Na wyjeździe

30 grudnia 2012 10:32
Nie jestem pewna ,ale chyba dzisiaj w Niemczech również płaci się jakiś podatek od starokawalerstwa.
30 grudnia 2012 10:33
Anno77 - bardzo Ci współczuję, że musisz zostawiać takie małe dzieci. Zajrzyj w głąb siebie - tak szczerze - czy Ty też z ulgą opuszczasz dom? Wejdź w skórę dzieci i zobacz te Twoje wyjazdy ich oczami. Romana ma rację - też nie myślę o naszym rządzie ciepło szczególnie, że kobiety są zmuszone dokonywać tak drasyycznych wyborów. Siły Ci życzę. Trzymaj się.
30 grudnia 2012 10:42
plusem zostawiania męża z dziećmi jest większe zajęcie się nimi i często pogłębienie kontaktu, czyli wraca pewna równowaga w rodzinie, bo zwykle matki więcej z potomstwem przebywają, choć równowaga poniekąd wymuszona.
30 grudnia 2012 10:49
och Anno77 -jak to cudnie napisalaś"oni ciągle jedzą!"-właśnie!!!!Dopiero jak nas w domu na codzien nie ma nasi panowie przekonuja sie ze to nie jest takie hop-siup,siedze w domu i nic nie robie ,to po czym ja taka zmeczona jestem??????Ja dzieci malych nie mam ale tez nieco "rozpuscilam"kiedys pana męża i w sumie trwalo jakis czs zanim ogarnał i dom i rachunki i inne sprawy.Teraz juz nie ma problemu,radzi sobie ze wszystkim a wczesniej to nawet pralki nie umial obslugiwac!!!.Reasumujac często nasza nieobecnosc bdb robi facetom na samodzielnosc, choc obie strony wolałyby,zeby bylo inaczej ale niestety realia wskazuja ze jeszcze dlugo dlugo nie..........
30 grudnia 2012 10:55
Oj Kasia zgadzam się z Tobą.U mnie z obsługą pralki automatycznej było tak samo,ale teraz domownicy radzą sobie ,bo muszą.
30 grudnia 2012 10:56 / 1 osobie podoba się ten post
Mój mąż twierdzi, żem ja wróżka, bo gdy w domu jestem, to dom się nie brudzi, jakby ten "brud" za drzwiami stał i nie śmiał wejść. Dopiero gdy ja na dłużej wyjeżdzam...............
30 grudnia 2012 11:04
Andrejko - i co chcesz tym udowodnić ? Że jest jak jest ?
30 grudnia 2012 11:05
Dziewczyny jak po 1szym wyjezdzie /tylko 6 tyg!!!!/wrocilam to byl taki syf że nie wiedzialam w co rece włozyc!!!!!Z tym ,ze w tym czasie byla tez tesciowa /73/i to ona glownie,zwlaszcza w kuchni przyczynila sie do tego b....ale ogolnie tez bylo koszmarnie brudno a pranie ktore w dzien wyjazdu powiesilam na suszarce wciaz wisialo.....Wiec przeprowadzilam bbb spokojna rozmowe z mężem i tak to zmyślnie zrobilam ,że to jemu bylo przykro z powodu tego bałaganu:)Po kazdym kolejnym wyjezdzie chatka lśni jak laboratorium:):):):)
30 grudnia 2012 11:06
Kasia, mądra kobieta z Ciebie. Ja tak nie potrafię - i boleję nad tym okrutnie.
30 grudnia 2012 11:13
Nie, kochana, co tu udawadniać, jak wszystko wiadomym jest. Ja nawet nie dyskutuję, bo po co - i tak nie wie, o czym ja mówię.
30 grudnia 2012 11:17 / 1 osobie podoba się ten post
Benitko,jakbym byla mlodsza to moze zrobilabym karczemna awanture a tak to wzbudzilam w mezu ogromne poczucie winy/doprowadzenie domu do normalnego stanu zajelo mi dwa tygodnie ponad!!!!/Oboje jestesmy dorosli wiec nie widze powodu zadnego zeby dorosly facet nie potrafil porzadku w domu utrzymac.Nie można sobie wszystkiego zwalac na glowe-partner ma byc wsparciem a nie zawalidrogą!I wzajemnie oczywiscie!
30 grudnia 2012 11:19
Tak-zgadzam sie z Twoja wypowiedzia calkowicie.

Ja ostatnio jak weszlam do domu.to podloga byla mokra(syn naburmuszony poinformowal mnie ze tata kazal mu kurze wycierac..haha)

Mje dzieci 13 i 4 lata-zostawiam je,ale nie zostawiam samych-jest tata-ich kochany tata-ja po tylu latach bycia mama tez potrzebuje czasem urlopu-moze to nie ladne co pisze,ale tak jest.

Bycie zona,mama-to ciezka praca,a jesli jest sie do tego tak jak ja tzw.slomiana wdowa-bo maz wieczna delegacja to to juz jet prawie samotne rodzicielstwo.



ciezko mi ich zostawiac..ale...
30 grudnia 2012 12:30 / 1 osobie podoba się ten post
haha-dziekuujeeeeeeeeeeeeeemyyyyyyyyyyyyyyy:):)

A co tam-ja Ci tez dobilam:)a prosze cie bardzo-masz okagle 120:))
30 grudnia 2012 15:35 / 1 osobie podoba się ten post
:):)znajdziesz,znajdziesz:):)
30 grudnia 2012 17:01
Kasiu, aż Ci plusika dalam za Twój wpis. podpisuję się obiema rękami pod stwierdzeniem, że oboje w domu dorośli - ale cóż z tego, skoro mój mąż widzi to samo zupełnie inaczej i nie widzi problemu.