Aż się uśmiechnęłam, jak to przeczytałam.
A wiesz Zofijo, jak ja nauczyłam sie niemieckiego?
Bardzo podobnie do ciebie, niemal identycznie , tylko....ja nie czytałam niemieckich książek, ale sluchałam niemieckich szlagierów, im prostszych, tym było mi łatwiej. Zaczynałam od die Prinzen - mają super kawałki, dowcipne, ironiczne a jednocześnie napisane bardzo prostą niemczyzną. Najpierw słuchałam razem ze znalezionym w necie tekstem i sama sobie tłumaczyłam ze słownikiem albo korzystałam z przetłumaczonych tekstów też z internetu. Do dziś na pamięć znam "Schwein sein" czy prześmiewczą i bardzo autoironiczną w stosunku do narodu niemieckiego "Deutschland". Podobnie było z innymi zespołami i solistami : die Toten Hosen, Xavierem Naidoo ( tu poznałam bardziej wyrafinowany język), potem przyszedł Rammstein i inni. Słuchałam tych piosenek starając się je tłumaczyć. Pewne konstrukcje gramatyczne wbiły mi się w pamięć, słownictwo tym bardziej.
To może kwestia typu pamięci, bo ja mam dość kiepską pamięć wzrokową i nie byłabym w stanie nauczyć się języka z książek, natomiast pamięć słuchową i rytmiczną mam niezłą.
A przy okazji - Greya nie czytałam i nie zamierzam czytać, natomiast na wyjeździe w ramach odmóżdżenia zdarza mi się czytać wszystko jak leci - włącznie z harlekinami, których w Polsce nie tykam. Potrzebuję wtedy literatury maksymalnie lekkiej, która pozwoli mi zabić czas i nie będzie ode mnie wymagała żadnego wysiłku intelektualnego. To ma być literatura, która pozwoli mi odparować mózg z nadmiaru stresu.