Niemieckie zwyczaje

29 marca 2012 15:24 / 1 osobie podoba się ten post
A mnie tez sie tutaj zdazyla pomylka i pomylilam make ze smieciami,moja corka do dzisiaj sie smieje i mowi do mnie poprosze kilo smieci.
23 lipca 2013 10:00
W wielu domach, gdzie pracowałam był ten rytuał popołudniowego picia kawy i jedzenia ciasta. Trzeba było z wolnego wracać z wywieszonym jęzorkiem - przygotowywać i prawie godzinkę celebrować ten zwyczaj, bo bez tego ani rusz. Popołudnie było krótkie, zaraz był wieczór.
Na szczęście nie wszędzie tak jest. W obecnym miejscu pracy babcia pije tylko rano kawę, a po południu nie - dzięki temu jest więcej czasu, który mogę przeznaczyć na jakieś pożyteczne zajęcia.
A u was jak jest?
23 lipca 2013 10:05
Punktualnie zawsze kawa i ciasto.....tutaj gdzie teraz jestem zdziwiona jestem ze nie ma tego zwyczaju ....moze to i dobrze....
23 lipca 2013 10:16
Rozumiem że gdy przychodzą goście - to owszem - od czasu do czasu można posiedzieć, ale dla niektórych Niemców bez tego rytuału dzień jest nieważny..
23 lipca 2013 11:05
U mnie jest kawa i ciasto -dla babuszki ja lody bez kawy albo kawe w kubeczku ze sklepu ,zimną -ale bez wielkiej celebry.I wszędzie gdzie byłam ta popołudniowa kawusia z ciachem była.A z przerwy tak czy tak na 15ą trzeba byc z powrotem:(
Najwcześniejszy obiad jaki "zaliczyłam" -11.30.......dla mnie to ew.drugie sniadanie o takiej wczesnej porze:)
 
A z innych zwyczajów mniej sympatycznych to pierdzenie i bekanie na każdym kroku bez skrępowania i słowa przepraszam-prawie wszędzie.....
23 lipca 2013 14:00
romana

Wiewiórka, miło że jesteś w religijnej rodzinie i dbają o Ciebie pod tym względem. Ewangelicy są super, mają 3 kobiety biskupki w Niemczech i robią darmowe kursy języka dla cudzoziemców. A co do butelek - wiecie, że za te plastikowe wrzucane do automatu dostaje się pieniądze? W kasie supermarketu pokazuje się kwitek z automatu, bo oddawanie jest przy dużych sklepach i gotówka do rączki.Ja za dwie małe butelki plastikowe dostałam 50 centów i teraz wiem dlaczego tego nikt nie porzuca na ulicach. Ale to znaczy, że mamy niszę rynkową i można w Polsce założyć niemieckie automaty, jeśli komuś zechce się przejść do sukcesu drogę przez mękę.

Nie wszystkie plastikowe butelki sa przyjmowane.
Te wlasciwe, ze tak powiem : na etykiecie maja specjalne oznakowanie.
 
23 lipca 2013 14:06 / 1 osobie podoba się ten post
Ja bym jeszcze dodala  ----- mycie raz na jakis czas......
23 lipca 2013 14:22
grawik

W wielu domach, gdzie pracowałam był ten rytuał popołudniowego picia kawy i jedzenia ciasta. Trzeba było z wolnego wracać z wywieszonym jęzorkiem - przygotowywać i prawie godzinkę celebrować ten zwyczaj, bo bez tego ani rusz. Popołudnie było krótkie, zaraz był wieczór.
Na szczęście nie wszędzie tak jest. W obecnym miejscu pracy babcia pije tylko rano kawę, a po południu nie - dzięki temu jest więcej czasu, który mogę przeznaczyć na jakieś pożyteczne zajęcia.
A u was jak jest?

U mnie kawa o 16, obowiązkowo lody,potem ciastka lub jakieś owoce,
siedzimy przy tym do kolacji, ogladamy TV,
ja się uczę słówek, rozmawiamy - codziennie dzień swistaka,
ale nie narzekam, wszędzie życzę takiej atmosfery.
 
23 lipca 2013 14:31
scarlet

U mnie kawa o 16, obowiązkowo lody,potem ciastka lub jakieś owoce,
siedzimy przy tym do kolacji, ogladamy TV,
ja się uczę słówek, rozmawiamy - codziennie dzień swistaka,
ale nie narzekam, wszędzie życzę takiej atmosfery.
 

ale codziennie uczysz sie innych slowek ....
23 lipca 2013 14:43 / 1 osobie podoba się ten post
85marzena

ale codziennie uczysz sie innych slowek ....

Tak codziennie  innych,
 
podoba mi się twój tok myślenia.
 
:):):):):)
23 lipca 2013 15:39
Zazdroszczę Ci Scarlet tego dnia świstaka. Ja miałam go przez 3 miesiące i trochę mnie znudził...Zamieniłam więc sobie i mam teraz dzień wariata - nigdy nie wiadomo co, gdzie i kiedy. U mojej podopiecznej jedno jest tylko pewne - 16:30 kawiarnia La Phare, stolik pierwszy z prawej, te same koleżanki od 20 lat, zamawiające tę samą kawę i stale obgadujące przechodzące po deptaku znajome...I stale kłócące się przy zapłacie wspólnego rachunku...Jedyne dobro w tym to to, że mogę moją Demencyjkę zostawić z nimi na 2 godziny a sama skorzystać z uroków plaży w Knokke (Dania)
23 lipca 2013 16:15
Ola55

Zazdroszczę Ci Scarlet tego dnia świstaka. Ja miałam go przez 3 miesiące i trochę mnie znudził...Zamieniłam więc sobie i mam teraz dzień wariata - nigdy nie wiadomo co, gdzie i kiedy. U mojej podopiecznej jedno jest tylko pewne - 16:30 kawiarnia La Phare, stolik pierwszy z prawej, te same koleżanki od 20 lat, zamawiające tę samą kawę i stale obgadujące przechodzące po deptaku znajome...I stale kłócące się przy zapłacie wspólnego rachunku...Jedyne dobro w tym to to, że mogę moją Demencyjkę zostawić z nimi na 2 godziny a sama skorzystać z uroków plaży w Knokke (Dania)

To dobrze że nie musisz z nimi siedzieć., jeszcze by Ci się udzieliło.
 
Ja narazie lubię to moje obecne życie,
oby trwało tak jak najdłużej.
 
 
:):):):):)
23 lipca 2013 16:27
Ola55

Zazdroszczę Ci Scarlet tego dnia świstaka. Ja miałam go przez 3 miesiące i trochę mnie znudził...Zamieniłam więc sobie i mam teraz dzień wariata - nigdy nie wiadomo co, gdzie i kiedy. U mojej podopiecznej jedno jest tylko pewne - 16:30 kawiarnia La Phare, stolik pierwszy z prawej, te same koleżanki od 20 lat, zamawiające tę samą kawę i stale obgadujące przechodzące po deptaku znajome...I stale kłócące się przy zapłacie wspólnego rachunku...Jedyne dobro w tym to to, że mogę moją Demencyjkę zostawić z nimi na 2 godziny a sama skorzystać z uroków plaży w Knokke (Dania)

Oooooo,w Danii pracujesz????Napisz coś więcej o warunkach pracy itd.Z Danii to tylko chyba ty jedna:)
23 lipca 2013 21:33
Ta Dania to czysty przypadek. Dostałam zlecenie do pani we Frankfurcie. Syn zadzwonił do mnie i zapytał czy nie mogłabym przyjechać parę dni wcześniej bo mama ma apartament w Danii i chciałaby zabrać ze sobą opiekunkę. Nie było mi to na rękę ale ciekawość zwyciężyła. Miejscowość jest przepiękna, plaża szeroka, wszędzie leżaki w labiryncie parawanów, piękne sklepy, wystawy... bogactwo widać z każdej strony. Ceny - kosmiczne, wszystko co najmniej 2 razy droższe niż w DE. Jednym słowem - otoczenie wspaniałe, natomiast stella chyba najtrudniejsza ze wszystkich, które miałam w ciągu 5 lat. I gdyby nie to, że jestem gdzie jestem - to zrezygnowałabym z tej umowy. Demencja to nie wszystko, okazało się bowiem, że moja podopieczna jest Żydówką i jej zwyczaje - te ogólne jak i żywieniowe - są diametralnie różne od niemieckich. Jest rozkapryszoną, zmanierowaną, bardzo bogatą kobietą, nieliczącą się z nikim i mającą wszystkich za nic...Ale to temat na inny wątek. Na razie daję radę...
23 lipca 2013 21:38 / 1 osobie podoba się ten post
A ja chciałam zapytać, czy wszyscy Niemcy jadają chleb nożem i widelcem? Noż kurna, jak tak można. Poprzednio byłam u pana, któremu kroiłam wcześniej chleb na talerzu, jadł to nożem, widelcem i nawet łyżką. No dobra, miał problemy z jedzeniem. Teraz jestem u pana, który również je chleb na śniadanie i kolację nożem i widelcem. Pomyslałam,że znowu mam dziwaka, ale w niedzielę byliśmy na kolacji i wszyscy przy stoliku nałożyli sobie na chleb kiełbasę, pomidora i ogórka i znów nóż i widelec w ruch. Jak to tak kanapki nożem i widelcem? ja tam jem paluchami:)