Knorr :glupi: szaleju się najadłeś
Knorr :glupi: szaleju się najadłeś
Ladny kwiatek.Dla damy od serca. Albo od damy dla serca.
Jeszcze raz, jak unikniesz zawału, to się dowiesz czego.
:ucieka: dobrze juz , dobrze . Bo się zacznę jąkać. Dobranoc wszystkim . Tu. :przytula:
W Biedrze to chyba denaturat. Knorrek nietrunkowy jest.
Sok z gumijagód, inaczej z jagód , tylko ze uprawianych przez bajkowe Gumisie. Był „wyskokowy” ale na pewno nie „procentowy”. Czy w Biedrze mozna kupic denat ? Tego nie wiem. Choc owiany złą sławą, chyba nie jest juz tak popularny. Na wsi. Do opalania kur.
Tak, denaturat kojarzy mi się z opalaniem kur. Czuję właśnie teraz ten charakterystyczny zapach palonych włosów. Bo kura ma włosy, to dziwne, ale to wyglądało jak włosy.
Wyciągam.
Dzisiaj nawiedziła Nas córka Pdp, przyjechała po 10 i oczywiście zasiedziała się do obiadu i co !? Ano to,że oczywiście z polską gościnnością zaproponowałam obiadek, trochę się krygowała,ale to była chwila:smiech3:...nóż kuźwa nie potrafię inaczej ,a już przerażeniem napawa mnie wizja patrzenia na mnie w trakcie konsumpcji :lol3: . Oczywiście wychwalaniom nie było końca,a ,że załapała się na pomidorówkę z lanymi kluskami,którą w takiej wersji jadła pierwszy raz ,to jej musiałam dać rezept.:hihi:. Skądinąd bardzo fajna babka i żywo zainteresowana potrzebami matki,toteż dostała ode mnie listę paru niezbędnych do zakupienia " drobiazgów" potrzebnych w opiece nad jej mamusią. Pracuje w aptece więc nie będzie problemu,dziwiła się tylko czemu " bratowa" jej tego nie sygnalizowała.A tak w ogóle to mniej bardzo wypytywała czy zastałam należycie przygotowane i wysprzątane mieszkanie dla mnie ,co potwierdziłam....bo tak ogólnie to u babci na dole jakiś wielkich czystości nie ma,króluje tam " miły" pierdolnik i ciężko się czegoś szuka jak otwierasz szafkę,szafę i Ci na łeb leci.:hihi: ,ale skłamała bym gdyby napisała,że jest totalny syf.Więc to pytanie, co zastałam po przyjeździe miało coś na rzeczy, nie drążyłam.:-)
U mojej Pdp codziennie bywa corka i synowa. Wnuczek od czasu do czasu a syn w weekendy. Ciągle się szwendają pod nogami ale mają to szczęście, ze są wszyscy mili i pomocni więc ich nie gonię......:smiech3: Jak byłam tu w październiku to najczęściej wpadli w porze posiłków co mnie denerwowalo bo obiad stygł a oni sobie pogawędki z mamusią ucinali.....moja zmienniczka, która też tu drugi raz była doniosła na nich do firmy, na ich częste wizyty i się na nią troszkę obrazili.....:yahoo: Ale pożegnali ją ładnie, wiec chyba złość im przeszła.....:-) Ja ich uświadomiłam, ze pół godziny po insulinie Pdp musi zjeść i nie może być żadnego odstępstwa od reguły. Przed posiłkiem zbierają się i karnie opuszczają dom....:smiech3:
No cóż....mają prawo odwiedzać matkę ile razy chcą. Nikt im tego nie zabroni.
Tutaj też synuś będzie bywał codziennie,bo mieszka piętro wyżej.:yahoo: ...a tak w ogóle ,to jeszcze nie trafiłam na samotną Pdp,bo jak nie za ścianą,to piętro wyżej , bądź dwa domy dalej mieszkała rodzina.:smiech3:
Aś Ty jest pechowa:):):)