Co dzisiaj gotujesz na obiad? 15

10 lutego 2020 12:38 / 2 osobom podoba się ten post
Konwalia08

Nie brakło:-) za duże obciążenie dla roweru:hihi:

Aha, hmm... Super Konwalijko
10 lutego 2020 12:54 / 2 osobom podoba się ten post
GrazynaM55

Ja naleśniki robiłam z dżemem i banananami.. Mniam. Bita śmietaną je spryskałam i polałam sosem toffi, pychota :) 

Oooo z bitą śmietaną to jeszcze nie jadłam muszę jutro sobie zrobić 
10 lutego 2020 12:56 / 3 osobom podoba się ten post
Konwalia08

Nie brakło:-) za duże obciążenie dla roweru:hihi:

Ale wiatr cię nie zdmuchnie. 
10 lutego 2020 13:02 / 5 osobom podoba się ten post
Musialam zmienic menu .Wprowadzam poprawke .Barszcz z buraczkow czerwonych z suszonym prawdziwkiem do tego krokiety . Z mojej zupy pomidorowe wyszly nitki i to nie makaron  Pada deszcz i znow silny wiatr nas arakuje a ja nie miakam w domu nic pomidorowego .Inwencje tworcza mam nieograniczoną  wiec musialam zmienic . Jeszcze nie jedliśmy poniwaz krokiety musza sie rozmrozic - poczekamy . Mam nadzieje, ze bedzie smakowalo , barsz jest esencjonalny sporo staram  i te grzybki .Szkoda, ze forum nie jest zapachowe .
10 lutego 2020 13:07 / 3 osobom podoba się ten post
GrazynaM55

Ja naleśniki robiłam z dżemem i banananami.. Mniam. Bita śmietaną je spryskałam i polałam sosem toffi, pychota :) 

Musialy byc pyszne .Jak dla mnie za duzo slodkosci .Lubie z  twarogiem z wanilią i zoltko .Zapiekam maczajac w ubitym na sztywno bialku . Moge tez polac.......ale ajerkoniakiem odrobine 
10 lutego 2020 17:05 / 5 osobom podoba się ten post
Dusia1978

Ale wiatr cię nie zdmuchnie. :smiech2:

dużo drobnych wzięłam do kieszeni 
10 lutego 2020 18:19 / 4 osobom podoba się ten post
Ryba pieczona, ryż i sałata. Dziś. A na jutro mam kupić sałatkę kartoflaną (powiedziałam, że robiłam bez majonezu- tam taką jadali, ale powiedział, że woli kupną) i sznycle. Też gotowe z masarni. To się jutro nie napracuję... A któregoś razu zrobię sobie na obiad (bo w południe tez posiłku potrzebuję)- może spróbuje.
10 lutego 2020 18:25 / 3 osobom podoba się ten post
Werska

Ryba pieczona, ryż i sałata. Dziś. A na jutro mam kupić sałatkę kartoflaną (powiedziałam, że robiłam bez majonezu- tam taką jadali, ale powiedział, że woli kupną) i sznycle. Też gotowe z masarni. To się jutro nie napracuję... A któregoś razu zrobię sobie na obiad (bo w południe tez posiłku potrzebuję)- może spróbuje.

Czy rybke pieczesz z warzywkami ?
10 lutego 2020 18:34 / 4 osobom podoba się ten post
Mleczko

Czy rybke pieczesz z warzywkami ?

Nie, nie robiłam takiej. Ale pomysł mi się podoba. Możesz napisać jak robisz?
Ze mnie kucharka taka sobie, mam parę rzeczy, które dobrze robię. Ale improwizować nie umiem. Dlatego tak się tu stresowałam na początku- bo miałam robić rzeczy, których wcześniej nie robiłam, albo inaczej niż zwykle. Nie mam wyczucia, trzymam się przepisów.
Miałam już wcześniej zlecenie, gdzie podopieczna miała swoje smaki, inne niż moje. Ale nie za bardzo chciała pomagać w odkryciu tego, jak lubi jeść. Czyli było nie tak, ale jak- to się domyśl. Tutaj tak nie jest- jak robię coś inaczej, niż on lubi, to mi po prostu tłumaczy i następnym razem robię tak, jak chce. I jest ok.
10 lutego 2020 18:39 / 4 osobom podoba się ten post
Werska

Przepis mam w domu. Podam to, co pamiętam- bo tu chodzi o zalewę do moczenia.
To jakoś tak było- mieszam sól- chyba 100 gr, brązowy cukier, przyprawy- pieprz, papryka, chili, kumin i nie pamiętam co jeszcze. Do gotującej się wody dodaję sól, cukier brązowy - też sporo, liście laurowe  i 3 łyżki tych przypraw wymieszanych z solą i cukrem. Łopatkę jak największą moczę w tym ze 3 dni. Jak nie mam czasu, to dzień. Mniejszej niż 2 kg nie robiłam.
Potem ją myję, wycieram i nacieram tą solą z przyprawami. Na dno brytfanny daję ze 2-3 pokrojone grubo cebule, czasem też jabłko kwaśne. Na to kładę łopatkę zwiniętą- nie rozciągniętą.
Do piekarnika i przez jakieś pół godziny piekę w 200 stopniach. A potem gaz ustawiam jak tylko mogę najmniej (to ma być chyba jakieś 90-100 stopni, ale nie ma u mnie termometru) i tak się piecze. Jak 2 kg to może 6 godzin wystarczyć, piekłam i 10. Co jakieś 2 godziny sprawdzam i ewentualnie wody dolewam. Pół godziny przed końcem (albo trochę więcej) zdejmuję przykrywkę, i gaz na 200- 220 robię. Wtedy przeważnie też wody dolewam- żeby się nie przypaliło.
To jest samo takim pasmami odchodzi i goście chwalili. A najbardziej, jak w ogrodzie jak hamburgery jedli!

Dzięki stokrotne. Jestem fanką pieczenia mięsa. Wedlin nie jem- zwłaszcza tych ciętych w plastry i w foliowych opakowaniach.
No nie lubię- taki kaprys paniusi . Tak też i za łopatkę się wezmę 
10 lutego 2020 18:40 / 6 osobom podoba się ten post
A tak w ogóle nie przepadam za rybami i w domu robię jedynie filety na patelni. I często mi średnio wychodzą- zwłaszcza, jak kupię rybę, z której połowa spłynie... Młodszy syn podobnie, uznaje tylko stynkę i śledzia. Ale mąż i starszy syn lubią. I robią. Ostatnio kupili stynkę właśnie. U mnie od ryb to jest męska część rodziny Od ciast i tortów również- tak było od zawsze. Ciasta, które robię można chyba na palcach jednej ręki policzyć... No, może ciut więcej. I wszystkie bardzo łatwe
10 lutego 2020 18:57 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Nie, nie robiłam takiej. Ale pomysł mi się podoba. Możesz napisać jak robisz?
Ze mnie kucharka taka sobie, mam parę rzeczy, które dobrze robię. Ale improwizować nie umiem. Dlatego tak się tu stresowałam na początku- bo miałam robić rzeczy, których wcześniej nie robiłam, albo inaczej niż zwykle. Nie mam wyczucia, trzymam się przepisów.
Miałam już wcześniej zlecenie, gdzie podopieczna miała swoje smaki, inne niż moje. Ale nie za bardzo chciała pomagać w odkryciu tego, jak lubi jeść. Czyli było nie tak, ale jak- to się domyśl. Tutaj tak nie jest- jak robię coś inaczej, niż on lubi, to mi po prostu tłumaczy i następnym razem robię tak, jak chce. I jest ok.

Mam dola dzisiaj . To ta pogoda mnie zalatwila . Napiszę .
10 lutego 2020 18:58 / 3 osobom podoba się ten post
Werska

A tak w ogóle nie przepadam za rybami i w domu robię jedynie filety na patelni. I często mi średnio wychodzą- zwłaszcza, jak kupię rybę, z której połowa spłynie... Młodszy syn podobnie, uznaje tylko stynkę i śledzia. Ale mąż i starszy syn lubią. I robią. Ostatnio kupili stynkę właśnie. U mnie od ryb to jest męska część rodziny:-) Od ciast i tortów również- tak było od zawsze. Ciasta, które robię można chyba na palcach jednej ręki policzyć... No, może ciut więcej. I wszystkie bardzo łatwe:-)

Kupic filety rybne, z ktorych zostaje więcej niż połowa po usmażeniu wymaga umiejętnosci chyba detektywistycznych O mrozonkach piszę. Ze swieżymi jest całe szczęscie lepiej.
10 lutego 2020 19:07 / 1 osobie podoba się ten post
Mleczko, to czekam
Ta część rodziny, co ryby lubi wynalazła sklep, gdzie wody w tych mrożonych jest mało. I czasem tam jeżdżą. Wszyscy wolą, jak to nie ja je smażę I ostatnio trafiała i m się stynka, może jeszcze po powrocie się załapię. W Lidlu kupowali śledzie do smażenia- ale jak w domu byłam, to nie było...
10 lutego 2020 19:08 / 1 osobie podoba się ten post
A u mnie obiadu nie było. W ostatniej chwili zmiana planów. Zjadłyśmy coś małego  poza domem. Kawa też na wyjeździe ,ale w domu musiała być druga. 
Za to na kolację była obiadokolacja-makaron smażony z warzywami i sosem sojowym. I z dużą ilością świeżej  kolendry(dobrze, że babcia też lubi ) i innych gewűrzów