Na wyjeździe

17 czerwca 2013 15:14 / 2 osobom podoba się ten post
Och Andrea...nie tylko starsi..nie tylko podopieczni.Ja sie daje na te łzy i ciu,ciu,ciu  nabierac jak głupia. Potem dostaje takiego kopa w tyłek ze kosc ogonowa w gardle staje. Kurcze no....
17 czerwca 2013 15:23 / 3 osobom podoba się ten post
barbarella

Witajcie! Słoneczko świeci,pięknie jest na dworze.
Dzisiaj przy sniadaniu padło pytanie ze strony dziadków, czy do nich wrócę. Powiedziałam zgodnie z prawdą, ze się zastanawiam.Zaczeli płakać oboje,dziadek aż się zapowietrzył jak małe dziecko, zgodziłam się. Siedzę teraz i myślę,że chyba mam za miękkie serce. Ustalilismy,że na 6 tygodni przyjadę, dziadkom trochę z krótko, ale mi w sam raz.

Zobaczylam z ciekawosci Twoj profil,dalas sie wpuscic w maliny,nie moglas wykorzystac okazji i powiedziec im o kasie?znasz jezyk dostatecznie,opieka tez nie jest Ci obca,masz wiedze, nic dodac nic ujac.A jak rozczulilas sie nad lzami wylewanymi to popiszemy jak wrocisz.Ja stosuje taka przypowiesc;nie chwal dnia przed zachodem slonca a podopiecznych przed zakonczeniem kontraktu.Dlaczego nie korzystacie z sytuacji jaka wam sie pcha w rece,zalezy im na opiece,widocznie jest dobra a moze nawet doskonala to wynagrodzenie musi byc adekwatne.Ja, gdybym liczyla tylko na dobre serce moich pracodawcow to miala bym pewnie 1200 euro i jeszcze kazali by mi sie cieszyc z tego.To co sama "wydrzesz" to Twoje.Nie bede wyliczala ile przy okazji inni zarabiaja na Twojej pracy i nikt nie ma wyrzutow sumienia,bierze kase bo mu sie nalezy a Ty,co?lzy Cie wzruszyly?Nie plakalas nigdy na wyjezdzie?Doceniaja to, jak straca dobra opiekunke a trafi sie taka,ktorej sami beda chcieli sie pozbyc.Bo jak piszemy tu na forum,jestesmy rozne.
17 czerwca 2013 15:23 / 3 osobom podoba się ten post
barbarella

Witajcie! Słoneczko świeci,pięknie jest na dworze.
Dzisiaj przy sniadaniu padło pytanie ze strony dziadków, czy do nich wrócę. Powiedziałam zgodnie z prawdą, ze się zastanawiam.Zaczeli płakać oboje,dziadek aż się zapowietrzył jak małe dziecko, zgodziłam się. Siedzę teraz i myślę,że chyba mam za miękkie serce. Ustalilismy,że na 6 tygodni przyjadę, dziadkom trochę z krótko, ale mi w sam raz.

Zobaczylam z ciekawosci Twoj profil,dalas sie wpuscic w maliny,nie moglas wykorzystac okazji i powiedziec im o kasie?znasz jezyk dostatecznie,opieka tez nie jest Ci obca,masz wiedze, nic dodac nic ujac.A jak rozczulilas sie nad lzami wylewanymi to popiszemy jak wrocisz.Ja stosuje taka przypowiesc;nie chwal dnia przed zachodem slonca a podopiecznych przed zakonczeniem kontraktu.Dlaczego nie korzystacie z sytuacji jaka wam sie pcha w rece,zalezy im na opiece,widocznie jest dobra a moze nawet doskonala to wynagrodzenie musi byc adekwatne.Ja, gdybym liczyla tylko na dobre serce moich pracodawcow to miala bym pewnie 1200 euro i jeszcze kazali by mi sie cieszyc z tego.To co sama "wydrzesz" to Twoje.Nie bede wyliczala ile przy okazji inni zarabiaja na Twojej pracy i nikt nie ma wyrzutow sumienia,bierze kase bo mu sie nalezy a Ty,co?lzy Cie wzruszyly?Nie plakalas nigdy na wyjezdzie?Doceniaja to, jak straca dobra opiekunke a trafi sie taka,ktorej sami beda chcieli sie pozbyc.Bo jak piszemy tu na forum,jestesmy rozne.
17 czerwca 2013 15:24
Ja wiesz mam krzepę..choc jestem jak patyk..w ręcach to mam siłe...ale serce niestety "miętkie". A nie wiem czy takie kursy są. 
Kochane wyłaczam komputer bo buszaa...!! Niedawno naprawilam komputer, wywalilam kase i siem...bojem...
17 czerwca 2013 16:35 / 1 osobie podoba się ten post
Witam . W piątek i ja wyruszam do DE , dziadek już nie może się doczekać kiedy będę u niego . Na jak długo nie mam pojęcia na dwa miesice napewno . Wywalczyłam podwyżkę hura ...
17 czerwca 2013 16:44
alinka1339

Witam . W piątek i ja wyruszam do DE , dziadek już nie może się doczekać kiedy będę u niego . Na jak długo nie mam pojęcia na dwa miesice napewno . Wywalczyłam podwyżkę hura ...

Gratulacje Alinka!!! 
 
 
a ja chcialabym cos opowiedziec moj Ziutek w tamtym tygodniu nad ranem ganiał szczury w kuchni, tak je ganiał że złapał zająca a nie szczura a po tygodniu okazało sie że ma złamane żebro ;))
17 czerwca 2013 17:01 / 4 osobom podoba się ten post
mleczko47

Milego dnia Asik ja nie pisze o nacji posiadajacej korzenie polskie.O pelnokrwistych Niemcach i Austryjakach(ci ostatni mniej dyskutuja o innych narodach)Masz racje,ze kropla krwi naszej potrafi nawet z  Niemca zrobic szlachetnego czlowieka.
 
 
A teraz mam" pomysla" jakim slowem mozna by nazwac,okreslic nas opiekunki ktore borykamy sie z uzaleznieniem od wyjazdow.Sa dzieci   "euro sieroty" a my jak?Piszcie propozycje,a nagroda wirtualna Was nie ominie.To do starszych stazem - mysle.Joanna kiedys pisalas cos w poscie na temat szykania miejsca dla siebie tu czy tam.Gdzie lepiej sie czujemy bo ja bedac na wyjezdzie chce byc w domu a jak jestem w domu po jakims czasie czuje fizyczna potrzebe jechac tam.
 
 

Mleczko no własnie.... Ja już od dłuższego czasu mam takie dziwne coś.... Czuję się jakbym była w rozkroku pomiędzy dwoma różnymi światami... tym moim w PL gdzie mam dom, rodzinę, przyjaciół i tym tutaj w którym pracuję i zarabiam.....A najgorsze jest to,że jak jestem tutaj w DE nie mogę z tęsknoty wytrzymać, tęsknię za Miśkiem,za dzieciakami, a nawet za poranną kawą wypitą w ogrodzie z moją mamą... czuję się tutaj jak niewolnica , która wpasowana jest w jakieś ramki czasowe.... wszystko robisz na czas,o wszystkim muszę pamiętać : wizyta u lekarza, wizyta u fryzjera, przyjazd dzieci, zamówić receptę...... nieraz nie mam czasu zastanowić się nad sobą te dni są tak do siebie podobne... żyję tutaj życiem moich podopiecznych ich chorobami, ich nastrojami a moje życie jest tak całkiem z boku..... wieczorek dopiero łapię oddech dla siebie ale cóż jestem nieraz tak zmęczona,że padam na twarz....
Jak jestem w PL mam takie uczucie jakbym w moim domu była jakimś obcym przybyszem, który nie wiadomo po co tam się zjawił.... Siedzę z boku i czuję się taka niepotrzebna mojej rodzinie.... niekiedy łzy cisą mi się do oczu bo uświadamiam sobie ,że sporo z tego życia rodzinnego straciłam....Czuję się tak jakby nie było w nim miejsca dla mnie...
Jednak po jakimś czasie gdy zaczyna ubywać kasy już zaczynam się kręcić wymyslać sto powodów dla których muszę jechać.... Hahahaha praca woła i pustoszejący portfel upomina się o zastrzyk gotówki... i wracam znowu do tęsknoty i łez.... 
Ktoś kiedyś się mnie pytal ile mam zamiar tak jeżdzić odpowiedziałam,że czas pokarze.... hmmmmm te moje wyjazdy działaja jak narkotyk .....
 
17 czerwca 2013 17:56
Cudzoziemki...naprawde ani tu ani w Polsce nie czuje sie juz jak u siebie.Mam marzenie zeby w swoim domu cos zmodernizowac, upiększyc ale przyjezdzam, tylko ogarniam i...nic wiecej. Nie oplaca sie - mówie - i tak zaraz wyjezdzam. Córka juz zyje swoim życiem, mąż nauczyl sie sam i ja widze ze zaczynamy rozmawiac jak dawno nie widujący sie znajomi. A tu...niby mam teraz mieszkanie ale sama wiem ze to tymczasowe wiec...choc kwiaty w wazonie postawie, fotografie na komodzie, zeby jak w domu wygladało...a nie jest. Nie chcialabym aby te wyjazdy staly sie uzaleznieniem. Na razie to jedyne wyjscie ale...moze tylko tak mowie moze juz powoli mnie to wciagnelo. Moze jednak znalazla by sie praca w PL...i jakos dalibysmy sobie rade...nie wiem...
17 czerwca 2013 18:12
Asik mam tak samo jak Ty... czuję się cudzoziemką...
żyję problemami mojej Panny, czasami zapomniając przy tym o sobie... u wcześniejszej babci czułam się jak w domu i trzy miesiące pobytu nie stanowiły dla mnie problemu... tu czuję się obco... Ty chociaż postawisz sobie kwiatka w wazonie, a mnie się nie chce... a pobyty w domu są krótkie i intensywne... tak jak Ty biegam załatwiam co się da, bo mało czasu... mój siostrzeniec mnie nie poznaje i nie chce do mnie iść... tyle tracimy...
ciągle się miotam z myślami co ze sobą zrobić... ale wiem, że nie dostanę na dzień dziesiejszy pracy w Polsce, z której mogłabym się utrzymać, skończyć remont i opłacic ratę kredytu za mieszkanie... kółko się zamyka...
na tym wyjeździe dobija mnie tęsknota, jak nigdy... zawsze sobie z tym radziłam calkiem nieźle, ale tym razem coś mi nie idzie... ehhh!
17 czerwca 2013 18:13 / 5 osobom podoba się ten post
Joasia

Mleczko no własnie.... Ja już od dłuższego czasu mam takie dziwne coś.... Czuję się jakbym była w rozkroku pomiędzy dwoma różnymi światami... tym moim w PL gdzie mam dom, rodzinę, przyjaciół i tym tutaj w którym pracuję i zarabiam.....A najgorsze jest to,że jak jestem tutaj w DE nie mogę z tęsknoty wytrzymać, tęsknię za Miśkiem,za dzieciakami, a nawet za poranną kawą wypitą w ogrodzie z moją mamą... czuję się tutaj jak niewolnica , która wpasowana jest w jakieś ramki czasowe.... wszystko robisz na czas,o wszystkim muszę pamiętać : wizyta u lekarza, wizyta u fryzjera, przyjazd dzieci, zamówić receptę...... nieraz nie mam czasu zastanowić się nad sobą te dni są tak do siebie podobne... żyję tutaj życiem moich podopiecznych ich chorobami, ich nastrojami a moje życie jest tak całkiem z boku..... wieczorek dopiero łapię oddech dla siebie ale cóż jestem nieraz tak zmęczona,że padam na twarz....
Jak jestem w PL mam takie uczucie jakbym w moim domu była jakimś obcym przybyszem, który nie wiadomo po co tam się zjawił.... Siedzę z boku i czuję się taka niepotrzebna mojej rodzinie.... niekiedy łzy cisą mi się do oczu bo uświadamiam sobie ,że sporo z tego życia rodzinnego straciłam....Czuję się tak jakby nie było w nim miejsca dla mnie...
Jednak po jakimś czasie gdy zaczyna ubywać kasy już zaczynam się kręcić wymyslać sto powodów dla których muszę jechać.... Hahahaha praca woła i pustoszejący portfel upomina się o zastrzyk gotówki... i wracam znowu do tęsknoty i łez.... 
Ktoś kiedyś się mnie pytal ile mam zamiar tak jeżdzić odpowiedziałam,że czas pokarze.... hmmmmm te moje wyjazdy działaja jak narkotyk .....
 

Ja nie mam męża i dzieci, ale to nie znaczy, że nikogo już w Polsce nie mam. Mam ojca, który czeka na mnie i potrzebuje czasami mojego wsparcia, dzieciaki w rodzinie, które czekają na ciocię, bo ta ciocia tak bardzo potrzebuje zabawy i bliskości rodziny. zaznaczam, że prezenty są w normie ( nie wspomagam nikogo charytatywnie, wolę dać tym dzieciakom, nie należą do bogatych rodzin). Może dla was z mężami, dziećmi, wnukami brzmi to głupio, ale ja też tęsknię. Przede wszystkim za normalnością. Czasami myślę sobie, żeby może żyć biednie, ale za to jako wolny człowiek. Bo Niemcy fakt, kraj piękny, nie biedny.............ale co z pelnej lodówki w Niemczech, czasem z ładnego pokoju itd..............jak nie żyję własnym życiem. Liczę tylko kasę i dni do końca odsiadki.....Ilu jest na prawdę Niemców, którzy szanują i rozumieją naszą pracę, ilu pozwala na coś więcej niż 2 godz wychodnego dziennie, ilu wpadnie na pomysł zabrać nas do kina albo teatru, ilu rozumie naszą tęsknotę za domem.....................Tak na prawdę tylko niewielki ułamek procentowy, tak na prawdę niewiele mamy do powiedzenia i musimy robić wszystko pod ich dyktando za wynagrodzenie, które dostajemy. Tak na prawdę jesteśmy dobre, jak jesteśmy miłe i uśmiechnięte i usłużne, i nie mamy żadnych problemów................Bo wtedy trzeba by było zrozumieć nasz świat, nasze życie, a nam przecież płacą za naszą pracę. I tak na prawdę to jesteście tymi Matkami - Polkami poświęcającymi się dla własnej rodziny........................................Czasami się pytam, czy to warto......................skoro życie mi przez palce ucieka...................................skoro tracę rok po roku...........................
17 czerwca 2013 19:19
Joasia i Natka - Wy jesteście wypalone ! Koniecznie potrzebny Wam odpoczynek bo wpadniecie w deprechę!
Pamiętam jak sama miałam takie same myśli,czułam się jak staruszka w młodym ciele. bardzo Was proszę nie bagatelizujcie tego, bo może to się dla Was żle skończyć.
17 czerwca 2013 19:37 / 5 osobom podoba się ten post
Czy to wypalenie - trudno powiedzieć , nie jestem psychologiem. Ja was obie - Joasia i Natka odbieram jako myślące dziewczyny , pełne różnych refleksji ,przemyśleń , które z racji charakteru tego zawodu są nieuniknione . I fakt , że o tym mówicie w jakiś sposób chroni przed większymi kłopotami.Nazywanie problemów po imieniu to już połowa sukcesu a i odwagi wam obu nie brak. Piszecie o tym , co wiele z nas czuje .A co z tego wyniknie - Wy obie wybierzecie to , co w danym momencie jest najważniejsze w Waszym życiu.
17 czerwca 2013 19:46 / 4 osobom podoba się ten post
Joasia

Mleczko no własnie.... Ja już od dłuższego czasu mam takie dziwne coś.... Czuję się jakbym była w rozkroku pomiędzy dwoma różnymi światami... tym moim w PL gdzie mam dom, rodzinę, przyjaciół i tym tutaj w którym pracuję i zarabiam.....A najgorsze jest to,że jak jestem tutaj w DE nie mogę z tęsknoty wytrzymać, tęsknię za Miśkiem,za dzieciakami, a nawet za poranną kawą wypitą w ogrodzie z moją mamą... czuję się tutaj jak niewolnica , która wpasowana jest w jakieś ramki czasowe.... wszystko robisz na czas,o wszystkim muszę pamiętać : wizyta u lekarza, wizyta u fryzjera, przyjazd dzieci, zamówić receptę...... nieraz nie mam czasu zastanowić się nad sobą te dni są tak do siebie podobne... żyję tutaj życiem moich podopiecznych ich chorobami, ich nastrojami a moje życie jest tak całkiem z boku..... wieczorek dopiero łapię oddech dla siebie ale cóż jestem nieraz tak zmęczona,że padam na twarz....
Jak jestem w PL mam takie uczucie jakbym w moim domu była jakimś obcym przybyszem, który nie wiadomo po co tam się zjawił.... Siedzę z boku i czuję się taka niepotrzebna mojej rodzinie.... niekiedy łzy cisą mi się do oczu bo uświadamiam sobie ,że sporo z tego życia rodzinnego straciłam....Czuję się tak jakby nie było w nim miejsca dla mnie...
Jednak po jakimś czasie gdy zaczyna ubywać kasy już zaczynam się kręcić wymyslać sto powodów dla których muszę jechać.... Hahahaha praca woła i pustoszejący portfel upomina się o zastrzyk gotówki... i wracam znowu do tęsknoty i łez.... 
Ktoś kiedyś się mnie pytal ile mam zamiar tak jeżdzić odpowiedziałam,że czas pokarze.... hmmmmm te moje wyjazdy działaja jak narkotyk .....
 

Joasiu rozchmurz buzie, wszystkie mamy ten dylemat, co dalej? Mozah, zgadzam sie z Toba, nadejdzie czas na podjecie zyciowej decyzji i trzeba bedzie wybrac co z tym zyciem, ale na razie dziewczyny poki zdrowie ! Joasia z tym staniem w rozkroku nie przesadzaj, jak ostatnio wzielam rozkrok, to mi sie Michalinka urodzila, a wczesniej jeszcze Kasia i Agnieszka!
17 czerwca 2013 19:47
Nie trzeba byc psychologiem,żeby stwierdzić wypalenie.
Pewnego dnia zaczynamy odczuwać nasilające się zmęczenie. Nie mamy energii, ani chęci do działania, liczymy godziny i minuty, czekamy aż ten dzień się skończy. Jednocześnie współpracownicy stali się wyjątkowo irytujący, nawet ekspres do kawy wyjątkowo głośno pracuje, czujemy stale rozdrażnienie. Kwestie które nas dotychczas motywowały tj: pieniądze, pochwały, bonusy przestają mieć znaczenie. Czujemy, że nasze życie, nasza praca są pozbawione głębszego sensu. Wiele osób decyduje się na dłuższe wakacje, inni udają się po profesjonalną poradę do terapeuty, są też osoby które intensywną pracę odchorowują długoletnią depresją. Dlatego jeżeli jesteśmy aktywni zawodowo, należy podjąć działania profilaktyczne, które zapobiegną wypaleniu i przystankom w karierze.  
To fragment z " Forbes kariera"
17 czerwca 2013 19:55
Ja wiem,że żadne pocieszania nic nie dadzą.Dziewczynom potrzebna jest pomoc ,najlepiej fachowa,albo urlop,ale nie w domu tylko z rodziną gdzieś poza domem.
Zresztą wystarczy sprawdzić w internecie jakie mogą być konsekwencje nie leczenia tego stanu.