Przemęczenie, trudny pdp - nasze doświadczenia

21 marca 2017 18:59 / 6 osobom podoba się ten post
Leena

Bardzo ładnie napisane. Ja też jestem trochę taki struś pędziwiatr.

Nie lubie zmian oj nie lubie ale jak trza to trza. Stale stelle maja atuty "przepiekne" stabilizzcja ale nie zawsze tak sie da zalezy od nas czy sie wpasujemy, czy nam tam nic nie szkodzi a najgorsze na stelli to brak szacunku albo podopieczny z ktorym nie daje rady bo nie na wszystko jestem przygotowana i nie wszystko jest mi znane. Ze to cholera czlowiek musi cale zycie sie uczyc.
21 marca 2017 19:29 / 16 osobom podoba się ten post
Też jestem struś pedziwiatr od jakiegos czasu ale tylko dlatego ze trafiam kiepsko. Jak było całkiem źle to zjechałam po 2 tygodniach. Wiem jak wygląda dobra sttela bo takie miałam. Wtedy wracałam i byłam do śmierci. Na jednej stteli siedziałam ciegiem 5 miesięcy bo było bardzo dobrze a i rodzina do mnie przyjezdzala w odwiedziny. Od jakiegoś czasu nie wracam bo albo alkoholik albo furiatka a teraz demencja taka ze PDP nie nadaje się do opieki w tym stanie. Pojadę w nowe miejsce już się tego stresu nie boję bo zakładam że jak będzie źle to zjezdzam. Nie poświęcam siebie i swoich zasad.
21 marca 2017 19:39 / 11 osobom podoba się ten post
Powoli dochodzę do takiego samego wniosku jak Zofija. Powrót do znanego ale toksycznego miejsca nie jest dobry. Nie nawidzę zmian ale trwanie w tym samym miejscu z osobą o trudnym charakterze powoduje, że człowiek czuje się po prostu udręczony. Zatraca się poczucie własnej wartości oraz zwyczajnie radość życia. Moją nawiększą winą jest to, że jestem jednorazowo tak długo. Pdp przyzwyczaiła się do mnie i traktuje jak swoją własność od której coraz więcej wymaga. Fakt, że zapomniałam położyć rano lapki do mycia na umywalce urasta do karygodnego zaniedbania. Nie widzi żadnych pozytywów tylko skupia się na drobnych przewinieniach. Nie docenia tego, że nauczyłam się gotować tak jak ona to robiła, piec jej ciasta. Znam wszystkie jej ulubione produkty itd, itp. Wymagania rosną. Co chwila jest coś. A jak nie może nic znależć to zwyczajnie zmyśli i zrobi karczemną awanturę. Jestem tym śmiertelnie zmęczona. Postanowiłam zrealizować pewien cel ale naprawdę nie wiem czy mi się to uda. Jak na razie przekroczyłam półmetek. Fakt, że zawdzięczam to przede wszystkim pracy u mojej pdp ale jestem na skraju wytrzymałości psychicznej. Zrobię tak jak Basia, zastanowię się w domu.
21 marca 2017 19:44 / 10 osobom podoba się ten post
Kilka miejsc już zaliczyłam i poczyniłam pewne spostrzeżenia.

Stałe miejsce- wiesz, co Cię czeka.

Znasz pdp, dom, okolice.
Minus- po pierwsze, czas się dłuży. Ja (przynajmniej) mam wrażenie, jakbym stąd nie wyjeżdżała, była cały czas. Po drugie- pdp też nas już zna, jest przyzwyczajona/y, NIEKTÓRZY potrafią to niecnie wykorzystac- są "odważniejsi, bardziej roszczeniowi.
Oooo, właśnie przed chwilą świetnie napisała to Alina 
"Pdp przyzwyczaiła się do mnie i traktuje jak swoją własność od której coraz więcej wymaga"

Nowe miejsce-- nie wiesz, co Cię czeka.
Uczysz się wszystkiego- podopiecznego,domu,okolicy.
Przez to czas szybciej mija, bo to nowe. Nowi pdp też nie od razu są śmiali, wymagający, też na początku się nas uczą.
21 marca 2017 19:50 / 5 osobom podoba się ten post
ORIM

a po co ci nowe miejsce ? Nowa dziurka,nowy antybiotyk,nowe marudzenie itd.:-)
Pojedziesz do domu odpoczniesz i juz 

Orim, a mówiłem Ci, że Cię lubię? Tylko bez podtekstów poproszę, tak zwyczajnie i po prostu lubię, bo Ty Orim jak coś już napiszesz, to nie ma to tamto.
"a po co ci nowe miejsce? Nowa dziurka, nowy atybiotyk, nowe marudzenie ......"
21 marca 2017 19:51 / 2 osobom podoba się ten post
basiaim

186 dni???
Nie wiem, czy Cię podziwiać, czy żałować.
Ja tutaj wytrzymuję max 3 miesiące.
Pracy też nie mam za dużo, czy to w domu, czy przy pdp. 
Jednak ona też z tych złośliwych. Kilka razy pisałam,że jest w pełni sprawna (ma lekkie problemy z chodzeniem, chodzi o lasce). Wszystko wie lepiej, wszystko robi lepiej.. ja jestem młoda więc się nie znam. Jak jest dzień ok, zachowuje się jak babcia, która mnie uczy. Ale jak bywa dzień gorszy (na szczęście bardzo rzadko), to aż się trzęsie (dosłownie), gdy zrobię coś nie po jej myśli.
Ja tu jestem niejako pod ochroną.Mam "wsparcie".  Bezpośrednio nad nami mieszka mama mojej przyjaciółki (rodowici Niemcy), przez którą jestem traktowana jak rodzina, co działa na pdp jak hamulec.
Niedaleko (w sąsiednim miescie) mieszka moja szwagierka, z którą mam częsty kontakt, o czym pdp też wie.
Pozwala sobie  jedynie na buczenie na mnie pod nosem.
Męcząca jest...

Moja babcia jest podobna. Wszystko wie lepiej, wszystko robi lepiej. Zwłaszcza siedzenie na fotelu wychodzi jej zdecydowanie lepiej. Ja też nie mam o niczym pojęcia bo jestem z Polski. Moja babcia gdy zrobię coś nie po jej myśli zaczyna mnie obrażać i poniżać. Niestety nie mam tak jak Ty żadnego wsparcia. Córka pdp przyjeżdża raz na miesiąc albo na dwa i jest taka sama albo gorsza. Gdy poskarżyłam się agencji i ona próbowała interweniować babcia zamieniła mi życie w piekło. Osoba, która tutaj przyjedzie musi być bardzo odporna psychicznie i umieć się babci postawić. Jeśli tego nie zrobi to babcia będzie próbowała ją zniszczyć, a ma w tym wprawę. W końcu przewinęło się sporo pań przez jej dom.
21 marca 2017 19:55 / 10 osobom podoba się ten post
Alina

Moja babcia jest podobna. Wszystko wie lepiej, wszystko robi lepiej. Zwłaszcza siedzenie na fotelu wychodzi jej zdecydowanie lepiej. Ja też nie mam o niczym pojęcia bo jestem z Polski. Moja babcia gdy zrobię coś nie po jej myśli zaczyna mnie obrażać i poniżać. Niestety nie mam tak jak Ty żadnego wsparcia. Córka pdp przyjeżdża raz na miesiąc albo na dwa i jest taka sama albo gorsza. Gdy poskarżyłam się agencji i ona próbowała interweniować babcia zamieniła mi życie w piekło. Osoba, która tutaj przyjedzie musi być bardzo odporna psychicznie i umieć się babci postawić. Jeśli tego nie zrobi to babcia będzie próbowała ją zniszczyć, a ma w tym wprawę. W końcu przewinęło się sporo pań przez jej dom.

A ja myślę że to były mądre panie.
Obrażanie, poniżanie jest dla mnie nie do przyjęcia nigdy i nigdzie.
I nie ma takich pieniędzy żeby były rekompensatą.
Przecież w innym miejscu tyle samo się zarobi a może być bez nerwów.
21 marca 2017 19:55 / 3 osobom podoba się ten post
Tak Andrejko. Mam  świadomość, że to zmęczenie materiału dlatego przemyślę wszystko gdy będę w domu i to dopiero po powrocie z Wenecji. Muszę nabrać dystansu, a teraz po prostu męczę się i to na własne życzenie. Czy ktoś kazał mi tutaj siedzieć 186 dni? Nie. Sama sobie to zrobiłam.
21 marca 2017 19:59 / 1 osobie podoba się ten post
Gosiap

A ja myślę że to były mądre panie.
Obrażanie, poniżanie jest dla mnie nie do przyjęcia nigdy i nigdzie.
I nie ma takich pieniędzy żeby były rekompensatą.
Przecież w innym miejscu tyle samo się zarobi a może być bez nerwów.

Wcale nie twierdzę, że nie były.
21 marca 2017 20:00 / 4 osobom podoba się ten post
teresadd

Czasami to Pdp jest mi serdecznie żal.Nie ma kiedy wyspać się w ciągu dnia,odpocząć,poleżeć w spokoju.Na okrągło rodzina ,dzieci wnuki ,prawnuki przychodzą.Po kilka razy dziennie.6- 10 osób dzień dnia.Wywalczyłam ,że najwcześniej o 10 rano bez zapowiedzi ,a jak wcześniej to proszę dzwonić.Przecież muszę też w tym domu sprzątać,gotować ,toaletę Pdp zrobić,karmienie,zakupy.A ktoś zawsze kręci się ,bo przecież w gości przyszedł.Telewizor włączają ,radio.Prawnuczki małe latają.Pdp ciągle w rolstuhl chcą wysadzać mimo sprzeciwu Pdp.Ciągle ciasta ,desery,lody  słodycze przynoszą w ilościach hurtowych.
Wszyscy serdeczni ,mili,wdzięczni .Staram się do minimum z nimi towarzysko udzielać,zaakceptowali to ,bo przecież nie przychodzą do mnie.
Rozmawiałam z synami o tej sytuacji kilka razy .Nie chodzi mi tu o mnie ,bo ja wymykam się ,tylko o Pdp.Często po wizytach jest poddenerwowana,niespokojna nie chce jeść ,bo zmęczona.Wtedy zwiększam Melperon wg.zalecen lekarki.
Tak tu będzie ,nic się nie zmieni.Po 19 już mam spokój do rana.

Żal pdp i empatia, to często nasz wróg. Ale w końcu jesteśmy tylko ludźmi.
21 marca 2017 20:00 / 4 osobom podoba się ten post
Knorr

Orim, a mówiłem Ci, że Cię lubię? Tylko bez podtekstów poproszę, tak zwyczajnie i po prostu lubię, bo Ty Orim jak coś już napiszesz, to nie ma to tamto.
"a po co ci nowe miejsce? Nowa dziurka, nowy atybiotyk, nowe marudzenie ......":smiech3::smiech2:

są na świecie dziurki różne 
21 marca 2017 20:02 / 3 osobom podoba się ten post
ORIM

są na świecie dziurki różne :-)

i poprzeczne i podłużne.
21 marca 2017 20:05 / 3 osobom podoba się ten post
Alina

Tak Andrejko. Mam  świadomość, że to zmęczenie materiału dlatego przemyślę wszystko gdy będę w domu i to dopiero po powrocie z Wenecji. Muszę nabrać dystansu, a teraz po prostu męczę się i to na własne życzenie. Czy ktoś kazał mi tutaj siedzieć 186 dni? Nie. Sama sobie to zrobiłam.

Oj Alino Alino,stawiam na to,że dopóki kicia będzie żyła, to Ty tam będziesz wracała.......
21 marca 2017 20:10 / 4 osobom podoba się ten post
Alina

Tak Andrejko. Mam  świadomość, że to zmęczenie materiału dlatego przemyślę wszystko gdy będę w domu i to dopiero po powrocie z Wenecji. Muszę nabrać dystansu, a teraz po prostu męczę się i to na własne życzenie. Czy ktoś kazał mi tutaj siedzieć 186 dni? Nie. Sama sobie to zrobiłam.

po 186 dniach to już ZUS płaci bo zakład rozwiazuje umowę 
Po co Ci tyle kasy ? 
21 marca 2017 20:33 / 11 osobom podoba się ten post
teresadd

Beatko.Racja .To wampiry energetyczne i toksyczne.A roboty jest po kokardy .Nie ma strachu.Wiadomo ,źe swoją robotę musimy zrobić ,ale to tylko praca ,a nie przymusowe roboty.My jesteśmy najważniejsze.Ja już sobie nie dam krzywdy zrobić ,i włazić na głowę.
Frycowe przeszłam i już nigdy więcej.A jak pisała Doda człek na gwożdziu wysiedzi jak jest źle ,swoje zarobi i do widzenia.
Powodzenia Kruszynko.

Tak Tereniu, tak pisała Doda, ale......na tym gwożdziu zalecała tylko jeden miesiąc siedzieć, a nie miesiące czy lata
Ja podziwiam te koleżanki, które mimo tego iż mają fatalne miejsca, bardzo obciążające psychicznie, dalej tam są i wracają wciąż.
Podziwiam, ale i dziwię się. No cóż, każdy jest kowalem swego szczęscia, każdy ma inną motywację, każdego coś innego cieszy. Nie oceniam, nie potępiam, tylko.....strasznie mi ich żal.......