17 czerwca 2013 20:39 / 1 osobie podoba się ten post
Dziewczyny, ja nie potrzebuję porad psychologa, ale nie wstydzę się i mam odwagę powiedzieć rzeczy po imieniu. Która z was jest tu dla przyjemności? która tej kasy nie liczy? która nie tęskni do domu? Iwnilia nasza praca ma inny charakter niż praca, którą wykonują inni ludzie. Wybacz, ale nie każdy od rana do wieczora i czasami w nocy musi być na skinienie szefa, tak jak my na skinienie podopiecznego. I jeśli nawet nie przyznasz się do tego głosno, to dobrze o tym wiesz, ze my im, jak by tego nie zwał, służymy. Ale masz rację, może jakies skrzywienie zawodowe. Opiekuję się małżeństwem z 62-letnim stażem małzeńskim, oboje po 90-tce..............Ona panienka z dobrego domu, on nie grał w piłkę nożną, bo to był sport niższych klas, oboje bardzo inteligentni, rozmowy o pilityce, i historii, o kulturze.........Dziś był temat o niemieckich tytułach szlacheckich...........Powiecie, ale ma zaje..........mam, ale tylko czasami...........Czasami próbuję nie słuchać tego, co mówią, starać się nie rozumieć...............za dobry niemiecki też czasami nie pomaga. Niby cenią mnie bardzo, ale zawsze pokażą mi moje miejsce. To nie problem, jak się idzie do pracy na ileś godzin, ma wolną niedzielę i może iść dokąd się chce i nikomu nie musi się tłumaczyć.... Jak się przebywa wiele tygodni z ludźmi takiego pokroju, to daje to do myślenia... Nie skończyłam germanistyki, mam tylko maturę, niemieckiego nauczyłam się jako młoda dziewczyna, bawiąc dzieci niemieckie, wkuwając mozolnie słówka.........A odkąd tutaj jestem, to się zmieniłam........czytam książkę o Wersalu po niemiecku, przywożę sobie Fokusa i Świat wiedzy do czytania, nawet romansidła historyczne już mnie nie interesują. Powiecie, no fajnie, nie cofa się w rozwoju, idzie jednak na przód, fakt, to prawda, tylko na co mi się to w Polsce przyda?