Na wyjeździe #23

19 kwietnia 2015 23:19 / 4 osobom podoba się ten post
Dagmara

ktoś z was musi dojrzeć, zeby postawic mu sprawę jasno, niestety musi, on musi mieć jakiś konkretny, poważny powód żeby się ocknąc, musi poczuć, że może coś na prawdę stracić, rozmowy, których nawet nie słyszy nic nie pomogą, przemyslcie to spokojnie, bardzo rozważnie i bądzcie konsekwentni, drugi raz sie nie uda, alkohiolizm jest chorobą całej rodziny, on cierpi, uwierz mi i to bardzo, dlatego wciąż pije, ale wy również, musi wiedzieć, ze jeśli spróbuje nie zostanie sam, że nikt się go nie wstydzi za to, ze jest chory, nie od zawsze był alkoholikiem, był i będzie kochany i żadna choroba tego nie zmieni, nie wiem czy jego żona brała udział w terapii - pewne rzeczy trzeba sobie uświadomić, zeby umieć pomóc takiemu człowiekowi, może warto spróbować, będzie czuł, że ktoś go potrzebuje, ze ktoś o niego również walczy, a wspólna walka zawsze kończy się sukcesem :)

Dagmara, teraz trochę teorią pojechałaś i chyba z lekka się zapędziłaś. Konkretnie mam na myśli to:
"on cierpi, uwierz mi i to bardzo, dlatego wciąż pije, ale wy również, musi wiedzieć, ze jeśli spróbuje nie zostanie sam, że nikt się go nie wstydzi za to, ze jest chory, nie od zawsze był alkoholikiem, był i będzie kochany i żadna choroba tego nie zmieni"
Jak ja bym taki tekst usłyszała, to zaraz poleciałabym po kolejne piwo :/.
19 kwietnia 2015 23:40
salazar

Dagmara, teraz trochę teorią pojechałaś i chyba z lekka się zapędziłaś. Konkretnie mam na myśli to:
"on cierpi, uwierz mi i to bardzo, dlatego wciąż pije, ale wy również, musi wiedzieć, ze jeśli spróbuje nie zostanie sam, że nikt się go nie wstydzi za to, ze jest chory, nie od zawsze był alkoholikiem, był i będzie kochany i żadna choroba tego nie zmieni"
Jak ja bym taki tekst usłyszała, to zaraz poleciałabym po kolejne piwo :/.

:) skoro tak sądzisz, masz do tego prawo :)
19 kwietnia 2015 23:43
Dagmara

:) skoro tak sądzisz, masz do tego prawo :)

Dziękuję za pozwolenie ;).
20 kwietnia 2015 09:24 / 1 osobie podoba się ten post
Czyzby sie znalazl?
20 kwietnia 2015 09:36 / 1 osobie podoba się ten post
lena46

jest bardzo zamknięty w sobie i trudno do niego dotrzeć .Rozmawiasz z nim a On milczy jak grób .Mojej siostry  córka jest lekarzem próbowała z nim rozmawiać i zaoferowała pomoc ,ale do niego nie dociera .Chwytamy się różnych sposobów .Myślę ,ze tak jak napisałaś " nie sięgnął jeszcze dna " .Nie wiem czy czytałaś ,ale On nie pije mocnych trunków ,tylko piwo .Po przyjściu z pracy potrafi wypić z 10 i tu mammy największe obawy o jego nerki .

Lekarzem psychologiem?
Bo mysle, ze dobry psycholog moglby co dobrego zapoczatkowac.
Nie przecietny, ale dobry. Tylko gdybam, bo sama nie mam pojecia o tym, jak tej chorobie zaradzic.
Moze jak uslyszy od lekarza diagnoze, zycie albo piwo-to sie wystraszy.
20 kwietnia 2015 09:56 / 4 osobom podoba się ten post
Zapowiada się piękny tydzień. Cudowna pogoda, moja Dama dalej ćwiczy w REHA, ja mam freie Stunden praktycznie do 15tej. Zaczęłam znów biegać i nie zamierzam się poddawać. Zrobiłam wczoraj mojej Damie gołąbki z włoskiej kapusty w pomidorowym sosie. Powiedziała mi, że gotuję nie jak amatorka, a wykwalifikowana Kochin. Myślę sobie, no super, może przez żołądek jakoś do Ciebie trafię, nieprzystępna kobieto. Od paru dni moja Frau nie pokazuje mi fochów i traktuje mnie łaskawiej, jakby ją ktoś odczarował. Podejrzewam, że duża zasługa w tym jej córki. Jak uda mi się trochę naprostować jej charakterek, to będzie to fajne miejsce, by tu wracać.
20 kwietnia 2015 10:02 / 12 osobom podoba się ten post
Jestem po rozmowie z nową firmą i mam już ofertę na 3 maja. Czekam na potwierdzenie rodziny. nowe wyzwanie, obawy, strach, ale wiem że zWaszą pomocą będę  szła jak burza. Pozdrawiam.
20 kwietnia 2015 10:11 / 2 osobom podoba się ten post
michasia

Jestem po rozmowie z nową firmą i mam już ofertę na 3 maja. Czekam na potwierdzenie rodziny. nowe wyzwanie, obawy, strach, ale wiem że zWaszą pomocą będę  szła jak burza. Pozdrawiam.

Michasiu, wszystko bedzie dobrze!!! Zawsze cos nowego, przynosi nam obawy, stres itp. Wiesz jak dlugo bedziesz poza domem i kiedy wrocisz i tej mysli sie trzymaj , to tylko nowe miejsce pracy .Powodzenia.)
20 kwietnia 2015 12:36 / 3 osobom podoba się ten post
Dagmara

Lena jeśli jest się osobą chorą nie ważne w jakich ilościach spożywa sie alkohol, jeśli chodzi na terapie otwartą i w tym czasie pije nie wyjdzie z tego, hm.... wiem jak ciężko jest patrzeć na ten problem nie mogąc pomóc, ale niestety decyzja  picie albo normalne życie zależy wyłącznie od niego, nie przegrywa Lena musi zrobić coś więcej, posunąć się o krok do przodu, wiesz z czym to się wiąże, leczenie zamknięte, to zupełnie inny klimat, otoczenie, być może łatwy dostęp do alkoholu, łatwo osiągalne pieniądze nie pozwalają mu na ten czas zdecydować, być może przepraszam, ze to napiszę, ale jeszcze nie osiągnął swojego "dna", czy ma dla kogo to zrobić, czy moze kogoś stracić, czy moze mieć problemy typu utrata pracy, kredyty itp. ?? niestety ale tego typu problemy właśnie pomagają w uświadomieniu sobie, w nazwaniu siebie alkoholikiem, to tzreba sobie samemu głośno powiedzieć, on chyba jeszcze sobie tego nie uświadomił, ucieka od tego, oczywiście nie życzę mu, żeby takie problemy sobie zafundował, ale nadejdzie taki moment, każdy z nas jest "indywidualny", jeden poradzi sobie szybciej, drugi będzie się staczał i być moze nigdy sobie nie poradzi, ale Wy nie rezygnujcie z Niego, to bardzo ważne, jeśli się zostaje samemu hm...... nie ma się nic więc i po co, dla kogo i tak już może zostać

Dagmaro przeczytalam Twoj post i powiem Ci,ze moj jeszcze maz , probowal wszystkiego- leczenie zamkniete( spokoj 4 miesiace) terapie dzienne itp.Nic nie pomoglo pomimo, ze trwalam przy nim, szarpalam swoje zdrowie. Byly problemy finansowe bo do picia doszedl jeszcze hazard. 32 lata malzenstwa i przekreslenie tego wszystkiego w jednym desperackim momencie z mojej strony, to chyba cos znaczy, chyba znaczy, ze mial kolo siebie kogos bliskiego i niestety nie rozumial tego. Ja czasem nie wiem czy to rzeczywiscie choroba czy wygodnickie zycie. Jak sie raz pokaze wszystkim dookola , ze jest sie dupkiem , to wtedy wszyscy przymykaja oczy i sie ma latwo, nie trzeba sie pilnowac.
20 kwietnia 2015 13:42 / 6 osobom podoba się ten post
Witam.
Tak jak pisałam jestem w całkiem nowym miejscu. Mam Panią Babcię do opieki, a Pan dziadek to bardzo pomocna dłoń.
Babcia bardzo miła ( Helcia) dziadek ( Franuś) pomoc domowa ( Gabrysia ) też sympatyczna.
Nie sprzątam , nie piorę , nie gotuję od Pn - Pt ( tylko w weekendy i to nie zawsze ,bo czasami sobota wolna zaraz po śniadaniu około 9 - 18. Mam pokoik z tarasem na którym chętnie palę i piję kawe (poranna i popołudniową ). Obok jest piękny duży park z mnóstwem wody . Rower też mam i używam. Auto mam ale niestety nie mam prawka :P
1,5 h wolnego dziennie po południu kiedy Helcia z Franusiem drzemią , oraz po kolacji 1,5 h :)
Miło i sympatycznie ale czy aby na pewno ??
Otóż , zawsze miałam jakieś zajęcie ,a teraz siedzę tylko z Helcią i gramy w gry , piłkę , balonika, spacerujemy po domu. To jest męczące już po 5 dniach a co dopiero 3 mc .
Babcia w swej Demenz i Parkinsonku + Depresja ( płacze często , smutna się robi jak Franuś gdzieś jedzie , lub wychodzi ). Jak to ogarnę to dostanę medal :D :D :D
Wolę jednak zapierdziel od rana do wieczora , bo trochę na łeb idzie jednak dostać.
Drzwi trzeba zamykać za każdym wyjściem z każdego pomieszczenia , nie wolno wstać od stołu jak Helcia jeszcze nie skończyła , no jest tego trochę. Ale to innym razem napiszę.
Miłego dnia i uszy do góry :D
20 kwietnia 2015 14:21 / 10 osobom podoba się ten post
Nie moglam sie dzisiaj dostac do mieszkania Ingeborg. Klucz mam. Zamek dziala, a ja wejsc nie moge... Zadzwonilam do firmy, ze cos drzwi blokuje. Drzwi oczywiscie do srodka otwierane. Albo Ingeborg sie sama zatarasowala, albo lezy pod drzwiami i blokuje tak, ze nawet nie drgna... Z firmy zadzwonili do adwokata, a ja mialam pojsc do niego do biura... Bylam juz na ulicy i lampeczka mi sie w glowie zapalila, ze te drzwi nawet nie drgnely... Gdyby lezala pod nimi to otworzylabym choc na milimetr, a tu nic. Wrocilam wiec z powrotem i poszarpalam sie z tymi drzwiami na porzadnie:) No i otworzylam:) Ingeborg spala niczym aniolek... A ja z barka i z rozbiegu jej drzwi atakowalam... Ja tez chce tak spac!!! Alarm w firmie i u adwokata odwolalam, Ingeborg obudzilam i postraszylam ja wlascicielka mieszkania:) Ze przyjdzie ja odwiedzic:) Jak ona szybko sprzatac zaczela:) Czysciutko tak juz dawno nie bylo:) Kurze poscierane, podlogi poodkurzane i umyte, lazienka czysciutka, nawet szafki w kuchni umyte:) A Ingeborg cala happy, ze "tyle" zrobila:) Pochowala ubrania do szafy, reszte zrobilam ja, ale niech jej bedzie:)
20 kwietnia 2015 14:39 / 6 osobom podoba się ten post
Wstałam dzisiaj jak zawsze. Przygotowałam śniadanko dla nas i czekam na Dziadka. W tym czasie przyjechało auto i zabrało śmieci, więc wyszłam na zewnątrz, aby pusty kubeł wstawić do garażu. Patrzę, a podjeżdża karetka i zatrzymuje się koło nas. Myślę sobie, że jak facet chce zapytać o kogoś, to i tak ja sąsiadów nie znam. Ale nic.....
Wysiada pielęgniarz a aparaturą i biegnie do naszych drzwi. Zdębiałam. Od razu przyszło mi na myśl, że Dziadek pewnie ostatkiem sił zadzwonił po karetkę, a już mu ich brakło, aby mnie zawołać i pewno leży nieżywy, a ja mu śniadanko w tym czasie szykowałam. Wpadłam za pielęgniarzem do domku, bez słowa otwieram sypialnię Dziadka, a tam Dziaduś z ząbkami w rączce jakby nigdy nic. Uff, Dziadek żyje.....Ale tym razem, to On zdębiał, jak zobaczył pielęgniarza w uniformie z aparaturą . Okazało się, że to pomyłka. Ulica się zgadzała, ale nie to nazwisko. Nie wiem jak oni to zrobili i jak mogli się tak pomylić, bo ja ze strachu długo nie mogłam przyjść do siebie
20 kwietnia 2015 16:56 / 5 osobom podoba się ten post
leni

Dagmaro przeczytalam Twoj post i powiem Ci,ze moj jeszcze maz , probowal wszystkiego- leczenie zamkniete( spokoj 4 miesiace) terapie dzienne itp.Nic nie pomoglo pomimo, ze trwalam przy nim, szarpalam swoje zdrowie. Byly problemy finansowe bo do picia doszedl jeszcze hazard. 32 lata malzenstwa i przekreslenie tego wszystkiego w jednym desperackim momencie z mojej strony, to chyba cos znaczy, chyba znaczy, ze mial kolo siebie kogos bliskiego i niestety nie rozumial tego. Ja czasem nie wiem czy to rzeczywiscie choroba czy wygodnickie zycie. Jak sie raz pokaze wszystkim dookola , ze jest sie dupkiem , to wtedy wszyscy przymykaja oczy i sie ma latwo, nie trzeba sie pilnowac.

Ja potrzebowałam 22 lata pożycia z osobą "chorą", aby podjąć właściwe działania teraputyczne, które doprowadziły do sukcesu. Każdy przypadek jest inny. W chorobie alkoholowej nie ma pewnych reguł. Nie można też wyrokować, co przyniesie poprawę, a co zdane jest na porażkę. Mnie się udało i jesteśmy nadal razem, ale czasami jest konieczne rozstanie na zawsze. Przede wszystkim trzeba zacząć od siebie, zawalczyć o własne życie. Przerwać błędne koło przemocy i wyniszczania, bez względu na okoliczności i widoki na przyszłość. Wielu trzeźwych alkoholików zaczęło leczenie dopiero wtedy, gdy zostali sami i skończył im się komfort picia tzn. nie było już bliskiej osoby, która załatwiała za nich wszystkie sparawy.
20 kwietnia 2015 20:27
Syn dostarczył mi syrop Dipiperon macie jakieś doświadczenia? z nim u wujka Gogle wyczytałam że lek przeciwpsychotyczny moja PDP od niedawna ma zaniki w nocy wstaje niby pipi a nic nie robi lub parę kropli demencja postąpiła bardzo szybko najgorsze to wstawanie w nocy
20 kwietnia 2015 20:59 / 1 osobie podoba się ten post