Tak sobie myślę, że ja chyba jednak nie do końca jestem normalna. Z jednej strony się cieszę, że wreszcie po pięciu miesiącach jadę do domu i wkrótce później lecę na urlop, a zdrugiej strony jest mi smutno gdy patrzę na kotkę, która właśnie myje się na moim łóżku i zaczyna do mnie docierać, że być może już jej więcej nie zobaczę. Nigdy nie sądziłam, że można tak przywiązać się do zwierzaka i to w dodatku nie swojego. W czwartek minie pięć lat od momentu jak Schnusi ( tak wabi się kotka) jest u babci. Babcia postanowiła, że to ma być wyjątkowy dzień dla niej i wymyślamy co by tutaj kotce za prezent zrobić. Oczywiście najważniejsze jest coś dobrego do jedzenia, coś co bardzo ale to bardzo lubi. Oczywiście mam parę pomysłów na to co czym ją uszczęśliwić ale z drugiej strony wydaje mi się to trochę okrutne bo przecież za chwilę zniknę z jej życia i kto wie czy nie na zawsze. Ciekawe czy choć przez chwilę będzie jej tak samo przykro jak mnie.