margarita13Dużo cierpliwości i wytrwałości ode mnie wymagała ta stella.Najpierw opiekowalam się tutaj żoną POD(demencja,Alzhaimer),trudny,ciężki przypadek.Był to mój pierwszy wyjazd isłaba znajomośc języka.Mąz tej pani(obecny mój POD) bardzo wymagający,wszystko wiedzący najlepiej,wszystko musialo być na już...Naprawdę było mi bardzo ciężko.Byłam jedyna opiekunka,która tu przyjeżdżała na stałe( podczas mojego pobytu w PL 6 tyg),czasami bywało,że zmienialy się 2 opiekunki.Opieka byla ciężka,a POD nie wspólpracująca,a w BONUSIE jej maż,który jest obecnym moim POD.Wiele tel.do firmy w PL.i tu do Niemiec.Mąz POD ciągle niezadowolony.Mimo słabej znajomości języka pracowalam ciężko i on to widział.Gdy zmarła jego żona(bylam wtedy w PL),poprosił tylko o mnie,jako opiekunkę.Miało to być 6 tyg.i koniec....Ten kontrakt trwa do dzisiaj,dzieki mojej determinacji...Jakiś czas temu w marcu zastąpiła mnie tutaj pani,któta przez 9 dni dokonała totalnej rewolucji,zaczęło się od higieny intymnej(POD jest samodzielny,tylko raz w tyg. pomagam mu przy kąpieli),chęć pracy na czarno,którą ta pani przejawiala i wiele innych niesmacznych elementów,o których nie chcę nawet tutaj pisać...Po wyjeżdzie w ciągu dnia dzwoniła do niego 3 rqazy w ciągu dnia a nawet o 23 w nocy.Nie chcę się rozwodzić jak wyglądało ich pożegnanie....No cóz,ja jestem tylko opiekunką i opiekunką pozostanę...Innych usług nie zamierzam świadczyć.POD zawsze powtarzał,że dużo serca i pracy włożyłam w opiekę nad jego zmarłą zoną,a obecnie dbam o niego.Wiele spraw urzędowych zalatwialiśmy razem,lekarzy,nowe protezy i.t.d.Dbam,gotuję,sprzątam,oglądam razem z POD TV nawet do 24,bo on tak lubi.
Pierwszy mój wyjazd,nie wyszlam z domu przez 23 dni,skoro w nazwie firmy jest 24,to on uwazal,że tak ma być.Walczyłam o moje wolne z nim i z firmą.Dopiero,gdy napisalamdo koordynator w Pl.że dłużej nie wytrzymam i jadę do Pl. to zainterweniowala firma w DE i udało mi się wywalczyć pauzę....Do czasu wymiany z tą pania w marcu bylo normalnie...Gdy przyjechalam 26.03 znowu zaczął się cyrk( żebym nie wychodziła,że tamta robila mu higienę intymną,a w nocy żebym kładła sie obok na drugim łóżku).Po kolejnych bojach...udalo mi się to opanować....Zapowiedziałam w firmir w PL i w De,że jeżeli jeszcze raz ta pani tu przyjedzie,ja rezygnuję ....Ale poźniej pomyślalam,że w końcu włożylam w tę opiek wiele serca i wysilku.PODr przepraszalia,po jakimś czasi ebylo względnie normalnie.Niestety,,ostatnie 2 tygodnie byly bardzo upalne i POD siedzial w domu i chciał znowu rządzić...W poprezednia sobotę od rana miała full roboty(kĄPIEL pod,OBIAD,sprzatanie,prasowanie).Od 17 miqlqm jak zwykle mieć pauzę,ale POD wymyślił zakupy).Tłumaczyłam,że zrobie sama wieczore ,jak będę wracała,poza tym każdego dnia proponowalam,że mogę rano ...Nie ,uparl sie i już...Powiedziałam,,ze ok pojedziemy o
17,w czasie mojej przerwy,ale ja wrócę o 20 do domu.Ze sklepu wróciliśmy o 18 i ja wyszłam o18.15.Upal,zmęczenie i jego upierdliwośc i brak akceptacji,do mojego powrotu,sprawily,ze powiedzialam,że to nie jest obóz koncentracyjny,a ja nie jestem więźniem.Trzeba wspólpracować,,a nie tylko rządzic.Nie raz szlam mu na rękę,gdy np.żle sie czuł,gdy w czasie mojej przerwy jechaliśmy do lekarza,czy też zalatwialiśmy sprawy urzędowe.Firma wie,że jest on ciężkim przypadkiem.....Wiele problemów bylo ,bo on ciągle nie zadowolony....Zadzwonil,żeby na mnie naskarżyć....Nawet nie powiem,jak paskudnie się poczułam...W poniedziałek oddzwonila koordynator niem. i on powiedzial,ze jest problem ze mną,a wlaściwie z moimi spacerami...On chciał zakupy,a ja wolne...Kłamał,jak z nut,bo w końcu te zakupy były zrobione....Dodał,że w tym momencie jest już dobrze(wedlug niego).W niedzielę juz mnie przepraszal.Ale jakież moje było zdziwienie,gzie pani z DE nawet jeszcze ze mna nie porozmawiała,a już mu zaproponowala,że przyjedzie,ta pani od higieny intymnej i będzie u niego.Na co on,że ona źle gotuje,czym mnie znowu zaskoczył(opowiadalwcześniej ,ze codziennie go myla i robila higienę intymną,chociaż normalnie on to robi sam,a żeby byłośmieszniej zostawiłam jej wszystko dokladnie opisane i jeszce do mnie pisala i dzwonila).
Koordynatorka z De dopiero poźniej ze mna rozmawiała i to tylko dlatego,że ja poprosiłam żeby mi dal telefon....Reasumując,firmy dbają tylko o swoje interesy...Pracownik jest na szarym końcu..Powiedzialam,że ja zostaję do końca kontraktu i zreferowałam cały dzień,jak wyglądał.Dziwi mnie bardzo,bo wiedzą jakim czlowiekiem jest mój POD....Rodzina się nim nie interesuje,chcieli go umieścić w Haimie.nie odwiedzaja go,dzwonia, sporadycznie...A on chce rządzić,a nie ma kim,to padlo na mnie...Podobnie,co do zachowania i reakcji,jak w DE tak i firma w PL.Zero kontaktu i rozmowy,co sie stalo i dlaczego skarga ,czy ma uzasadnienia...Dopiero ja po kilku dniach napisalam,ze proszę o kontakt,.Jestem powalona na kolana dzialaniami POD,<firmy DE i PL....Na razie nie
chcę kończyć tego kontraktu...Jak go zakończę,to wtedy będę myśleć też o zmianie firmy,ale to jeszce za jakiś czas....Bo zero wspólpracy,tylko kłody pod nogi... Gdy opiekowałam sie zoną POD wiele spraw zalatwialam sama( może kiedyś o yym napiszę),Udalo nam się z pielęgniarką wyleczyć odleżyny na pośladku i stopie,zczego też i ja jestem dumna,wzywalam lekarza, i prosilam o kroplówki dla POD,gdy pojawialy się biegunki,wielokrotnie w nocy wstawalam i.t.d)
Jestem bardzo rozżalomna na POD i na firmę.Uwazam,ze jestem bardzo dobrą opiekunką ,ale innych uslug nie zamierzam świadczyć,bo to graniczy z moim poczuciem godności,nie jestem też jeńcem,a moja umowa opiiewa na max 40 godz.tygodniowo.Poświęcam o wiele więcej czasu.Wstaje również w nocy,gdy POD źle sie czuje, lub mówi,że będzie umieral...
Po raz kolejny zwątpiłam w ludzi...chcą tylko brac,a nic dawać w zamian...Jeńcem też nie jestem,staram sie być elastyczna,a higienę intymną owszem będę wykonywac,gdy POD nie będzie sam w stanie tegio robić i gdy to będę miala w umowie...
Gdy będę świadoma,ze jadę do takiej osoby,jmoja pierwsza POD,która bezwzględnie tego wymagala...
Sorry,po prostu dzisiaj mi się już ulało...Za dużo tego wszystkiego,ja jestem cierpliwa i dużo zniosę..ale wszystko do czasu...
Cytuje to ku przestrodze . Nie Ty jedna płacisz za serdeczność i zaangazowanie . Prawie każda z nas miała taki przypadek , że zastanawiała sie " co ja tu robię " . Trzeba w pore potrafić odejść . Nie warto , nie warto , nie warto.