Na wyjeździe #21

27 marca 2015 06:16 / 4 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Ja tak jak Ty muszę dwa dania ugotować,z tym że mój dziadziuś je na kolację zupy,ale też mi to nie przeszkadza.

Nawet nie wiesz jak się bardzo cieszę , że trafiłaś na " swojego dziadeczka " , że wreszcie nie musisz oszczędzać i czekać , czy dadzą kawałek ciasta na deser , czy sami zeżrą !........ a może i nawet przytyjesz ? O ! to się dopiero radować będę ! ,,,,,,)))))
27 marca 2015 07:30 / 5 osobom podoba się ten post
Dzien doberek !! A ja tradycyjnym obyczajem stawiam kawke ,herbatke ,imbir musze ugotowac sorki!!No i muzyczka gra i zaczynamy w ryt muzyki rumba czacza czy cos innego!!Beztroskiego usmiechnietego,zyczliwych podopiecznych zycze szybko mijajacych dni u mnie troche powoli leca ale to dlatego ze pracy mało duzo wolego !!Ale nie narzekam wszystko zleci jak sie nalezy jest cudownie mimo ze pada!!Moze sie umowie na jakas kawke z jakims przystojniakiem ech głupoty mi do głowy przychodza!!Miłego lete sniadanko robic!!PAAAAAAAAAA
27 marca 2015 08:56 / 7 osobom podoba się ten post
Dzisiaj bede miala w pracy troszke przyjemnosci:) Do mojej Ingeborg przychodzi pedikurzystka. Poniewaz dwoch juz nie wpuscila do domu(bo idiotka z pflegedienst robila terminy wtedy gdy mnie nie bylo i nawet mnie o nich nie powiadomila) i obie nie zgodzily sie przyjsc po raz kolejny(co jest zrozumiale, bo przeciez kase zarobic chca, a nie spacerki po miescie za darmo urzadzac) postanowilam sie "poswiecic" i, jakby Ingeborg odmowila wspolpracy, swoje stopki podstawic:) Bede wiec w godzinach pracy rozpieszczana:):):):) Uprzedze komentarze co niektorych "kolezanek". Sama zaplace:) Ingeborg przedwczoraj sie zgodzila, ale wczoraj juz zmienila zdanie i obiecala, ze wyrzuci za drzwi kazdego kto osmieli sie przyjsc. Z wyjatkiem mojej skromnej osoby:) Ja moge przychodzic kiedy chce, ale jak bede miala glupie pomysly(typu kapiele czy porzadki) to mnie tez wyrzuci:) A potem sie powiesi albo z balkony rzuci. Jeszcze nie wie dokladnie. Musi przemyslec;)
27 marca 2015 09:20 / 2 osobom podoba się ten post
moncherie

Dzisiaj bede miala w pracy troszke przyjemnosci:) Do mojej Ingeborg przychodzi pedikurzystka. Poniewaz dwoch juz nie wpuscila do domu(bo idiotka z pflegedienst robila terminy wtedy gdy mnie nie bylo i nawet mnie o nich nie powiadomila) i obie nie zgodzily sie przyjsc po raz kolejny(co jest zrozumiale, bo przeciez kase zarobic chca, a nie spacerki po miescie za darmo urzadzac) postanowilam sie "poswiecic" i, jakby Ingeborg odmowila wspolpracy, swoje stopki podstawic:) Bede wiec w godzinach pracy rozpieszczana:):):):) Uprzedze komentarze co niektorych "kolezanek". Sama zaplace:) Ingeborg przedwczoraj sie zgodzila, ale wczoraj juz zmienila zdanie i obiecala, ze wyrzuci za drzwi kazdego kto osmieli sie przyjsc. Z wyjatkiem mojej skromnej osoby:) Ja moge przychodzic kiedy chce, ale jak bede miala glupie pomysly(typu kapiele czy porzadki) to mnie tez wyrzuci:) A potem sie powiesi albo z balkony rzuci. Jeszcze nie wie dokladnie. Musi przemyslec;)

To moze sznur na szyje i z balkonu sie rzuci.2W1 ha ha 
Ale mnie na czarny humor wzielo od rana brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
27 marca 2015 09:30
Binor

Tak, rzeczywiście 2 tygodnie to dobry czas, aby się oczy otworzyły. Po następnych 2-óch mnie otworzyły się jeszcze bardziej i w zasadzie obraz Stelli mam wyklarowany. Teraz klaruję go Agencji i mam zamiar nawet wyklarować niemieckiemu Koordynatorowi. Na razie jeszcze jestem dobrze naoliwiona, jak to gdzieś Mleczko dziś napisała i - mam nadzieję - dojechać na tej oliwie do końca. Na nową nie ma co liczyć, bo zu teuer:-). Powiem Wam, że nic chyba tak nie męczy, jak świadomość, że trzeba o siebie walczyć, żeby zachować chociaż namiastkę człowieczeństwa. Wkurza mnie to, bo odbija się tylko na mnie, a inni się pewnie cieszą, bo mają spokój, a jeszcze do tego niezłą kasę na koncie i liczą, że trafi się następna i miną kolejne dwa miesiące. Ot, to sobie ulżyłam trochę. Dobranoc.
 
A skoro mogłam jeszcze edytować, to dopiszę szybko, że " Nie chwal dnia przed zachodem słońca", to już dla mnie nie są tylko puste słowa. I obiecuję: przed zachodem chwalić już nigdy nie będę.

Binor, czy napiszesz coś więcej? Dziadek jednak faktycznie agresywny? Co się dzieje?
Teraz muszę lecieć, ale potem zajrzę na forum.
27 marca 2015 09:32 / 4 osobom podoba się ten post
Nie moze sie powiesic na balkonie, bo jeszcze nie jest przygotowana. Miejsca na cmentarzu nie ma:) Listy gosci mile widzianych na stypie nie sporzadzila:) Kreacji nie wybrala:) Znalazlam jej kilka powodow dla ktorych zyc nadal musi;) Ale jej pomysl by sie pewnie spodobal. Posiadaczka swietnego, idealnie czarnego humoru jest:) Pewnie dlatego ma tak malo znajomych;)
27 marca 2015 09:33
Binor

Tak, rzeczywiście 2 tygodnie to dobry czas, aby się oczy otworzyły. Po następnych 2-óch mnie otworzyły się jeszcze bardziej i w zasadzie obraz Stelli mam wyklarowany. Teraz klaruję go Agencji i mam zamiar nawet wyklarować niemieckiemu Koordynatorowi. Na razie jeszcze jestem dobrze naoliwiona, jak to gdzieś Mleczko dziś napisała i - mam nadzieję - dojechać na tej oliwie do końca. Na nową nie ma co liczyć, bo zu teuer:-). Powiem Wam, że nic chyba tak nie męczy, jak świadomość, że trzeba o siebie walczyć, żeby zachować chociaż namiastkę człowieczeństwa. Wkurza mnie to, bo odbija się tylko na mnie, a inni się pewnie cieszą, bo mają spokój, a jeszcze do tego niezłą kasę na koncie i liczą, że trafi się następna i miną kolejne dwa miesiące. Ot, to sobie ulżyłam trochę. Dobranoc.
 
A skoro mogłam jeszcze edytować, to dopiszę szybko, że " Nie chwal dnia przed zachodem słońca", to już dla mnie nie są tylko puste słowa. I obiecuję: przed zachodem chwalić już nigdy nie będę.

Co sie stało Binorek przecież bylas zadowolona o ile pamiętam.Co sie mogło nagle wydarzyć,może to chwilowy konflikt i zażegnasz go.Tak się cieszyłam ze dobrze trafiłaś a tu masz ci los:((
27 marca 2015 09:39 / 2 osobom podoba się ten post
moncherie

Nie moze sie powiesic na balkonie, bo jeszcze nie jest przygotowana. Miejsca na cmentarzu nie ma:) Listy gosci mile widzianych na stypie nie sporzadzila:) Kreacji nie wybrala:) Znalazlam jej kilka powodow dla ktorych zyc nadal musi;) Ale jej pomysl by sie pewnie spodobal. Posiadaczka swietnego, idealnie czarnego humoru jest:) Pewnie dlatego ma tak malo znajomych;)

Jak ma malo znajomych to stypa nie bedzie kosztowna.Poza tym u niemcow nigdy stypa nie jest wystawna. 
27 marca 2015 09:55 / 1 osobie podoba się ten post
Binor

Tak, rzeczywiście 2 tygodnie to dobry czas, aby się oczy otworzyły. Po następnych 2-óch mnie otworzyły się jeszcze bardziej i w zasadzie obraz Stelli mam wyklarowany. Teraz klaruję go Agencji i mam zamiar nawet wyklarować niemieckiemu Koordynatorowi. Na razie jeszcze jestem dobrze naoliwiona, jak to gdzieś Mleczko dziś napisała i - mam nadzieję - dojechać na tej oliwie do końca. Na nową nie ma co liczyć, bo zu teuer:-). Powiem Wam, że nic chyba tak nie męczy, jak świadomość, że trzeba o siebie walczyć, żeby zachować chociaż namiastkę człowieczeństwa. Wkurza mnie to, bo odbija się tylko na mnie, a inni się pewnie cieszą, bo mają spokój, a jeszcze do tego niezłą kasę na koncie i liczą, że trafi się następna i miną kolejne dwa miesiące. Ot, to sobie ulżyłam trochę. Dobranoc.
 
A skoro mogłam jeszcze edytować, to dopiszę szybko, że " Nie chwal dnia przed zachodem słońca", to już dla mnie nie są tylko puste słowa. I obiecuję: przed zachodem chwalić już nigdy nie będę.

Dlatego tez nigdy nie zachłystuję sie nową oferta pracy, czekam co bedzie.Nie zalezy mi na internecie,ani na opisie choroby potencjalnego pdp chcę wiedzieć jacy to ludzie, chcę z nimi rozmawiać przed wyjazdem.Nigdy nie skladam deklaracji ile bede na proponowanej szteli z prostej przyczyny - nie wiem czy dam radę.Nigdy tez nie pracuję tam gdzie jest mi żle.Nie cięzko, tylko żle się czuję miedzy tymi ludźmi. Nie walczę,bo wiem że jestem na straconej pozycji mam mocnych przeciwników - agencje i rodzine pdp a czesto i jego samego czy samą.Staram sie nie wchodzić w układy rodzinne nigdy nie przekazuje co kto powiedział.Jestem miła i uprzejma,jednakowa dla wszystkich.Ale nie dam sie wykrzystać za zadne pieniądze.I dlatego nie mam nigdy pretensji ani do posrednika ani do rodziny.Coś nie tak zjeżdzam,nie ma umowy ktorej nie mozna zerwać.Tu sa trzy strony i trzy strony musza sprostac temu co podpisują.Ot, taki mały dopisek do Ciebie.
27 marca 2015 09:58 / 3 osobom podoba się ten post
Binor

Tak, rzeczywiście 2 tygodnie to dobry czas, aby się oczy otworzyły. Po następnych 2-óch mnie otworzyły się jeszcze bardziej i w zasadzie obraz Stelli mam wyklarowany. Teraz klaruję go Agencji i mam zamiar nawet wyklarować niemieckiemu Koordynatorowi. Na razie jeszcze jestem dobrze naoliwiona, jak to gdzieś Mleczko dziś napisała i - mam nadzieję - dojechać na tej oliwie do końca. Na nową nie ma co liczyć, bo zu teuer:-). Powiem Wam, że nic chyba tak nie męczy, jak świadomość, że trzeba o siebie walczyć, żeby zachować chociaż namiastkę człowieczeństwa. Wkurza mnie to, bo odbija się tylko na mnie, a inni się pewnie cieszą, bo mają spokój, a jeszcze do tego niezłą kasę na koncie i liczą, że trafi się następna i miną kolejne dwa miesiące. Ot, to sobie ulżyłam trochę. Dobranoc.
 
A skoro mogłam jeszcze edytować, to dopiszę szybko, że " Nie chwal dnia przed zachodem słońca", to już dla mnie nie są tylko puste słowa. I obiecuję: przed zachodem chwalić już nigdy nie będę.

Co ja zawsze mówię?Nie ma co się zachwycać na poczatku-jak jest spko to super ,ale bez peanów pochwalnych-te sobie zawsze zostawiam na dzien odjazdu do domu-wtedy moge pochwalić jesli jestem zadowolona i nie umordowana:)Nigdy na dzień dobry!!!!!Jak napisałaś -często są to puste słowa ,bo potem jak się rozkręci to nie zawsze w dobrą stronę.....
27 marca 2015 10:03
http://www.bernerzeitung.ch/schweiz/standard/Auslaendische-Pflegende-werden-ausgebeutet/story/24614164
27 marca 2015 10:11 / 5 osobom podoba się ten post
kasia63

Co ja zawsze mówię?Nie ma co się zachwycać na poczatku-jak jest spko to super ,ale bez peanów pochwalnych-te sobie zawsze zostawiam na dzien odjazdu do domu-wtedy moge pochwalić jesli jestem zadowolona i nie umordowana:)Nigdy na dzień dobry!!!!!Jak napisałaś -często są to puste słowa ,bo potem jak się rozkręci to nie zawsze w dobrą stronę.....

Ja się dziewczyny z wami zgadzam. Teraz jestem na nowej stelli, miało być tak pięknie. Dziadek samodzielny, tylko mu plecy posmarować i skarpetki założyć, szkoda że nikt nie wspomniał o tym, jak jest wybredny w jedzeniu. Odkąd ty jestem chyba tylko jeden obiad przeszedł bez problemu, wciąż mu coś nie smakuje, a mięso nie takie, kartofle za twarde i tak  w kółko. Ja się tutaj przez te obiady wykończę, wczoraj mi powiedział że nas powinno się uczyć gotować tak jak oni jedzą, ugryzłam się w język bo jak bym mu powiedziała co o tym myślę, to pewnie już w domu bym była, a kasę potrzebuję. On nawet koordynatorów wezwał do domu, przyjechali i próbowali mu wykralować niektóre kwestie ale chyba za bardzo nie pomogło. Powiedzieli mi że jak coś będzie nie tak to mam dzwonić, chyba zauważyli że to ciężki typ. I co z tego że mam przerwy i ogólnie sporo wolnego jak mnie obiady wykończą nerwowo? Ja się cieszę że 20-stego kwietnia zjeżdżam, więc to dość szybko minie. Ale tutaj więcej nie przyjadę za żadne skarby świata! To już wolałam poprzednią, bo PDP była owszem schorowana, ale bardziej ustawna i w jedzeniu nie wybrzydzała.