Zrozumieć Niemca

09 września 2016 12:23 / 4 osobom podoba się ten post
I tak trzymaj....zgorzkniali bywają Pdp....a nam nie pozostaje nic innego tylko poczucie humoru i dużo śmiechu....wszak śmiech to zdrowie...!!!
09 września 2016 12:30 / 5 osobom podoba się ten post
Zgadzam się w 100% !!!!!!!!!!!!!!!!!!
09 października 2016 12:43 / 11 osobom podoba się ten post
Mam zbyt ciasny umysł by ogarnąć zachowania i mentalność chorych z którymi pracuję i ich rodzinki! Kilka przykładów:
- wyciąganie kilka razy dziennie z łóżka chorego, który nie wie że żyje, słania się na nogach, ale wg rodziny powinien spacerować!
- ubieranie osoby leżącej w dzienne ciuchy- to chyba w nadziei, że za chwilę wstanie , pomimo, że utrudnia to zmianę pampersa!
- zmuszanie osoby ograniczonej ruchowo do korzystania z wąskiej, ciasnej toalety, pomimo, że krzesło toaletowe stoi w piwnicy! A to tylko dlatego, że to krzesło nie pasuje do wystroju łazienki!
- wmuszanie w siebie 3 litrów wody dziennie, co w konsekwencji sprawia, że chory praktycznie z kibla nie wychodzi
- pomimo wyraźnego zmęczenia, drzemanie do określonej godziny wieczornej w salonie! Nie da się położyć nawet 10 min wcześniej do łóżka, bo całe życie tak chodził!
- brak obiektywizmu rodziny, wobec zachowań chorego, niedostrzeganie postępu choroby, a może to strach przed prawdą?
- jakaś dziwna wiara, że dożyją nie wiadomo ilu lat!
- itd i itd....
I niechby sobie wszyscy mieli te swoje przyzwyczajenia i nawyki, tyle tylko, że wszystko odbywa się moim kosztem, bo to ja dźwigam, asekuruję, przeżywam stres w obawie przed ewentualnym upadkiem...
Sporo mam tych obserwacji, bo nie wracam w te same miejsca, wolę zmiany, na dłuższą metę nie dałabym rady z tymi samymi dziwactwami tych samych ludzi....
09 października 2016 14:02 / 4 osobom podoba się ten post
Alutka1

Mam zbyt ciasny umysł by ogarnąć zachowania i mentalność chorych z którymi pracuję i ich rodzinki! Kilka przykładów:
- wyciąganie kilka razy dziennie z łóżka chorego, który nie wie że żyje, słania się na nogach, ale wg rodziny powinien spacerować!
- ubieranie osoby leżącej w dzienne ciuchy- to chyba w nadziei, że za chwilę wstanie :-), pomimo, że utrudnia to zmianę pampersa!
- zmuszanie osoby ograniczonej ruchowo do korzystania z wąskiej, ciasnej toalety, pomimo, że krzesło toaletowe stoi w piwnicy! A to tylko dlatego, że to krzesło nie pasuje do wystroju łazienki!
- wmuszanie w siebie 3 litrów wody dziennie, co w konsekwencji sprawia, że chory praktycznie z kibla nie wychodzi
- pomimo wyraźnego zmęczenia, drzemanie do określonej godziny wieczornej w salonie! Nie da się położyć nawet 10 min wcześniej do łóżka, bo całe życie tak chodził!
- brak obiektywizmu rodziny, wobec zachowań chorego, niedostrzeganie postępu choroby, a może to strach przed prawdą?
- jakaś dziwna wiara, że dożyją nie wiadomo ilu lat!
- itd i itd....
I niechby sobie wszyscy mieli te swoje przyzwyczajenia i nawyki, tyle tylko, że wszystko odbywa się moim kosztem, bo to ja dźwigam, asekuruję, przeżywam stres w obawie przed ewentualnym upadkiem...
Sporo mam tych obserwacji, bo nie wracam w te same miejsca, wolę zmiany, na dłuższą metę nie dałabym rady z tymi samymi dziwactwami tych samych ludzi....

Tak..Rodziny pdp (nie zawsze ale bardzo czesto),to dziwne stworzenia. Nie potrafia zaakceptowac niepelnosprawnosci swoich bliskich,nie dopuszczaja do glowy mysli,ze byc moze takim zachowaniem wiecej krzywdy czynia,nizli dobrego. I ta pewnosc ich wlasnej nieomylnosci denerwuje mnie najbardziej. 
09 października 2016 14:45 / 5 osobom podoba się ten post
fioletowa.mysz

Tak..Rodziny pdp (nie zawsze ale bardzo czesto),to dziwne stworzenia. Nie potrafia zaakceptowac niepelnosprawnosci swoich bliskich,nie dopuszczaja do glowy mysli,ze byc moze takim zachowaniem wiecej krzywdy czynia,nizli dobrego. I ta pewnosc ich wlasnej nieomylnosci denerwuje mnie najbardziej. 

Do córki mojej Pdp też często nie dochodzi fakt, że mama jest chora (AL) i w sumie to nawet chyba nie o chorobę chodzi, tylko tęsknotę. Czasami rozpałcze się jak rozmawia z córką przez telefon i wtedy córka mnie woła i pyta , dlaczego "mami traurig "? Ja odpowiadam, że to dobrze , bo ona tęskni i płacze i to jest dobre i normalne.Córka : " ale wszystko jest w porządku?" Ja ogarniając wzrokiem  pomieszczenia , łapię oddech i odpowiadam : tak wszystko jest w porządku 
09 października 2016 15:21 / 7 osobom podoba się ten post
No niestety Niemcy za bardzo sobie wbili, że wywodzą się od bliżej nieokreślonych nadludzi od których otrzymali w prezencie prawo do życia wiecznego. Oczywiście wysportowani i piękni do końca Najczęściej nic się z tym nie zrobi, masakra i tyle. Ja cały czas się uczę i w miarę upływu lat zmieniam swoje nastawienie. Teraz stanowczo odmawiam rodzinie ich wymyślonych praktyk. To ja siedzę z pdp nie oni, to ja widzę co może pdp zrobić a czego nie. I dla własnego dobra trzymam się takiego rozwiązania. Faktem jest, że nie mogę pojąć dlaczego w DE stary człowiek musi do końca być fitt, tak jakby jego ciało nie starzało się. Nie mówiąc już o głowie. Nie ma prawa dłużej pospać, nie ma prawa poleniuchować itd. itp.
09 października 2016 15:51 / 3 osobom podoba się ten post
Lubią rodzinki na siłę uszczęśliwiać swoją starszyznę,nie biorąc pod uwagę ich ograniczeń związanych z wiekiem i chorobami,oj lubią....
09 października 2016 16:12 / 4 osobom podoba się ten post
Alutka1

Mam zbyt ciasny umysł by ogarnąć zachowania i mentalność chorych z którymi pracuję i ich rodzinki! Kilka przykładów:
- wyciąganie kilka razy dziennie z łóżka chorego, który nie wie że żyje, słania się na nogach, ale wg rodziny powinien spacerować!
- ubieranie osoby leżącej w dzienne ciuchy- to chyba w nadziei, że za chwilę wstanie :-), pomimo, że utrudnia to zmianę pampersa!
- zmuszanie osoby ograniczonej ruchowo do korzystania z wąskiej, ciasnej toalety, pomimo, że krzesło toaletowe stoi w piwnicy! A to tylko dlatego, że to krzesło nie pasuje do wystroju łazienki!
- wmuszanie w siebie 3 litrów wody dziennie, co w konsekwencji sprawia, że chory praktycznie z kibla nie wychodzi
- pomimo wyraźnego zmęczenia, drzemanie do określonej godziny wieczornej w salonie! Nie da się położyć nawet 10 min wcześniej do łóżka, bo całe życie tak chodził!
- brak obiektywizmu rodziny, wobec zachowań chorego, niedostrzeganie postępu choroby, a może to strach przed prawdą?
- jakaś dziwna wiara, że dożyją nie wiadomo ilu lat!
- itd i itd....
I niechby sobie wszyscy mieli te swoje przyzwyczajenia i nawyki, tyle tylko, że wszystko odbywa się moim kosztem, bo to ja dźwigam, asekuruję, przeżywam stres w obawie przed ewentualnym upadkiem...
Sporo mam tych obserwacji, bo nie wracam w te same miejsca, wolę zmiany, na dłuższą metę nie dałabym rady z tymi samymi dziwactwami tych samych ludzi....

Czytając to co napisałaś,przypominam sobie sztele gdzie żona pd życzyła sobie męża posadzić na wózek kilka razy dziennie,facet z przykurczem nóg,w złej ogólnie kondycji fizycznej.spadał z wózka trzeba było go pasem przywiązywać,bo tak sobie żona życzyła.Pamiętam jego oczy choć byłam tam dobę bo facet ważył 100 kg więc niemożliwe żebym go posadziła,on mial taką prośbę w oczach aby go nie ruszać,bo nie mówił,miał błagalny wzrok nie chciał siedzeć,Ja nie mogłam na to patrzeć jak on się męczy na tym wózku.Mówiłam żonie że to nie ma sensu,a ona twierdziła że on się dobrze czuje.Naprawdę nie wiadomo czy się śmiać czy płakać
15 października 2016 12:10 / 7 osobom podoba się ten post
NY, w taki sposób to na pewno nie, bo moim zdaniem, to nie jest prawdą. Brud, mycie sie częściej są związane z chorobami, niż z charakterem. Bezdusznosc temat wielce dyskusyjny. 
Gdy przyjechałam po raz pierwszy do Zurichu, to aż zdjęcia porobilam i wysłałam do pośrednika. Po kilku dniach wiedziałam, dlaczego mieszkanie jest w takim stanie. Pierwsze 3 miesiące opieka plus sprzątanie, wyrzucanie, czyszczenie i tak dalej. Przyjeżdżam tu nadal, ale już nie do opieki.
15 października 2016 15:04 / 14 osobom podoba się ten post
Nie masz prawa osądzać relacji dzieci-rodzice,nie wiesz co obie strony przeżywały i czy więzi rodzinne miały szanse wogóle się zawiązać. Jesteś w wielkim błędzie myśląc,że obowiązek opieki nad rodzicami spada na dzieci to jest indywidualna sprawa tych rodzin,a tobie nic do tego. Nigdzie nie jest napisane również,że szacunek dostaje się w pakiecie wraz z urodzeniem dziecka, to czy dzieci szanują rodziców zależy od tego jakimi rodzicami byli dla swoich dzieci ci obecnie niedołężni staruszkowie.
Na temat brudu też się nie wypowiadaj,bo chyba pojęcia nie masz jakie skutki niesie za sobą demencja, Alzheimer czy Schizofrenia . Ludzie cierpiacy na tę chorobę maja tak zniszczone receptory,że chłodną wodę odczuwają jako gorącą. To wynik choroby ,a nie cecha charakteru.
Popracuj troszkę nad innym spojrzeniem na ludzi , postaraj się być bardziej wyrozumiały nie tylko w stosunku do swoich rodzicow ale i do Niemców dzięki ,którym zwiedzasz.
15 października 2016 15:29 / 3 osobom podoba się ten post
Prawda zawsze leży po środku...
15 października 2016 16:24 / 4 osobom podoba się ten post
Miałam koleżankę, która była bardzo lubiana. Każdemu potrafiła w taki sposób przedstawić swój punkt widzenia, że ludzie często pod wpływem spotkań z nią zmieniali poglądy, także w dojrzałym wieku. Jak to robiła? Szanowała każdego, nawet durnia, była spokojna i miała cierpliwość, potrafiła rozmawiać długo, gdy zachodziła taka potrzeba. Jasno przedstawiała sowje racje, pokazywała różne punkty widzenia jednej sprawy. Kiedy ludzie spotykają się z duża życzliwością, potrafią pozytywnie zaskoczyć. To był jej sposób na sukces.

Daj dzięciołom szansę, nic nie tracisz.
15 października 2016 16:58 / 4 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Nie masz prawa osądzać relacji dzieci-rodzice,nie wiesz co obie strony przeżywały i czy więzi rodzinne miały szanse wogóle się zawiązać. Jesteś w wielkim błędzie myśląc,że obowiązek opieki nad rodzicami spada na dzieci to jest indywidualna sprawa tych rodzin,a tobie nic do tego. Nigdzie nie jest napisane również,że szacunek dostaje się w pakiecie wraz z urodzeniem dziecka, to czy dzieci szanują rodziców zależy od tego jakimi rodzicami byli dla swoich dzieci ci obecnie niedołężni staruszkowie.
Na temat brudu też się nie wypowiadaj,bo chyba pojęcia nie masz jakie skutki niesie za sobą demencja, Alzheimer czy Schizofrenia . Ludzie cierpiacy na tę chorobę maja tak zniszczone receptory,że chłodną wodę odczuwają jako gorącą. To wynik choroby ,a nie cecha charakteru.
Popracuj troszkę nad innym spojrzeniem na ludzi , postaraj się być bardziej wyrozumiały nie tylko w stosunku do swoich rodzicow ale i do Niemców dzięki ,którym zwiedzasz.

Prawa nie,ale wnioski z takich "pracowych"obserwacji wyciągamy wszyscy.Ilez razy trafiamy do rodziny,gdzie odwiedziny starej matki./ojca ograniczaja sie do 10 minut  z raz na tydzien albo rzadziej.Ilez razy zgłaszamy problem i słyszymy "to niech sie nie myje","nie je" "nie bierze  tabletek","nie śpi w nocy" itp.Mów co chcesz Ivanilia, ale na 10, 8  takich rodzin jest kompletnie bezdusznych.Ich w ogóle nie obchodzi czy i jak długo rodzic pozyje,najlepiej krótko bo to kosztuje.I nawet nie wynika to z jakieś złosliwości czy podobnych uczuć-oni tu maja taka mentalność nabytą przez pokolenia-skoro ich stara dziś matka podobnie "opiekowala sie "swoją to dlaczego oni maja postępowac inaczej.Obecna sztela jest moja 17-sta i chyba 4 gdzie córka jest zaangazowanym w opiekę dzieckiem ,mimo ze mieszka daleko.....Jaki wniosek ogólny???No,własnie...
15 października 2016 17:00 / 6 osobom podoba się ten post
Przecież mówiłam, że stosunek dzieci, czy opiekunów prawnych to rzecz dyskusyjna ...
Są bardzo różne sytuacje, kiedyś pisałam, że córka mojej PDP, lekarka - psycholog, powiedziała, że jeśli mama nie chce się myć i np. chce spać w trzech parach majtek, w ubraniu i na ławie, a nie w łóżku - to mam odpuścić. I tak robiłam, aż trafiałam na dzień, kiedy można było zabiegi higieniczne wykonać.
Dlatego napisałam, że to sprawa dyskusyjna.
15 października 2016 17:17 / 4 osobom podoba się ten post
Tu,gdzie jestem, sytuacja jest taka, że każde z trojga dzieci zabiera matkę raz w tygodniu do siebie na około 3 godziny (rekord pobił syn - przywiózł matkę za 1,5 godziny). Nie mam tu przerw z nielicznymi wyjątkami. Rodzina woli zapłacić za brak czasu wolnego niż zająć się matką. Nie wnikam dlaczego tak, nie moja sprawa.