Też tak bym chciała gotować i improwizować. Niestety, tutaj gdzie jestem mam ograniczoną swobodę w twórczości kulinarnej. Moja Babuszka jako była właścicielka wielkiego przedsiębiorstwa Mezgerei ma wyjątkowo marudne i podejżliwe podniebienie. Chociaż z kasą nie ma problemu, to juz z obiadowym menu - tak. Jestem tu drugą opiekunką. Przy pierwszej ciągle były problemy w tym zakresie. Córki (kobietki bardzo OK) wymyśliły taki sposób, że one będą robić plan obiadowy na cały tydzień, jako że znają preferencje swojej grymaszącej matki. Tak to działa, że jeśli już jest plan i jest gotowane według niego to Omcia nie marudzi. Natomiast dla mnie to ich menu jest okropnie nudne i byle jakie. Od czasu do czasu gotuje swoje wstawki i niektóre potrawy zostały zaakceptowane. Jednak po perypetiach z pierwszych dni odpuściłam sobie i przygotowuję to co jest w programie.
Dzisiaj jednak zaszalałam i ugotowałam zupę według swojego sposobu - krupnik. Został przyjęty z lekkim grymaskiem.