Wczoraj o 18.30 mialam umowionego fryzjera. Bylam juz o 18.00 wiec poszłam do tam nowo wybudowanej galerii popatrzec co tam ciekawego jest. Wchodze....a tam jakos ciemno....brak prądu bo przed tem byla burza i chyba piorun pierdyknął w jakiś transformator....ale wcale mnie to nie zraziło. Po srodku stoisko z lodami. Pytam panią czy sprzeda mi loda....? pani odpowiada, że tak bo kasa działa....usiadłam sobie przy stoliczku i z lubością liżę sobie lodzika w wafelku....i liżę...juz prawie skończyłam to lizanie i zbieram sie do wyjscia....i myślę jaka bede piękna po fryzjerze....bo nic tak nie poprawia samopoczucia jak fryzjer....a tu telefon od fryzjerki, że przekłada mi wizytę na poniedziałek bo jakaś grubsza awaria....no, kurde...!!! to trzeba mieć zasrane szczęście....jak ja....:wiking:
