Zakres obowiązków opiekuna osoby starszej

13 kwietnia 2012 17:46
jak to sie mowi "polak madry po szkodzie" ja chcialam cos zmienic i chcialam jechac teraz do pani "kumatej" ale zmienilam sobie na gorsze. wole juz jechac do osob ktore beda sie mnie dziesiec razy o to samo pytac...

chociaz slyszalam tez kiedys ze jesli chodzi o osoby ktore na umysle sa super zdrowe to lepiej jechac do mezczyzny, bo babki sa wredne- ale nigdy nie wierzylam , zreszta nie kazdy przypadek jest taki sam:)
12 czerwca 2012 12:39 / 1 osobie podoba się ten post
Witajcie dziewczyny. To i ja opowiem Wam historię kiedy po raz pierwszy pojechałam do opieki. Babcia leżąco chodząca, osteoporoza, po lekkim wylewie. Hetera nie z tej ziemi. Kiedy po obiedzie miałam swoją 2-godzinną pauzę, ona miała wówczas największy koncert życzeń i to tak, że nawet spokojnie w toalecie nie dała mi posiedzieć. Pewnego dnia co chwilę woła: załóż mi skarpetki, jak założyłam i poszłam do swojego pokoju, woła: "zdejmij mi skarpetki" i tak kilka razy, aż wreszcie się wkurzyłam. Do licha! Przecież to są moje 2 godziny! Przestałam reagować na jej wołanie, a ona w pewnym momencie jeszcze głośniej krzyczy : przyjdziesz ty cholero jedno, założyć mi skarpetki?!!!. ( zawołała po polsku ). Zamurowało mnie, ale nie reaguję. Wreszcie ucichła, a ja po skończeniu pauzy zeszłam na dół, a ona potulnym głosem mówi, że mnie wołała, a ja nie przyszłam do niej. Wtedy po polsku się odezwałam: nie wołała mnie pani. Ona na to: "wołałam bardzo głośno". Więc jej odpowiadam: " aaaa to bardzo głośno, to słyszałam, że pani woła jakąś cholerę". Babka wielkie oczy zrobiła, sapnęła i nic nie odrzekła. Od tej pory przestała mnie co chwilę wołać a już szczególnie kiedy miałam swoją pauzę. Były też inne historie, dużo by pisać. Jednak potrafiła tak dać w kość, że po raz kolejny do niej nie pojechałam, chociaż rodzina a sama babcia prosili mnie o to.
12 czerwca 2012 13:27
fajny temat mozna sie pochwalic babkami no to teraz moja kolej....moj pierwszy babulec ..swietna kobieta ,poczatki demencji ,agresja wobec rodziny opiekunek ale nie wobec mnie,kopcila fajki a ja z nia,nie lubiala spacerow to ja krylam a ona mnie,mowila ze nie pije a jak dostalam szampana na otarcie lez bo plakalam za dziecmi to mi sie spila ale to nie ona wypila tylko ja tak powiedziala rodzinie bedac na chaju.potem i nigdy nie kazala mi robic tylko siedziec..a druga baka z Chile po hiszpansku mowila jak ja prosilam mow po niemiecku to ta NIE no to ja po polsku i tak sie dogadywalysmy,wytykala mi jezyk to ja tez,grozila mi piastka to ja tez,walnela piescia w stol ja tez.swietna kobieta.nigdy nie zdazylo mi sie trafic kiepsko ,jakos mam szczescie i za duzo nie mowie po niemiecku ale wastarczy ze mam usmiechnieta buzie i obracam czasami ich fochy w zart.to sa duze dzieci ...........
15 czerwca 2012 21:59
Dax, ale miałaś historię z babcią- heterą, a załatwiłaś ją z tą "cholerą" na perłowo!

Ja miałam dotąd spokojnych podopiecznych, ale najgorzej trafiłam z żoną pierwszego pacjenta, facet był super, jednak jego Frau czepialska i rozgoryczona życiem. Mój niemiecki wtedy totalnie do de, pierwsza sztela, baba dała mi w kość.Na szczęście firma przeniosła mnie po 10 dniach do bardzo miłej rodziny i takie mam do teraz, czego życzę każdej z nas.
16 czerwca 2012 07:39
No to i Ja wam coś opowiem.Pojechałam kiedyś do Faceta-Dziennikarz,wykształcony itd.Miał już demencje,jeżdził na wózku,a bylo kawal chlopa!! Najgorsze bylo jak mial zaparcia,jezu,jak on się darł!! tak ze 3 razy próbował popełnić samobójstwo!! co ja z nim mialam!!! Rodzinka mieszkala razem z nim.Synuś-prof.dok.hab-psychiatra,jeżdzil po calym świecie.Zonka synka-murzynka,zakręcona-artystka,no i dzieci.Brrr-male rozpieszczone -7 i 5 lat.Synuś jak juz wrócoł ze swoich wojaży,to goly latal po domu,aż mu się dupsko świecilo:))) Żoneczka śpiewała i to jakieś Arie...To dopiero był koszmar...Teraz zawsze proszę o spokojne miejsca i takie z rególy dostaje...
16 czerwca 2012 08:31
Jednym słowem, miałaś tam życie jak w operze , wyjący dziadek na klozecie i wtórująca mu arie synowa murzynka:)
16 czerwca 2012 09:47
danutakedziora1 said:
No to i Ja wam coś opowiem.Pojechałam kiedyś do Faceta-Dziennikarz,wykształcony itd.Miał już demencje,jeżdził na wózku,a bylo kawal chlopa!! Najgorsze bylo jak mial zaparcia,jezu,jak on się darł!! tak ze 3 razy próbował popełnić samobójstwo!! co ja z nim mialam!!! Rodzinka mieszkala razem z nim.Synuś-prof.dok.hab-psychiatra,jeżdzil po calym świecie.Zonka synka-murzynka,zakręcona-artystka,no i dzieci.Brrr-male rozpieszczone -7 i 5 lat.Synuś jak juz wrócoł ze swoich wojaży,to goly latal po domu,aż mu się dupsko świecilo:))) Żoneczka śpiewała i to jakieś Arie...To dopiero był koszmar...Teraz zawsze proszę o spokojne miejsca i takie z rególy dostaje...

)))))))))
16 czerwca 2012 09:48
Ja teraz mam takie arie ale spiewane wspólnie z babcia i dziadkiem babcia gra na fortepianie i do tego jeszcze spiewa a dziadek do tego wyspiewuje takie modulowane arie dobrze ze moge zejsc na dół do siebie i sie zamknąć bo inaczej wariatkowo ;-))))))
16 czerwca 2012 10:19
doris to teraz przez rok conajmniej nie bedziesz sluchala spiewu i muzyki ihihihihihihihi
16 czerwca 2012 10:32
gosia rok albo i wiecej toz to tragedia im sie wydaje ze oni pieknie spiewaja , moze jak byli mlodzi to i pieknie spiewali ale teraz cos strasznego ;-))))))
16 czerwca 2012 11:06
hahahahahahhahahahhaha mam propozycje walnij kilka lufek i spiewaj z nimi ale po polsku hahahha to wtedy beda wysylac cie na spacery i gdziekolwiek aby tylko nie z nimi spiewac i problem zalatwiony
16 czerwca 2012 14:48
dobry pomysł he heeee chyba tak zrobie i bedzie spokój
16 czerwca 2012 15:51
nastepnym razem zabierz stopery,usiadziesz z nimi,bedziesz sie pieknie usmiechac .A Twoi muzycy beda Cie na rekach nosic,ze maja takiego fana-:)))))))))))))
16 czerwca 2012 16:53
Hahaha dobre Wiewiorka,Doris musisz ten pomysl wyprobowac a noz widelec sie uda
16 czerwca 2012 17:13
no faktycznie o stoperach nie pomyslałam wlasnie teraz babcia znowu gra na fortepianie ale jak nie spiewają to mozna wytrzymac czasami nawet jej niezle wychodzi