Depresja polskich opiekunek, czyli ciemna strona emigracji

10 marca 2017 10:58
10 marca 2017 11:49 / 16 osobom podoba się ten post
Ja uważam, że temat jest jakby zaczęty nie w tym miejscu... Bo tak naprawdę to jakaś bardzo stresowa sytuacja popycha nas do zarabiania w ten sposób... Przynajmniej w większości przypadków... Ja wiem, że są dziewczyny, które w ten sposób zarabiają na spełnienie marzeń, ale sadzę, że jest to mały odsetek... I wyjeżdżamy z powodu jakiegoś braku, który nas gnębi... stajemy wielokrotnie do rzeczy, o których mamy małe pojęcie, a którym musimy podołać... Sama decyzja u osób, które czegoś takiego nie wykonywały świadczy o determinacji... Determinacja to walka .., czyli zwiększony wysiłek... Przeskoczyć ten etap, że przyczyny, które nas z kraju wygnały są już zlikwidowane i zaczynamy już faktycznie zarabiać to jest ten najtrudniejszy okres... Pierwszy mój wyjazd we wrześniu 2011 r. trwał 3 m-ce, a po powrocie nie mogłam się zwlec z łózka prawie dwa tygodnie ... nawet do przyjemnych rzeczy... Teraz na chodzie jestem już na następny dzień po powrocie i zaczynam od fryzjera i kosmetyczki.., ale też coraz bardziej mam unormowaną sytuacje w domu... Czy jestem bankomatem..? Nie analizuje sytuacji, które są niewarte zastanawiania...
10 marca 2017 12:02 / 1 osobie podoba się ten post
Mam wrażenie, że jako kobiety bierzecie na siebie za duży ciężar. Tak jest?
10 marca 2017 12:49 / 3 osobom podoba się ten post
Pomoc forum3

Mam wrażenie, że jako kobiety bierzecie na siebie za duży ciężar. Tak jest?

Masz złe wraźenie .
10 marca 2017 12:49 / 21 osobom podoba się ten post
Pomoc forum3

Mam wrażenie, że jako kobiety bierzecie na siebie za duży ciężar. Tak jest?

Nie zgadzam się z tym, że to jest za duzy ciężar, przynajmniej dla mnie.
Nowadanuta napisala prawdę - do tej pracy wygania nas sytuacja bardziej stresowa, niż praca opiekunki, tak było w moim przypadku. A teraz wcale nie czuję się i nie jestem traktowana jak bankomat. Od pięciu lat jestem większą część roku w pracy i widzę, ile na lepsze zmieniło się w moim polskim domu, o ile jestem bardziej doceniana, każdy mój pobyt w domu - to wielkie święto. A ja mam satysfakcję, że możemy zapewnić sobie jaki taki godny byt, którego nam polskie emerytury nie zapewniły i kolejny wyjazd do lekarza z córką nie stanowi finansowej zagłady, tak jak i kupno kolejnej maści za ileś tam set złotych.

A w pracy - może kiedyś trzeba było być bardziej uległym, wiele opiekunek jeździło na czarno, bały się własnego cienia. Teraz pracy dla opiekunek jest tak dużo, że naprawdę nie trzeba "się poświęcać". Uważam, że jeśli w danym miejscu coś jest nie tak i nie ma współpracy na linii pacjent - jego rodzina - agencja
 - to ja nie widzę powodu, dla którego muszę tam tkwić. 
Ale jest też duża grupa opiekunek, które właśnie przy pomocy tej pracy chce dopiero wyjść ze swojego, osobistego impasu - i tu pewnie jest bardziej stres odczuwalny, często jadą za pożyczone pieniądze, albo ze słabą znajomością języka. Tak, ta grupa jest bardziej narażona na działanie stresu, ale to minie.
Do tego jest jeszcze grupa młodszych opiekunek, albo takich, które mają "młode" rodziny, to też jest grupa bardziej odczuwająca rozłąkę i to powoduje stres. Ale jest teraz więcej możliwości jechania na krócej, gdzieś na zastępstwo, na 4 - 6 tygodni, da się to wytrzymać, pod warunkiem jednak, że nie wpada się w czarną dziurę melancholii i rozpamiętywania. 

10 marca 2017 12:57 / 7 osobom podoba się ten post
emilia dobrze to napisałaś
10 marca 2017 13:06 / 9 osobom podoba się ten post
Pomoc forum3

Mam wrażenie, że jako kobiety bierzecie na siebie za duży ciężar. Tak jest?

My tak poprostu mamy. Większość kobiet pracujących w zawodach tzw. socjalnych ma syndrom pomagacza i opiekunka.
10 marca 2017 13:22 / 18 osobom podoba się ten post
Pomoc forum3

Mam wrażenie, że jako kobiety bierzecie na siebie za duży ciężar. Tak jest?

Inaczej sie to rozkłada kiedy wyjeżdża matka małych dzieci/które zostają z tata lub dziadkami/ czy osoba bardzo młoda/która w ogóle do takiej pracy wyjeżdżać nie powinna/ albo świeżo pośluibiona mężatka/co absolutnie nie powinno miec miejsca/ a zupełnie inaczej w przypadku dziewczyn ,które mają dzieci juz prawie albo całkiem dorosłe. Te ostatnie mają jakby najłatwiej bo inne problemy zostawiają w domu,takie bardziej poukładane,.Pomijając aspekt samej pracy opiekunkowej ,chyba najtrudniejsze jest zamknięcie ze starym, obcym człowiekiem,czasem naprawdę 24 godzinne ,dzien po dniu.Już po tygodniu "pierdolca" idzie dostać:( Nawet jak miejsce jest spokojne i niewymagające wielkiego wysiłku.Budzisz się po niemeicku,cały dzien po niemiecku i zasypiasz tez po niemeicku......Jak zaczynasz śnić w tym języku, pora spadać. 
Kobiety generalnie biora na siebie za duże życiowe ciężary....Tak juz chyba mamy w DNA zakodowane.Kiedy jest jakiś kryzys ,taki naprawdę wielki,facet  albo idzie się upić albo wieszać a kobieta kombinuje jak z tego wyjść,bierze ten "wózek" i ciągnie dalej a potem przypłaca to właśnie depresją.To generalizowanie,wiem,ale b.częsty scenariusz na drodze do kobiecej depresji.
A Opiekunkowo  wyjątkowo sprzyja takim stanom.Wszystko zależy,wydaje mi się, od tego co w domu zostawiłyśmy -jeśli pełną akceptację i wsparcie,depresja nie powinna nas dopaść.Jeśli kłopoty......Tylko od siły naszej psychiki zależy,udźwigniemy czy nie... 
Poznałam podczas wyjazdów dziewczyny,które głośno mówiły ,że nic ich do domu nie ciągnie,siedziały miesiacami i wcale nie miały ochoty wracać a nie były  bezdzietnymi singielkami...Ile z nich doświadczyło stanów depresyjnych?Można się tylko domyslać.Poznałam też takie,które" jada" na anty depresantach.Oraz takie ,które "zapijają" doły.
To temat rzeka i nikt kto nie doświadczył Opiekunkowa,choćby się nie wiem jak starał, nie zrozumie do końca.......Trzeba w tym być.
10 marca 2017 15:10 / 19 osobom podoba się ten post
Depresja.Może i była,ale nie rozczulałam się nad sobą ,bo kredyty do spłacenia czekały ,a i komfort życia musiałby się znacznie obniżyć.Jak już wyszłam na prostą to przyszła chwila refleksji. Zaczęłam się buntować ,szukać w międzyczasie pracy w Polsce,zdrowie mi się fatalnie posypało.Część na tle nerwowym.I już wiadomo źe tęsknota za rodziną ,za normalnym źyciem nie pomagała w tym wszystkim.Dziesięć lat już tak sobie kursuję do De.Myślę ,źe wyszłam z tego obronną ręką.Już nie rozmyślam,nie użalam się nad sobą.W pracy staram sobie w miarę przysposobić życie tak jak lubię.
Bo jest tej pracy tyle ,źe można rezygnować ze złych miejsc,toksycznych podopiecznych .
Nie miewam już dołów ,nie nudzę się ,po prostu źyję.
10 marca 2017 15:26 / 16 osobom podoba się ten post
teresadd

Depresja.Może i była,ale nie rozczulałam się nad sobą ,bo kredyty do spłacenia czekały ,a i komfort życia musiałby się znacznie obniżyć.Jak już wyszłam na prostą to przyszła chwila refleksji. Zaczęłam się buntować ,szukać w międzyczasie pracy w Polsce,zdrowie mi się fatalnie posypało.Część na tle nerwowym.I już wiadomo źe tęsknota za rodziną ,za normalnym źyciem nie pomagała w tym wszystkim.Dziesięć lat już tak sobie kursuję do De.Myślę ,źe wyszłam z tego obronną ręką.Już nie rozmyślam,nie użalam się nad sobą.W pracy staram sobie w miarę przysposobić życie tak jak lubię.
Bo jest tej pracy tyle ,źe można rezygnować ze złych miejsc,toksycznych podopiecznych .
Nie miewam już dołów ,nie nudzę się ,po prostu źyję.

Ty kursujesz dziesięć lat, a ja czwarty rok. Żeby nie zwariować to każdy wyjazd traktuję jak urlop. Wiadomo, że to co trzeba zrobić to trzeba, ale bardzo pilnuję czasu tylko dla siebie. Jeżdżę na rowerze, zwiedzam co tylko mogę w bliższej (sama) i dalszej (jak rodzina Podopiecznej chętna) okolicy. Czytam (duuuużo), szydełkuję , biegam (tylko po internecie, ale zawsze ) i nawet momentami lubię te moje wyjazdy.
10 marca 2017 16:14 / 25 osobom podoba się ten post
Ja przyjechałam do DE z depresją zdobytą w pracy w PL. Przyjechałam "na wariata". Bardzo potrzebowałam dystansu, trzaśnięcia drzwiami i obejrzenia wszystkiego od nowa. Nie mogłam sobie pozwolić na siedzenie i rozpamiętywanie, zresztą to by absolutnie nic dobrego nie dało. Pierwszy mój pobyt to 3 miesiące. Podopieczna spokojna i wyrozumiała. Miałam czas dla siebie, czyli to czego szukałam. Pieniądze na koncie nie pozwalały mi się o tę stronę życia martwić. Tylko ten bałagan w głowie. Czułam ogromny niesmak do ogólnie nazwijmy to pracodawców w PL. Nigdy nie byłam roszczeniowa, zmieniałam pracę często, bo nie usiedzę na tyłku długo. Uważam, że jestem elastyczną osoba, przynajmniej w pracy. Nikt mnie nigdy nie zwolnił, to ja odchodziłam.
Praca w opiece dała mi czas, odległość, spokój. Ja tutaj zgubiłam swojego doła. Zaczęłam inaczej patrzeć na siebie. To niemieckie babcie nauczyły mnie asertywności ale trochę innej, niż ta jakiej potrzebowałam w PL. Jestem mocniejsza, wiem więcej o sobie, jestem zadowolona z siebie bardzo. No nie powiem, tęsknię często za PL, bo życie przez palce ucieka. Ale coś za coś. Nie da się zjeść ciasteczko i mieć ciasteczko. Tak to już jest w życiu. Musimy zawsze wybierać "pomiędzy". Pewnie jeszcze długo będę jeździła do opieki. Dzisiaj to tylko 4 lata.
10 marca 2017 16:17 / 10 osobom podoba się ten post
Mycha ładnie napisane.I drugi koniec kija nam pokazałaś.Czyli można.
10 marca 2017 18:32 / 12 osobom podoba się ten post
Jesli jest cos takiego jak depresja powracajaca to taka mam i zalezy u mnie od pory roku, jak jest cieplo, slonce to czuje sie b dobrze, czesciej wychodze na spacery, rowerem jezdze ale wtedy kiedy mam mozliwosc, jak na steli brak roweru to chodze na spacery albo pieszo do sklepu, jako taka wymowka, by  zlapac swiezego powietrza. Najbardziej lubie jak na steli jest pies bo wtedy czy chce, czy nie musza isc. Nie lubie stresujacych sytuacji ale mam dystans o ile to nie jesien i zima bo wtedy malo co nos za drzwi daje. Jak na steli jest auto to wszedzie autem ale jak jestem w miescie to zazwyczaj ruch i to mi pomaga. Mysle, ze depresje mialam na poczatku w trakcie rozowdu i przed, patrzac z duzej perspektywy to moje malzenstwo dalo mi tak popalic, ze sie dosc wytrenowalam w przelamywaniu granic mozliwosci. Wyjazdy jako opiekunka to byla koniecznosc i  nigdy sama z wlasnej woli bym nie pojechala!!! ale za takie pise pieniadze w Polsce pracowac nie bede!!! i to daje mi sile, by nie obracac sie za siebie. Czy mi robi problem, ze ta praca jest ze starszymi i schorowanymi ludzmi??? Na poczatku tak ale z troska, pozniej nabralam dystansu i oglady i wyciagalam pazury coraz bardziej, by mi taki staruszek na leb nie wlazl!!! no trza miec cierpliwosc i ciagle sa jakies szarpania w emocjach a kto ma charakter choleryka i wysokie cisnienie to juz nie napisze co sie dzieje.
Stele, ktore sa w miare do zniesienia albo najlepiej dobre pod nas nie robia problemu. Najgorzej jak jedziemy tam, gdzie nie pasujemy, wtedy trza oczy robic i w nerwach przepracowac, dlatego odradzam nieodpowiednie stele, nie jestem zdania, ze jak sie jedzie to trza przetrzymac bo w moim przypadku przetrzymanie wlasnie grozi pozniej totalna rozpierdziucha, nie na kazde zdrowie sa takie nieodpowiednie miejsca wyjazdu. Czy rzeczywiscie my opiekunki mamy depresje? Troche to dziwne jest bo to jest generalizowanie a tego nie lubie. Mnie tam nikt z domu nie wysylam do pracy, sama chcialam i wiem dlaczego, jesli jednak ktos jedzie bo musi bo roboty ni ma w Polsce a nie jest stworzony do tej pracy to kaplica albo sie wyrobisz albo pewnie grozi szok i problemy depresyjne. Wiecie, ze mam hustawke nastrojowa i dlatego na tym forum lubie bywac w kazdej wolnej chwili poza praca i ruchem bo tu nie musza tesknic za rodzina, za przyjacielem, za psem, moge poczytac, posmiac sie, dowiedziec czegos i tez widze, ze sa inne opiekunki i mamy podobne problemy i radosci i tu czuje sie wsparcie. Bycie samemu calkiem w czterech scianach NIE jest dobre w tej pracy tym bardziej, ze nie kazdy ma wolne, ja mam dzien w weekend i nie kazdy ma lekka prace a czlowiek chce sie do rodaka odezwac. Z rodzina nie zawsze to samo bo rodzina nie zna tak naszej pracy, jak wy tu.
Na depresje czy stres bardzo dobry jest ruch i ludzie i poukladanie sobie zycia tez w glowie, by nie ciagac kazdego dnia nierozwiazanych problemow to tez przytlacza, pamietam po rozwodzie i do tej pory nie wszystko mam zamkniete. Gdzies wyczytalam, ze ludzie kochani i nie bedacy sami albo robiacy cos dla rodziny, wiedzacy co chca to ludzie, ktorzy moga nie miec depresji bo czuja wsparcie. A to se popisalam w moim topowym o nerwach temacie
10 marca 2017 20:26 / 11 osobom podoba się ten post
Pomoc forum3

Mam wrażenie, że jako kobiety bierzecie na siebie za duży ciężar. Tak jest?

Dziś dzień chłopaka i chyba nie powinnam tego pisać, ale ...
Mężczyzna ginął na wojnie, ginął też w akcji czy na polowaniu, zabierało go morze jak wypływał na łów... Potrafił tez zaginąć bez wieści, np. jak wyszedł rano po świerze bułeczki... (), a pomimo tego wszystkiego go nie ubyło... Tak (na zdrowy rozum) dawno powinien wyginąc jak dinozaury... , ale kobieta go ciagle rodzi bo chyba nie ma wyboru... Ja nie wiem czy ten za duzy cięzar to nie jest właśnie mężczyzna...
10 marca 2017 20:53 / 1 osobie podoba się ten post
Usuwam swojego niepotrzebnego tu posta to od razu ten topik ginie z pierwszej strony...