Co nas rozśmiesza w domach pdp

25 września 2015 11:57 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Śmieszy mnie też,że potrawy z "zepsutej" kapusty,czyli kiszonej jedzą a z ogórków to już nie:)

Moja PDP zna Salzgurken, bardzo je lubi i mogę ich używać w kuchni jak sobie tylko wymyślę.
25 września 2015 12:42 / 6 osobom podoba się ten post
Mnie zawsze do szalu doprowadzala ta ich punktualnosc jesli o posilki chodzi. Co za tragedia sie stanie jak sniadanie 5 minut pozniej zje? Przeciez pozniej caly dzien ma, na autobus sie sie spieszy, do roboty isc nie musi wiec skad to wewnetrzne cisnienie? Zero spontanicznosci, zero dopasowania do sytuacji. Nawet gdyby koniec swiata mial akurat byc to i tak sniadanie o 8:00, a obiad o 11:30 musza byc podane. Nie ma przeciez czasu na pierdoly i ordnung mus sein No chyba, ze wyjscie jest, besuchy czy inne kataklizmy....wtedy najlepiej by bylo o 7:00 wszystkie trzy posilki zjesc, ubrac sie i czekac. Ze co? Ze termin dopiero o 14:30? Nic to, czas ma, siedziec i czekac moze...
25 września 2015 12:45 / 2 osobom podoba się ten post
moncherie

Mnie zawsze do szalu doprowadzala ta ich punktualnosc jesli o posilki chodzi. Co za tragedia sie stanie jak sniadanie 5 minut pozniej zje? Przeciez pozniej caly dzien ma, na autobus sie sie spieszy, do roboty isc nie musi wiec skad to wewnetrzne cisnienie? Zero spontanicznosci, zero dopasowania do sytuacji. Nawet gdyby koniec swiata mial akurat byc to i tak sniadanie o 8:00, a obiad o 11:30 musza byc podane. Nie ma przeciez czasu na pierdoly i ordnung mus sein:-) No chyba, ze wyjscie jest, besuchy czy inne kataklizmy....wtedy najlepiej by bylo o 7:00 wszystkie trzy posilki zjesc, ubrac sie i czekac. Ze co? Ze termin dopiero o 14:30? Nic to, czas ma, siedziec i czekac moze...

Moncherii, niestety w Pl to też występuje moja osobista mama jest takim szwajcarskim zegarkiem:), nawet jak śniadanie o 10,45 się skończyło to obiad na 12,30,musi być
25 września 2015 12:49 / 1 osobie podoba się ten post
dorotee

Moncherii, niestety w Pl to też występuje:modlmy sie: moja osobista mama jest takim szwajcarskim zegarkiem:), nawet jak śniadanie o 10,45 się skończyło to obiad na 12,30,musi być

Tak wlasnie myslalam, ze do nas tez te zwyczaje przeniesione zostana. Otwarte granice, cholera
25 września 2015 12:51 / 1 osobie podoba się ten post
moncherie

Tak wlasnie myslalam, ze do nas tez te zwyczaje przeniesione zostana. Otwarte granice, cholera:-):-):-)

Problem jest chyba głębszy moja babcia nie dożyła UE, 1985 jak odeszła to samo i nawet nie spokrewniona z mamą:)
25 września 2015 13:09 / 1 osobie podoba się ten post
moncherie

Tak wlasnie myslalam, ze do nas tez te zwyczaje przeniesione zostana. Otwarte granice, cholera:-):-):-)

He,he -ja do swojej mamaszy zawsze dzwonię 13.30-o tej godzinie kończy jeśc obiad i zawsze jest w  domu:):):):)A w D nigdy nie była:):):)
25 września 2015 13:21 / 16 osobom podoba się ten post
Mnie się przypomniało kilka zabawnych sytuacji z mojej kilkuletniej szteli w Dueren :).

Moja podopieczna, choć już miała demencję, to zachowała umiejętność logicznego rozumowania, poczucie humoru, w przeszłości była kobietą z błyskiem w oku, za którą szaleli mężczyźni i vice versa :).Zresztą i podczas mojego pobytu u niej, mimo 90 ze sporym hakiem bardzo lubiła o panach rozmawiać, a każdy odwiedzający babcię pan, był zachwycony konwersacją z nią:).Babcia lubiła też oglądać sceny erotyczne w telewizji:).
Kiedyś siedziałyśmy przed telewizorem i takowa scena właśnie "leciała". Babcia zaintrygowana pyta się mnie- Co oni robią?(miała b. słaby wzrok- jaskra). Odpowiedziałam jej , co.
A ona przysuwając się do telewizora, poprawiła bryle na nosie i oświadczyła:
-No, że też ja cholera prawie nic nie widzę:)

Przychodziła nas też w soboty odwiedzać sąsiadka i pooglądać z babcią telewizor- też staruszka po 90 tce, ale jeszcze energiczna. Chudziutka jak szczapa dreptała przy trójkołowym rolatorku.Miała niestety za szerokie spódnice i często jej jakaś opadała do kostek:)
25 września 2015 13:42 / 4 osobom podoba się ten post
Mnie ciągle zadziwia niemieckie mycie naczyń.. Mycie, jak mycie, ale to, że takie z pianą, wyciągnięte ze zlewu z wodą i nieopłukane, ustawia się na suszarce lub wyciera, brrr.. Tego pojąć nie mogę ;(.
25 września 2015 14:47 / 3 osobom podoba się ten post
tina 100%

Mnie się przypomniało kilka zabawnych sytuacji z mojej kilkuletniej szteli w Dueren :).

Moja podopieczna, choć już miała demencję, to zachowała umiejętność logicznego rozumowania, poczucie humoru, w przeszłości była kobietą z błyskiem w oku, za którą szaleli mężczyźni i vice versa :).Zresztą i podczas mojego pobytu u niej, mimo 90 ze sporym hakiem bardzo lubiła o panach rozmawiać, a każdy odwiedzający babcię pan, był zachwycony konwersacją z nią:).Babcia lubiła też oglądać sceny erotyczne w telewizji:).
Kiedyś siedziałyśmy przed telewizorem i takowa scena właśnie "leciała". Babcia zaintrygowana pyta się mnie- Co oni robią?(miała b. słaby wzrok- jaskra). Odpowiedziałam jej , co.
A ona przysuwając się do telewizora, poprawiła bryle na nosie i oświadczyła:
-No, że też ja cholera prawie nic nie widzę:)

Przychodziła nas też w soboty odwiedzać sąsiadka i pooglądać z babcią telewizor- też staruszka po 90 tce, ale jeszcze energiczna. Chudziutka jak szczapa dreptała przy trójkołowym rolatorku.Miała niestety za szerokie spódnice i często jej jakaś opadała do kostek:)

No proszę , sceny erotyczne dla niewidzących , Tina 40  w roli lektora
25 września 2015 14:58 / 2 osobom podoba się ten post
Co do tych pór obiadowych to nadal nie mogę się do 12.30 przyzwyczaić.
Wyjątkiem byl dziadek w Mainz,który o 12.30 jadł.....śniadanie.
25 września 2015 15:16 / 4 osobom podoba się ten post
dorotee

No proszę , sceny erotyczne dla niewidzących , Tina 40  w roli lektora:niech zyje:

Dla niedowidzących ;)))). Nie tylko za lektora robiłam, spódnicę sąsiadce też podciągałam 
25 września 2015 17:11 / 1 osobie podoba się ten post
tina 100%

Dla niedowidzących ;)))). Nie tylko za lektora robiłam, spódnicę sąsiadce też podciągałam :-)

Boję się pomyśleć na wypadek sąsiada
25 września 2015 17:13
Marta

Co do tych pór obiadowych to nadal nie mogę się do 12.30 przyzwyczaić.
Wyjątkiem byl dziadek w Mainz,który o 12.30 jadł.....śniadanie.

Gorzej sie w domu potem przestawić -ok.12ej żołądek się jedzonka dopomina:):):)Zawsze mam z tydzień z tym problem.
26 września 2015 10:55 / 1 osobie podoba się ten post
Nie wiem czy mnie to rozśmieszyło,ale dwa identyczne przyciski obok siebie,jeden do światła,drugi do ogrzewania,to chyba tylko Niemcy mogli wymyślić.
26 września 2015 12:37 / 2 osobom podoba się ten post
dorotee

Boję się pomyśleć na wypadek sąsiada:czerwieni sie:

On by się pewnie nie wystraszył ;)).