Przemęczenie, trudny pdp - nasze doświadczenia

21 marca 2017 13:29 / 8 osobom podoba się ten post
Zofija

Tak, ta ciągła gotowość, ciągłe bycie z PDP, jego marudzenie , szczególnie jeśli przesadzone i aktorskie może wyssać wszelką życiową energię i  zniechecić najbardziej empatyczną osobę do troskliwej opieki nad chorym człowiekiem. Współczuję Ci i rozumiem, chyba nikt tego nie lubi i nie pozostłby happy w takich okolicznościach. 

Ja tutaj mam jeden dzień w tygodniu całkowicie wolny i dopiero teraz widzę, jakie to dobrodziejstwo w tej pracy. Regeneruję sie fantastycznie i kolejny tydzień nie jest mi straszny. Do tego w pozostałe dni też mogę sobie pozwolić na 2-3 godzinne wyjście z zasięgu PDP. To daje mi naprawdę wspaniały komfort pobytu i pracy tuaj, nie oddczuwam takiego udręczenia i zmęczenia PDP.

Co do wracania w trudne, ale znane nam miejsca uważam, że nie jest to dobre. To jest moje doświadcznie i mimo, że kolejne miejsce może być równie trudne, albo i gorsze (co nie daj Boże), to jednak odmiana jest mniej toksyczna. 

Trzymaj się Anno, sowieso, czas mija i zaraz skończy się Twoja katorga. Chyba wracasz w tym samym czasie, co ja, czyli za 2 tygodnie.Pozdrawiam

Zosiu! święte słowa że wracanie w znane a trudne miejsca jest nie dobre.Szkoda tylko że wiem to po powrocie w takie miejsce a nie przed.Teraz trzeba wytrwać.Moja pdp jest mila spokojna ale... z biegunkami chronicznymi (tak ma po ostatniej chemii od konca listopada).Ja bylam tu od stycznia 7 tygodni.Bylam jako pierwsza z mojej firmy-nie wiedzialam nawet ze biegunki tu są ,ale dalam rade -po paru dniach byla duza poprawa pdp spała  cale noce raz gora 2 na tydzien zdarzylo się wstać.Teraz jest zupelnie inaczej -w dzien jest w miare ok raz góra dwa na klo muss ale noce są nie przespane -co 2,5 3 h musi , żeby bylo weselej nie wola jak musi tylko jak juz zrobi.Zanim usne juz slychać Hilfe grosse nutz to jej ulubione wolanie.Skarżyć sie nie lubię ale mam dośc.Na dodatek nie ma regularnych przerw tylko jak jaśnie pani coreczka ma akurat wolne to wjedzie i najczesciej pod wieczór proponuje mi spacer.Dlatego z nikim ani sie umowić ani spotakać .Mam wielkie szczęscie ze mam blisko naszą Magdzie z którą czasem można kawe wypić-oczywiście u mnie bo wyjsc nie mogę.Ale jeszcze tylko 17 dni i do domku.
21 marca 2017 13:41 / 13 osobom podoba się ten post
Kochane cytowac nie bede , ale Zofija , moni.r , Ann 1967 i wszystkie inne --- jak wiecie jestem tu juz 5 lat miejsce jest przyjazne i spokojne ---- ale ostatnio nie mam juz cierpliwosci i nerwow do mojej PDP ( moze to ta pogoda?) -- na cos trzeba zwalic , ale zrobila sie taka marudna i jeczaca --- ze mi rece opadaja -- to za zimne , to za gorace , wlosy jak czesze to ciagle allla -- ale jeszcze tylko 9 dni i odpoczynek !
21 marca 2017 14:02 / 11 osobom podoba się ten post
Gagacia

Dziewczyny, ja właśnie często biję się sama ze sobą. Jak jest ciężko, to chyba sama nakręcam się jeszcze bardziej. Może to hormony, albo moja natura? Dobrze że czasami pojawia się jakiś pozytywny znak i mogę iść dalej. Ale nie ma co szukać nowych wrogów jak napisała Aniao. Szkoda że czasami ilość naszych problemów się spiętrza, a to nasi najgorsi wrogowie z jakimi musimy się mierzyć.

Jeżdźe prawie 10 lat ,do tej Pdp trzeci rok.Z samą Pdp zero problemów ,bo leżąca ,nie mówiąca.Za to rodzina chce Pdp i mnie zagłaskać.
Ja już jestem wymigana od nich,ale ta ich dobroć ,troskliwość już czasami jest irytująca.Miejsce idealne ,ale na krótsze pobyty.Siedziałam tam po 12-16 tygodni .W tym roku juź tylko po 8 tygodni,krótki urlop w domu i z powrotem.Nie zdążę się rodziną Pdp zmęczyć,a w domu naładować akumulatory.I nie ocipieć.
21 marca 2017 16:43 / 13 osobom podoba się ten post
Ja tez nie wracam nastepnym razem do moich seniorów.Zawsze miałam nową stellę,nowy stres,-zanim dojechałam na miejsce juz miałam nerwa,czy dam rade,czy pdp mnie zaakceptuje,czy dogadam się...Myslałam,ze zakotwicze gdzies na dłuzej,ale juz teraz wiem,że nie.Mam juz dosc mojej seniorki,wydaje mi sie ,ze z dnia na dzień jest bardziej upierdliwa i złośliwa.nawet czasami jestem zła na seniora,że nie pizgnie piescią w stół i nie stanie w mojej obronie.Nie chce mi się juz tłumaczyć setny raz,że ja jem to,co lubię,że nie muszę siedziec z nimi wspólnie do 22 iej.Nic do niej nie dociera,najchetniej chcialaby,żebym pracowała non toper.Rodzinka tez zaglada coraz rzadziej,chyba,że na moja wyrazna prosbę.Oj,zdziwia sie jak niedługo poprosze o referencje.Odpoczne w domu,nacieszę się rodziną i poszukam innego miejsca.Nie ma co się przywiązywać,bo pozbadną mnie całkiem .
21 marca 2017 16:49 / 3 osobom podoba się ten post
teresadd

Jeżdźe prawie 10 lat ,do tej Pdp trzeci rok.Z samą Pdp zero problemów ,bo leżąca ,nie mówiąca.Za to rodzina chce Pdp i mnie zagłaskać.
Ja już jestem wymigana od nich,ale ta ich dobroć ,troskliwość już czasami jest irytująca.Miejsce idealne ,ale na krótsze pobyty.Siedziałam tam po 12-16 tygodni .W tym roku juź tylko po 8 tygodni,krótki urlop w domu i z powrotem.Nie zdążę się rodziną Pdp zmęczyć,a w domu naładować akumulatory.I nie ocipieć.

Pewnie każda z nas marzy o takiej stelli, ale dopóki się na takiej nie znajdziemy, to nie nam osądzać.
21 marca 2017 16:50 / 12 osobom podoba się ten post
Kruszynka64

Ja tez nie wracam nastepnym razem do moich seniorów.Zawsze miałam nową stellę,nowy stres,-zanim dojechałam na miejsce juz miałam nerwa,czy dam rade,czy pdp mnie zaakceptuje,czy dogadam się...Myslałam,ze zakotwicze gdzies na dłuzej,ale juz teraz wiem,że nie.Mam juz dosc mojej seniorki,wydaje mi sie ,ze z dnia na dzień jest bardziej upierdliwa i złośliwa.nawet czasami jestem zła na seniora,że nie pizgnie piescią w stół i nie stanie w mojej obronie.Nie chce mi się juz tłumaczyć setny raz,że ja jem to,co lubię,że nie muszę siedziec z nimi wspólnie do 22 iej.Nic do niej nie dociera,najchetniej chcialaby,żebym pracowała non toper.Rodzinka tez zaglada coraz rzadziej,chyba,że na moja wyrazna prosbę.Oj,zdziwia sie jak niedługo poprosze o referencje.Odpoczne w domu,nacieszę się rodziną i poszukam innego miejsca.Nie ma co się przywiązywać,bo pozbadną mnie całkiem .

Beatko.Racja .To wampiry energetyczne i toksyczne.A roboty jest po kokardy .Nie ma strachu.Wiadomo ,źe swoją robotę musimy zrobić ,ale to tylko praca ,a nie przymusowe roboty.My jesteśmy najważniejsze.Ja już sobie nie dam krzywdy zrobić ,i włazić na głowę.
Frycowe przeszłam i już nigdy więcej.A jak pisała Doda człek na gwożdziu wysiedzi jak jest źle ,swoje zarobi i do widzenia.
Powodzenia Kruszynko.
21 marca 2017 17:01 / 9 osobom podoba się ten post
teresadd

Beatko.Racja .To wampiry energetyczne i toksyczne.A roboty jest po kokardy .Nie ma strachu.Wiadomo ,źe swoją robotę musimy zrobić ,ale to tylko praca ,a nie przymusowe roboty.My jesteśmy najważniejsze.Ja już sobie nie dam krzywdy zrobić ,i włazić na głowę.
Frycowe przeszłam i już nigdy więcej.A jak pisała Doda człek na gwożdziu wysiedzi jak jest źle ,swoje zarobi i do widzenia.
Powodzenia Kruszynko.

Swiete slowa --- ja jestem tutaj sama z babcia --- wizyta z rodziny raz na 1-2 miesiecy , ale i tak mozna dostac do glowy
21 marca 2017 17:10 / 2 osobom podoba się ten post
Knorr

Poza humorem obwód w pasie poprawia też.

Nie wiem pisalam, ze dobra a u siebia nie widze powiekszonego obwodu.
21 marca 2017 17:17 / 9 osobom podoba się ten post
Gagacia

Pewnie każda z nas marzy o takiej stelli, ale dopóki się na takiej nie znajdziemy, to nie nam osądzać.

Czasami to Pdp jest mi serdecznie żal.Nie ma kiedy wyspać się w ciągu dnia,odpocząć,poleżeć w spokoju.Na okrągło rodzina ,dzieci wnuki ,prawnuki przychodzą.Po kilka razy dziennie.6- 10 osób dzień dnia.Wywalczyłam ,że najwcześniej o 10 rano bez zapowiedzi ,a jak wcześniej to proszę dzwonić.Przecież muszę też w tym domu sprzątać,gotować ,toaletę Pdp zrobić,karmienie,zakupy.A ktoś zawsze kręci się ,bo przecież w gości przyszedł.Telewizor włączają ,radio.Prawnuczki małe latają.Pdp ciągle w rolstuhl chcą wysadzać mimo sprzeciwu Pdp.Ciągle ciasta ,desery,lody  słodycze przynoszą w ilościach hurtowych.
Wszyscy serdeczni ,mili,wdzięczni .Staram się do minimum z nimi towarzysko udzielać,zaakceptowali to ,bo przecież nie przychodzą do mnie.
Rozmawiałam z synami o tej sytuacji kilka razy .Nie chodzi mi tu o mnie ,bo ja wymykam się ,tylko o Pdp.Często po wizytach jest poddenerwowana,niespokojna nie chce jeść ,bo zmęczona.Wtedy zwiększam Melperon wg.zalecen lekarki.
Tak tu będzie ,nic się nie zmieni.Po 19 już mam spokój do rana.
21 marca 2017 17:44 / 12 osobom podoba się ten post
teresadd

Czasami to Pdp jest mi serdecznie żal.Nie ma kiedy wyspać się w ciągu dnia,odpocząć,poleżeć w spokoju.Na okrągło rodzina ,dzieci wnuki ,prawnuki przychodzą.Po kilka razy dziennie.6- 10 osób dzień dnia.Wywalczyłam ,że najwcześniej o 10 rano bez zapowiedzi ,a jak wcześniej to proszę dzwonić.Przecież muszę też w tym domu sprzątać,gotować ,toaletę Pdp zrobić,karmienie,zakupy.A ktoś zawsze kręci się ,bo przecież w gości przyszedł.Telewizor włączają ,radio.Prawnuczki małe latają.Pdp ciągle w rolstuhl chcą wysadzać mimo sprzeciwu Pdp.Ciągle ciasta ,desery,lody  słodycze przynoszą w ilościach hurtowych.
Wszyscy serdeczni ,mili,wdzięczni .Staram się do minimum z nimi towarzysko udzielać,zaakceptowali to ,bo przecież nie przychodzą do mnie.
Rozmawiałam z synami o tej sytuacji kilka razy .Nie chodzi mi tu o mnie ,bo ja wymykam się ,tylko o Pdp.Często po wizytach jest poddenerwowana,niespokojna nie chce jeść ,bo zmęczona.Wtedy zwiększam Melperon wg.zalecen lekarki.
Tak tu będzie ,nic się nie zmieni.Po 19 już mam spokój do rana.

Ja też jestem w Twoich okolicach i też tak miałam, że nie wiadomo było kiedy kto wpadnie. Najpierw zlikwidowałam wizyty między 13-15, a po 19 bez względu ilu gości siedziało, my szłyśmy się myć. Rodzina przychodziła potem na wieczorną modlitwę przy łóżku. Wiele razy słyszałam, że "mama nigdy...nie spała w dzień, nie chodziła spać przed 22, nie jadła pięciu posiłków dziennie" itp. Ja zawsze grzecznie pytałam, czy wcześniej też już miała wylew? Powoli się wszystko ustabilizowało, dotarliśmy się i Podopieczna się "popsuła". Teraz każdy dzień jest inny, potrafi nie spać dwie noce, a potem spać dwa pełne dni. Na szczęście to są tylko epizody, więc można wytrzymać. Miałam też sporo szczęścia, że rodzina liczy się z moim zdaniem. Czasami trochę opóźniają niektóre rzeczy (np materac przeciwodleżynowy czy regularne pampersy), mam wrażenie że boją się przyznać, że się pogorszyło, ale ogólnie źle nie trafiłam. Czasami jak czytam z jakim betonem się trzeba mierzyć to ręce opadają. Ja zawsze powtarzam, że szacunek musi być obustronny. Jak się nie da, to swoje trzeba odpękać i szukać szczęścia gdzie indziej
21 marca 2017 18:16 / 3 osobom podoba się ten post
EwaR65

Nie wiem pisalam, ze dobra a u siebia nie widze powiekszonego obwodu. :-)

Bo u siebie najtrudniej zauważyć cokolwiek ))
21 marca 2017 18:16 / 8 osobom podoba się ten post
lolowa

Kochane cytowac nie bede , ale Zofija , moni.r , Ann 1967 i wszystkie inne --- jak wiecie jestem tu juz 5 lat miejsce jest przyjazne i spokojne ---- ale ostatnio nie mam juz cierpliwosci i nerwow do mojej PDP ( moze to ta pogoda?) -- na cos trzeba zwalic , ale zrobila sie taka marudna i jeczaca --- ze mi rece opadaja -- to za zimne , to za gorace , wlosy jak czesze to ciagle allla -- ale jeszcze tylko 9 dni i odpoczynek !

Wiesz ja bardzo chcialam sie gdzieś na dluzej zatrzymać bo to dobrze wiedzieć co mniej więcej czeka cię na stelli, ALE albo nie trafiłam na suuuper miejsca(wracalam czasem po 3-4razy)albo mam taką naturę że mnie pędzi gdzieś i po którymś tam razie poprostu potrzebowalam zmiany.Bywalo że żalowalam(przez chwile zazwyczaj) bo się okazalo że nowe miejsce gorsze od poprzedniego ,ale czas mi szybciej leci jak poznaje nowe.Zawsze staram się na 100%pracować ,jak do tej pory nie żalowalam oddania swojego ,bo usłyszeć jesteś moim skarbem i moją podporą to daje więcej niż satysfakcję,ale jest też tak że wlasnie ten skarb i podpora musi więcej wysluchać znieść jak już się pdp przyzwyczai że się zawsze pomoże ,pocieszy ,znajdzie rozwiązanie i to bywa czasem męczące.
21 marca 2017 18:37 / 3 osobom podoba się ten post
moni.r

Wiesz ja bardzo chcialam sie gdzieś na dluzej zatrzymać bo to dobrze wiedzieć co mniej więcej czeka cię na stelli, ALE albo nie trafiłam na suuuper miejsca(wracalam czasem po 3-4razy)albo mam taką naturę że mnie pędzi gdzieś i po którymś tam razie poprostu potrzebowalam zmiany.Bywalo że żalowalam(przez chwile zazwyczaj) bo się okazalo że nowe miejsce gorsze od poprzedniego ,ale czas mi szybciej leci jak poznaje nowe.Zawsze staram się na 100%pracować ,jak do tej pory nie żalowalam oddania swojego ,bo usłyszeć jesteś moim skarbem i moją podporą to daje więcej niż satysfakcję,ale jest też tak że wlasnie ten skarb i podpora musi więcej wysluchać znieść jak już się pdp przyzwyczai że się zawsze pomoże ,pocieszy ,znajdzie rozwiązanie i to bywa czasem męczące.

Bardzo ładnie napisane. Ja też jestem trochę taki struś pędziwiatr.
21 marca 2017 18:48 / 7 osobom podoba się ten post
Mnie zaraz stuknie 6 lat u mojej babuleńki i oby ten stan trwał jeszcze długo. Tez miałam ciągoty, żeby gdzieś pojechać w inne miejsce, coś nowego spróbować, ale jak czytam, słucham opowieści koleżanek opiekunek na jakie miejsca można trafić, to mi natychmiast przechodzi ciągota ta
21 marca 2017 18:51 / 2 osobom podoba się ten post
Knorr

Bo u siebie najtrudniej zauważyć cokolwiek :-)))

Niech ci bedzie ja tam wiem swoje bo sie widza przecie. Tyla godzin na nogach, emocje, pospiech samo sie spala ha ha.