Opiekunowi WOLNO domagać się przestrzegania tego, co ma napisane w umowie! >> Po skończeniu opieki nad jednonogim dziadkiem trafiłem na miesięczne zastępstwo do domu z dwoma pacjentami ;) Tyle że "mój" jest tylko pacent-syn (53l), a pacjent-ojciec ma 24h niemiecką (dochodzącą na zmiany po 12h) opiekę. Okazało się, że oszczędni Niemcy (typowe!) wymyślili, że za niewielkie usługi fachowej, niemieckiej opieki (opatrywanie rany) zwolnią tą opiekę z obowiązku prania/prasowania rzeczy pacjenta-ojca. No i chyba domyślacie się, jak ten radosny pomysł miał funkcjonować: pacjent należący do niemieckiej fachowej opieki miał być opierany przez polską, niefachową opiekę, czyli mnie ;( Poprzedni opiekun mówił mi, że prał i składał wszystko, ale za to dochodząca córka prasowała. Mi zakomunikowano, że mam robić wszystko. Skoro tak, to stanowczo oznajmiłem, że rzeczami pacjenta-ojca W OGÓLE! nie będę się zajmował. Na głupie pytanie "DLACZEGO" odpowiedziałem, że to nie wchodzi w zakres moich obowiązków, mam podpisany z firmą kontrakt, w którym wyszczególnione jest co mam robic i KONIEC na tym! A jak im się nie podoba, to niech dzwonią do firmy i z nimi załatwiają! (wcześniej jeszcze na wszelki wypadek potwierdziłem w rozmowie z moją firmą, że nie obchodzą mnie czynności związane z pacjentem-ojcem). No i wygrałem! :) - opieka niemiecka swoje rzeczy odkłada oddzielnie, a największą satysfakcję miałem wtedy, gdy podczas przejmowania zmiany schodzili do piwnicy i instruowali nowoprzychodzących o nowych porządkach ;)