Na wyjeździe #22

27 marca 2015 18:55 / 5 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Współczuję Ci Binorku,rozumiem Ciebie bo moja poprzedna pdp niby spokojna ,a szpilę potrafiła wcisnąć. Niedawno też koleżanka,która w Twojej agencji pracuje miała podobny przypadek do Twojego,żona pdp ją chciała psychicznie wykończyć,ale dziadek i cała rodzina stanęła za nią murem. Szkoda ,że nie ma nikogo z rodziny,kto mógłby się za Tobą wstawić,łatwiej byłoby Ci przetrwać.
 
Z moim pdp w dalszym ciągu nie mam żadnych probemów,z dnia na dzień lubię go coraz bardziej ,a zgrzyty przewiduję tylko z jego synem. 
We dwoje bardzo dobrze się dogadujemy,ale martwi mnie jedna jego przypadłość : jest bardzo płochliwy. Dziś np. jak oglądał wiadomosci weszłam do pokoju i zapytałam czy mu czegoś nie potrzeba,a on aż krzyknął tak się przestraszył. Potem naturalnie śmialiśmy się z tego,bo ja nie zamierzam go przecież straszyć. Wczoraj jak buszował w lodówce weszłam do kuchni i było podobnie. On trochę nie dosłyszy więc nie słyszy jak idę,a jak mówię z daleka że nadchodzę to on też podskakuje ze strachu hi,hi.
Martwię się żebym go do zawału nie doprowadziła.

Ja też "straszę" moją PDP ;))))))))))))
Ale u mnie jest inaczej, ja nie lubię kapci i chodzę w grubych skarpetach. Dodaj do tego spore problemy ze słuchem mojej PDP i  wszystko wiadomo. Dlatego ja jak wchodzę to staram się, zeby mnie zauważyła z daleka. Inaczej ........... trudno powiedzieć jak dużo zniesie ;)))))))))))
27 marca 2015 19:15 / 5 osobom podoba się ten post
Binorku, rozumiem.
 Na gnojenie w białych rekawiczkach nie ma rady i tak właściwie trudno to komuś postronnemu wytłumaczyć, no bo przeciez nic się oficjalne i w  widoczny sposób nie dzieje. Nic to, weż na przetrwanie, spadaj i nie wracaj. Masz nas i proszę, nie zamykaj się tak jak to lubisz. :)  
27 marca 2015 19:24 / 5 osobom podoba się ten post
Binor

No przecież, że pozytywnie. Jak zawsze;-).
 
 

Bo Ty sama pozytywna jesteś. Binorku nie daj się "samej sobie". Trafił Ci się egzemplarz więc wykorzystaj to jak najbardziej pozytywnie się da. Nie wrócisz tam więc już Ci jest lżej. Przyda Ci się taka "osobowość" , po czasie spojrzysz na to inaczej. Wiem, że sama nie wybrałabyś takiej "osobowości", bo co to za przyjemność z kimś takim przebywać. Nie spinaj się, postaraj się na luzie to potraktować. Dziadka poprostu olej i tyle. Jak on się do Ciebie tak wrednie usmiecha to zrób  mu to samo. Widocznie tylko tak potrafi, jak widzi że to na Ciebie działa to ma radochę. Nie staraj sie być miła i kulturalna do końca. On nie jest, Ty też możesz. Są tacy ludzie, którzy bawią się emocjami innych. 
Jak długo tam jeszcze będziesz ???
27 marca 2015 19:35 / 14 osobom podoba się ten post
Dziś byłam z dziadkiem u fryzjera,bo juz niezłą bitlesówę miał.
 
W trakcie rozmowy z fryzjerem przedstawił mnie jako opiekunkę zvPolski. Na co fryzjer mówi do mnie po polsku "Dzień dobry"
 
Co się okazało- rodowity Niemiec, bez polskich korzeni zakochany w naszym kraju. Każdy urlop spędza w Polsce,w różnych regionach i dla samego siebie uczy się naszego języka :)
27 marca 2015 19:53 / 3 osobom podoba się ten post
basiaim

Dziś byłam z dziadkiem u fryzjera,bo juz niezłą bitlesówę miał.
 
W trakcie rozmowy z fryzjerem przedstawił mnie jako opiekunkę zvPolski. Na co fryzjer mówi do mnie po polsku "Dzień dobry"
 
Co się okazało- rodowity Niemiec, bez polskich korzeni zakochany w naszym kraju. Każdy urlop spędza w Polsce,w różnych regionach i dla samego siebie uczy się naszego języka :)

No to bardzo miłe zaskoczenie,bo nigdy bym się nie spodziewała Niemca samouka polskiego. Miłe to bardzo,a może świat się zmienia?
27 marca 2015 19:58 / 3 osobom podoba się ten post
basiaim

Dziś byłam z dziadkiem u fryzjera,bo juz niezłą bitlesówę miał.
 
W trakcie rozmowy z fryzjerem przedstawił mnie jako opiekunkę zvPolski. Na co fryzjer mówi do mnie po polsku "Dzień dobry"
 
Co się okazało- rodowity Niemiec, bez polskich korzeni zakochany w naszym kraju. Każdy urlop spędza w Polsce,w różnych regionach i dla samego siebie uczy się naszego języka :)

ŁAL fajnie miłe zaskoczeni fajnie ze sa tacy noiemcy i chca sie sami uczyc polskiego!
27 marca 2015 20:16 / 5 osobom podoba się ten post
Binor

No przecież, że pozytywnie. Jak zawsze;-).
 
 

Też, ci wspólczuję bardzo, dodam tylko, że może powinnaś spróbować z samego rana tak się nastaiwić, przewidująć jego reakcje nie tracąc swoich uczuć , to co jest złe jest na zewnątrz  a to co jest dobre pozostaje w tobie nietknięte. Możesz go olewać, ignorować, udawać głupka rób to co ci wychodzi najlepiej. Zaglądaj zawsze do swojego serduszka i uśmiechaj się. Popatrz na niego z góry, to przecież stary i głupi człowiek na tkich to nawet szkoda słów. Ty jesteś dobrą i mądrą dzieczyną, a to doświadczenie uczyni cię jeszcze silniejszą i mądrzejszą zobaczysz.
27 marca 2015 20:43 / 4 osobom podoba się ten post
Kasiu, pisałaś wcześniej, że masz wybrednego podopiecznego, ale u mnie jest to samo. Na wstępie dostałam zestaw pytań na temat gotowania i pieczenia, plus rozpiskę obiadów na cały tydzień. Składników mało, więc naprawdę cudów nie wyczaruję. Boję się jak nie wiem tego gotowania, bo pdp jest wymagająca i wybredna. Jak odjeżdżała zmienniczka to płakać mi się chciało. Dziś córka pdp szukała miesięcznego ciasta, bo chciała je do kawy podać. Psu bym tego nie dała do zjedzenia. Jestem zła na firmę, bo wsadzili mnie na niezłą minę z tym jedzeniem. Nawet do mnie nikt nie zadzwonił z agencji czy dojechałam itd. Pracy przy samej podopiecznej mam mniej niż w poprzednim miejscu, ale mimo to 100 razy bardziej wolałam pierwszą stellę. Tamta babcia, owszem schorowana, miała lamenty, ale jak się dotarłyśmy była kochana i ciepła. Ciągle mnie pytała, czy nie jestem głodna, czy za rodziną nie tęsknie, czy mnie czymś nie uraziła itd. Obecna pdp niby miła, sympatyczna, ale taka zimna i wymagająca. Mam podstawy do zerwania umowy i jak będzie źle to się nie zawaham, tylko stąd spadam. Na razie czekam do końca marca, wtedy zobaczę, czy w ogóle sprostam wymaganiom pdp.
27 marca 2015 20:47 / 3 osobom podoba się ten post
agrafka

Kasiu, pisałaś wcześniej, że masz wybrednego podopiecznego, ale u mnie jest to samo. Na wstępie dostałam zestaw pytań na temat gotowania i pieczenia, plus rozpiskę obiadów na cały tydzień. Składników mało, więc naprawdę cudów nie wyczaruję. Boję się jak nie wiem tego gotowania, bo pdp jest wymagająca i wybredna. Jak odjeżdżała zmienniczka to płakać mi się chciało. Dziś córka pdp szukała miesięcznego ciasta, bo chciała je do kawy podać. Psu bym tego nie dała do zjedzenia. Jestem zła na firmę, bo wsadzili mnie na niezłą minę z tym jedzeniem. Nawet do mnie nikt nie zadzwonił z agencji czy dojechałam itd. Pracy przy samej podopiecznej mam mniej niż w poprzednim miejscu, ale mimo to 100 razy bardziej wolałam pierwszą stellę. Tamta babcia, owszem schorowana, miała lamenty, ale jak się dotarłyśmy była kochana i ciepła. Ciągle mnie pytała, czy nie jestem głodna, czy za rodziną nie tęsknie, czy mnie czymś nie uraziła itd. Obecna pdp niby miła, sympatyczna, ale taka zimna i wymagająca. Mam podstawy do zerwania umowy i jak będzie źle to się nie zawaham, tylko stąd spadam. Na razie czekam do końca marca, wtedy zobaczę, czy w ogóle sprostam wymaganiom pdp.

Nawet nie wiesz jak dobrze Ciebie rozumiem,ktoś kto tego głodzenia nie przeżył nie zrozumie.
Nie staraj się za bardzo przypodobać rodzinie,najwyżej sami poproszą o zmianę ,a Tobie rozwiązę się problem.
27 marca 2015 20:52 / 2 osobom podoba się ten post
agrafka

Kasiu, pisałaś wcześniej, że masz wybrednego podopiecznego, ale u mnie jest to samo. Na wstępie dostałam zestaw pytań na temat gotowania i pieczenia, plus rozpiskę obiadów na cały tydzień. Składników mało, więc naprawdę cudów nie wyczaruję. Boję się jak nie wiem tego gotowania, bo pdp jest wymagająca i wybredna. Jak odjeżdżała zmienniczka to płakać mi się chciało. Dziś córka pdp szukała miesięcznego ciasta, bo chciała je do kawy podać. Psu bym tego nie dała do zjedzenia. Jestem zła na firmę, bo wsadzili mnie na niezłą minę z tym jedzeniem. Nawet do mnie nikt nie zadzwonił z agencji czy dojechałam itd. Pracy przy samej podopiecznej mam mniej niż w poprzednim miejscu, ale mimo to 100 razy bardziej wolałam pierwszą stellę. Tamta babcia, owszem schorowana, miała lamenty, ale jak się dotarłyśmy była kochana i ciepła. Ciągle mnie pytała, czy nie jestem głodna, czy za rodziną nie tęsknie, czy mnie czymś nie uraziła itd. Obecna pdp niby miła, sympatyczna, ale taka zimna i wymagająca. Mam podstawy do zerwania umowy i jak będzie źle to się nie zawaham, tylko stąd spadam. Na razie czekam do końca marca, wtedy zobaczę, czy w ogóle sprostam wymaganiom pdp.

Mowiłas już firmie ?? przykre bardzo,,,
27 marca 2015 21:01 / 4 osobom podoba się ten post
Firma jeszcze się ze mną w ogóle nie kontaktowała. Na poprzedniej stelli dzwonili już pierwszego dnia. Staram się szukać plusów tej stelli (czas wolny od 19, sporo rozmów z pdp, więc podszkolę język), ale nic poza tym. Tak, jak pisze Ivalika nie będę na siłę próbowała się przypodobać. Tylko jestem wściekła, że jestem w miejscu, gdzie umowa z rodziną już miała być rozwiązana o jedzenie. Moja poprzedniczka była tu pierwsza i tylko na sześć tygodni, a to doświadczona kobieta i mimo to uciekła. Walczyła, ale miała w pewnym momencie dosyć.
27 marca 2015 21:04 / 4 osobom podoba się ten post
Lawenda

Binorku, rozumiem.
 Na gnojenie w białych rekawiczkach nie ma rady i tak właściwie trudno to komuś postronnemu wytłumaczyć, no bo przeciez nic się oficjalne i w  widoczny sposób nie dzieje. Nic to, weż na przetrwanie, spadaj i nie wracaj. Masz nas i proszę, nie zamykaj się tak jak to lubisz. :)  

Tak, Lawenda, widzę, że wiesz, o co chodzi.
Koleżanka trzy lata walczyła o uzyskanie rozwodu z powodu terroru psychicznego nad dzieckiem i nią samą. Sąd nie mógł zrozumieć, o co jej chodzi. Przecież to taki dobry mąż. Pracuje, nie pije, nie bije jej. Pewnie gdyby bił, dostałaby rozwód na drugiej rozprawie.
 
Mycha, od jutra 27 dni tylko.
 
Anerik, głupka to ja nawet za bardzo udawać nie muszę i dlatego dam radę;-). 
27 marca 2015 21:31 / 1 osobie podoba się ten post
agrafka

Firma jeszcze się ze mną w ogóle nie kontaktowała. Na poprzedniej stelli dzwonili już pierwszego dnia. Staram się szukać plusów tej stelli (czas wolny od 19, sporo rozmów z pdp, więc podszkolę język), ale nic poza tym. Tak, jak pisze Ivalika nie będę na siłę próbowała się przypodobać. Tylko jestem wściekła, że jestem w miejscu, gdzie umowa z rodziną już miała być rozwiązana o jedzenie. Moja poprzedniczka była tu pierwsza i tylko na sześć tygodni, a to doświadczona kobieta i mimo to uciekła. Walczyła, ale miała w pewnym momencie dosyć.

Agrafko bardzo dobrze  Cię rozumiem  i wiem jak to jest .Ja mam taka sytuację .Mam 50 euro tydzień ale dochodzi do takich sytuacji ze tydzień mija a nikt się nie zjawia żeby dać na życie  . Ostatnio musiałam wysłać sms ze nie mam pieniędzy bo minęło 11 dni i nikt się nie zjawiał .Przyszedł  syn bardzo zły ,przegląda paragony na co wydalam przez 11 dni 50 euro po czym pozostawił 46,5 euro .Wiadomo jeść musi babcia a mnie co pozostanie i nie ukrywam ze dokupuje sobie jedzenie za swoje pieniądze .Musze jakoś przetrwać .............
27 marca 2015 21:37 / 1 osobie podoba się ten post
agrafka

Firma jeszcze się ze mną w ogóle nie kontaktowała. Na poprzedniej stelli dzwonili już pierwszego dnia. Staram się szukać plusów tej stelli (czas wolny od 19, sporo rozmów z pdp, więc podszkolę język), ale nic poza tym. Tak, jak pisze Ivalika nie będę na siłę próbowała się przypodobać. Tylko jestem wściekła, że jestem w miejscu, gdzie umowa z rodziną już miała być rozwiązana o jedzenie. Moja poprzedniczka była tu pierwsza i tylko na sześć tygodni, a to doświadczona kobieta i mimo to uciekła. Walczyła, ale miała w pewnym momencie dosyć.

i kórna na samym początku robią Ci schody............................
 
Zabić to mało..
27 marca 2015 21:39 / 3 osobom podoba się ten post
agrafka

Firma jeszcze się ze mną w ogóle nie kontaktowała. Na poprzedniej stelli dzwonili już pierwszego dnia. Staram się szukać plusów tej stelli (czas wolny od 19, sporo rozmów z pdp, więc podszkolę język), ale nic poza tym. Tak, jak pisze Ivalika nie będę na siłę próbowała się przypodobać. Tylko jestem wściekła, że jestem w miejscu, gdzie umowa z rodziną już miała być rozwiązana o jedzenie. Moja poprzedniczka była tu pierwsza i tylko na sześć tygodni, a to doświadczona kobieta i mimo to uciekła. Walczyła, ale miała w pewnym momencie dosyć.

Wiesz dlaczego uciekla? bo była doświadczona.