pobytu doczekałam się "pranego dnia " . Zniosłam do piwnicy kosz z praniem ogólnym i dwie reklamówki moje osobiste . Pani -Frau  spytała czy to moje - ano tak  . Nastąpiło uroczyste włączenie maszyny , oczywiście przez Frau . Po półtorej godzinie maszyna się wyłączyła o czym powiadomiłam w/w .... Twarz mojej Frau przybrała kolor purpury i cichutko , ale nerwowym tonem mówi :  to ja decyduję kiedy pranie można z maszyny wyjąć ! to mój dom ! mój prąd ! moja maszyna !..... Acha , rozumiem .....minęla dobra godzina , zeszłam do piwnicy , wzięłam swoje brudy na górę i mówię do Frau , że to moje pranie to ja sobie upiorę w rękach ...... o , jeżuuuuu , twarz Frau  się rozjaśniła , słodziutkim głosikiem mówi do mnie :  oj , jak dobrze !... ta maszyna jest taka dobra , proszę spojrzeć tu jest tabliczka zrokiem produkcji , ona jest jeszcze prawie nowa ( malo co a na gwarancji - mój przypisek ).... na tabliczce rok produkcji : 1978.....Porozumiewam się z X. , którą zastępowałam . X . mówi : jak babki  nie ma ( średnbio raz na 10 dni) to se wrzucam do pralki , jak wraca , to mówię , że w rękach poprałam , majtki jedne schną drugie na d...... Nie skorzystałam ..... znając moje " zezowate szczęście "   jeśli ja zaczęła bym tak robić to ; albo by prąd wyłączyli , albo Frau wróciła by wcześniej  do domu ....... Nie , podkoszulki poprałam w rękach , bieliznę również , póżniej przepierałam sobie przy wieczornym obrządku..... resztę przywiozłam do domu .... A co ? mój dom , mój prąd , moja maszyna !....... Oj , bedzie tego duuużżżooo  więcej !!! :))))))

Ja oduczyłam się  przy Niemcach żartować ponieważ oni absolutnie nie łapią naszego humoru. Żartem można jedynie  sprowokować jakiś głupi wykład.
16 maja 2014 21:37 / 2 osobom podoba się ten post
amelka

Tak sobie myślę, że oczywiście poza żywieniem, na wysoki stopień zapadalności na wspomniane choroby mózgu, ma także i niewąpliwie wpływ brak zmartwień, tzn. zimne i bez emocji podchodzenie do spraw wszelakich. 
To co dla nas  Polaka jest bardzo stresujące i  przejmujące, dla Niemca wcale takie nie jest.
Brak  rozmyślań/czyt. kombinowania/ nad sposobami rozwiązań różnych problemów sprawia, że mózg rozleniwia się, a na stare lata zaczyna w końcu produkować substancje, które niszczą zdrowe komórki, zamulając jednocześnie prawidłowe postrzeganie i ocenę zdarzeń.
A że m.in. brak stresu sprzyja długowieczności, ogólnie wiadomo. 
I dzięki połączeniu tego w całość, jest co robić za zachodnią granicą.

Dzisiaj poznałam miła, sympatyczną niemke ,ktora jest chora  (tak mi powiedziano ) na bardzo progresywną formę demencji .Nie byłoby w tym nic dziwnego ,gdyby nie fakt ,ze pani ma 53 lata  i została rencistką z  powodu  demencji . Troche mnie to zszokowało , ze tak wcześnie . Wiem , ze jest dobrze zdiagnozowana ,mąż jest lekarzem . Żona mojego podopiecznego  (też lekarka ) mówi ,ze ta pani ma większe problemy z pamięcia ,  niż jej mąż ,chory na raka mózgu . I niestety są bezradni .. Jakie są przyczyny powstawania demencji , tak naprawde wiadomo  nie za wiele , spekulować może każdy . 
16 maja 2014 21:55 / 5 osobom podoba się ten post
margolcia

Ja tam tez wole takich co maja po jednej parze gaci, podkoszulku, mniej zachodu z prasowaniem, jak ja nienawidze prasowac,........ 

Ja zauważyłam ze jak w suszarce jest mało ubrań to tak sobie tam polatają ze nie trzeba prasować.
Teraz 1 pranie susze na 3 razy i nic nie prasuję.
Kurcze nygus sie ze mnie robi, jak ja sie w domu ogarnę hahahaha.
16 maja 2014 22:06
margolcia

Ja tam tez wole takich co maja po jednej parze gaci, podkoszulku, mniej zachodu z prasowaniem, jak ja nienawidze prasowac,........ 

Ja mam tak z oknami.... nie cierpię myc okien...)))))
16 maja 2014 22:06 / 2 osobom podoba się ten post
margolcia

Ja tam tez wole takich co maja po jednej parze gaci, podkoszulku, mniej zachodu z prasowaniem, jak ja nienawidze prasowac,........ 

A ja polubiłam prasowanie w Niemczech. Zawsze biorę się za prasowanie jak nie mam co robić. Stoję sobie z żelażkiem, myślę nad sensem życia, a czas leci. 
16 maja 2014 22:11 / 1 osobie podoba się ten post
Alina

A ja polubiłam prasowanie w Niemczech. Zawsze biorę się za prasowanie jak nie mam co robić. Stoję sobie z żelażkiem, myślę nad sensem życia, a czas leci. 

czesto też stanowi to super wytlumaczenie,pretekst gdy sie chce zniknąc z pola widzenia podopiecznego....i zamiast prasowac mozna tyle fajnych rzeczy robic...a prasowanie odłożyc na kolejny dzien...