Domek Baby Jagi

15 czerwca 2016 21:47 / 4 osobom podoba się ten post
magdzie

Wczoraj byl lekarz domowy ,niby stwierdzil,ze nie jest tak zle ? Juz nic nie wiem,chcial zeby moze moja pdp zabrac do szpitala,rodzina zdecydowala,ze matke zostawia w domu,i taka byla jej tez wola.Dzis przywiezli lozko dopiero ,no dobre i to.
Moja pdp nic juz nie je od 3 dni,co do picia ,to kilka kropel uda sie jej wpuscic ,wiecej nie mozna,bo zalega flegma ,lekarz wczoraj zbadal,kazal kupic tabletki ACC, dobre sobie, tylko jak jej to podac o to jest pytanie.
Zbieram
sily na to najgorsze,bo wiem ze nadchodzi,uspokajam sie sama ,zeby nabrac dystansu,ale jak??Jak przetrwac te nadchodzace dni,moze godziny???
Widze spokoj na twarzy syna,zadnych emocji,no nic nie zrobimy,tak to juz jest.....

Jeśli od trzech dni nic nie je to rzeczywiście źle to wygląda . ACC może strzykawką do ust po parę kropli ?  
15 czerwca 2016 21:49 / 11 osobom podoba się ten post
Tak wygladala moja pierwsza pdp. Widac to za szklanymi drzwiami. Kobieta po wylewie . Kedy tam bylam to bylo 5 lat wczesniej. Ona zyje w tym letargu do dzis, tak syn o nia dba. Byl jedynakiem wychowywanym przez matke. Dla mnie to byl szok. Nie mialam zadnego doswiadczenia z chorymi, nie widzialam nawet nagiego starego, chorego czlowieka. Poobijana przez los, zdezelowana psychicznie.... musialam podolac i dalam rade. To byl horror ale tez nabylam duzo doswiadczenia. Ten syn nauczyl mnie wiele rzeczy, ktore przydaly mi sie pozniej. Uratowal tez moje zycie , namawiajac mnie do pojscia z zona do lekarza. zyje wlasciwie chyba dzieki nim. Jestem im bardzo wdzieczna za to, co dla mnie zrobili.
15 czerwca 2016 22:01 / 5 osobom podoba się ten post
leni

Tak wygladala moja pierwsza pdp. Widac to za szklanymi drzwiami. Kobieta po wylewie . Kedy tam bylam to bylo 5 lat wczesniej. Ona zyje w tym letargu do dzis, tak syn o nia dba. Byl jedynakiem wychowywanym przez matke. Dla mnie to byl szok. Nie mialam zadnego doswiadczenia z chorymi, nie widzialam nawet nagiego starego, chorego czlowieka. Poobijana przez los, zdezelowana psychicznie.... musialam podolac i dalam rade. To byl horror ale tez nabylam duzo doswiadczenia. Ten syn nauczyl mnie wiele rzeczy, ktore przydaly mi sie pozniej. Uratowal tez moje zycie , namawiajac mnie do pojscia z zona do lekarza. zyje wlasciwie chyba dzieki nim. Jestem im bardzo wdzieczna za to, co dla mnie zrobili.

Podobnie wyglądała moja ostatnia pdp - śp. . Niewiele mogłam pomóc , odeszła w nocy  . Byłam z nią sama , nieciekawie mi na duszy , ale staram się nie myśleć o tym . I zupełnie straciłam chęć do wyjazdów .... 
16 czerwca 2016 10:28 / 5 osobom podoba się ten post
magdzie

Wczoraj byl lekarz domowy ,niby stwierdzil,ze nie jest tak zle ? Juz nic nie wiem,chcial zeby moze moja pdp zabrac do szpitala,rodzina zdecydowala,ze matke zostawia w domu,i taka byla jej tez wola.Dzis przywiezli lozko dopiero ,no dobre i to.
Moja pdp nic juz nie je od 3 dni,co do picia ,to kilka kropel uda sie jej wpuscic ,wiecej nie mozna,bo zalega flegma ,lekarz wczoraj zbadal,kazal kupic tabletki ACC, dobre sobie, tylko jak jej to podac o to jest pytanie.
Zbieram
sily na to najgorsze,bo wiem ze nadchodzi,uspokajam sie sama ,zeby nabrac dystansu,ale jak??Jak przetrwac te nadchodzace dni,moze godziny???
Widze spokoj na twarzy syna,zadnych emocji,no nic nie zrobimy,tak to juz jest.....

Trudna sytuacja...Rodzina juz pogodzona z nieuchronnym a Ty jeszcze bys chciala cos zrobic. Nic nie zrobisz...Wkleje Tobie taki link...moze cos Tobie pomoze...Nie bede sie wymadrzala i pisala wlasnymi slowami bo to trudne dla mnie jest. 

http://www.hospiz-nk.de/cms/upload/Angebote/Downloads/Begleitung-in-den-letzten-Wochen-PL.pdf

Jestem  z Toba i wspieram Ciebie myslami. Nic wiecej nie moge zrobic, chociaz wolalabym z Toba wypic kawe i chwilke pogadac.Trzymaj sie Magdzie.Nie zapominaj tez o sobie i swoich potrzebach,prosze Ciebie o to.
16 czerwca 2016 14:39 / 11 osobom podoba się ten post
Czytam duzo,aby byc w pelni swiadoma ,nie to ze chce sie przygotowac ,bo nie da rady,ale choc troche zrozumiec,to moj pierwszy przypadek kiedy przy mnie odchodzi pdp,zawsze jakos dzialo sie To nie przy mnie.Wczesniej czy pozniej musialam trafic tak,fakt rozne stany chorobowe pdp juz mialam,ale czesto sa to ciezkie przypadki.Dzis corka zapytala sie mnie czy zostane,czy bede przy jej mamie ,czy moze maja ja oddac do szpitala,odpowiedzialam; zostane ,wiec swiadomie to zrobilam i jak cos to tylko bede miala pretencje do siebie ,moze ktos by inaczej postapil,ze funduje sobie zbedne emocje ,nie wiem ,dla mnie nie ma znaczenia.O jakiejs specjalnej wiezi nie ma mowy,bo ledwo poznalam swoja pdp,tzn moze nie zdazylam poznac,bo 2 tygodnie to malo,nic nie jestem nikomu winna,to idzie samo z siebie zostaje i juz.
Dzis byl lekarz,zapisal jakis sprey na powstajace plamy czerwone,i plastry przeciwbolowe.Pochwalil do corki,ze mama jej jest wspaniale pielegnowana,mile to choc tylko tyle moge zrobic.Zmuszanie na sile do picia calkowicie odpada,zwilzac,kremowac usta.Zawita tez jutro,aby zobaczyc co i jak,czekanie,czekanie ....nic wiecej nie zrobimy.Rano do pomocy przychodzi Niemka,mila kobitka ,troche mi pomaga,samej ciezko jest ,a poza tym tez musze uwazac na swoje zdrowie ,wieczorem zawita synu,mieszka na gorze wiec jak cos to tylko dzwonek i jest.Dzis w nocy spalam z przerwami,ustawilam sobie alarm na druga w nocy,poszlam zajrzalam zwilrzylam usta....
16 czerwca 2016 15:51 / 5 osobom podoba się ten post
magdzie

Czytam duzo,aby byc w pelni swiadoma ,nie to ze chce sie przygotowac ,bo nie da rady,ale choc troche zrozumiec,to moj pierwszy przypadek kiedy przy mnie odchodzi pdp,zawsze jakos dzialo sie To nie przy mnie.Wczesniej czy pozniej musialam trafic tak,fakt rozne stany chorobowe pdp juz mialam,ale czesto sa to ciezkie przypadki.Dzis corka zapytala sie mnie czy zostane,czy bede przy jej mamie ,czy moze maja ja oddac do szpitala,odpowiedzialam; zostane ,wiec swiadomie to zrobilam i jak cos to tylko bede miala pretencje do siebie ,moze ktos by inaczej postapil,ze funduje sobie zbedne emocje ,nie wiem ,dla mnie nie ma znaczenia.O jakiejs specjalnej wiezi nie ma mowy,bo ledwo poznalam swoja pdp,tzn moze nie zdazylam poznac,bo 2 tygodnie to malo,nic nie jestem nikomu winna,to idzie samo z siebie zostaje i juz.
Dzis byl lekarz,zapisal jakis sprey na powstajace plamy czerwone,i plastry przeciwbolowe.Pochwalil do corki,ze mama jej jest wspaniale pielegnowana,mile to choc tylko tyle moge zrobic.Zmuszanie na sile do picia calkowicie odpada,zwilzac,kremowac usta.Zawita tez jutro,aby zobaczyc co i jak,czekanie,czekanie ....nic wiecej nie zrobimy.Rano do pomocy przychodzi Niemka,mila kobitka ,troche mi pomaga,samej ciezko jest ,a poza tym tez musze uwazac na swoje zdrowie ,wieczorem zawita synu,mieszka na gorze wiec jak cos to tylko dzwonek i jest.Dzis w nocy spalam z przerwami,ustawilam sobie alarm na druga w nocy,poszlam zajrzalam zwilrzylam usta....

Magdzie,napisalas,ze tylko tyle mozesz zrobic...Nie masz racji. Nie tylko ale AZ tyle. To bardzo duzo jest. To bardzo dojrzala decyzja,pomagac w ostatniej drodze nie umeczajac chorej osoby np,przymuszaniem do picia. Uwilebiam Ciebie,wiesz? I jestem z Toba,chociaz mnie nie widac.
16 czerwca 2016 18:32 / 9 osobom podoba się ten post
magdzie

Czytam duzo,aby byc w pelni swiadoma ,nie to ze chce sie przygotowac ,bo nie da rady,ale choc troche zrozumiec,to moj pierwszy przypadek kiedy przy mnie odchodzi pdp,zawsze jakos dzialo sie To nie przy mnie.Wczesniej czy pozniej musialam trafic tak,fakt rozne stany chorobowe pdp juz mialam,ale czesto sa to ciezkie przypadki.Dzis corka zapytala sie mnie czy zostane,czy bede przy jej mamie ,czy moze maja ja oddac do szpitala,odpowiedzialam; zostane ,wiec swiadomie to zrobilam i jak cos to tylko bede miala pretencje do siebie ,moze ktos by inaczej postapil,ze funduje sobie zbedne emocje ,nie wiem ,dla mnie nie ma znaczenia.O jakiejs specjalnej wiezi nie ma mowy,bo ledwo poznalam swoja pdp,tzn moze nie zdazylam poznac,bo 2 tygodnie to malo,nic nie jestem nikomu winna,to idzie samo z siebie zostaje i juz.
Dzis byl lekarz,zapisal jakis sprey na powstajace plamy czerwone,i plastry przeciwbolowe.Pochwalil do corki,ze mama jej jest wspaniale pielegnowana,mile to choc tylko tyle moge zrobic.Zmuszanie na sile do picia calkowicie odpada,zwilzac,kremowac usta.Zawita tez jutro,aby zobaczyc co i jak,czekanie,czekanie ....nic wiecej nie zrobimy.Rano do pomocy przychodzi Niemka,mila kobitka ,troche mi pomaga,samej ciezko jest ,a poza tym tez musze uwazac na swoje zdrowie ,wieczorem zawita synu,mieszka na gorze wiec jak cos to tylko dzwonek i jest.Dzis w nocy spalam z przerwami,ustawilam sobie alarm na druga w nocy,poszlam zajrzalam zwilrzylam usta....

Magdzie, niejednokrotnie byłam na opiece paliatywnej, z racji zawodu wczesniej wykonywanego w Polsce, jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś umiera. Ale czyjeś odchodzenie nie spływa po mnie , jak woda po kaczce. Zawsze towarzyszy temu refleksja nad odchodzeniem, nicością, moim wlasnym życiem. Poza tym umierająca osoba często potrzebuje wsparcia, potrzebuje kogoś, kogo stabilność będzie czuła. Towarzyszenie umierającemu człowiekowi to przeżycie trudne nawet dla doświadczonej opiekunki, bo towarzyszą temu smutne emocje, a trzeba chorego otoczyć taką bardziej psychologizną opieką. To jest trudne i wyczerpujące. Pod względem fizycznym też, no ale to oczywiste. Jeżeli czujesz, że dasz radę- zrób to- ja osobiscie wierzę, że poradziłabyś sobie doskonale, ale jezeli gdzieś po drodze wymiękniesz, nie wahaj się poszukać pomocy, odpocząć, czy zastanowic się, czy warto to dalej ciągnąć. A tymczasem trzymaj się , tak jak teraz, bo dobrze Tobie idzie :)
19 czerwca 2016 21:25 / 10 osobom podoba się ten post
Ostatnie trzy noce byly ciezkie dla mnie,wstawalam co dwie trzy godziny,aby zwilzyc,nakremowac usta.Mycie ,kremowanie dwa razy dziennie,pomagala mi corka ,albo syn.
Wczoraj polozylam sie o 23, wstalam o pierwszej,pozniej o trzeciej i juz sie nie kladlam.Papieros ,kawa i dogladanie.O osmej przyjechala corka ,umylysmy,ubralysmy ladna koszule,wszak to dzis niedziela,pozniej zawitala siostra,posiedzialy do 12 tej.Syn tez zajrzal co i jak.Zmeczenie dawalo mi juz w kosc,polozylam sie dwa razy ,spalam po godzinie ,troche doszlam do siebie.O 17 zadzwonila siostra,z pytaniem czy nie bedzie dla mnie problemu,jak przyjedzie jeszcze ,odparlam absolutnie ,niech przyjezdza.Byla o 17,45, modlilam sie juz przy lozku pdp,pierwsze oznaki odejscia pojawily sie 30 h temu,szmat czasu.Modlilam sie ,zeby odeszla w spokoju i rodzine uwolnila od bol,bolu czekania ...
Moja pdp odeszla o 17.50,bylam do konca, spokjna oddana modlitwie.od razu powiedzialam,ze czekala na siostre ,byly bardzo zzyte.
Podziekowania za wspaniala opieke od wszystkich,podobno lekarz ktory byl stwierdzic smierc,tez wyrazil uznanie dla mnie.Ciesze sie ,ze moglam pomoc.Przechodzilam to bardzo spokojnie ,moze dlatego ze myslami bylam z moja mama,gdzie jutro mija 14 rocznica jej smierci.
Pdp zostaje do jutra w domu,byly pytania rodziny czy nie bedzie to dla mnie problem,w razie czego moge isc na gore do syna ,uzyczy mi pokoju,Podziekowalam pieknie ,wyspie sie w swoim lozku,jestem padnieta.
I nastala cisza...........
19 czerwca 2016 21:38 / 5 osobom podoba się ten post
Magdzie, na pewno twoja mądra i spokojna obecność pozwoliła odejść twojej podopiecznej bez lęku.
Pokój jej duszy.
Odpoczywaj , nabieraj sił.
19 czerwca 2016 22:05 / 3 osobom podoba się ten post
Magdus....... jestes wielka
19 czerwca 2016 22:22 / 3 osobom podoba się ten post
Magda.
19 czerwca 2016 22:35 / 3 osobom podoba się ten post
magdzie

Ostatnie trzy noce byly ciezkie dla mnie,wstawalam co dwie trzy godziny,aby zwilzyc,nakremowac usta.Mycie ,kremowanie dwa razy dziennie,pomagala mi corka ,albo syn.
Wczoraj polozylam sie o 23, wstalam o pierwszej,pozniej o trzeciej i juz sie nie kladlam.Papieros ,kawa i dogladanie.O osmej przyjechala corka ,umylysmy,ubralysmy ladna koszule,wszak to dzis niedziela,pozniej zawitala siostra,posiedzialy do 12 tej.Syn tez zajrzal co i jak.Zmeczenie dawalo mi juz w kosc,polozylam sie dwa razy ,spalam po godzinie ,troche doszlam do siebie.O 17 zadzwonila siostra,z pytaniem czy nie bedzie dla mnie problemu,jak przyjedzie jeszcze ,odparlam absolutnie ,niech przyjezdza.Byla o 17,45, modlilam sie juz przy lozku pdp,pierwsze oznaki odejscia pojawily sie 30 h temu,szmat czasu.Modlilam sie ,zeby odeszla w spokoju i rodzine uwolnila od bol,bolu czekania ...
Moja pdp odeszla o 17.50,bylam do konca, spokjna oddana modlitwie.od razu powiedzialam,ze czekala na siostre ,byly bardzo zzyte.
Podziekowania za wspaniala opieke od wszystkich,podobno lekarz ktory byl stwierdzic smierc,tez wyrazil uznanie dla mnie.Ciesze sie ,ze moglam pomoc.Przechodzilam to bardzo spokojnie ,moze dlatego ze myslami bylam z moja mama,gdzie jutro mija 14 rocznica jej smierci.
Pdp zostaje do jutra w domu,byly pytania rodziny czy nie bedzie to dla mnie problem,w razie czego moge isc na gore do syna ,uzyczy mi pokoju,Podziekowalam pieknie ,wyspie sie w swoim lozku,jestem padnieta.
I nastala cisza...........

19 czerwca 2016 23:27 / 2 osobom podoba się ten post
Nawet nie wiem co powiedziec. Przytule Cie tylko myslami.
20 czerwca 2016 00:02 / 2 osobom podoba się ten post
20 czerwca 2016 06:42 / 1 osobie podoba się ten post
Magda