Ja też się nie nudzę. No chyba, że z wyboru... bo czasami najdzie mnie na "nicnierobienie" i wtedy po prostu sobie leżę bezczynnie ;) Zajęcie zawsze potrafię sobie znaleźć. Jedynie towarzystwa mi czasami brakuje i czuję się trochę osamotiona :)
Ja też się nie nudzę. No chyba, że z wyboru... bo czasami najdzie mnie na "nicnierobienie" i wtedy po prostu sobie leżę bezczynnie ;) Zajęcie zawsze potrafię sobie znaleźć. Jedynie towarzystwa mi czasami brakuje i czuję się trochę osamotiona :)
Dokładnie Ewelin, wokól Greya było dużo szumu. Ludzie się podzielili.Jedni pokochali , drudzy znienawidzili :) Natomiast musiałam sama przeczytać, żeby mieć własne zdanie .
Takue to prawo Ewelin, ze kazdy moze skrytykowac:) Nie widze powodow, dla ktorych mialabym szukac pozytywnych stron w takich ksiazkach. Ze sobie autor zarobi - plus dla niego, ale nie dla mnie. Czytanie zawsze jest dobre, ale ja wole ksiazki, ktore poszerzaja moją wiedzę. Dlatego reportaze i literatura podroznicza. Chcialabym bardziej w klasyke sie tez zaglebic, ale za rzadko mi to wychodzi. Jezeli juz ksiazki, ktore odmóżdżają, to niech chociaz beda dobrze napisane.
Ja przeczytałam wszystkie Greye i tak samo Dotyki Crossa,- i powiem szczerze,że ja z kolei nie rozumiem tych "czepiaczy" i krytyków....jak dla mnie zwykła,prosta opera mydlana tyle tylko,że w 100% trafiona jeśli chodzi o komercję..co w tym złego.
Przeczytaam też wszystkie Zmierzchy i Harry Pottery,-i wcale nie twierdzę,że to jakieś tam badziewie..bo nie każdy potrafi takie badziewsko napisać:)
Jeśli o mnie chodzi to szacun dla wszystkich tych autorów:)
Dla mnie nie ma porównania pomiędzy sagą o Harrym Potterze, a Greyem. Do napisania tej pierwszej potrzebna była wyobraźnia, a takiego Greya to co druga z nas mogłaby napisać.
Fanką Harrego też jestem:) i na pewno nie uważam, że wszystko co komerycjne jest złe, ale dla mnie "50 twarzy Greya" to książka dla kur domowych, które marzą o wielkiej miłości. No, ale to moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać.
Te dyskusje idą chyba trochę w złym kierunku............żeby mi ktoś nie powiedział,że bronię Greya czy coś na tej zasadzie haha.
To prawda,że takie miłosne historie są w większości kierowane do kobiet marzycielek,-ale ja nie widzę w tym nic złego,jak i nic złego nie widzę w tym byciu kurą domową:)
Zależy jakie kto ma priorytety. Marzycielką jestem, ale w roli kury domowej się nie widzę:)))))))))))))). A Grey i tak lepszy niż jeden z naszych polskich odpowiedników "Splątany warkocz Bereniki". Niestety musiałam przeczytać to "dzieło" i do dziś mam traumę.
Wszystko w życiu zależne jest od naszych priorytetów,jasna sprawa.
Ja czasem zastanawiam się jak by to było być taką kurą domową,-na pewno takie zycie ma wiele pozytywnych stron i dobrze,że są kobiety do tego stworzone:)
Splątany warkocz Bereniki?? A co to za cudo??
Lepiej nie pytaj:))))))))
"Odważna opowieść dla odważnych kobiet" napisali o tym w google.......koniecznie muszę przeczytać:)))))
Miało być odważnie, a wyszło jak zwykle:DDDDDDD.
To tak, jak ja. Nie rozumiem tych zachwytów nad Greyem, przeczytałam kilka pierwszych stron, bo siostra miała tę książkę w domu i sobie odpuściłam. A co do czytnika, jak chcę coś przeczytać w wersji elektronicznej to zaglądam na chomikuj, więc póki co czytnik mi nie potrzebny.
Abitną i piękną literaturę to wybieram w PL. Tutaj w Dojczlandii nie wybrzydzam tak, jak wy. Powiem więcej, te zwykłe Romane są pisane prostym językiem i łatwiej się je czyta osobom niedoskonale władającym językiem niemieckim. U początków moich prób germanistycznych (ponad 20 lat wstecz), właśnie dzięki takim książkom zaczęłam kumać ten język. Pracowałam wówczas w restauracji i na puckach. Poza pracą próbowałam wypełnic sobie czas czytaniem. A że nie miałam poskich książek poprosiłam kuzynkę, aby dała mi jakąś prostą niemiecką książkę. W swej gorliwości zaopatrzyła mnie w stos romanów Konsalika (jej ulubionego autora) i tak zaczęłam swoją mozolną drogę wyjścia z analfebetyzmu germańskiego.
To całkiem co innego, bo w języku niemieckim też czytam proste książki, bo póki co tylko z takimi sobie radzę:)))). Jest taka seria Ulica strachu, napisana bardzo prosto i też mi dużo pomogła w nauce języka.