Scarlet -moja też od 2006 była w Galway:) moze sie znają?:)I tez po powrocie jej związek z chłopakiem w PL nie przetrwał.Ale narazie została w kraju,choć od czasu do czasu mówi ,ze może wróci.
Scarlet -moja też od 2006 była w Galway:) moze sie znają?:)I tez po powrocie jej związek z chłopakiem w PL nie przetrwał.Ale narazie została w kraju,choć od czasu do czasu mówi ,ze może wróci.
Moja 20 letnia córka w wakacje jedzie do Angli,ma tam załatwioną prace i mieszkanie,2 córka jak jej związek z chłopakiem przetrwa też tam pojedzie po skonczeniu szkoły,ani ich nie zaczęcam ani im nie zabraniam,widząc jak jest u nas,mam nadzieję tylko że dadzą sobie tam radę,a o załatwianiu u nas czegoś po znajomości,to wiem coś o tym na wlasnum przykładzie,poznałam kiedyś Pana w biurze pracy znając moją historie zawsze mi pomógł,przez niego miałam załatwianych wiele spraw ,kursy,praca itp.a bez niego nie miałam nic,ale czy tak powinno być.
Mamusia,
nie zabraniaj niczego córkom.
Niech same ułożą życie jak chcą.
Mnie też serce bolało jak moja leciała 1 raz do Irlandii,
choć byłam o tyle spokojniejsza, że miała mieszkanie zagwarantowane u przyjciół.
Pracę znalazła w ciągu tygodnia.
Każdy musi sam przeżyć swoje życie, my możemy jedynie po cichu wspierać.
Scarlet,i to właśnie robię,cicho je wspieram,i mam nadzieję że im się tam uda i będą szcześliwe,a jak im coś nie wyjdzie zawsze mają otwarte drzwi do domu.
No mam nadzieję że moje nie wrócą ale czas pokoże,co im los zgotuje,ja zawsze będe je wspierać,i zawsze mogą wrócić,taka jest rola matki,hi,hi a co do dzieciątka to już też o tym pomyślałam,bo młodsza jedzie tam do chłopaka,przed wyjazdem idziemy do doktora,hi,hi,jeszcze szkoła,ma czas.