Bus Autokar Samolot - czym lepiej?

10 września 2012 20:38
http://expressbus.warszawa.pl/ - Kaya,znalazłam cos takiego.Moze ci sie przyda.
10 września 2012 21:19
o dzieki Kasiu, zawsze zbieram dane, adresy , nazwy firm , ktore polecacie - jeszcze jestem poczatkujaca , wiec wszystkie sprawdzone namiary sa dla mnie cenne :)
19 września 2012 22:42
Witam. Rzeczywiście takich narzedzi w internecie jest całe mnostwo. Ogolnie online sprzedają się bilety autokarowe do Niemiec wielu firm. Z tego co przeczytaliśmy przewozy autokarowe do większości miast ma Grupa Sindbad; Eurobus, Eurolines POlska, Autokar Polska i jeszcze parę innych. Reszta to ich podwykonawcy! Warto brac połączenia bezpośrednie i nie bawic się w przesiadki. Moja Żona jeździ akurat autokarem Agat z Rzeszowa do Hamburga. Bilet autokarowy do Niemiec kupujemy zawsze w ostatniej chwili online na www.biletyagat.pl. Ale tych stron jest całe mnostwo. Ważne zeby zadać im jedno podstawowe pytanie - kiedy i który autobus jedzie bez przesiadki !!!!!. Pozdrawiam Robert.
20 września 2012 08:34
A powiem Ci Robert,że przesiadki w Sindbadzie(ja mam zawsze w Gnieznie) nie są uciążliwe,ludzie ,do tego przeznaczeni przenoszą  nasze bagaże.pasażerowie są poinformowani,do jakiego autobusu mają się przesiąsć.więc jak dla mnie-przesiadka to żadna tragedia.
20 września 2012 10:40
Fakt,ja spędziłam teraz w Gnieznie 2 godz,bo 11 Sindbadów było.i nietrzeżwy pasażer w naszym.Ale to pewnie wliczone w czas jazdy,bo przyjechał planowo do Munich.
20 września 2012 17:48
Jechałam Sindbadem i o statnio euroline.

Sindbad ok, organizacja bardzo dobra, przede wszystkim w autobusie jest osoba od tego,zeby pasażerowie sie zgadzali, i sa miejscówki, a to ważne. Pilnuja przesiadek.

natomiast ostatnia podroż euroline była koszmarna.

Zaczęło się od tego w poznaniu, że było więcej pasażerow niz miejsc. po 1,5 godziny nerwow (nie moich na szczęście) zaczęli sprawdzac wg listy pasażerów. Okazało sie ze starsza Niemka, nie rozumiejaca nic po polsku była w naszym autobusie a nie powinna byc. kierowcy nieuprzejmi, opryskliwi, zajmuja się wszystkim, a powinni mieć spokojna glowe przed jazda. tego kursu nie chcieli rozpocząć, bo nie można jechac z osoba stojącą. Ale tez nikt nie wysiadzie, bo przecież każdy ma bilet !

W koncu jeden chlopak siedział na schodkach, babcię Niemke podrzucilismy do innego autokaru na terenie Niemiec juz. Okazalo sie że sie źle przesiadła.

masakra, mam nadzieje,ze juz nigdy nie będę musiała z ta firma jechać...
20 września 2012 18:21
Ale fajne przygody :) Ja wracalam raz z DE minibusem (kierowca+8pasazerow), prawie same opiekunki zbieral kierowca po roznych katach. Jedna opiekunka pakowala sie na ostatnio chwile. Wsiadala do busa z jakas wielka paprocia ktora dostala na pozegnanie , za 20 min oznajmnia ze zapomiala swoich papierow zabrac i kierowca sie zawracal, wiec ponad 30 min. w plecy bylo ! Wziela te papiery i za godzine nie mogla znalesc swojej komorki, okazalo sie ze tez ja zostawila na stelli ! Ale kierowca juz sie nie zawracal drugi raz. Smiac mi sie chcialo wtedy:D





20 września 2012 18:33
To widze  że w Eurolines się nic nie zmianiło ,jakis czas nim jeżdziłam,ale tak jak porto pisze-okropni kierowcy,wręcz wulgarni.Moja córka odjeżdzając odemnie z Monachium miała wykupiony bilet,to powiedział kierowca,że jej nie weżmie,bo ma komplet.Jak ja ryknęłam na niego,to zmienił zdanie,że jednak weżmie ją.I powiedziałam sobie-nigdy więcej Eurolines.Sami sobie szkodzą.
21 września 2012 02:27
ja wole jezdzic z Sindbadem, ale firma organizuje ostatnio przejazdy Eurolines, nie mam zlych wspomnien jednak 2 razy widzialam juz ten sam film, ktory puszczali. A znam go z dawnych czasow, wiec jesli jeszcze raz go dadza to nie wiem co zrobie, bo nie mozna sie wylaczyc, jest za glosno. Na wszelki wypadek wezme ze soba inny na droge i zaproponuje zmiane. Ale to co o nich piszecie jest poruszajace!
21 września 2012 08:46
a mnie puścili ostatnio film z Bollywood,3 godz nudy.Tego nie da się oglądać i nikt z wielkim zainteresowanie nie oglądał.Co do filmów to rzadko jest jakis fajny,godny zainteresowania.
21 września 2012 18:57
Oa ja jak jechalam do polski ostatnim razem to puscili 3 odcinki Jak rozpetalem druga wojne swiatowai moze nie bylo by w tym nic takiego ale juz do znudzenia puszczaja w telewizji a na dodatek jechali z nami niemcy
21 września 2012 19:19
miło wspominam Sindbada, tam nie trafiłam na powtórki. Najgorsze, że człowiek przy filmach nie może się wyłączyć, bo oczy da się zamknąć, ale dźwięk i tak leci. Może oglądanie własnych filmów na laptopie by coś polepszyło, jak myślicie?
21 września 2012 19:35
A ja nie wspominam miło sindbada, bo w ich autokarach jest nienaturalnie dużo siedzeń, są tak blisko siebie, że jak jest komplet ludzi, to nóg wyciągnąc się nie da,siedzenia do tyłu wychylić też nie, a jak nie daj boże ktoś grubszy obok usiądzie to już porażka. Przesiadki problemem stają się wtedy, gdy jakiś autokar się spóźnia.

A ogladanie filmów na własnym laptopie zależy chyba tylko od tego jak długo bateria wytrzyma:)
21 września 2012 20:37
Ja podobnie jak Andrea, mam te komfort, że firma załatwia mi bilet na autokar, za który płaci z góry, podaje numer biletu, u kierowcy podaję tylko nazwisko. Pierwszy raz jechałam Sindbadem, ale on nie dojeżdża do miejscowości, gdzie pracuję, więc musiałam we Frankfurcie przesiadać się na pociąg, też zapłacony bilet, tylko musiałam go wydrukować. Teraz jeżdżę Eurolines no i zasadniczo chyba wolę tego przewoźnika, Sindbad jest jakiś taki nadęty, panie pilotki chyba nieco zbyt poważnie traktują swoją prace, zachowują się co najmniej jak stewardessy klasy biznes. Naprawdę nie jestem idiotką ani przedszkolakiem, żeby tłumaczyć mi dziesięć minut, jak mam korzystać z toalety ani nie mam ochoty oglądać filmów poglądowych na temat funkcjonowania autokarów i firmy. W Eurolines nie spotkałam się z wulgarnymi kierowcami, przeciwnie, zawsze byli uprzejmi i pomocni; może miałam szczęście, z tym że w Sindbadzie nie ma dopłaty za nadbagaż (to może tłumaczyć zapchany schowek), a w Eurolines niby jest, ale zawsze jakoś tam uda mi się przemycić dodatkową torbę z książkami jako podręczny :)



Z przygód (mało wesołych) jakie miałam podczas podróży wspomnę dwie: pierwsza, spektakularna, gdy wracałam z pierwszego kontraktu, po 4 miesiącach, na dodatek z Ratyzbony, bo byłam tam jeszcze w sprawach rodzinnych. Narzeczony kuzynki, po całodniowym zwiedzaniu miasta przywozi mnie na dworzec, a tu ani rozkładu, ani autobusu. Słyszałam, że przewoźnicy się połączyli i o 20.20 owszem, miał być autobus Orlandu bodajże, lecz w czwartek, a ja miałam podany bilet na środę, 20.10. wywnioskowałyśmy z kuzynką, że ktoś się pomylił w firmie, więc klnąc na czym świat stoi pojechałam przewaletować do niej do akademika i poczekać do jutra na Orland. Walizkę zostawiłam w aucie, a Michael pojechał do domu – mieszkał 20km dalej. A tu za 2h piszą z Eurolines: „Proszę odebrać telefon”. Nie miałam już pieniędzy na polskim koncie, więc dzwonię do nich od kuzynki, a oni pytają, czy ja jeszcze czekam, bo mieli jakąś kontrolę i są spóźnieni 3h. I za godzinę będą na dworcu w Ratyzbonie, żebym była gotowa, jeśli chcę jechać. Myślałam, że umrę ze stresu, chłopak kuzynki nie odbierał, my bez auta, ja bez walizki, na dworzec jakiś kwadrans jazdy, ja w histerii, Matko Boska ! W końcu wszystko dobrze się skończyło i dojechałam szczęśliwie do Polski, ale co przeszłam, trudno opisać.

Druga sytuacja miała miejsce, kiedy pierwszy raz jechałam do Niemiec, zielona, zestresowana, bliska płaczu, calkiem sama, przerażona perspektywą czteromiesięcznego pobytu i zadzwonił do mnie przyjaciel, by mnie podtrzymać na duchu. Było dość późno, więc ja w sumie niewiele mówiłam, żeby nikomu nie przeszkadzać, on starał się mnie jakoś rozbawić przez ten telefon, a jakiś babuch z siedzenia obok (nie moja sąsiadka, tylko babsko dwa siedzenia dalej, poszedł DONIEŚĆ pilotce, że ja rozmawiam przez telefon i jej to przeszkadza. No ludzie kochani, co ona, pięć lat miała ?? „Proszę pani, a ona rozmawia przez telefon!”. Przecież wystarczyło zwrócić mi uwagę, a nie robić jakiegoś cyrku, jeszcze pani pilotka oczywiście wczuła się w rolę i przyszła z upomnieniem. Naprawdę poczulam się jak przedszkolak :)

Co do filmów, to czasem trafiają się wcale sympatyczne, ostatnio puszczono „Pamiętnik”, ckliwe romansidło, ale urocze, innym razem jakąś perełeczke Lasse Halstroma, chociaż oczywiście dominują bezwartościowe polskie komedie romantyczne. Z anegdot, kiedyś, gdy jechałam lata temu do Holandii, puszczono „Oszukać przeznaczenie II”. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że film rozpoczyna obrazowa scena gigantycznej kraksy na autostradzie i trup ściele się gęsto. A więc film w sam raz na kilkunastogodzinną podróż autokarem :)

23 września 2012 15:35
Ja to najlepiej cala podroz spie albo patrze w okno . Czytanie i ogladanie filmow tylko w lozeczku , wiec odpada :) Chetnie slucham tez co opowiadaja sobie inni pasazerowie, zwlaszcza jak jada opiekunki :)