Na wyjeździe

29 maja 2013 19:47
wichurra

Nie ma co brać do siebie nieakceptacji. U mnie jak dziadek wybierał zmienniczkę to dostał 3 oferty. I mnie się akurat inna bardziej spodobała, ale dziadek wybrał swoją panią tylko na tej podstawie, ze była wdową i myślał, że będzie mogła dłużej u niego zostać, a najlepiej to na stałe. Więc się czasem zastanawiamy, ze może coś z nami nie tak, że nie dosyć dobrze się opisałyśmy, że język nie taki, a tu o wyborze decydują najmniej spodziewane przez nas czynniki. 
A też jak ma więcej ofert, to wszystkie mogą być przecież bardzo dobre, ale wybrać może tylko jedną i wtedy rolę grają jakieś widzimisię - może kolor włosów np. :)

Dokladnie, ja sie dowiedzialam ze zaakceptowali mnie bo...gralam na pianinie :D. Jednak ta szkola muzyczna nie poszla na marne, I kto by sie spodziewal ze to bedzie atut. Tak bylo za pierwszym razem. Wczesniej trzyrazy mi odmowili bo nie mialam doswiadczenia w Niemczech. Za trzcim razem normalnie rozryczalam sie i zapytalam:"Jak mam miec doswiadczenie to mnie wreszcie wyslijcie tam." Czekalam 1,5 miesiaca.  
29 maja 2013 19:48
He,he Ty Wichura po Germanistyce to nie Masz czego sie obawiac.Moga Cie testowac do woli.
Wydaje Mi sie,ze normalnie maj balagan.No bo w jaki sposob mozna wytlumaczyc to,ze w jednym dniu przyjmuja twoj kwestonariusz,sprawdzaja jezyk a na drugi dzien dzwoni pani z tego samego biora i mowi Mi,ze znalazla Moj profil na np.senioporcie i czy nadal Jestem zainteresowana praca jako opikunka.Burdel tam maja i tyle!!!!!
29 maja 2013 19:50
romana

Czasem wiek, im starszy, tym lepszy, cenione jest też bardzo doświadczenie w pracy w Niemczech. Znajomość języka, kilka osób mi mówiło, że chcą minimum komunikatywny, by ich rodzice mieli do kogo gębę otworzyć i zostać zrozumianym.
Ivanilia, ja nigdy nie miałam rozmowy bezpośrednio z podopiecznym, są liczne firmy w których tego się nie robi i które dadzą Ci minimum 1000euro. Wiadomo, że taka rozmowa to spory stres i może działać na naszą niekorzyść. Jeśli chcesz szczegółów co do firm, mam maila w profilu.
Powodzenia, kochanie, nie trać ducha!

Tak zgadzam sie,dla mnie to ogromny stres rozmawiać z niemiecką rodziną,bo dużo lepiej ja rozumiem Polkę mówiącą po niemiecku niż Niemkę. Podczas ostatniej rozmowy z córką podopiecznej prosiłam,żeby wolniej do mnie mówiła ,a ona tylko początek zdania mówiła wolniej a za chwilę rozpędzała się jak karabin maszynowy i jeszcze te okropne trzaski w słuchawce. Nie wiem czy rozmawiać w piątek z tą rodziną czy nie zrezygnować z usług tej agencji.Mam czas i pomyślę nad tym.
Dziękuję Ci Romanko za wsparcie.
29 maja 2013 19:58
Rzeczywiście się nie obawiam rozmów przez telefon, ale tak mnie zaintrygowało, po co trzeci raz w tej samej firmie i to jeszcze w przeciągu chyba 3-4 dni chcą mi język sprawdzać. W końcu ile można to samo:) Ale z tymi rozmowami nie zawsze bywa kolorowo. Jak dzwoni do mnie do domu szefowa taty - pani z Bawarii - to ja mam wielkie problemy z nią się dogadać, bo ona tylko po bawarsku mówi. Pracowałam na Bawarii dużo razy i trochę się osłuchałam, ale to i tak są duże problemy. To normalnie jakiś inny język jest:) Pracowałam raz u jednego bauera, który mówił pięknym niemieckim, ale z zoną to tylko po bawarsku i czasami się zapędził i do mnie też po bawarsku - toż to zupełnie inaczej brzmiało. Taki przykład z tego, co sobie przypominam. Czy pójdziemy gdzieś tam po niemiecku brzmi Gehen wir.... ? a po bawarsku brzmiało to (nie wiem jak z pisownią, więc ze słuchu napiszę) Gema ..... ?   I też inny akcent mają - taki bardziej śpiewny jakby. W telewizji od razu rozpoznaję, ze ktoś z Bawarii, nawet jak mówi po niemiecku, a nie bawarsku, bo inaczej akcentuje i wypowiedź w moich uszach brzmi, jakby niemal śpiewał. I wtedy też się muszę bardziej wsłuchać żeby zrozumieć. 
29 maja 2013 20:08
No to teraz rozumiesz Wichurra nas- komunikatywne...hi,hi
29 maja 2013 20:15
Wichura mówi widocznie tak dobrze, że panie mogły myśleć że kogoś podstawiła ;-)) Może dlatego 3-4 razy i z zaskoczenia.
29 maja 2013 20:17
No już bez przesady:) Jak Niemka to też nie mówię. Ale tak pomyślałam, że chcą z zaskoczenia się upewnić, jak za drugim razem zadzwoniły, no ale 3 raz to już przesada:)
29 maja 2013 20:57 / 1 osobie podoba się ten post
A jeżeli już chodzi o Bawarię - też macie wrażenie, ze to najfajniejszy land? Ja wprawdzie we wszystkich to nie byłam, ale mam porównanie z Hamburgiem, Hessen, Niedersachsen, Schleswig-Holstein (w którym obecnie jestem) i z Berlinem i najbardziej mi się właśnie na Bawarii podobało. Mam wrażenie, że tam ludzie bardziej otwarci. Tam ciągle jakieś biesiady były, sąsiedzi na wsiach się umawiali i co jakiś czas robili imprezę dla całej wsi, albo na wspólnym miejscu, albo po kolei u każdego na podwórku. I tacy serdeczni tam ludzie są, uśmiechnięci, trochę z włoska rozkrzyczani. A i domy i ogrody bardziej moim zdaniem zadbane, wypielęgnowane. No miło popatrzeć.
29 maja 2013 21:18
Dzisiejszy dzionek miałam bardzo fajny:) pod tytułem "zwiedzamy Berlin tak,żeby jak najwięcej zobaczyć":)hehhehe córka dziadków przeciągnęła mnie przez miasto w ekspresowym tempie.... ale na końcu załapałam się na typowe berlińskie żarełko currywurst.... a ja myślałam ,że wszyscy niemcy się tym opychają a tu masz dowiedziałam się ,że to typowo berlińskie jadło....
29 maja 2013 21:22
Witajcie
Mam pytanie:dzwoniąc z niemiec do polski na komórkę jakie są numery po kolei;0048 i numer komórki
29 maja 2013 21:28
Dokładnie tak:) 0048/nr komórki a na domowy 0048/kierunkowy/domowy.
29 maja 2013 21:29
nutka , tak
29 maja 2013 21:34 / 1 osobie podoba się ten post
wyleciało mi z głowy ale trafiłam.
Wyobrażcie sobie,że przyjedzie do mnie z niemiec sąsiad moich dziadków, którymi się opiekowałam.
Jestem z nim w kontakcie e-mail .Dogadujemy się przez tłumacza google.
Chce do mnie zadzwonić i się dokładnie umówic.
29 maja 2013 21:55 / 1 osobie podoba się ten post
A ja wczoraj byłam na jednodniowej wycieczce w Salzburgu,w Austrii z moją córką,która przyjechała w odwiedziny na moją stelle i byłyśmy w słynnej kawiarni Tomaselli na lodach.Rachunek wyniósł równe 11 euro,więc tyle dałamstarszemu już kelnerowi.Zazwyczaj zaokrąglam rachunki,ale ten był pełny.A kelner do mnie z wyrzutem ---nie ma napiwku??Ja się tak zdziwiłam,że aż mnie zatkało,po chwili mówie-- nie maaaa.A ten skubaniec odwrócił się i nawet do widzenia nie powiedział.No pierwszy raz z takim czymś się zetknęłam.
A wy zostawiacie napiwki kelnerom??
29 maja 2013 21:58
Cristina -w PL napiwek nie jest rozpowszechniony ale na tzw .Zachodzie jest zwyczajowo przyjete,że zostawia się do 10% sumy rachunku,dlatego kelner był zdziwiony i zapytał:)