Przygody Zosi

06 marca 2017 21:21 / 3 osobom podoba się ten post
A Basię za jej bezpośredniość polubiłam w sposób szczególny, co nie oznacza, że reszty nie lubię. Wasze komentarze są wspaniałe.
06 marca 2017 21:22
Zosiasamosia

Następny rozdział będzie o ..... Nie powiem o czym ! Trochę zaskoczenia przyda każdemu. A może sami odgadnięcie o czym będzie ? Co podpowiada Wam intuicja ?

ciąg dalszy będzie
06 marca 2017 21:23 / 5 osobom podoba się ten post
Zosiasamosia

Następny rozdział będzie o ..... Nie powiem o czym ! Trochę zaskoczenia przyda każdemu. A może sami odgadnięcie o czym będzie ? Co podpowiada Wam intuicja ?

O przyjeździe rycerza na białym koniu,albo z białym koniem))
Ty tu nie wystawiaj mych nerwów na próbę,czytam Cię z zapartym tchem,chce więcej i więcej )))
06 marca 2017 21:28 / 5 osobom podoba się ten post
magdzie

O przyjeździe rycerza na białym koniu,albo z białym koniem))
Ty tu nie wystawiaj mych nerwów na próbę,czytam Cię z zapartym tchem,chce więcej i więcej )))

Madziulka z koniem, czy na koniu, marzyłam wtedy żeby się choć na chwilkę pojawił, a uwierz mi, że dostałby ode mnie wszystko czegokolwiek by nie zechciał i jeszcze więcej. Ale to były tylko marzenia.
06 marca 2017 21:32 / 2 osobom podoba się ten post
Gosiap

ciąg dalszy będzie

Muszę znowu pozbierać myśli i zapewne zdołał napisać przedostatni już rozdział. A potem zakończenie.
07 marca 2017 00:40 / 14 osobom podoba się ten post
I tak spać nie mogę. Znowu wracają wspomnienia. To napiszę jeszcze kilka zdań.

rozdział 4 - jak grom z jasnego nieba

Upynęly na pewno dwa miesiące i wróciła normalność. O sprawie praktycznie zapomniałam, bo juz i tak wcześniej pogodzona byłam ze stratą. Aż tu pewnego dnia.... Czy otrzymaliście kiedyś list , taki zwykły list w kopercie dostarczony przez kuriera ? Ja nigdy przedtem. Owszem, paczki z zakupami w necie to i owszem ale list ? A do tego kurier DHL prosi grzecznie o pokwitowanie odbioru na druku, nie w maszynce. Do tego żeby czytelnie i wyraźnie podpisac bo to dla niego bardzo ważne. Myślę zgłupiał czy co. Ale skoro to na moje nazwisko i adres no to grzecznie podpisuję. Jakiś dziwny nadawca, ale faktycznie do mnie. Otwieram kopertę i az mnie zatkało. Na pięknym firmowym druku dwie strony napisane po niemiecku. Cholera myślę sobie, pewnie ten cholerny Jan tak narozrabiał, ze teraz mnie po sadach będą włóczyć. Czytam, czytam, slownik na podorędziu i własnym oczom nie wierzę. Pisze do mnie szef firmy, która mnie tak perfidnie oszukała. Co drugie bez mała słowo, to przepraszam użyte ze dwadzieścia razy. Z treści wynika , że to oczywiście pomyłka, ze niedopatrzenie, że młoda księgowa i takie tam bzdety. Na koniec informuje, że oczywiście natychmiast zostanie dokonany przelew "omyłkowo" niezrealizowany wsześniej i takie różne jeszcze farmazony. Na koniec oczywiście zaprasza do dalszej wspólpracy za stawkę zarezerwowaną dla najlepszych opiekunek i dalej te swoje ple, ple ple i przepraszam, przepraszam i mało do tyłka z tymi przeprosinami nie wchodzi Podpisuje się pod tym sam właściciel tej niemieckiej agencji. No, myślę sobie są dwa wyjaśnienia. Albo naprawdę zaszła jakaś omyłka i sami się zorientowali albo "mój" Pan Jan maczał w tym palce. Ale on się przecież nie odezwał wcale, nie napisał ani słowa, jakby nigdy nie istniał. Ale na razie to obiecanki, zobaczę co tam na koncie. Loguję siędo banku i prawie fikam z krzesła. To własnie ten grom z jasnego nieba. Na moim koncie już jest przelew. To tak, jakby pełna synchronizacja w czasie. Choć to chyba trudne do wykonania ale wyglądało to tak, że w w tej samej chwili dostałam przelew co i list od kuriera. Ale zaraz, zaraz. Coś mi tu nie pasuje. Chyba znowu się pomylili z wielkością zaległej kwoty. Otwieram szeroko oczy i widze, że mam dwa razy tyle co mi się należało. Już nic z tego nie rozumiem. Co mam robić ? Nieeee, nie ze mną te numery. Ja nie chcę tego czego mi sie nie należy. Kombinuję czy od razu przelac nadwyżkę na konto, z którego dostałam ojrasy, czy najpierw napisac do nich, że tym razem to oni się pomylili. Zostawiam na razie sprawę do przemyślenia. Ale cieszę się bardzo, że choć po tak długim czasie, to zarobione uczciwą pracą ojrasy są moje!

W następnej części opowiem resztę, choć pewnie się domyślacie kto faktycznie za tym stoi i że to żadna pomyłka.

07 marca 2017 00:44 / 3 osobom podoba się ten post
magdzie

O przyjeździe rycerza na białym koniu,albo z białym koniem))
Ty tu nie wystawiaj mych nerwów na próbę,czytam Cię z zapartym tchem,chce więcej i więcej )))

No to nie zapieraj tchu bo się udusisz. Ale jeśli to miałabym być winną Twego bezdechu to masz to swoje wiecej ! 
07 marca 2017 10:01 / 2 osobom podoba się ten post
To było wynagrodzenie + odsetki za zwłokę. I bardzo dobrze
07 marca 2017 10:26 / 3 osobom podoba się ten post
Plus rekompensata oczywiście. 
07 marca 2017 13:23 / 13 osobom podoba się ten post
No, to jedziemy dalej.

Wszyscy jakby się umówili, żeby działać w tej samej chwili, a ja jakbym była dzieckiem dostającym prezenty bo już pierwsza gwiazdka świeci, bo nie upłynęła godzina , dzwoni telefon wyświetlając dziwny numer. Od razu wiedziałam kto dzwoni. Ale tym razem byłam na niego zła jak diabli i pomyślałem w duchu, teraz to ja mu wygrane! Odebrałam rozmowę nasrawiona wręcz wrogo. I co? Ledwo się odezwał i całe bojowe nastawienie od razu szlag trafił. Przeprosił, że się nie odzywał ale nie miał żadnych istotnych informacji dla mnie do czasu zakończenia mojej sprawy i że wszystko wyjaśni jeśli zechce się z nim spotkać. Co za głupie pytanie. Czy ja zechce. Na skrzydłach bym do niego poleciała ,a on mnie pyta czy zechcę. Zaproponował mi, że przyjedzie o zaakceptowanie łaskawie przeze mnie godzinie po mnie do domu i gdzieś pójdziemy żeby porozmawiać. Obiecał wszystko wyjaśnić. No to już wiedziałam, że ta kasa, list z przeprosinami i cała reszta to oczywiście jego sprawka ale ciekawość jak i co zżerała mnie okrutnie. No a poza tym sama byłam ciekawa jak ja zareaguje na to spotkanie. Obiecałam sobie, że już cielęciem nie będę. Ale czy mi się uda ?
O spotkaniu, rozmowie i innych sprawach może wieczkiem.

07 marca 2017 14:41 / 7 osobom podoba się ten post
Jak powieść Joanny Chmielewskiej.Hi.
07 marca 2017 15:12 / 4 osobom podoba się ten post
teresadd

Jak powieść Joanny Chmielewskiej.Hi.:aniolki:

Właśnie tego się najbardziej obawiałam. Że to moje pisanie będzie odbierane jak próba plagiatu albo stylu Chmielewskiej. Wierzcie, że nie miałam takiego zamiaru. Chyba muszę w końcówce zmienić styl pisania na mniej osobisty ale na swe usprawiedliwienie tylko powiem, że chciałam opisać swoje emocje a to nie jest dla takiego literackiego dyletanta jak ja takie proste.
07 marca 2017 16:18
Zosiasamosia

Właśnie tego się najbardziej obawiałam. Że to moje pisanie będzie odbierane jak próba plagiatu albo stylu Chmielewskiej. Wierzcie, że nie miałam takiego zamiaru. Chyba muszę w końcówce zmienić styl pisania na mniej osobisty ale na swe usprawiedliwienie tylko powiem, że chciałam opisać swoje emocje a to nie jest dla takiego literackiego dyletanta jak ja takie proste.

Zosiu, piszesz fajnie, humorystycznie, z dystansem do siebie. W tym pisaniu jesteś taka bardzo prawdziwa, naturalna.
Mnie się podoba tak jak jest. Tamte emocje już opadły więc to naturalne, że żartujesz i śmiejesz się sama z siebie.
Nie zmieniaj nic. Tylko pisz, pisz, pisz ...........
07 marca 2017 16:30 / 3 osobom podoba się ten post
Zosiasamosia

Właśnie tego się najbardziej obawiałam. Że to moje pisanie będzie odbierane jak próba plagiatu albo stylu Chmielewskiej. Wierzcie, że nie miałam takiego zamiaru. Chyba muszę w końcówce zmienić styl pisania na mniej osobisty ale na swe usprawiedliwienie tylko powiem, że chciałam opisać swoje emocje a to nie jest dla takiego literackiego dyletanta jak ja takie proste.

Pisz nie marudz. przeciez musimy pisac i oceniac nawet bez checi oceniania i tak wyjdzie, ze oceniamy a ty sie tym nie przejmuj. To wszystko komplementy sa, kto inny tu tyle pisze dla opiekunkowa jak nie ty???? W nocy nawet moga poczytac i chwala ci za to dobra kobieto.
07 marca 2017 16:35 / 1 osobie podoba się ten post
Zosiasamosia

Właśnie tego się najbardziej obawiałam. Że to moje pisanie będzie odbierane jak próba plagiatu albo stylu Chmielewskiej. Wierzcie, że nie miałam takiego zamiaru. Chyba muszę w końcówce zmienić styl pisania na mniej osobisty ale na swe usprawiedliwienie tylko powiem, że chciałam opisać swoje emocje a to nie jest dla takiego literackiego dyletanta jak ja takie proste.

Podoba mi się Twoje pisanie.Pisz kochana dalej.