Zdradź tajemnicę, w jaki sposób obliczyli Twoją porcję. A w ogóle pytali czy narzucili na oko?

Zdradź tajemnicę, w jaki sposób obliczyli Twoją porcję. A w ogóle pytali czy narzucili na oko?
Bo my młode, to wiecznie zdziwione....prawda, MeryKy...?
A skąd wiecie, że ja młoda wdowa.....? :smiech3:
Dobrze, że nie ma wagi karatowej. Bo bym w ciągu tygodnia wygladala jak anorektyczka. :radosc:
Dowód rzeczowy:
A weź wujka Google zapytaj o tę kawę do sosu :wystawia jezyk1:
Identyczne kafelki mam tutaj w kuchni....ale bez wagi :lol3:
A weźźźźźźźźźźźźźźźź:):):)hi hi hi
Lecem szukać:)
Znalazłam,ale jakoś mnie o słabo przekonuje.Kawa to kawa, a nie tam do mięcha:)
http://www.jestempaniadomu.pl/index.php/2009/03/kawa-do-sosu/
Dobra ludziki zakończmy temat tych nudli bo już zjedzone. Teraz nowe wyzwanie. Mam zrobić zupę z ciecierzycy z boczkiem wedzonym. Ta ciecierzyca jest ciemna. Ktoś już gotował Linsensuppe?
Meryjko zdecyduj się, ciecierzyca czy soczewica?
Dobra ludziki zakończmy temat tych nudli bo już zjedzone. Teraz nowe wyzwanie. Mam zrobić zupę z ciecierzycy z boczkiem wedzonym. Ta ciecierzyca jest ciemna. Ktoś już gotował Linsensuppe?
To chyba soczewica. Od tego ciepła i tej głupawki to mózg mi się lasuje :-)
Przyglądałam się, jak to gotowała przyjaciółka 100-latka.
Gotowała wywar na żeberkach i boczku wędzonym dodając potem pokrojoną w kostkę włoszczyznę (tam akurat była gotowa z Bofrostu)+ziemniaki.
Soczewica z tytki (bez żadnego namaczania). Gotowała do miękkości. Normalne przyprawy- sól i pieprz, maggi.
Czasem też kiełbasa (mettwurst), którą potem wkrajaliśmy na talerze, kto chciał. I na talerzach też już według uznania odrobina octu.
Przyglądałam się, jak to gotowała przyjaciółka 100-latka.
Gotowała wywar na żeberkach i boczku wędzonym dodając potem pokrojoną w kostkę włoszczyznę (tam akurat była gotowa z Bofrostu)+ziemniaki.
Soczewica z tytki (bez żadnego namaczania). Gotowała do miękkości. Normalne przyprawy- sól i pieprz, maggi.
Czasem też kiełbasa (mettwurst), którą potem wkrajaliśmy na talerze, kto chciał. I na talerzach też już według uznania odrobina octu.