DagmaraLena jeśli jest się osobą chorą nie ważne w jakich ilościach spożywa sie alkohol, jeśli chodzi na terapie otwartą i w tym czasie pije nie wyjdzie z tego, hm.... wiem jak ciężko jest patrzeć na ten problem nie mogąc pomóc, ale niestety decyzja picie albo normalne życie zależy wyłącznie od niego, nie przegrywa Lena musi zrobić coś więcej, posunąć się o krok do przodu, wiesz z czym to się wiąże, leczenie zamknięte, to zupełnie inny klimat, otoczenie, być może łatwy dostęp do alkoholu, łatwo osiągalne pieniądze nie pozwalają mu na ten czas zdecydować, być może przepraszam, ze to napiszę, ale jeszcze nie osiągnął swojego "dna", czy ma dla kogo to zrobić, czy moze kogoś stracić, czy moze mieć problemy typu utrata pracy, kredyty itp. ?? niestety ale tego typu problemy właśnie pomagają w uświadomieniu sobie, w nazwaniu siebie alkoholikiem, to tzreba sobie samemu głośno powiedzieć, on chyba jeszcze sobie tego nie uświadomił, ucieka od tego, oczywiście nie życzę mu, żeby takie problemy sobie zafundował, ale nadejdzie taki moment, każdy z nas jest "indywidualny", jeden poradzi sobie szybciej, drugi będzie się staczał i być moze nigdy sobie nie poradzi, ale Wy nie rezygnujcie z Niego, to bardzo ważne, jeśli się zostaje samemu hm...... nie ma się nic więc i po co, dla kogo i tak już może zostać
Dagmaro przeczytalam Twoj post i powiem Ci,ze moj jeszcze maz , probowal wszystkiego- leczenie zamkniete( spokoj 4 miesiace) terapie dzienne itp.Nic nie pomoglo pomimo, ze trwalam przy nim, szarpalam swoje zdrowie. Byly problemy finansowe bo do picia doszedl jeszcze hazard. 32 lata malzenstwa i przekreslenie tego wszystkiego w jednym desperackim momencie z mojej strony, to chyba cos znaczy, chyba znaczy, ze mial kolo siebie kogos bliskiego i niestety nie rozumial tego. Ja czasem nie wiem czy to rzeczywiscie choroba czy wygodnickie zycie. Jak sie raz pokaze wszystkim dookola , ze jest sie dupkiem , to wtedy wszyscy przymykaja oczy i sie ma latwo, nie trzeba sie pilnowac.