Na wyjeździe

29 marca 2012 07:13
Benita- i w dodatku te wirtualne bezpieczniejsze ;)

Ja się nie pakuję :( jestem. Chociaż mam ochotę zadzwonić do firmy o skrócenie pobytu , ehh... Pewnie też tak mialyście/macie ,że jesteście jedynymi które się czymkolwiek przejmują jeśli chodzi o podopiecznego. A wczoraj znowu "zapomnieli" przynieść mi pieniądze na zakupy.



29 marca 2012 08:17 / 1 osobie podoba się ten post
ale jesteście niedobre dla siebie, uważacie się za nudziary, co to bez Janusza nic z siebie nie wykrzesają,,, oj nieładnie, nieładnie. Atje, ja też czasem mam wrażenie, że mój podopieczny mógłby dostać więcej ze strony rodziny.Teraz codziennie ma zawroty, zgłaszam to, ja bym go natychmiast wzięła do lekarza, bo kropelki na to już nie pomagają, ale im się chyba nie chce, albo robią to świadomie i dobrowolnie... sama nie wiem. Jednak pracowałam raz u Niemca bardzo przejętego swoją chorą siostrą, więc są też inni.
29 marca 2012 09:11
Na pewno podniosłyście Januszowi samoocenę.
29 marca 2012 12:24
Witam kochani cieplutko,a ja dzisiaj zezarlam ze tak siemusze brzydko wyrazac jakas niemiecka zupe,byla bardzo dobra ale i bardzo ostra,teraz leze na kanapie i po zazyciu tabletki przeciwbolowej czekam az mi przejdzie bol watroby,matko czlowiek sam sobie narobil bolu,pozdrawiam.
29 marca 2012 14:04
No troche mi przeszlo i zaczynam sie pomalu pakowac,bo wyjezdzam pojutrze i wszystko w proszku,na dodatek jutro przyjezdza zmienniczka i nie bedzie czasu.Andrea szczesliwej drogi jutro i nie podus swoich chlopakowo jak sie bedziesz z nimi witac
29 marca 2012 14:07
Warto zjeść i odchorować, niż nie zjeść i potem żałować. Dasz radę, Karinka! Ale zbadaj sobie wątrobę po powrocie, może masz HCV i nawet o tym nie wiesz. Bo to dziwne, żeby młodą osobę bolało po zjedzeniu czegoś ostrego, nie sądzisz?
29 marca 2012 14:13
Siostra zakonna powtarzała: "Lepiej zachorować niz Boży Dar zmarnować"
29 marca 2012 14:21
Dużo z Was jedzie do domu. Powiedzcie, co wieziecie z Niemiec do domu? Czy jest coś, co warto tachać?
29 marca 2012 14:42
Ja pewnie jakieś rośliny przywiozę do domu,ale to za ok miesiąc..
29 marca 2012 15:14
Romana no tos mi klina zadala az sie wystraszylam i chyba jednak pojde do tego lekarza,chociaz nie mam za wiele czasu bo jade tylko na miesiac.Benita bozy dar bozym darem,ale mialam takie bolesci po tej ostrej zupie ze dziekuje teraz opatrznosci ze nie zapomnialam zapakowac jak tutaj jechalam lekow przeciwbolowych.
29 marca 2012 15:18
Szkoda że na studiach nie byłem tak popularny jak tutaj.

Nella - uważaj na granicy z tym przewożeniem roślin! :-D
29 marca 2012 15:20
Dziewczyny ja nie kupuje tutaj nic nadzwyczajneego,troche slodyczy dla moich malych perelek,corce kupilam ladna bluzeczke,a dla ziecia flache baccardi a co niech pozna dobre serce tesciowej ha ha.Jedyna rzecz ktora zawsze z tad tacham to proszek do prania persil w tabletkach,nie zajmuje duzo miejsca a jest ekonomiczny i moim zdaniem bardzo dobry,sprawdzilam to osobiscie.
29 marca 2012 15:31
jest tu bardzo tanie piwo w Penny, dobre, za niecałe 2 zł puszka (39 centów), Holsten Pilsener, promocja do sb włącznie. Polecam z czystym sumieniem, bo u nas w tej cenie nie ma rzeczy z chmielu nadających się do picia. W Penny za lekko ponad 4 zł (50 centów)są też czekolady 200 g z całymi orzechami. Ale mój hit to włoskie Chianti z małym, czarnym, kogucikiem na szyjce butelki (wyższa jakość trunku) za jedyne 5 euro. Widziałam w Edece. Za 20 zł nie kupi się w Polsce tak łatwo przyzwoitego alkoholu. Jak widzicie, oprócz tłumaczenia sobie niemieckich artykułów prowadzę też inną działalność edukacyjną. Do Janusza - co studiowałeś? Ja jestem kulturoznawcą po licencjacie, próbuję zmajstrować magisterkę, ale idzie mi marnie, głównie siedzę w necie i zbijam bąki.
29 marca 2012 15:37
Dobreee Jjanusz ha ha
29 marca 2012 15:43
Nella wez pod rozwage ostrzeezeniee Janusza co do tych roslinek,ha ha