Hehe przypomniała mi się zabawna sytuacja w związku z piorunami :) Podczas pobytu w Polsce, umówiłam się z moim instruktorem nauki jazdy na przejażdżkę, jak kupiłam auto... tak wiecie, żeby się rozjeździć po dłuższej przerwie pod okiem profesjonalisty ;) No i tego dnia strasznie lało, ale śmigaliśmy sobie w tym deszczu. Nagle zaczęło grzmieć a on taki przejęty: "Ooo burza... ja to się boję, jak tak wali piorunami...". To było piękne i urocze w ustach faceta, takiego naprawdę z krwi i kości, i takiego konkretnego, hehe. Aż nie wiedziałam, jak zareagować :D
W sumie to mogłam potrzymać go za rękę, żeby się już biedny nie bał, ale musiałam biegi zmieniać ;)