Nasze fobie i przyzwyczajenia

05 listopada 2015 23:34 / 3 osobom podoba się ten post
Ja mam od 1,5 roku jedną fobię. Byłam pod Aldikiem w A. i nie wiem jak, ale zatrzasnęłam tylną klapę od auta razem z koszykiem z zakupami.
Pedałowałam zu fuss 4 km do domu po drugi klucz, ale zdążyłam nim pdp zdążyła wstać...
Od tej pory, nim klapę zatrzasnę sprawdzam 3 razy, czy aby napewno klucze od auta mam w ręce..
Dobrze, ze klucz od domu miłałam w kieszeni..
 
 
06 listopada 2015 06:23 / 5 osobom podoba się ten post
scarlet

Ja mam od 1,5 roku jedną fobię. Byłam pod Aldikiem w A. i nie wiem jak, ale zatrzasnęłam tylną klapę od auta razem z koszykiem z zakupami.
Pedałowałam zu fuss 4 km do domu po drugi klucz, ale zdążyłam nim pdp zdążyła wstać...
Od tej pory, nim klapę zatrzasnę sprawdzam 3 razy, czy aby napewno klucze od auta mam w ręce..
Dobrze, ze klucz od domu miłałam w kieszeni..
 
 

Takie fobie to jeszcze można wytrzymać  zwlaszcza po 4 km przechadzce znam osobę  tak przesądna że  zastanawima sie jak ona w zyciu sobie radzi. Wszystko jej zwiastuje nieszczecie: nozyczki otwarte , kapcie zelówką do góry , świeczka gdy sama zgasnie itp itd. Nabijam sie ostro z niej, myślałam że to cos pomoże. Ale w zyciu. Ona siedzi w domu i czeka na nieszczęście. Chyba i psycholog miałby roboty na długo.
06 listopada 2015 07:33 / 6 osobom podoba się ten post
Słownośc i punktualność.No po prostu cholery dostaję jak umawiam się i zonk.Są telefony można zadzwonić ,że będę później,albo w ogóle nie przyjdę.Nie.Upewniam się po kilka razy czy aby na pewno coś ma nastąpić,bo muszę więdzieć.Tu w De często jest tekst ,że lekarz, przyjdzie jutro ,ale o której to już nie wiadomo.Tak samo zawsze dowiaduję się od rodziny PDP o której będą.Chociaż oni to przez cały dzień przychodzą.
Ostatnio umówilam się z jedną Polką, że przyjdzie po mnie o w pół do pierwszej.Czekałam do pierwszej.Piękna pogoda ,szkoda w chałupie siedzieć.Przyszła o drugiej i z pretensjami ,że nie było mnie w domu.Przestałam się umawiać ,bo to lekceważenie mnie.Myszy ,szczurów się nie boję.
06 listopada 2015 09:48 / 2 osobom podoba się ten post
mleczko1

Takie fobie to jeszcze można wytrzymać  zwlaszcza po 4 km przechadzce :-) znam osobę  tak przesądna że  zastanawima sie jak ona w zyciu sobie radzi. Wszystko jej zwiastuje nieszczecie: nozyczki otwarte , kapcie zelówką do góry , świeczka gdy sama zgasnie itp itd. Nabijam sie ostro z niej, myślałam że to cos pomoże. Ale w zyciu. Ona siedzi w domu i czeka na nieszczęście. Chyba i psycholog miałby roboty na długo.

Ja znam osobę , która potrafi czekać godzinę jak ktoś przejdzie albo przejedzie gdy jej czarny kot przejdzie drogę . O drabinach , rozbitych lustrach nawet nie wspominam . Ja nie wiem jak jej się w głowie mieści tyle wiedzy o przesądach . To dopiero fobie .
06 listopada 2015 10:29 / 4 osobom podoba się ten post
a ja nie lubie jak cos jest krzywe... do szalu mnie takie cos doprowadza. Mecze sie jak mi symetrie otoczenia psuje krzywo powieszony obrazek czy tez krzywo lezaca serweta na stole. Swego czasu jogi cwiczyc nie moglam jak mata krzywo w stosunku do paneli podlogowych lezala... Na szczescie dzieci mnie skutecznie lecza z moich fobii. Obrazkow na scianie nie widze, serwety na stole nie mam, na joge czasu brak...
06 listopada 2015 11:28 / 2 osobom podoba się ten post
Nie lubię spóźnialskich. Pozostałe swoje fiksy kocham miłością dozgonną. Tak jest lepiej
06 listopada 2015 11:47 / 3 osobom podoba się ten post
Tych fobii czy przywyczajeń jest tyle , że nie warto sie wgłębiac w analizę. Moge sie do grzebać. Kilka (?) lat nie zdwałam sobie sprawy,ze mam nawyk liczenia. Licze wszystko, ziemniali jak je obieram ,plastry pomidora jeśli go kroję. I mi to nie przeszkadzało. Ostanio zatrzymłam sie autem przed przejazdem kolejowym i w   "try miga" policzyłam okna w bloku , poprzeczki przy zamknietej barierce. I sie przyłapałam. Do tej pory robiłam to odruchowo. A teraz liczę po kryjomu ,żeby sie nie wydało,że dalej to robię. to jest fobia.
06 listopada 2015 12:46 / 3 osobom podoba się ten post
Ja też tak mam - z tym liczeniem... I jeszcze jak jadę samochodem jako pasażer, to zliczam cyfry z tablic rejestracyjnych samochodów...
06 listopada 2015 12:54 / 1 osobie podoba się ten post
Pamietacie "Dzien swira"? Glowny bohater tez ciagle wszystko liczyl. Tyle i tyle krokow do toalety, tyle i tyle platkow sniadaniowych, tyle i tyle przystankow autobusowych do pracy... Wcale mnie to nie dziwilo Dla mnie to raczej normalne. Czytam i licze wszystko co sie na oko nawinie Licze nawet ile razy kazdy kes przegryzam. Ale to tylko jak sama posilek spozywam.
06 listopada 2015 12:56 / 2 osobom podoba się ten post
Ola55

Ja też tak mam - z tym liczeniem... I jeszcze jak jadę samochodem jako pasażer, to zliczam cyfry z tablic rejestracyjnych samochodów...

Tez sumuje.Musimy chyba lekarza poszukać he he wspólnie. Będzie taniej.
06 listopada 2015 14:07 / 1 osobie podoba się ten post
Ola55

Ja też tak mam - z tym liczeniem... I jeszcze jak jadę samochodem jako pasażer, to zliczam cyfry z tablic rejestracyjnych samochodów...

Znaczy się , że nie tylko ja mam coś z głową ........jak miło
06 listopada 2015 16:27
Barbara niepowtarzalna

Znaczy się , że nie tylko ja mam coś z głową ........jak miło :-)

a to macie fajna fobie az strach pomyslec co jeszcze liczycie
06 listopada 2015 16:31
Ja to tylko kasę
06 listopada 2015 16:34 / 2 osobom podoba się ten post
ORIM

a to macie fajna fobie :-) az strach pomyslec co jeszcze liczycie:-)

Kase Orim , kase
06 listopada 2015 16:36
mleczko1

Kase Orim , kase:-)

wychodzi na to ze nie tylko
Dziewczyny zarobione sa to juz nie licza "drobnych"