co Ty gadasz?
ja bym siostruni łapki skróciła.....
jak ja tego nie cierpię, nie dziwię się, że jesteś wkurzona.
;/
Ale to musisz jakoś załatwić jak wrócisz, bo teraz to co....? ;/
co Ty gadasz?
ja bym siostruni łapki skróciła.....
jak ja tego nie cierpię, nie dziwię się, że jesteś wkurzona.
;/
Ale to musisz jakoś załatwić jak wrócisz, bo teraz to co....? ;/
Zbieram sie do tego wpisu od chwili powrotu na sztele , ale odpędzam te czarne myśli. Moja pdp zaczeła pomału odchodzić. Nerki przestaja funcjonowac. Twarz juz ma obrzmiałą, nie taką nalaną* ale zniekształconą. Jest spokojna i swiadoma , żadnej demencji. Wszyscy domownicy są z tym pogodzeni. Długie życie przeżyła , długie. Bardzo z mężem sie kochaja i szanują. Jeszcze przed m-cem co dzień po kolacji wspominali swoje wyjazdy urlopowie. A teraz juz nie ma siły siedzieć przy stole. To bardzo dobry człowiek , serdeczny i wrażliwy, tym bardziej, jakos inaczej przeżywam jej stan. Zawsze byłam przy osobach z demencją i często śmierc była wybawieniem. Urlop skróciłam, ale nie żałuje tego, dotrwam z nią z końca , ktory zbliza sie wielkimi krokami. Pierwszy raz rozmawiam z człowiekiem , ktory odchodzi i chce tego. Co tam jakies przyziemne problemy najczęściej znikające za pare dni . Zaglądam do jej pokoju i zastanawiam sie o czym mysli , czy modli się ? czy wspomina swoje zycie , swoj czas przeszły? czy juz tylko czeka...........
Najbardziej mnie przeraża przebywanie z jej mężem, on wie ,że to juz koniec . Trzyma sie jakoś , ale jak sie rozpłacze ja zrobie to samo. Nie boje się i nie bede unikala kontaktu z pdp .
Taka konstrukcja naszego zycia , że zostają nam tylko wspomnienie.
Ladnie to ujelas.......nic dodac nic ujac..wytrwalosci dla Ciebie :aniolki: to wielki dar tak przyjmowac odejscie tak rozumiec bo rady nijakiej nie mamy.....niestety..:modlmy sie:
Super .
Tu tez jest taka opiekunka dwa domy dalej .Wychodzi na spacer z dziadkiem i twierdzi ,że jej to wystarczy .Ma niby przerwe ,ale w domu .W poniedziałki ma jakieś wolne po południu i na tym koniec.Próbowałam jej wytłumaczyć ,ale ona jest tak zaangażowana pracą ,że ona przyjechała do pracy ,a nie na rozrywkę .
Są takie i nic nie poradzimy.
Super .
Tu tez jest taka opiekunka dwa domy dalej .Wychodzi na spacer z dziadkiem i twierdzi ,że jej to wystarczy .Ma niby przerwe ,ale w domu .W poniedziałki ma jakieś wolne po południu i na tym koniec.Próbowałam jej wytłumaczyć ,ale ona jest tak zaangażowana pracą ,że ona przyjechała do pracy ,a nie na rozrywkę .
Są takie i nic nie poradzimy.
Pauza nie musi byc koniecznie po południu. Moze być z rana czy wieczorem , tak uważam. Teraz też moj czas wolny bedzie zależny od sytuacji , bo przecież wszystko zmienia sie z godziny na godzinę.Może polatam * rano a może niedzielę wezme sobie wolną. Byłam tu jak było bardzo dobrze to wytrwam w pogarszajacym sie czasie.Pauza to indywidualna sprawa jesli komus jest na tyle dobrze ,że wypoczywa w pracy i świadomie rezygnuje z pauzty to jego decyzja. Byłam bez pauzy , może inaczej - miałam cały czas pauze ale musiałam być w domu. Mnie to nie przszkadzało i napisze więcej, nawet sie podobało.
Dokldnie sa takie i nie daj Bog sie z taka nadgorliwa zmieniac:strzela z bicza:
Jak dobra opiekunka to daj Bóg sie zmieniać. Znam inne sposoby okazywania nadgorliwości o ile gorsze od tych dwóch godzin, często bezsensownego chodzenia po mieście. Dobrze jesli są warunki sprzyjające, jest zaprzyjaźniona opiekunka , rower i warunki do wykorzystania go. Wtedy te dwie godziny są odskocznia od codziennosci. W innym przypadku to jest "bicie sie z własnymi myślami" . Zeby nie było to wyjasniam. Jes tot sprawa indywidualna, bo na każdej szteli jest inaczej i każda z nas postepuje wg własnego sumienia.
Dokldnie sa takie i nie daj Bog sie z taka nadgorliwa zmieniac:strzela z bicza: