Przeczytałam jeszcze raz uważnie wszystkie posty i każda(y ) ma rację , bo nie powinno się pozbywać kogoś pracy , ale.....
Bieta została postawiona w sytuacji na pewno już z góry zaplanowanej , że jak przyjedzie opiekunka to sprzątaczka już nie będzie potrzebna . Ona wyraźnie napisała , że na dzień dobry już była o tym rozmowa . I co miała zrobić ? walczyć , kłócić się , nie rozpakowywać walizki i spadać ? podejrzewam , że żadna z nas by tego nie zrobiła , nie zbuntowała się , że jak to ? miała być sprzątaczka a tu lipa ?albo : zwalniacie sprzątaczkę to ja w ramach protestu za sprzątanie pieniędzy brać nie będę ?nie wygłupiajmy się

która z nas byłaby taka honorowa ? ....Po raz pierwszy jestem w miejscu , gdzie jest sprzątaczka . Wszędzie już pierwszego dnia miałam mówione kiedy i jak mam sprzątać . Podejrzewam , ba , jestem pewna , że gdym tutaj przyjechała i powiedziano mi , że rezygnują ze sprzątaczki a ja będę miała płacone to na stówę nie zaprotestowałabym , że w dokumentach mam , że raz w tygodniu przychodzi sprzątaczka , bo jakby jej nie było to bym nawet dupska z domu nie ruszyła ? Inaczej jest jesi takowa już przychodzi a rodzina zaczyna coś nosem kręcić , że " dwa grzybki w barszcz " to za dużo ...wtedy można jakoś tam się krzywić , że ciężka robota , że się nie obrobimy i tym samym walczymy o to , żeby kogoś pracy nie pozbawić . Bieta ma zupełnie inną sytuację a my już przecież znamy trochę Niemców i wiemy , że tylko czekają na okazję , żeby coś " przyszparować "...
Bieta , nie pytałam " mojej " ile jej profesorowa płaci , ale wydaje mi się , że 15 za godzinę sprzątania . Trafia Ci się fucha to ja bierz , bo za tydzień , dwa będziesz zapitalała w " ramach obowiązków " za friko ;-)