Przygody Zosi

10 marca 2017 20:55 / 7 osobom podoba się ten post
Wyciągnę Zosinego bloga z forumowej otchłani, przecież jeszcze nie ma właściwego zakończenia tej historii.
Aż się prosi żeby tam była przyjaźń, sympatia, miłość .........
No i sąsiadkom nosy trzeba utrzeć.....
10 marca 2017 21:14 / 2 osobom podoba się ten post
Gosiap

Wyciągnę Zosinego bloga z forumowej otchłani, przecież jeszcze nie ma właściwego zakończenia tej historii.
Aż się prosi żeby tam była przyjaźń, sympatia, miłość .........
No i sąsiadkom nosy trzeba utrzeć.....

Oj tak,tak....jakos czułam,że będą kłopoty przez zazdrosne sąsiadki...
Ja bym jednak nie płakała, tylko chodziłabym z głową wysoko podniesioną ,niechby je wszystkie ze złości poskręcało..No ale ja z tych tzw twardzieli...
10 marca 2017 21:19 / 9 osobom podoba się ten post
kolejny odcinek

Wróciła proza dnia codziennego, sąsiedzi nawet zaczęli mi znowu mówic "dzień dobry". Powoli czas zacierał wspomnienia
te złe i te całkiem miłe. Znowu rozważałam czy nie wyjechać do de. Przegladałam oferty ale już tylko tych polskich agencji,
które od dawna są na rynku. Nie kierowałam się tym ile można zarobić, a raczej solidnością. Czytałam oczywiście też nasze
opiekunkowo uznając , że jest to najbardziej wiarygodne miejsce informacji w necie. Dla porównania czytałam też fb ale tam to panowała i chyba nadal panuje niezdrowa atmosfera.
I nagle telefon od "sami wiecie kogo". Janek pyta, czy nie znalazłabym dla niego czasu, bo jest w Polsce i chętnie by się ze mną
zobaczył. Zauroczenie chyba gdzieś już dawno przepadło, bo nawet przez chwilkę zastanawiałam się czy nie odmowić. Ale ostatecznie
zgadzam się ale bez entuzjazmu na spotkanie. Proszę jedynie żeby skoro już ma po mnie przyjechać, to bez kwiatów. Myślałam nawet
przez chwilkę żeby go poprosić o to, by nie podjeżdżał pod klatkę tylko gdzieś niedaleko ale doszłam do wniosku, że przecież ja nie mam się czego wstydzić i nie dbam o to czy to się komuś podoba czy też nie. Umówiliśmy się na następny dzień przed południem.
Janek podjechał jak zwykle punktualnie, a ja znając jego zwyczaje w tym samym momencie pojawiłam się w drzwiach wyjściowych.
Powitanie było może nawet zbyt chłodne z mojej strony. Podałam mu jedynie rękę z pewnego dystansu, żeby dać mu do zrozumienia
że nie chcę żadnego całowania. Od razu zrozumiał moje zachowanie i trzymał się na bezpieczny dystans.
Znowu pojechaliśmy na spacer, a mnie było wszystko jedno czy spacer, czy kawiarnia, czułam bez mała swoją obojętność wobec niego.
Sytuacja na spacerze była wiecej niż niezręczna. Żadne z nas właściwie się nie odzywało, poza zdawkowymi tematami o pogodzie
i tym podobnych nic nieznaczących bzdurach. Czuć było, że atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Wreszcie to ja pierwsza nie
wytrzymałam. Jeszcze raz podziękowałam mu za troske o mnie i pomoc w odzyskaniu zapłaty za pracę, a potem spytałam go wprost
czego w takim razie ode mnie jeszcze oczekuje i przede wszystkim dlaczego chce się ze mną widywać? Ty masz swój swiat, a ja swój
i nasze światy są całkowicie odmienne aż tak, że się nawet w części nie przenikają - powiedziałam. Ty należysz do innego, dla mnie całkiem obcego otoczenia, a poza tym twój status społeczny i materialny jest diametralne różny od mojego. Nie przeczę, że byłam tobą zauroczona.Wszystko mi tak się u ciebie podobało. Byłeś dla mnie jak rycerz z bajki i obiektem moich marzeń. Ale to już minęło. Wróciłam do swojej rzeczywistości i na nic nie narzekam. Skąd wzięłam tyle odwagi ? Może wyszła ze mnie nauczycielka? Sama nie wiem, co mnie do tego skłoniło i czy dobrze postąpiłam.

Niezła przemowa ? cdn
10 marca 2017 21:24 / 9 osobom podoba się ten post
Zeszłas na ziemię ,zaczęłaś racjonalnie myśleć,a może nawet winić go za swój stan euforii....? Kobiet nikt nie zrozumie,nawet ja czasem nas nie rozumiem... Chyba jednak dobrze zrobiłaś strawiając kawę na ławę,też nie lubię glupich podchodów czy czeskich filmów.
No i co on na to?
10 marca 2017 22:20 / 4 osobom podoba się ten post
Taka delikatna kobietka a tak z grubej rury walnęła. Mam nadzieję, że kulturalny Jan nie przestraszył się.
A niech by cię trochę poadorował Zosieńko tymi kwiatami, miłymi słówkami, kolacjami przy świecach.
Nic już nie chciałaś poprzeżywać w tym swoim życiu????????
11 marca 2017 00:00 / 2 osobom podoba się ten post
Gosiap

Taka delikatna kobietka a tak z grubej rury walnęła. Mam nadzieję, że kulturalny Jan nie przestraszył się.
A niech by cię trochę poadorował Zosieńko tymi kwiatami, miłymi słówkami, kolacjami przy świecach.
Nic już nie chciałaś poprzeżywać w tym swoim życiu????????

Gosiu , ja miałabym nie chcieć ? Nawet nie umiem wyrazić słowami jak bardzo wtedy chciałam. Ale po co się nakręcać, a potem przeżywać rozczarowanie ? 
11 marca 2017 00:08 / 2 osobom podoba się ten post
Zosiasamosia

Gosiu , ja miałabym nie chcieć ? Nawet nie umiem wyrazić słowami jak bardzo wtedy chciałam. Ale po co się nakręcać, a potem przeżywać rozczarowanie ? 

Rozczarowania też muszą być a co nas nie zabije to tylko nas wzmocni.
Dawaj Zosiu dalej ...... Żeście są po słowie już czy nadal flirtujecie tylko .....
11 marca 2017 00:17 / 5 osobom podoba się ten post
No to teraz tylko czekałam co z tego wyniknie. Prawdę mówiąc byłam bardzo przestraszona swoimi słowami.
Czasami albo nawet zawsze lepiej jest dobrze przemyśleć możliwe skutki zanim się coś powie. Zrozumiałam,
że odpycham Janka od siebie dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie chcę dalej uczestniczyć w jakiejś grze.
Ale może to i dobrze. Czego właściwie miałabym się spodziewać ? Kim miałby dla mnie być ? I czy cokolwiek nas
ze sobą łączy ? Uważałam, że lepiej przerwać tę naszą dziwną z mojego punktu widzenia znajomość na obecnym etapie,
niż angażować się mocniej, a potem cierpieć. Ale nie dane mi chyba było tak łatwo po prostu uciec.
Szliśmy dłuższy czas milcząc. Postanowiłam się nie odzywać, a jeśli on nie odezwałby się również, to poprosiłabym,
żeby mnie odwiózł do domu i to byłby definitywny koniec naszej znajomości. Ale czy tak naprawdę tego chciałam?
W głębi duszy czułam jednak coś, co mnie do niego cholernie mocno przyciągało i nic na to nie mogłam poradzić.
Czyli tak naprawdę to postąpiłam wbrew sobie.
W końcu odezwał się nieco zmienionym głosem. Widać było po nim, że sprawiłam mu przykrość ale nie chciał tego
dać po sobie poznać. O ile dobrze pamiętam, to było to mniej więcej w dużym skrócie i z pominięciem komplementów
skierowanych po moim adresem.

„Miła Zosiu, zadałaś mi pytania, na które już dawno sam chciałem sobie odpowiedzieć. Jesteś po prostu inna,
naturalna, wyrażasz impulsywnie swoje emocje, niczego nie udajesz. Ja w swoim otoczeniu nie spotykam takich
ludzi jak ty. Większość to po prostu aktorzy z założonymi maskami, po których rzadko kiedy można spodziewać
się prawdy i prawdziwych emocji. Ty dałaś mi nadzieję na obcowanie z kimś innym, kimś prawdziwym.
To oczywiście moja wina, że wcześniej tego nie powiedziałem i trzymałem cię w niepewności co do moich wobec
ciebie zamiarów. Ale teraz chciałbym ci zaproponować przyjaźń, która może się z czasem przerodzić w coś głębszego
jeśli tego zechcesz.”

Oczywiście nie umiałabym dokładnie powtórzyć wypowiedzi Janka, bo on wciąż posługiwał się tym ugrzecznionym,
dla mnie staromodnym językiem ale tak bardzo pasującym do niego.No i co ja biedna miałam mu odpowiedzieć ?
Znowu się rozkleiłam i pewnie przybrałam tę cielęca minę. Niczego mu nie powiedziałam. Po prostu wspięłam się
na palce i pocałowałam go w policzek. Słowa byłyby całkowicie zbędne. Ale gdybym chciała nawet coś powiedzieć,
to i tak nie mogłabym, bo moje gardło było po prostu ściśnięte i ledwo oddychałam, a co dopiero gdybym miała
używać strun głosowych.

Zauważyłam natychmiastową zmianę u Janka. Z poważnego faceta nagle zmienił się bez mała w nastolatka.
Nie widziałam go wcześniej tak radosnego. A i ze mną też coś się stało. Znowu wróciło zauroczenie Jankiem.
Poszliśmy jak zwykle do kawiarni, gdzie Janek powiedział, że jest zafascynowany moją pracą. Nie wiem,
czy udawał mówiąc o tym, czy chciał mi zrobić przyjemność ale jak poprosił żebym mu znowu opowiadała o niej,
to stanowczo odmówiłam. Powiedziałam mu, że jak tak bardzo go to interesuje, to bardzo proszę oto adres stronki,
gdzie może sobie poczytać o naszych problemach. poprosiłam go o długopis i zapisałam adres na serwetce.
Obiecał , że wejdzie i poczyta. Pytał mnie oczywiście czy ja się tam wypowiadam ale odpowiedziałam mu, że nie mam
na to odwagi ale czytam z zainteresowaniem. Pytał też o moje plany na najbliższą przyszłość. Odpowiedziałam,
że wybieram się na dwa lub trzy miesiące do pracy w de ale za pośrednictwem polskiej agencji. Zaśmiał się serdecznie
wiedząc doskonale dlaczego. Prosił mnie natomiast bym zechciała go poinformować kiedy i gdzie się wybieram i jeśli
miałabym możliwość, to byłoby wspaniale, gdybym coś znalazła w Hamburgu lub okolicach, bo on tam często bywa w interesach
i jeśli moja praca pozwoliłaby na kilka godzin wolnego, to chętnie by się tam ze mną spotkał.
Pora było wreszcie wracać do domku, choć chciałabym , by ten dzień nigdy się nie skończył. Janek podwiózł mnie
do domku, a ja już przestałam się „bać” sąsiadów. Podczas pożegnania spytał tylko czy będziemy mogli się jutro
też zobaczyć. Oczywiście potwierdziłam, że bardzo chętnie. No i dzień skończył się wspaniale. Przy pożegnaniu
nadstawiłam sama policzek. Pocałował mnie nieco zmieszany, a ja wykręciłam niezły numer. Wspięłam się na palce
i pocałowałam go szybko w usta. Niezły ze mnie filut ? Odwróciłam się szybko i uciekłam. Nie zauważyłam jaką miał minę.

Ale się rozpisałam …..
11 marca 2017 00:36 / 4 osobom podoba się ten post
I tak ma być, trochę flirtu, kokieterii, adoracji. Ach te pierwsze randki na początku każdego związku przecież to najpiękniejszy czas - i każda kobieta tego bardzo potrzebuje. Aż zła byłam Zosiu bo się bałam, że się coś spartoli. Teraz odetchnęłam i czekam jutro na ciąg dalszy.
11 marca 2017 00:44 / 2 osobom podoba się ten post
Gosiap

I tak ma być, trochę flirtu, kokieterii, adoracji. Ach te pierwsze randki na początku każdego związku przecież to najpiękniejszy czas - i każda kobieta tego bardzo potrzebuje. Aż zła byłam Zosiu bo się bałam, że się coś spartoli. Teraz odetchnęłam i czekam jutro na ciąg dalszy.

Nie wiem czy jutro akurat dam radę ale obiecuję skonczyć niebawem, choć po Tobie widzę, że oczekujesz więcej i więcej. Ale może więcej sie już nie da ?
11 marca 2017 00:57 / 2 osobom podoba się ten post
Zosiasamosia

Nie wiem czy jutro akurat dam radę ale obiecuję skonczyć niebawem, choć po Tobie widzę, że oczekujesz więcej i więcej. Ale może więcej sie już nie da ?

Spoko, Zosia tu nie ma zobowiązań.
Czytam sobie ciebie i czytam "Czas burz" Charlote Link.
Książki też czasem kończa się nie tak jak ja bym to chciała.

Twoja historia się nie kończy ona trwa i że on ten Jan jest Twój to ja wiem bo już nam to napisałaś.

Napisz tylko czy szczęśliwa jesteś.
11 marca 2017 09:17 / 2 osobom podoba się ten post
Zosiasamosia

Właśnie tego się najbardziej obawiałam. Że to moje pisanie będzie odbierane jak próba plagiatu albo stylu Chmielewskiej. Wierzcie, że nie miałam takiego zamiaru. Chyba muszę w końcówce zmienić styl pisania na mniej osobisty ale na swe usprawiedliwienie tylko powiem, że chciałam opisać swoje emocje a to nie jest dla takiego literackiego dyletanta jak ja takie proste.

To miał być chyba komplement, a nie porównanie.
Piszesz świetnie, trzymasz w napięciu i w dodatku z humorem.
11 marca 2017 10:49 / 5 osobom podoba się ten post
Zanim napiszę ostatnią już część i zakończenie, to chciałabym Wam zadać wcale nie retoryczne pytanie. Czy zwsze Wy sami oceniacie ludz sprawiedliwie wcale ich ni znając? Pamiętacie jak ja sama oceniona byłam przez sąsiadów? A czy na naszym forum nie zdarza się podobnie? Czy nie mamy dość cierpliwości by tolerować innych, choć mają odmienne od nas zdanie? Czy każdy nowy na forum musi być od razu o coś podejrzewany? Czy nie lepiej być bardziej tolerancyjnym i bardziej tym samym zachęcać tych siedzących w krzakach do aktywnego uczestnictwa w naszej społeczności? To tylko takie tam moje przemyślenia w czasie picia porannego "mleka".
11 marca 2017 15:53 / 4 osobom podoba się ten post
Zosiasamosia

Zanim napiszę ostatnią już część i zakończenie, to chciałabym Wam zadać wcale nie retoryczne pytanie. Czy zwsze Wy sami oceniacie ludz sprawiedliwie wcale ich ni znając? Pamiętacie jak ja sama oceniona byłam przez sąsiadów? A czy na naszym forum nie zdarza się podobnie? Czy nie mamy dość cierpliwości by tolerować innych, choć mają odmienne od nas zdanie? Czy każdy nowy na forum musi być od razu o coś podejrzewany? Czy nie lepiej być bardziej tolerancyjnym i bardziej tym samym zachęcać tych siedzących w krzakach do aktywnego uczestnictwa w naszej społeczności? To tylko takie tam moje przemyślenia w czasie picia porannego "mleka".

Zosia staram się!!! nie oceniam, nie krytukuje, nie podwazam wypowiedzi innych. Ale nie mam wplywu na to jak inni mnie odczytuja, rozumieją, interpretują .....
11 marca 2017 17:09 / 6 osobom podoba się ten post
Zosiasamosia

Zanim napiszę ostatnią już część i zakończenie, to chciałabym Wam zadać wcale nie retoryczne pytanie. Czy zwsze Wy sami oceniacie ludz sprawiedliwie wcale ich ni znając? Pamiętacie jak ja sama oceniona byłam przez sąsiadów? A czy na naszym forum nie zdarza się podobnie? Czy nie mamy dość cierpliwości by tolerować innych, choć mają odmienne od nas zdanie? Czy każdy nowy na forum musi być od razu o coś podejrzewany? Czy nie lepiej być bardziej tolerancyjnym i bardziej tym samym zachęcać tych siedzących w krzakach do aktywnego uczestnictwa w naszej społeczności? To tylko takie tam moje przemyślenia w czasie picia porannego "mleka".

Ja uwazam, że mamy w sobie system ocen i to jest gust i to jest w porządku... Po coś to jest nam dane... I nie uwolnimy sie od tego i tyle, a jak się uwolnimy to zacznie nam się podobac brzydkie... Gust też informuje o odchyleniu od normy... Są ludzie, którzy mają swoiste wyczulenie ... Ale jezeli chodzi o kontakty z ludźmi to czesto dopowiadamy to o czym nie mamy zielonego pojecia... I przed tym trzeba się chronić... Ja, żeby miec święty spokój, z zadawaniem bólu komuś kto jest "Bogu ducha winny" badam tylko mechanizmy sprawcze.., nie pytam kto, lecz co ?, jak ?, czym ? Temida ma być ślepa !!!, a prawo widzące !!!, bo to co jest ma swój rodowód, o którym my nie mamy zielonego pojęcia... Oko za oko dotyczy tylko moich dzieci i zawsze tym odpowiem czym im zrobiono krzywdę, a od głupka się odsunę ... Mogą o mnie mówić "ku.wa" i nie bedzie mi z tym dobrze, ale przez to przecież nie poczuję się nią jeżeli nią nie jestem... wiszą mi fałszywe oskarżenia naprawdę i nie uczynie żadnego wysiłku zeby takie pomówienie zdementować...))))